Niemal codziennie w Polsce dochodzi do aktów apostazji, uruchomiono nawet specjalną stronę w Internecie z instrukcją, jak skutecznie wystąpić z Kościoła. To już prawie masowe zjawisko. I nagle zdarzyło się coś odwrotnego. Jedna z największych wrogiń kościoła katolickiego na Warmii i Mazurach posłanka Lewicy Monika Falej przeżyła nawrócenie.
Stało się to, jak opisuje na swoim Fb, po tym, jak w Niedzielę Palmową poszła pod jeden z olsztyńskich kościołów, by dowieść łamania przez proboszczów przepisu o dopuszczalnej liczbie wiernych podczas Mszy (1 osoba na 20 mkw). Wykryła, że w tym kościele 3-krotnie został przekroczony dopuszczalny limit.
Gdy poinformowała o swoim odkryciu na swoim profilu na Fb, wylała się na nią fala hejtu. Po ich lekturze nagle jakaś niewidzialna siła kazała jej ponownie pójść do tego kościoła i paść krzyżem przez ołtarzem.
Ksiądz proboszcz nie krył zdumienia, gdy w kobiecie rozpoznał posłankę Lewicy Monikę Falej. Posłanka poprosiła o spowiedź, wyznała swoje grzechy (a ostatnio było ich dużo, zwłaszcza wyprowadzanie młodzieży szkolnej na ulice i prowadzenie ich na kościoły z okrzykami „”jeb.. kler" i „Kler wyp….”).
Uzyskała rozgrzeszenie i odbyć pokutę, ma liczyć demonstrantów na wiecach Osobników z macicami.
Okazuje się, że także ci działacze Lewicy, którzy w Niedzielę Palmową w innych częściach kraju liczyli i filmowali wiernych, też przeżyli nawrócenie.
W związku z tym władze partii zakazały swoim działaczom zbliżanie się do kościołów.
Paweł Wolski
Skomentuj
Komentuj jako gość