Minister Arłukowicz cieszy się jak dziecko wdrożeniem systemu eWUŚ. Od nowego roku o niczym innym nie słyszę jak tylko o eWUSIu. Swą medialnością przebił długość i trwałość naszych autostrad, niezawodność dachu na stadionie narodowym i okazał się bardziej fascynujący niż premier, niczym anioł wcielony, czarujący ofertą wspólnego stołu i zgody narodowej przed świętami.
To nie Tusk, to eWUŚ triumfuje w mediach, choć przydałoby się jakieś słowo komentarza o szczęśliwym ojcu tego cudownego dziecka. Magia samej nazwy rozlewa się szeroko w społeczeństwie i jeszcze gotowi jesteśmy uwierzyć, że wreszcie Ministerstwo Zdrowia wymyśliło panaceum na wszystkie bolączki obolałych Polaków. Otóż nie. Istotą systemu jest tylko to, że pacjenci rejestrując się potwierdzają fakt ubezpieczenia na podstawie nr PESEL. I wsio.
System nie spowoduje żadnego przyśpieszenia w kolejce do ulubionego doktorka. Na endoprotezę trzeba będzie nadal poczekać od roku do ….. 3, a niekiedy 6 lat. Na kardiologa 3 miesiące. Operacja zaćmy? Proszę bardzo – tylko bez pośpiechu. Na tym polu znacząco odstajemy od reszty Europy. Pod względem liczby zabiegów, średnia europejska wynosi 60 na 10 tys. mieszkańców , w Polsce – 42. Przykłady można mnożyć.
Lekarstwa? Chyba niedługo trzeba będzie chodzić do boru i zająć się zielarstwem tudzież popularnymi niegdyś w medycynie ludowej „zamówieniami”, bo ceny medykamentów dyskretnie idą w górę. Wskaźnik dopłacania przez pacjentów do leków refundowanych mamy, dla odróżnienia z operacjami na zaćmę, jeden z najwyższych w Europie. Owszem w aptekach wybór bogaty i Polacy nadal zostawiają tam 2 mld zł z hakiem rocznie, ale rośnie liczba pacjentów, którzy nie wykupują nawet leków na receptę, bo ich na to nie stać.
Nic to, w roku 2013 najważniejszy jest eWUŚ. Żaden dziennik telewizyjny nie przepuści okazji, żeby się nim nie zachwycić, czasami, dla higieny, odrobinkę skrytykować, gdy coś nie zatrybiło, ale generalnie ma to być nasz sukces. Można zafalować flagą i zanucić Polska biało-czerwona.
Aż strach pomyśleć, czego się można spodziewać w kolejnych miesiącach, jeśli teraz musimy eksplodować radością z uruchomienia systemu uproszczenia jednej biurokratycznej procedury. Chyba z zachwytu ulepię bałwana! Tylko, z czego?
Bożena Ulewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość