Chciałbym do dyskusji pomiędzy, umownym, przedstawicielem stronnictwa rosyjskiego – Adamem Kowalczykiem, a stronnictwa amerykańskiego – Jackiem Pachuckim, wtrącić punkt widzenia Stanisława Michalkiewicza.
Otóż, zdaniem Michalkiewicza Polska stała się państwem frontowym, tak jak Izrael i Korea. A skoro tak, to powinniśmy mieć taki sam status, jaki ma Izrael i Korea, w polityce amerykańskiej.
Obecnie wojskom rosyjskim na zajęcie Tallina wystarczą 3 dni. Jeśli chcielibyśmy, by zajęcie Warszawy tyle nie trwało, a przynajmniej tyle, żeby siły NATO mogły przyjść z odsieczą, to potrzebujemy poważnej armii, a nie obecnych urzędników i kwatermistrzów przebranych w mundury wojskowe. Na taką armię nas nie stać.
Dochodzimy do sedna. Sprawdzianem, czy Polska posiada dla USA taki sam status, jak Izrael i Korea, byłoby zwrócenie się do prezydenta USA z pytaniem, czy Stany wyłożą na stworzenie i uzbrojenie armii polskiej oraz powstrzymają roszczenia odszkodowawcze żydowskie wobec Polski?
Gdy prezydent USA nas wyśmieje, to znaczy, że nie mamy co liczyć na USA. Być może takie pytanie swego czasu zadał minister spraw zagranicznych Radek Sikorski, a o tym, jaką odpowiedź otrzymał świadczy to, że w te pędy pojechał do Berlina i wygłosił mowę wasalną wobec Wielkiej Kanclerz Niemieckiej Europy Angeli Merkel, płomienie deklarując: „Tylko przy Tobie Pani trwać chcemy, przewódź nam i całej Europie”. A tych, którzy nadal wierzą USA nazwał przy winie i ośmiorniczkach „frajerami robiącymi za darmo laskę Amerykanom”.
W każdym razie, po ataku Rosji na Tallin, nasz rajd przez Białoruś na tyły wojsk rosyjskich, w odwecie może wywołać spuszczenie rakiety z głowicą jądrową na któreś z miast polskich – ostrzega Michalkiewicz.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość