Do budowy tramwaju budżet Olsztyna dołoży prawie 350 milionów złotych - wynika z wyliczeń radnego SLD Krzysztofa Kacprzyckiego ogłoszonych we wtorek 28.10., na konferencji prasowej pod CH Aura na al. Piłsudskiego, naprzeciw billboardu za 30 tys. zł, „Myślimy wielotorowo", wiszącym na murze więzienia.
Konferencja była następstwem odmowy udzielenia odpowiedzi radnemu, na posiedzeniu Komisji Budżetu Rady Miasta Olsztyna, ile będzie kosztował projekt tramwajowy w całości.
Z przeprowadzonych przez radnego wyliczeń wynika, że do projektu tramwajowego, który miał nas kosztować około 400 mln złotych miasto będzie musiało dołożyć ponad 274 mln zł.
Skąd taka kwota?
Radny Kacprzycki oparł swoje kalkulacje na realnie już poniesionych i udokumentowanych kosztach, które wynoszą aktualnie ponad 624 mln zł. Są to dane pochodzące z dostępnych i upublicznionych dokumentów na stronach BIP Urzędu Miasta, czy też na stronach niektórych wykonawców.
Radny Kacprzycki podkreślił również, iż mieszkańcy są wprowadzani w błąd informacją o dofinansowaniu inwestycji tramwajowej z PARP (Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości) w wysokości 85%, albowiem umowa podpisana z PARP przewiduje tylko 70,51% dofinansowania. Oznacza to, iż przewidywany wkład własny miasta to nie zakładane 77 mln zł, ale ponad 146 mln zł.
Jedną z bardzo poważnych konsekwencji zerwania umowy z FCC są zmiany w kosztach kwalifikowanych projektu. Ponieważ zapisy umowy z PARP (jednostka wdrażająca projekt) pozwalają miastu odpisać VAT od kosztów kwalifikowanych, radny zwrócił się do prezydenta Grzymowicza z pytaniem, od jakich wydatków w aktualnej sytuacji uda się miastu odpisać VAT, lecz prezydent odmówił mu odpowiedzi.
Kolejna kwestia, to konieczność zaciągnięcia przez miasto kredytu na prowadzenie projektu tramwajowego. Jest to wielka niewiadoma. Aktualnie kredyt na wyprzedzające finansowanie projektu to 800 tys. zł., a kredyt na pokrycie samego kosztów deficytu to 35 mln zł, który miasto wzięło już w tym roku.
Koszt kredytu komercyjnego w wysokości 274 mln złotych na 5 lat, to ponad 320 mln zł. Trzeba będzie z pewnością wygospodarować te pieniądze w budżecie miasta, tylko czyim kosztem? Na to pytanie radny również oczekuje odpowiedzi prezydenta Grzymowicza podkreślając, iż osoby zajmujące się projektem tramwajowym najprawdopodobniej popełniły olbrzymi błąd lub nie wiedzą co robią realizując projekt tramwajowy z tak małym dofinansowaniem.
Otwarte pozostaje także pytanie z jakich programów unijnych perspektywy finansowej 2014-2020 miasto będzie mogło skorzystać w finansowaniu projektu tramwajowego.
Oprócz kosztów udokumentowanych, które już teraz podrożyły projekt tramwajowy o 274 mln zł., są też koszty nieznane, które można na tym etapie realizacji inwestycji dość racjonalnie ekstrapolować. Są to np. rozliczenia z FCC (minimum 25 mln zł), koszty rozliczeń z podwykonawcami FCC (wstępnie 4 mln zł.), szkolenie przyszłych motorniczych (około 0,5 mln zł.), koszt wyposażenia w holowniki, pługi i wozy techniczne (około 10 mln zł.), koszty wykupu gruntów, koszty reklam (np. baner za ok. 30 tys. zł wiszący na murze więziennym na wprost centrum handlowego Aura), koszty społeczne. Jeśli zsumować koszty udokumentowane razem z kosztami prognozowanymi daje to kwotę około 350 mln zł.
Stąd pytanie radnego Kacprzyckiego do prezydenta Grzymowicza: jakie naprawdę są i będą koszty projektu tramwajowego? Ile trzeba będzie dołożyć ?
Radny Kacprzycki przypomniał, iż wystąpił z powyższymi pytaniami do prezydenta Olsztyna na Komisji Budżetu, ale ten odmówił mu udzielenia informacji. Radny przekazał zatem zapytanie do przewodniczącego Rady Miasta pana Jana Tandyraka o udzielenie pełnej informacji na temat kosztów projektu tramwajowego na najbliższej sesji Rady Miasta, to jest we środę 29 października br.
Na koniec konferencji radny Kacprzycki zwrócił jeszcze uwagę na dwie kwestie. Pierwsza to fakt, że taborem tramwajowym ma zajmować się MPK, a nie jak było przewidziane do tej pory specjalnie powołana do tego celu spółka. Druga kwestia to brak jakichkolwiek rozmów i negocjacji miasta z GDDKiA w sprawie budowy obwodnicy. Z doniesień medialnych wynika bowiem, że GDDKiA nie przewiduje węzłów dojazdowych na teren miasta (kwota rzędu 200 mln zł.), co również wpłynie negatywnie na projekt tramwajowy.
Do tej kwoty należałoby jeszcze dodać koszt zakupu 39 autobusów na kredyt (pozostałe 4 miasta z tego samego programu Polski Wschodniej, które nie budują tramwaju, zakupiły autobusy za środki unijne). A także koszt budowy nowej zajezdni MPK w Pieczewie, której nie ma w projekcie.
Radny K. Kacprzycki, na środowej sesji Rady Miasta Olsztyna, będzie w sprawie kosztów budowy tramwaju interpelował prezydenta Piotra Grzymowicza.
Oficjalnie projekt ma kosztować 105 milionów euro (ok. 420 milionów złotych). Ale kilka miesięcy temu sam prezydent Piotr Grzymowicz przyznał, że koszt zerwania kontraktu z FCC na projekt i budowę linii tramwajowej przekroczył 80 mln zł.
Prezydent sądzi, że odzyska te pieniądze na drodze sądowej. Ponadto liczy, że brakującą część pieniędzy pozyska z niewykorzystanych funduszy europejskich. Taką nadzieję miała robić prezydentowi Polska Agencja Rozwoju Przemysłu. Wcześniej miasto ściągnęło 25 mln zł gwarancji pozostawionej przez FCC. Natomiast Galeria Warmińska ma wyłożyć 7,8 mln na przebudowę układu drogowego przy tym obiekcie.
Co te wyliczenia radnego Krzysztofa Kacprzyckiego oznaczają? Zablokowanie kolejnych inwestycji w mieście, gdyż w budżecie zabraknie środków na wkład własny do inwestycji za środki unijne, oraz podniesienie wysokości podatków.
Kolejny problem, to termin zakończenia inwestycji – koniec roku 2015. Jeśli do tego czasu inwestycja nie zostanie rozliczona, gmina Olsztyn będzie musiała cała kwotę dofinansowanie oddać do kasy UE.
Olsztyn zdołał zrealizować dopiero 5% projektu tramwajowego. Oficjalnie opóźnienie wynosi ponad rok. Tylko więc cud może uratować kasę miasta przed bankructwem. Kielce już dawno zakończyły pierwotny projekt, Rzeszów do końca 2014 roku zamknie 2 ostatnie zadania, w Lublinie i Białymstoku stopień zaawansowania realizacji projektu wynosi 70%.
redakcja
tekst i zdjęcie: Marianna Hołubowska
W wywiadzie - materiale promocyjnym kandydata Cz. J. Małkowskiego, opublikowanym na express.olsztyn, na temat tramwaju czytamy:
EO: W takim razie czy uważa Pan, że inwestycja tramwajowa jest do uratowania?
C.J.M.: To ja byłem pomysłodawcą tramwajów i to ja biorę za nie odpowiedzialność. W 2003 roku postawiłem pierwszy tramwaj pod Wysoką Bramą i w tym miejscu odbywała się wówczas znakomita promocja miasta. To ja rozbudziłem nostalgię olsztyniaków za tramwajami i zorganizowałem rozmowę z pierwszym motorniczym. Ale wszystko ma swoją miarę i swój czas...Nigdy by mi do głowy nie przyszło, aby podejmować w sensie realizacyjnym inwestycję tramwajową już teraz i w takim zakresie. Są o wiele pilniejsze potrzeby, chociażby hala widowiskowo-sportowo-wystawiennicza z prawdziwego zdarzenia. Urania jest reliktem, zabytkiem, w którym nie odbędzie się żadna znacząca impreza czy wydarzenie. Ze smutkiem patrzę więc, jak bardzo dobre nawierzchnie naszych ulic są obecnie zrywane, niszczone, choć przecież mogłyby jeszcze służyć przez długie lata. Myślę chociażby o ulicy Tuwima, wybudowanej w doskonałej technologii. Czy nie można by było poczekać jeszcze trochę, aby te nawierzchnie choć trochę się zwróciły? Olsztyn nie jest miastem z jakimś wielkim problemem komunikacyjnym. Autobusy świetnie sobie radzą. Wystarczyłoby na przykład dokupić z 10 Solarisów, aby był lepszy komfort podróżowania.
EO: Czyli tramwaje TAK, ale nie wcześniej niż za kilka lat?
C.J.M.: Tak. Ale dopiero wtedy, kiedy już powstanie obwodnica. Przed zbudowaniem obwodnicy nie powinno się żadnych tramwajów do miasta wprowadzać. Dlaczego? Otóż dlatego, że jeśli powstanie obwodnica, to trzeba będzie dobudować do niej łącza, drogi dojazdowe. Kolejne rozkopywanie miasta... Za kilka lat zrywanie już teraz istniejących nawierzchni nie będzie budziło takich emocji jak teraz. I co najważniejsze - takich inwestycji nie powinno się robić w sposób, jaki ma miejsce obecnie. Trzeba je robić etapowo, aby nie blokować całego miasta. Jestem też bardzo zaniepokojony tym, że rozpoczęto z takim rozmachem realizację inwestycji, która nie ma nawet "dopiętej" dokumentacji. Niektóre rzeczy są realizowane wręcz bałaganiarsko. Pod Wysoką Bramą jest obecnie wykopalisko, które wygląda po prostu fatalnie... Kolejny poważny według mnie błąd to wycofanie się z budowy przejścia podziemnego na ul. Dąbrowszczaków koło Aury.
Skomentuj
Komentuj jako gość