Tekst jest o genialnym planie ratowania polskiego górnictwa, które dlatego jest „be", że trzeba je dotować. Co prawda, wiatraki też trzeba dotować i to jeszcze bardziej, ale – z tajemniczych przyczyn - są one dla pani Premier „cacy" i dlatego kopalnie należy zamykać, a wiatrakami zastawić całą Polskę.
Powstania tej logicznej anomalii w mózgu pani Premier nie podejmujemy się wytłumaczyć naukowo. Podejrzewamy, że mogła być ona wynikiem zapatrzenia się pani Premier w blask bijący od Nowego Króla Europy oraz rezultatem poczucia głębokiej wdzięczności dla pani Kanclerz, która zaprosiła panią Premier do tańca-łamańca na czerwonym dywanie. To jednak tylko spekulacje, a właściwe wytłumaczenie może być całkiem inne.
Podobno najlepsze są wyjaśnienia najprostsze, więc zamiast łamać sobie głowy i snuć teorie spiskowe o niemieckim zamachu na polskie górnictwo realizowanym rękami Platformy Obywatelskiej, postanowiliśmy takie proste wyjaśnienie przedstawić.
Nie od dziś mamy nieodparte wrażenie, że członkowie Miłościwie Nam Panującej Koalicji PO-PSL byli i nadal są zagorzałymi fanami pewnego polskiego filmu, który określany jest mianem „kultowego". Jaki to film? To „Miś" Stanisława Barei!
Najwidoczniej ten film tak bardzo podoba się naszym rządzącym, że – niczym magik Houdini - postanowili przenieść nas wszystkich z „polskiej nienormalności" do owej „Misiowej" normalności, w której będziemy mogli nareszcie poczuć się jak u siebie. I zapewne dlatego pani Premier postanowiła lansować „Misia" wszelkimi dostępnymi siłami i środkami, a przy tak poważnej akcji ofiary niestety muszą być. Tym razem padło na górników, którzy - oskarżając panią Premier o to, że zostali przez nią oszukani - nie biorą pod uwagę, iż plan zamykania kolejnych kopalni to po prostu rezultat uwielbienia dla „Misia".
Zapytacie, jak to możliwe? Już tłumaczymy.
Gdy są kopalnie, to co jest? Jest węgiel.
Gdy nie ma kopalni, to czego nie ma? Nie ma węgla.
A gdy nie ma węgla, to co się dzieje? Dzieje się to, że nagle przypominamy sobie scenę z „Misia", w której chwilowe pojawienie się węgla zyskiwało rangę Cudu na Cudami, przy którym Cud nad Wisłą to pikuś i małe miki.
Pamiętacie tę scenę? Nie? To szybciutko ją przypominamy: „Dzieci, zbierajta te zabawki. Ala, bier kubełko. To od wyngla. Szybko leć i korytko świniowe bierz. Szybko, dzieci. Gdzie ojciec? A pijany śpi. To dobrze. Ty, stary budź się, budź się! Bier siekiera! Przywieźli wyngiel, wyngiel! Wyngiel je we wiosce!"
Ktoś może nam zarzucić, że w tamtych czasach nikt kopalni nie zamykał, a „wyngla" i tak nie było. Takim malkontentom odpowiemy w ten sposób – każdy rząd radzi sobie jak umie. Za PRL-u udało się wdrożyć w życie plan, który doprowadził do braku węgla bez zamykania kopalni, ale pani Premier jest najwidoczniej zbyt zajęta marszami po Paryżu i udzielaniem wywiadów w telewizji śniadaniowej, żeby taki genialny plan opracować. Musimy zatem z przykrością stwierdzić, że w akcji lansowania „Misia" pani Premier idzie na łatwiznę i postanowiła wdrożyć plan prowadzący do braku węgla w sposób dużo prostszy, czyli poprzez zamknięcie kopalni. I będzie jak w „Misiu". Jak się „wyngiel we wiosce" pokaże, to prawdziwymi szczęściarzami będą posiadacze świniowych korytek, gdyż będą mieli w co ten „wyngiel" załadować.
Ale jest w tej „Misiowej" scenie jeszcze jeden bardzo ważny wątek, który naszym zdaniem świadczy jednak o przenikliwości pani Premier, za co powinniśmy być jej wdzięczni, gdyż czasy łatwe nie są i dobrze jest mieć na takim stanowisku prawdziwą Żonę Stanu.
Oto klucz do zrozumienia koncepcji lansowania „Misia" przez panią Premier: „Wojna będzie. Przed wojną (wyngiel) tyz był."
I co Wy na to? Nie będzie „wyngla" to i wojny nie będzie! A jak już jakimś cudem ten „wyngiel we wiosce" się pojawi, to ludność będzie ostrzeżona o nadciąganiu zielonych ludzików i będzie mogła przygotować się do obrony – jeśli nie granic, to przynajmniej własnego podwórka.
Podsumowując, zamknięcie kopalni i zagwarantowanie braku „wyngla" to nie tylko lansowanie „Misia", ale również zapewnienie nam wszystkim długich lat w pokoju połączone ze stworzeniem systemu wczesnego ostrzegania na wypadek, gdyby jednak maszerowanie po paryskim bruku okazało się niewystarczające.
Redakcja WOLNE JEZIORANY
Skomentuj
Komentuj jako gość