W jednym z wywiadów ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski powiedział mi, że problem lustracji w kościele polskim nie będzie wieczny: „Niestety pojawią się następne problemy – m.in. homoseksualizmu wśród duchownych i wielkiego gejowskiego lobby w szeregach samego Kościoła”. Ostatnie afery pedofilskie w Irlandii i Niemczech pokazały jak nieskuteczna jest biurokracja kościoła katolickiego i jak wielki grzech zżera dzieło Chrystusa. Czy w Polsce kościół jest wolny od tego grzechu czy może czeka nas również erupcja skandali seksualnych wywołanych przez duchownych?
Skandal pedofilii w Kościele to "ohydne przestępstwo" i "ciężki grzech" - napisał Benedykt XVI w oświadczeniu Watykanu po dwudniowej naradzie z 24 irlandzkimi biskupami, na temat raportu dotyczącego seksualnych nadużyć duchownych. „Nic nie jest w stanie przekreślić zła, jakiego doznaliście - oświadczył papież zwracając się do ofiar „grzesznych i przestępczych czynów” duchownych w liście do Kościoła w Irlandii Określił je mianem hańby i zapowiedział wysłanie inspekcji do niektórych irlandzkich diecezji.Skandal z wykorzystywaniem ministrantów przez irlandzkie duchowieństwo jest tak samo szokujący jak jego amerykański odpowiednik sprzed 8 lat. O skali wstrząsu jaki dotknął amerykański Kościół katolicki świadczą słowa wybitnego teologa Georga Weigela, który napisał w „Odwadze bycia katolikiem” : „ Pierwsi katoliccy osadnicy w pierwotnych trzynastu północnoamerykańskich koloniach wylądowali na wyspie św. Klemensa na rzece Potomak, na południe od dzisiejszego Waszyngtonu 25 marca 1634 roku. W ciągu następnych 368 lat Kościół katolicki w Stanach Zjednoczonych nigdy nie doświadczył czegoś takiego jak pierwsze sześć miesięcy 2002 roku”. Do dziś hierarchowie amerykańscy nie mogą poradzić sobie z odszkodowaniami jakie muszą płacić swoim ofiarom. W kraju o silnych wpływach protestanckich ( przypomnijmy, że w historii USA katolik tylko raz został prezydentem) skandal ten znacząco osłabił katolicyzm. Nie zamierzam szczegółowo analizować wszystkich przyczyn kryzysu amerykańskiego kościoła. Zainteresowanych odsyłam do literatury napisanej przez osoby mądrzejsze ode mnie. Na potrzeby tego tekstu muszę jednak prześlizgnąć się po najczęściej wymienianych przyczynach kryzysu.
Z jednej strony wśród głównych przyczyn tego zbrodniczego procederu wymienia się wieloletnie zaniedbania biskupów, wpływ rewolucji seksualnej lat 60-tych czy źle pojęty modernizm, który niczym „koń trojański” rozsadza kościół od środka- jak pisał Dietrich Hildebrand. Z drugiej strony liberałowie przekonują, że winna jest raczej skostniałość Watykanu, konserwatyzm i celibat. Mimo tego, że prawda leży tam gdzie leży, jak mawia klasyk, to skłonny jestem uznać, że każdy z tych aspektów miał swój wpływ na kryzys wywołany seksualnymi występkami. Rewolucja seksualna pokolenia 68, która była kontynuacją rewolucji francuskiej, poprzestawiała zupełnie ład światowy i zmieniła zasadniczo pojmowanie przez społeczeństwo samego człowieczeństwa jak i seksualności. Celem tej rewolucji była swoista „pierekowka dusz”, która miała ulepić nowego, lepszego człowieka, który miał zerwać z Bogiem i skierować się w stronę czystego hedonizmu. Kandydaci do kapłaństwa nie rosną na drzewach tylko pochodzą z ludu- powiedział mi kiedyś wybitny teolog. Trudno więc się dziwić, że przesiąkają najróżniejszymi nowinkami. Trudno by wszechobecna kultura seksu nie wpływała na młodych chłopców wstępujących do seminariów.
Nie można również zapominać, że w USA przez długi czas najpopularniejszymi teologami byli liberałowie, którzy jawnie odrzucali nauki moralne Kościoła, przeprowadzając bezprecedensowy w historii atak na Pawła VI-go za jego stanowisko w sprawie antykoncepcji. Musiało to mieć znaczący wpływ na formowanie się młodych księży. Trudno jest również się zgodzić z tezą, że wszystkiemu winien jest celibat bowiem odsetek pedofilów w sutannach jest nawet mniejszy niż odsetek pedofilów w innych grupach zawodowych, które nie są związane ślubami czystości. Z drugiej strony sprowadzanie dyskusji o pedofilii wśród kleru do sporu o wpływ Soboru Watykańskiego II-go jest już zupełnym nieporozumieniem i przejawem fetyszyzacji tego soboru. W moim przekonaniu problem leży gdzie indziej. Największą bolączką hierarchicznego kościoła jest jego korporacyjność. Mówiąc językiem normalnych ludzi- kumple w sutannach po prostu chronią się nawzajem. Należy jednak odróżnić przyczynę korporacyjności biskupiej w Irlandii czy USA od wzajemnego „krycia się” w Polsce.
Biskupi w odwrocie
„Trzech kolejnych arcybiskupów Dublina wolało zamykać oczy na krzywdę dzieci, byle obronić reputację Kościoła” - stwierdził minister sprawiedliwości Irlandii Dermot Ahern. Dopiero abp Diarmuid Martin, którego kard. Joseph Ratzinger (za zgodą Jana Pawła II) postawił w 2004 r. na czele diecezji Dublina przekazał władzom 60 tys. stron kościelnych archiwów i w pełni współpracował, a nawet namawiał do opracowania raportów na temat molestowania. Jednak gdzie byli pasterze Chrystusa przez 40 lat? Wielkim nadużyciem byłoby stwierdzenie, że wszyscy biskupi, którzy ukrywali skandale pedofilskie byli niegodziwcami, którzy cynicznie bronili swoich kolegów po fachu. Część z nich nie poradziła sobie z biurokracją, której nie ustrzegł się nawet kościół. Problem ten dotyczył również afery w USA. „ Problemem nie było to, że kard. Bernard Law był „autorytarny”; spory wkład w ten problem miało to ,że kardynał za dużo swojej odpowiedzialności przyznawał podwładnym”- pisze autor „Świadka nadziei”.
Jednak nie można, jak robią to często ludzie kościoła, zwalać wszystkiego na antyklerykalizm i medialną nagonkę. Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan Walter Kasper, w rozmowie z jedną z włoskich gazet oświadczył, że „wykorzystywanie seksualne nieletnich przez przedstawicieli kleru to czyny kryminalne, haniebne, niedopuszczalne grzechy śmiertelne”. Niestety takie słowa przez lata nie pojawiały się na ustach hierarchów. Amerykańscy biskupi woleli bredzić o purytańskim charakterze Amerykanów, ludzkich słabościach czy zepsuciu społeczeństwa. Dopiero bezkompromisowa postawa obecnego papieża powoli zmienia takie nastawienie.
Jak już wspomniałem powyżej ,przyczyn długoletniego libertynizmu duchownych jest wiele. Nie ma miejsca by omawiać je wszystkie. Jednak chciałbym zatrzymać się przy jednej, o której w poprawnym politycznie świecie nie zwykło się mówić. „Ksiądz, który seksualnie wykorzystuje młodych ludzi, tak bardzo oszpecił siebie jako ikonę odwiecznego kapłaństwa Chrystusa, że nie może już dłużej funkcjonować jako ksiądz. Kropka. Wobec tego zarówno duchownych pedofilów w ścisłym znaczeniu ( tych którzy wykorzystują dzieci przed okresem dojrzewania) jak i tych, którzy notorycznie uwodzą i wykorzystują nieletnich heteroseksualnie albo- co dalece bardziej powszechne- homoseksualnie, trzeba usunąć ze stanu duchownego i na stałe zakazać im pełnienia w przyszłości jakichkolwiek funkcji kościelnych”- twierdzi George Weigel w książce Odwaga bycia katolikiem”. Wśród amerykańskich księży pedofilii 99% molestowania dzieci miało podłoże homoseksualne. Pamiętajmy, że wbrew stanowisku niektórych hierarchów, amerykańscy biskupi wprowadzili zasadę „zero tolerancji”, zgodnie z którą z jednorazowy przypadek molestowania wyrzucano księży ze stanu kapłańskiego. Niestety taka zasada nie jest regułą w całym Kościele.
Tomasz Terlikowski zwraca uwagę, że „ W Polsce problemem wydaje się być nadmierna pobłażliwość wobec księży, którym udowodniono przestępstwa seksualne. O wiele częstsze pozostaje u nas przenoszenie duchownego na inną parafię i próba ukrywania jego skłonności przed wiernymi” . Nie trzeba chyba dodawać jak bardzo taki proceder naraża na krzywdę innych ludzi. Najgorsze jest to, że, księża, którzy molestowali kleryków w seminariach czy nawet dopuszczali się pedofilskich zachowań względem dzieci, dziś urzędują w parafiach w małych miasteczkach albo wsiach, gdzie ludzie nie zawsze wiedzą czym jest przestępstwo seksualne a pozycja społeczna księdza jest wciąż wysoka. „Tak miała przebiegać, według oskarżycieli, sprawa ks. Dymera, który- choć o jego skłonnościach wiedzieli miejscowi biskupi – nie tylko nie został odsunięty od pracy z młodzieżą, ale nawet powierzono mu nowe zadania” pisze Terlikowski.
Największym skandalem był fakt, że gdy do abp. Mariana Przykuckiego zgłosili się świadkowie i ofiary molestowania w ognisku prowadzonym przez ks. Dymera, ten odwołał księdza na kilka miesięcy po czym powierzył mu opiekę nad szkołami katolickimi. Biskup Stanisław Stefanek tłumaczył później, że nie przekazał sprawy do prokuratury, bo nie wierzy, że ona bądź policja jest w stanie dojść do prawdy. 3 lata temu „Rz” ujawniła, że władze diecezji płockiej, w tym abp Stanisław Wielgus, wiedziały o wykorzystywaniu seksualnym kleryków i o nie podjęli w tych sprawach żadnych skutecznych działań. „W diecezji znany był też przypadek księdza K., który pełnił funkcje wychowawcze w płockim Wyższym Seminarium Duchownym i jednocześnie był wykładowcą Niższego Seminarium. Sześć lat temu władze diecezji dowiedziały się, że molestował podopiecznych. K. co prawda odszedł z seminariów, ale nadal pracował z młodzieżą i miał kontakt ze swoimi ofiarami. Pozostał wykładowcą w płockim Punkcie Konsultacyjnym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który mieścił się w tym samym gmachu co seminaria” czytamy w „Rz”.
Zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej tuszowanie sprawa przez biskupa bądź utrudnianie przepływu informacji o skandalu powinno skutkować odwołaniem takiej osoby z wysokiej funkcji. „W Polsce, choć w krycie abp. Juliusza Paetza zamieszanych było kilku czołowych hierarchów ( choćby tych, którzy nie przekazali listu z dokumentacją sprawy Janowi Pawłowi II), nikt nie poniósł najmniejszych konsekwencji takiego zachowania. Nuncjusz apostolski, abp Józef Kowalczyk, który do końca wspierał abpa Paetza nadal pełni swoją funkcję, Jedynymi ukaranymi w tej sprawie byli duchowni, którzy ją rozpętali. Jeden z nich wyjechał na misję, drugi odszedł z kapłaństwa i ostatecznie stracił wiar”- pisze Terlikowski. „ Nie próbowano też ( mowa o kościele hierarchicznym, bo dziennikarze pisali o sprawie bardzo jasno) skrytykować biskupów, którzy przez lata nie wyjaśniali do końca sprawy ks. Dymera czy doprowadzili do tego, że w płockiej kurii pracowało kilku seksualnych przestępców”- dodaje publicysta. Ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski, który jako jedyny do tej pory głośno mówi o problemie księży gejów zwracał uwagę, że przy sprawie abp Paetza „trzeba było dopiero Wandy Półtawskiej i dwóch innych sprawiedliwych osób, aby te informacje dotarły w końcu do Jana Pawła II. To czy wspomniana lekarka napisała to w liście, czy powiedziała ustnie, to nie ma znaczenia. Znaczenie ma fakt owego tuszowania i zamiatania pod dywan” .
Według ks. Zaleskiego o preferencjach seksualnych abp. wiedziało wiele osób, gdy jeszcze w latach 70. pracował on jako prałat w Watykanie. „Pomimo tego został on biskupem w Łomży, a następnie (...) awansował na stanowisko metropolity poznańskiego”- powiedział w jednym wywiadów autor publikacji o kontaktach księży z SB. Dodatkowym problemem był powrót abp. Paetza do działalności publicznej. Juliusz Paetz był oficjalnie zaproszony do orszaku żegnającego głowę Kościoła Katolickiego w Krakowie. Na dodatek do tej pory nie spotkała go żadna kara za seksualne występki.
Rację mają ci publicyści ,którzy zwracają uwagę, że nie można porównać problemu homoseksualizmu w polskim kościele do amerykańskiego. Tam kontestacja nauki moralnej przyszła ze strony pokolenia 68 i ogromnej presji poprawności politycznej. W Polsce trudno jest mówić o wejściu lewackiej ideologii w kręgi duchowieństwa. U nas występuje po prostu „solidarność sutann” jak napisał jeden z publicystów. Na marginesie pisząc, dokładnie taka sama solidarność sutann jest widoczna w sprawach lustracyjnych. Zresztą jak przyznają badacze akt SB, homoseksualizm i współpraca z SB są od siebie mocno zależne. Nie będę wchodził już w kwestię samej formacji kapłańskiej i kardynalnego błędu jakim jest przyjmowanie do seminariów nastolatków. Odsyłam do znakomitej pracy Terlikowskiego „Grzechy kościoła”.Benedykt XVI pokazuje, że szczerze chce pokonać raka jaki powoli zabija kościół.
Kilka dni temu świat zaszokowała wypowiedź znanego watykańskiego egzorcysty o. Gabriela Amortha, który stwierdził w wywiadzie rzece, : " „ Na mocy szatańskiej infiltracji są w Watykanie kardynałowie, którzy nie wierzą w Chrystusa i biskupi są powiązani z demonem .
Skomentuj
Komentuj jako gość