Patologiczna u Rosjan chęć powiększenia głębi strategicznej i schizofreniczne poczucie zagrożenia spowodowało, że wielokrotnie pozbawiali nas niepodległości. Natomiast kalkulacje geopolityczne USA dwukrotnie nam ja przywróciły.
Ale Ameryka słabnie a Rosja zapada się ekonomicznie, demograficznie i ideologicznie. Receptą na rosyjskie frustracje jest agresja i upominanie się o kolejny koncert mocarstw. Tyle, że Rosję wszyscy olewają. Więc frustracje rosną, rosyjska natarczywość wzmaga się. Propaganda putinowska podnosi histerię wojenną na domowy użytek. Opozycjoniści antyputinowscy padają w biały dzień.
Rosjanie wypychają USA z Bałtyku, Bliskiego Wschodu, Morza Czarnego, Ukrainy. Chińczycy wypchnęli USA z Morza Południowochińskiego i Wschodniochińskiego.
Przeciwwagą dla rosyjskich zapędów nie jest amerykański parasol, ale coraz mocniej rozbudowywany sojusz antyrosyjski na Bałtyku i w Europie Środkowej. USA nie dysponują wojskami lądowymi zdolnymi do skutecznego działania na europejskim teatrze działań wojennych. i nie będą dysponowali, bo ich wysiłki skupione są na utrzymaniu dominacji na Pacyfiku. A tam wojska lądowe nie są potrzebne.
To czego Polska potrzebuje od USA to dostęp do techniki wojskowej, Głównie obrazowania pola walki i precyzyjnego rażenia celów. Dostęp ten będzie nam limitowany, bo USA między innymi potrzebują rosyjskiej przestrzeni powietrznej na wypadek konfliktu z Chinami na pełną skalę. Nie jest to wiedza tajemna, ale zwykłe kalkulacje, o których mówi się coraz bardziej otwarcie.
Zresztą już w 1979 r. podczas wizyty w USA Deng Xiaopinga i nawiązania współpracy handlowej i politycznej Amerykanie wiedzieli, że Chiny weszły na ścieżkę rozwoju, która przywróci im rolę światowego mocarstwa. Rosja stanie się wówczas naturalnym sojusznikiem USA. 20 dniowa wojna chińsko-wietnamska miała między innymi obnażyć światu, że rosyjski niedźwiedź jest bezzębny i palcem nie ruszy ratować swojego strategicznego wietnamskiego sojusznika. Tak jak wcześniej nie zareagowali na wojnę chińsko-indyjską.
Napięcie międzynarodowe obecnie rośnie, kolejne kraje biorą sprawy w swoje ręce. Kto by pomyślał rok, dwa lata temu, że Turcy wysadzą w powietrze samolot z rosyjskimi pasażerami, a potem zestrzelą rosyjski bombowiec. Zrobią to bez pytania USA o zgodę i zrobią to całkowicie bezkarnie, Prawie bezkarnie, jeśli na rachunek wliczymy awanturę w Górskim Karabachu.
Gdzie ta Rosja, której Amerykanie tak się obawiali. Zajęcie Afganistanu miało być tylko przystankiem do historycznej misji sięgnięcia po dostęp do Oceanu Indyjskiego i opanowania Euroazji.
Mamy takie położenie geograficzne, a Rosja jest tak słaba, że to nie my Rosjanom musimy co raz ustępować, ale oni nam, jeśli przelicytują się znowu. Gaz można do Niemiec przesłać po dnie Bałtyku, ale nie wszystko da się Bałtykiem przetransportować. Rosjanie to wiedzą i wyciągają wnioski. Taki Adam Kowalczyk wart jest dla putinowskiej propagandy co najmniej tyle złota, ile waży. A tak bez żartów, to Rosjanie stracili rynek gazowy na Ukrainie, tracą w Polsce i nawet zniesienie sankcji ekonomicznych nie pomoże postawić na nogi rosyjskiej gospodarki, Zniesienie sankcji będzie kosztowało Rosjan ustępstwa wobec zachodniej penetracji ekonomicznej ich przemysłu wydobywczego. Za głupotę i przelicytowanie się płaci.
A miękkie rosyjskie podbrzusze, jakim jest Azja Centralna burzy się coraz bardziej, w miarę jak Rosja słabnie. A to jest śmiertelne zagrożenie dla Rosjan. Przecięciem Rosji na pół to katastrofa.
Przepychanki na Bałtyku to pikuś.
Jacek Pachucki
(opublikował sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość