Bogdan Bachmura
Dzisiejsza ul. 1 Maja do roku 1914 nazywana była ul. Gutsztacką (Guttstädter Strasse). Pod koniec lat 50. XIX w. stała się ona częścią pierwszej bitej szosy, wiodącej z Olsztyna do Dobrego Miasta i dalej w kierunku Ornety i Braniewa. Gdy w 1872 r. uruchomiono w Olsztynie kolej, prestiż ulicy wzrósł jeszcze bardziej, patrycjat zaczął zaś wznosić przy niej swe rezydencje. Dom stojący przy ul. 1 Maja nr 5, noszący początkowo nr 7, zbudowany został właśnie w tym okresie. Zaliczany początkowo do najbardziej reprezentacyjnych budynków miasta, dziś już nie wyróżnia się wyglądem. Jego opis nie zajmuje wiele miejsca w turystycznych przewodnikach. Zapomniano kto wzniósł ową patrycjuszowską rezydencją, w niepamięć odeszli ludzie, którzy żyli i umierali w jej murach. Historię da się odtworzyć. Być może i budynek zajaśnieje kiedyś dawnym blaskiem.
Willa z widokiem na cmentarz
Willę wzniesiono w roku 1879
APO, Finanzamt Allenstein sygn. 630/302. Data budowy podana została w 1934 r. przez Hermana Suckow. w doskonałym punkcie ulicy, u wylotu wytyczonej w szczerym polu szosy, biegnącej do leżącego za miastem dworca. Nieprzypadkowa wydaje się jej lokalizacja naprzeciwko „Wzgórza z Trzema Krzyżami”. Na wzgórzu znajdował się z założony w r. 1848 cmentarzyk, na którym chowano przedstawicieli spokrewnionych ze sobą rodzin Bogackich i Rhode. Istniał on jeszcze w r. 1949, potem został zlikwidowany. Dziś już nikt prawie nie pamięta niewielkiej rodowej nekropolii - szczyt cmentarnego pagórka zajęła siedziba banku.
Rodzina Rhode, z którą od początku związana jest historia willi, nie była w Olsztynie nigdy licznie reprezentowana. W najstarszej zachowanej księdze adresowej, podającej informacje z końca roku 1898, odnaleźć możemy nazwiska trzech przedstawicieli owej familii: Carla - właściciela ziemskiego w Nagórkach, Hermanna – adwokata i notariusza oraz Luizę – „pannę”. Hermann i Luiza mieszkali przy ul. Gutsztackiej nr 7. Willa, która wtedy jeszcze była własnością Luizy Rhode, kilka lat później stała się wianem córki Hermanna, Olgi. Historycy często wspominają poczthaltera Carla Rhodego, właściciela Nagórek (majątek wniosła mu w wianie córka radcy Andrzeja Bogackiego, Anna), prawie zupełnie zapominając o Hermannie Rhode. Niesłusznie – był on bowiem niegdyś postacią znaną i darzoną szacunkiem, zasłużoną dla rozwoju naszego miasta.
Hermann Rhode
Tajny radca Hermann Teodor Rhode na przełomie stuleci zaliczał się do najbliższych współpracowników nadburmistrza Oskara Beliana. Urodzony w Olsztynie w roku 1849, kształcił się w gimnazjach w Królewcu i Tylży, a następnie studiował na Albertynie matematykę i prawo. W kilku miastach zdobywał doświadczenie zawodowe, nim w r. 1883 powrócił na stałe do Olsztyna, zakładając tu praktykę adwokacką. Karierę publiczną rozpoczął już rok później. Kiedy w 1884 r. powołana została Miejska Kasa Oszczędnościowa, adwokat Hermann Rhode znalazł się w jej zarządzie. W marcu 1887 r. mianowany został jednych z 6. członków powiększonego magistratu. Jego podpis odnajdujemy odtąd na dokumentach miejskich wystawianych aż po czasy Republiki Weimarskiej. Rhode uczestniczył w tym okresie we wszystkich najważniejszych dla Olsztyna wydarzeniach.
Od r. 1912 „Starszy miasta”, członek magistratu z lat 1914 i 1919, po odejściu ze służby publicznej w roku 1925, otrzymał tytuł honorowego obywatela Olsztyna. Będąc ponad 38 lat członkiem Rady Miasta nie pobierał z tego tytułu wynagrodzenia. W willi przy Gutsztackiej mieszkał do swej śmierci (1931), prowadząc tu wzięte biuro adwokackie oraz – od roku 1898 - notarialne.
Tu umarł Belian
To zapewne przyjacielskie związki, jakie łączyły Rhodego i Beliana sprawiły, że emerytowany nadburmistrz zamieszkał w willi po odejściu w stan spoczynku. W okresie swego urzędowania, w latach 1877 – 1908, zajmował on służbowe mieszkanie w Ratuszu na Starym Mieście. W willi przy Gutsztackiej „ojciec nowoczesnego Olsztyna” spędził ostatnie lata życia i tu też – co pozostaje faktem nieznanym - zmarł w marcu 1918 r.
Arch.USC w Olsztynie, Ks. Zgonów rok 1918, Nr 191. Willa pełniła wtedy nie tylko funkcję rodowej rezydencji, ale i renomowanej czynszowej kamienicy, w której mieszkania wynajmowali członkowie lokalnej socjety. Wielu z nich związanych było z sądownictwem. Prawnicza tradycja nie wygasała i w rodzinie właścicieli. Jeszcze przed 1905 r. Olga Rhode poślubiła pochodzącego ze Śląska radcę rejencyjnego Albrechta Sukowa i wyprowadziła się do Poznania. Po śmierci męża, poległego na początku wojny na froncie wschodnim, powróciła z synami do Olsztyna. Uzdolniony artystycznie Günther miał zostać w przyszłości muzykiem i kompozytorem, Hermann Suckow poszedł w ślady dziadka, przejmując po jego śmierci praktykę adwokacką. Chyba wtedy dopiero „Willę Rhode” zaczęto nazywać „Willą Suckow”, choć tak na prawdę wciąż pozostawała ona własnością tej samej rodziny.
Kompozytor
Urodzony w Poznaniu w 1907 r. Günther Suckow wzrastał od siódmego roku życia w Olsztynie. Podczas organizowanych w domu koncertów dał się poznać jako wybitnie uzdolnione muzycznie dziecko. Uczył się w humanistycznym gimnazjum przy ul. Cesarskiej (Dąbrowszczaków), zaś dwa ostatnie lata spędził w Hufengymnasium w Królewcu, gdzie nauczycielem był przyszły pisarz, autor „Dzieci Jerominów”, Ernst Wiechert.
Tam też, w 1928 r., złożył egzamin dojrzałości. Chciał początkowo zarobkować jako zawodowy muzyk, lecz za namową matki postanowił kontynuować naukę i w przyszłości zostać pedagogiem muzycznym. Studiował muzykę i germanistykę na uniwersytetach w Heidelbergu, Lipsku i Kolonii, a następnie w Królewcu, gdzie zdał pruski egzamin państwowy. Jako nauczyciel pracował w Marburgu, Kassel i Limburgu, zajmując się również komponowaniem. Mimo oddalenia czuł się zawsze mieszkańcem Olsztyna i powracał tu, aby w rodzinnym domu spędzać urlopy i święta . Podczas wojny wcielony do Wehrmachtu, w r. 1944 dostał się w Normandii do amerykańskiej niewoli. Mieszkał potem w Niemczech Zachodnich. Zmarł w r. 1977 w Wiesbaden. Jest autorem muzyki do utworów Agnes Miegel i Arno Holza oraz kantaty „Der verlassene Garten”.
Rzeźbiarka z Transylwanii
Dom przy dawnej ulicy Gutsztackiej przyciągał artystyczne dusze. W 1937 r. zamieszkała w nim rzeźbiarka Annemarie Suckow von Heydendorf, żona Hermanna Suckowa. Urodzona w 1912 w Mediasch w rumuńskiej Transylwanii jako córka niemieckiego przemysłowca, w latach 1930 - 32 studiowała w Reimann - Schule w Berlinie (słynna prywatna szkoła rzemiosła artystycznego), a następnie w Akademia de Bella-Arte w Bukareszcie. W Olsztynie powstały m.in. rzeźbiarskie portrety, figura Madonny dla katolickiej kaplicy w Królewcu oraz nagrodzony w konkursie projekt „Bajkowego Zdroju”, który stanąć miał na odnawianym właśnie Targu Rybnym.
W styczniu 1945 przez port w Piławie udało jej się uciec wraz z córkami na Zachód. W r. 1949 osiadła w powojennej stolicy Niemiec Zachodnich - Bonn, gdzie działała aż do śmierci (2007), zdobywając swymi pracami powszechne uznanie. Z pozostawionych w Olsztynie zbiorów artystki pochodziły zabytkowe naczynia z Siedmiogrodu odnalezione po wojnie w willi. Seklerska ceramika z przełomu XVIII i XIX w. trafiła do prowadzonego przez Hieronima Skurpskiego Muzeum Mazurskiego w Olsztynie, a następnie do Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Coś jeszcze po dawnych właścicielach willi ocalono.
Książki na stosie
„Dowiedziałam się, że w willi przy zbiegu ulic 1Maja i Partyzantów, gdzie obecnie mieści się żłobek, mieszkał niegdyś adwokat Suckow, który posiadał cenny, liczący sześć czy siedem tysięcy tomów księgozbiór, zawierający także wydawnictwa polskie”
Sukiertowa-Biedrawina E., Dawno a niedawno. Wspomnienia, Olsztyn 1965. - wspominała po latach Emilia Sukiertowa-Biedrawina, która w zniszczonym, grabionym przez „wyzwolicieli” i szabrowników Olsztynie szukała książek do biblioteki Instytutu Mazurskiego. Według jej relacji willa, zajęta w 1945 r. przez wojska sowieckie, przekazana została następnie milicji, a potem Wojsku Polskiemu.
Autorka wspomnień za zgodą polskiego pułkownika przeszukała posesję. Księgozbiór odnaleziono na tyłach, w pozbawionej dachu ogrodowej altanie. Widok był przerażający. Sterta, na którą zsypano książki, przez pół roku służyła lokatorom willi za... kloakę. Z trudem udało się znaleźć ludzi do przekopania odrażającego pagórka. Dwóch „repatriantów” przystąpiło do pracy dopiero po dłuższych namowach i za obietnicą sowitej zapłaty. Spod zwałów cuchnącej mazi wydobyto sto dwadzieścia „dość wartościowych” tomów, m.in. wydany w 1835 „Dokładny słownik polsko-niemiecki” Mrongowiusza. Reszty nie udało się uratować.
Przypadek sojusznikiem
Jako mienie poniemieckie, budynek został po wojnie upaństwowiony. Mieścił kolejno kasyno wojskowe „Wiarus”, przedszkole, w końcu żłobek. Po wyprowadzeniu się ostatniego lokatora stał przez jakiś czas pusty. Na początku lat 80. murarze, stawiający obok gmach kina „Kopernik”, urządzili we wnętrzu willi „zaplecze biurowo – socjalno - magazynowe”. Po ukończeniu budowy „Kopernika” willę, znajdującą się już wtedy w dość kiepskim stanie technicznym, planowano rozebrać.
Ocalenie przyniosła decyzja o ulokowaniu w niej tymczasowej siedziby Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Po przeprowadzonym remoncie kapitalnym, w czasie którego rozebrano m.in. skrzydło od strony ul. Partyzantów, obiekt oddano do użytku we wrześniu 1985 r. Architekt miejski wyraził zgodę na użytkowanie budynku do r. 1990, potem miał on ulec „bezwzględnej rozbiórce”. Chyba tylko przemiany ustrojowe przełomu lat 80. i 90. sprawiły, że decyzja nigdy nie weszła w życie. W roku 1993 budynek wpisano do rejestru zabytków. Biblioteka stała się właścicielem nieruchomości.
Piękno utracone
Adaptacja na siedzibę biblioteki uratowała willę przed rozbiórką, lecz nie dodała jej urody. Kapitalny remont przeprowadzono zgodnie z obowiązującą w PRL-u praktyką. Chyba wtedy właśnie skuto większą część dawnego, bogatego detalu architektonicznego elewacji. Na pocztówce z 1906 r. zauważamy nie tylko wazy zdobiące szczyty fasad, ale i ustawioną tam figurę. Sylwetka w powłóczystych szatach, z pochyloną lekko głową, była prawdopodobnie posągiem Temidy - wydaje się na to wskazywać „jurystyczna” tradycja budynku. Dostrzec można ponadto boniowania ścian, frontoniki na konsolach ponad oknami piętra, półkoliście zamknięte okienka z archiwoltami i uskokowe nadwieszenie szczytu ryzalitu frontowego. Inaczej niż dziś wygląda arkadowy podcień portyku wejścia głównego. Tworzyły go wysmukłe kolumny, zapewne z lanego żelaza, stalowa lub żeliwna była również ażurowa balustrada tarasu znajdującego się ponad portykiem. Starannie opracowano elewacje boczne, co widoczne się staje przy powiększeniu tego fragmentu pocztówki. Posesję otaczało kute ogrodzenie. W swym pierwotnym wystroju nasza klasycystyczna willa stanowiłaby ozdobę każdego miasta. Dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, Pan Andrzej Marcinkiewicz, nosi się z zamiarem odtworzenia dawnego wyglądu budynku. Historia i znaczenie obiektu stanowić powinny dla wsparcia tych ambitnych planów mocny argument.
Rafał Bętkowski
Ilustracje:
1a. (ewentualnie - gdy starczy miejsca – na 1 stronę – a więc cz/b)
Siedziba Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej przy ul. 1 Maja 5 w marcu 2008. Fotografia autora.
Willa przy obecnej ul. 1 Maja nr 5. Fragment pocztówki wyd. przez księgarnię Karla Danehla w Olsztynie w roku 1906. Zbiór autora.
Portyk wejściowy. Powiększenie fragmentu pocztówki.
(ewentualnie) Narożnik północno-wschodni budynku. Powiększenie fragmentu pocztówki.
(ilustracje 1 i 2 – koniecznie, 1a raczej również; obie na stronę zewnętrzną – kolor: z pocztówki należy wyciąć samą willę
Skomentuj
Komentuj jako gość