St. Piechocki, Dzieje olsztyńskich ulic, Olsztyn 1998 . Niestety, jej autor, puszczając wodze wyobraźni, bardzo się pomylił. Informacja o spaleniu starej kamienicy przez Rosjan jest nieprawdziwa. Dom z ostrymi łukami rozebrany został w 1939 r. Gotyckie mury, które czekały na rekonstrukcję i prawie bez szkody przetrwały wojnę, usunięto w latach 50.
Dom zasadźcy
Dom, stojący niegdyś pośrodku wschodniej pierzei Rynku, nie wyróżniałby się spośród sąsiednich barokowych kamieniczek, gdyby nie wysokie, ostrołukowe arkady parteru. Przeprowadzone w latach 30. ubiegłego wieku badania wykazały, że starszy, ceglany szczyt budynku od strony podwórza oraz jego ściany magistralne mają rodowód średniowieczny, jest on tym samym przypuszczalnie najstarszym murowanym domem miasta.
Prowincjonalny konserwator zabytków, dr Conrades, wiązał powstanie budowli z osobą zasadźcy, Johannesa von Leysen. Jako sołtys miasta założyciel otrzymał w akcie lokacyjnym z 1353 r. przywilej korzystania z należącej do kapituły cegielni. Tylko on był też człowiekiem na tyle bogatym, by wznieść sobie murowaną kamienicę. Jeszcze w 1507 r. dom miał być jedynym murowanym budynkiem mieszkalnym w Olsztynie. Z upływem stuleci przebudowany, w XVII-XVIII w. powiększony został o część w konstrukcji ryglowej, dostawioną od strony podwórza.
Browar przy Rynku
Pisana historia budynku rozpoczyna się w połowie XIX w. Dom był wtedy własnością prowadzącego gospodę kupca Adolfa Grunenberga i nosił numer 15. W roku 1848, kiedy miasto wyprzedawało wyposażenie stojącego na Rynku miejskiego browaru, Grunenberg postanowił otworzyć browar w swoim domu. Być może nabył w tym celu część wystawionych na licytację sprzętów. Gdy parę lat później zmarł, wdowa nie zrezygnowała z prowadzenia warzelni. Zakład zamknięty został dopiero po 10 latach działalności. W marcu 1858 roku Karolina Grunenberg „całe wyposażenie browaru, na które składają się kotły i dzieże z żelaznymi obręczami, basen chłodzący, wiele beczek oraz jedna waga” wystawiła na sprzedaż. Był to, jak dzisiaj byśmy powiedzieli - „browar restauracyjny” - nie jedyny taki w ówczesnym Olsztynie. Piwo produkował prawie wyłącznie na potrzeby gospody właścicieli.
Restauracja z bilardem
Możemy domyślać się, że browar Grunenbergów położony był w tylnej części parceli, właścicielka zaś mieszkała na piętrze głównego budynku, tam gdzie okna wychodziły na Rynek. Parter zajmowała gospoda oraz sklep materialny i żelazny Martina Sendrowskiego (1854), nieco później skład galanterii, pasmanterii, towarów łokciowych, bławatnych oraz szkła i porcelany S. Salzmanna (1861). Restauracja i sklep prowadzone były potem jako interesy połączone. Tak więc w 1872 roku „restaurację z bilardem” otworzył tu Eduard Kiebert, rok później „szynk i interes materialny” miał w kamienicy Franz Stock, wreszcie w 1878 roku swój sklep kolonialny, połączony z wyszynkiem, do domu wdowy Grunenberg przeniósł A. Motzki. W ogłoszeniu, które dał z tej okazji w „Allensteiner Zeitung” zwracał uwagę klientów na „całkiem odnowiony bilard”.
Druga z siedzib „Gazety”
Od 1 października 1886 r. w sąsiedztwie gwarnego placu targowego, „w kamienicy p. Mockiego w rynku pod sieniami” mieściła się redakcja i ekspedycja „Gazety Olsztyńskiej”. Gazeta należała do Jana Liszewskiego, pełniącego jednocześnie funkcję redaktora (do kwietnia 1891 – potem zastąpił go Seweryn Pieniężny sen.) i zecera. Drukarnię wyposażono w jedną prasę ręczną, co początkowo z powodzeniem wystarczyło. Do października 1890 r. „Gazeta” była tygodnikiem, następnie ukazywała się dwa razy w tygodniu. Choć nakład wzrastał, nie przekroczył w tym okresie tysiąca egzemplarzy. W redakcji sprzedawano polskie książki i wydawnictwa, czym zajmowała się siostra Liszewskiego, Joanna (od r. 1891 żona S. Pieniężnego). Siedziba „Gazety” zajmowała z pewnością niewiele pomieszczeń. Znajdować się musiała w tylnej części budynku, może nawet w jego oficynie.
Rycerska tradycja
W roku 1888 zmieniono numer parceli na 11. Wyprowadzka „Gazety” nie miała bezpośredniego związku ze śmiercią właściciela kamienicy. Motzki zmarł w listopadzie 1891 r. Drukarnia i redakcja „Gazety Olsztyńskiej” w jego kamienicy działały do października roku 1893, dopiero po tej dacie przenosząc się na ul. Dolnokościelną (Staszica). Już w styczniu 1892 w lokalu na parterze otworzył restaurację August Dieckert. Nawiązując do średniowiecznych początków kamienicy nazwał swój lokal „Ritter-Halle” – „Halą Rycerską”. W 1905 restauratorem był Fritz Gehrmann, tuż przed wybuchem wojny światowej - Anton Palmowski. Restauracja nosiła w tym czasie nazwę „Lauben-Restaurant” – „Restauracji pod Sieniami”. Podobnie jak poprzednicy restaurator mieszkał przy dzierżawionym przez siebie lokalu. W kamienicy tradycyjnie znajdowało się również mieszkanie właściciela posesji.
Medale mistrza Stepphuna
Rok 1897 przyniósł zmianę właściciela i lokatorów. Kamienicę kupił Johann Steppuhn, mistrz krawiecki z ul. Krzywej (Kołłątaja). Zakład wyróżniał się wśród firm olsztyńskich. W katalogu Wystawy Przemysłowej 1910 firma „J. Steppuhn” dała dużą, całostronicową reklamę. Umieszczono na niej wizerunek srebrnego medalu zdobytego na wystawie w Królewcu w 1895 r. oraz datę założenia przedsiębiorstwa – 1872 r. Obok szwalni i restauracji na posesji funkcjonował zakład zegarmistrzowski Louisa Neumanna, potem „Fabryka Parasoli” Josefa Herrmanna. W 1912 roku fabrykanta aresztowano pod zarzutem pomocy w podpaleniu. Proces czterech braci z Ostródy i Olsztyna dla każdego zakończył się wyrokiem więzienia - Josef H. otrzymał 4 lata. Choć w 1913 r. wytwórnię lasek i parasoli prowadził już Gustav Großheim, wielki szyld firmy z nazwiskiem Herrmanna długo jeszcze zdobił boczną ścianę kamienicy. Oglądać go możemy na wielu starych pocztówkach.
Kolejny dom towarowy?
Na początku XX wieku nazwy „Pod Sieniami” używało kilka olsztyńskich firm, zlokalizowanych w różnych punktach Rynku. Po jego wschodniej stronie stało wtedy pięć podcieniowych kamienic. Właściciele stopniowo przebudowywali je, likwidując arkady. Na miejscu starych budynków powstawały duże czynszówki i nowoczesne domy handlowe. Od roku 1904 jako dwie ostatnie kamienice z arkadami pozostały po tej stronie już tylko domy nr 10 i 11. „Firma Forell i Spółka z Berlina, główny dom zakupu dla składów prowadzonych pod nazwą wł. Sächsisches Engros-Lager zakupiła budynki p. Jastrzemskiego i Stepuna (Rynek 10 i 11) i po upływie obecnych kontraktów wystawi tam wielki dom towarowy” informowała „Gazeta Olsztyńska” w październiku 1912. Niewiele brakowało, by i ten projekt doczekał się realizacji. Plany pogrzebał wybuch wojny i głęboki powojenny kryzys.
Spóźniony ratunek
W latach 20. w domu z ostrymi łukami nie było już restauracji. Sklep z konfiturami prowadziła na parterze Clara Pommer, potem Max Dombrowsky. Lokale zajęły następnie „Kwiaciarnia pod Sieniami” Friedy Weiß i sklep branży elektrotechnicznej „Gebr. Neumann”. W r. 1926 odnowiono zagrożoną runięciem fasadę, zmieniając przy okazji wygląd szczytów obu kamienic. Jedynie na taką inwestycję zdobyła się firma „Forell u. Comp.” - teraz z siedzibą we Wrocławiu. Dom nr 11 ulegał coraz większej destrukcji. Nikt już w nim nie mieszkał, zrujnowane pomieszczenia na piętrze zostały policyjnie zamknięte.
Sytuacja nie uległa poprawie, gdy w listopadzie 1935 r. budynek kupił Karl Neumann. Zniszczeń dopełnił pożar XVIII-wiecznych oficyn w roku 1936. Trzy lata później właściciel ze stratą odsprzedał nieruchomość miastu. Stan obiektu był fatalny, jednak ze względu na dużą wartość zabytkową kamienicę postanowiono ratować. Zamierzano przywrócić jej pierwotne, gotyckie kształty, we wnętrzach zaś urządzić stylową winiarnię.
Rozbiórka
Prace rozbiórkowe, które miały odsłonić średniowieczne mury, poprzedzając planowaną rekonstrukcję, ruszyły wiosną 1939 roku. Z chwilą wybuchu wojny zostały wstrzymane. „Wyburzenie domu jest tak zaawansowane, że obecnie stoją tylko sklepienia piwnic i dwie ściany ogniowe [tj. magistralne, biegnące wzdłuż parceli]. Szczyt elewacji od strony ulicy został rozebrany do miejsca ponad łukiem” - informował Urząd Finansowy nadburmistrz Olsztyna w piśmie z 26 stycznia 1940 r.
APO, Finanzamt Allenstein, sygn. 630/564 – „W obecnym stanie dom nie ma wartości użytkowej, w związku z czym posesja nie jest także ubezpieczona od ognia”. Rozebrano wtedy i ostrołukowe arkady od strony Rynku. Na fotografiach z pierwszej połowy lat 40. nie ma po nich śladu. Przy chodniku stoi w tym miejscu słup linii tramwajowej. Parcelę zajmuje parterowy budynek z dwoma oszklonymi witrynami, nad którymi do muru przymocowane są litery tworzące napis DÖRING – szyld firmy konfekcyjnej zajmującej sąsiedni dom nr 12.
Ogień i mury
To właśnie ów prowizoryczny „pawilon” padł ofiarą płomieni w lutym 1945 r. Na powojennych fotografiach widać jego niską frontową ścianę. Zadanie odbudowy rozebranej w 1939 r. kamienicy przypadło Polakom. Dom, który w r.1955 stanął na jej miejscu, w niewielkim stopniu przypomina pierwowzór. Odtworzono ostrołukowe arkady lecz budynek powiększono i podwyższono, nadając mu charakter neobarokowy. Podczas odbudowy usunięto też wszystkie ocalałe z wojennej pożogi resztki zabytkowej budowli. Nikt nie dbał o ich zachowanie. Średniowieczne piwnice oraz mury magistralne domu, nazwanego przez Conradesa „najstarszym domem podcieniowym Prus Wschodnich”
Die Denkmalpflege in der Provinz Ostpreussen in den Jahren 1936 bis 1940, Königsberg 1940., zostały wyburzone. Jedyny autentyczny fragment - gotycki łuk ponad biegnącym podcieniami pasażem - ocalał jakby przypadkiem, „wtopiony” w arkadę sąsiedniej kamienicy nr 10. Codziennie przechodzą pod nim setki zajętych swymi sprawami, spieszących dokądś ludzi.
Rafał Bętkowski
Ilustracje (opisy):
- Fragment pocztówki ze zbioru autora. Na pierwszym planie dom nr 10 z szyldem sklepu Juliusa Dittricha (działał tu w latach 1888-90). Na ścianie sąsiedniej kamienicy, w której mieściła się w tym okresie redakcja i drukarnia „Gazety Olsztyńskiej”, napis „A. Motzki”.
- Dwie fotografie amatorskie z pierwszej połowy lat 40. Zdjęcie po lewej, sygnowane na odwrocie „Juni 1941”, ukazuje arkadę i mur magistralny rozebranego „Domu Zasadźcy”, przylegające do ściany kamienicy nr 10. W głębi spalone w 1945 r., dziś już nie istniejące budynki na rogu ob. ul. Staromiejskiej (zbiór autora). Na fotografii po prawej na miejscu kamienicy nr 11 stoi parterowy budynek firmy „Döring”. Jak widać na chodniku nie ma nawet śladów po filarach gotyckich arkad - ustawiono w tym miejscu słup trakcji elektrycznej. Budynki wypalone zostaną w lutym 1945 r., już po zajęciu Olsztyna przez sowietów (fot. nie datowana, zbiór W. Kunczik)
- Ostatni relikt „Domu Zasadźcy” – łuk gotyckiej arkady ponad pasażem dla pieszych obok staromiejskich „Delikatesów”. Czerwiec 2008. Fotografia autora.
UKŁAD ILUSTRACJI - analogicznie jak do art. „Papiernia w Wadągu”:
il 1 – strona 1 po prawej u góry
il 2 a-b – strona 2 (kolor naturalny okładka) u góry w formie paska jedna obok drugiej
il 3 – strona 2 (kolor okładka) na dole w formie miniaturki (fotografia do wymiany)
Skomentuj
Komentuj jako gość