Przed laty skontaktował się z profesorem Tomaszem Strzemboszem, aby przekazać mu skrywaną przez lata tajemnicę. Profesor, gdy tylko usłyszał, że rzecz dotyczy Olsztyna, natychmiast ten kontakt przekazał mnie. Zadzwoniłem. Następnie skorzystałem z zaproszenia i odwiedziłem go w domu na warszawskich Grotach, pełnym pamiątek po licznych podróżach. Stanisław Szwarc – Bronikowski, bo o nim mowa, okazał się przemiłym rozmówcą. A jego historię można uznać za bardzo cenny – bo jak dotąd jedyny - ślad pewnego wycinka działalności wywiadowczej na Warmii i Mazurach.
Stanisław Szwarc urodził się w 1917 r. w Górkach pow. Sandomierz. Przed wojną rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim i Wyższej Szkole Dziennikarstwa. Podczas wojny światowej wstąpił do ZWZ-AK na Kielecczyźnie. Używał wówczas pseudonimu „Roman”. Ponieważ zawsze fascynowało go pisanie, więc jedną z głównych form jego konspiracyjnej aktywności było właśnie redagowanie nielegalnych gazetek. Podziemne wydawnictwa miały przecież niebagatelne znaczenie dla przeciwdziałania treściom niesionym przez hitlerowskie „gadzinówki”. Pozwalały utrzymać w społeczeństwie nadzieję na zwycięski koniec wojny. I umacniały ducha wytrwania.
Już na przełomie 1939/1940 podchorąży „Roman” przy współpracy braci Zygmunta i Wiktora Hamerskich zainicjował wydawanie konspiracyjnego dwutygodnika pt. „Komunikat” w nakładzie 200 egzemplarzy. W 1941 r. pismo przekształcono w organ Obwodu ZWZ Sandomierz pt. „Na posterunku”. W czasie aresztowań w 1942 r. na krótko wstrzymano działalność wydawniczą. Dopiero pod koniec tego roku zespół „Romana” rozpoczął edycję nowego pisma pt. „Zryw”, z podtytułem „Niezależny organ wydawniczy” w nakładzie 400 – 800 (?) sztuk. Wyszło tylko kilka numerów tego periodyku, w marcu 194 3r. wstrzymanego – nie wiemy z jakiego powodu - na rozkaz dowództwa. Ale „Roman” nie tylko czynił starania o słowo drukowane. Równocześnie dbał, aby podległe mu komórki wydawnicze mogły bezpiecznie pracować. W 1940 r. kierował oddziałem ochrony komórki propagandy w Obwodzie ZWZ Sandomierz. Od marca do sierpnia 1943 r. jego oddział został podporządkowany kpt. Tadeuszowi Pytlakowskiemu „Tarninie”. W pierwszych dniach sierpnia pod nieobecność dowódcy w miejscowości Kolonie Jugoszowskie oddział został zaskoczony przez żandarmerię niemiecką. Kilku partyzantów zginęło. Kilka tygodni później zapadła decyzja o rozwiązaniu oddziału i wcieleniu jego członków do obwodowego Kedywu.
Zaangażowanie Stanisława Szwarca „Romana” w zakresie prac wydawniczych było najpewniej przyczyną, że w maju bądź w czerwcu 1944 r. „Roman” objął kierownictwo Biura Informacji i Propagandy w Obwodzie AK Sandomierz, odpowiedzialny za całokształt walki propagandowej na tym terenie. W okresie „Burzy” już w stopniu porucznika został oficerem oświatowym odtwarzanego 2 pp. Legionów AK i wydawał pismo „Wiadomości codzienne”. W grudniu 1944 r. został pracownikiem BiP Okręgu Radomsko- Kieleckiego AK „Jodła”.
Za działalność podziemną w czasie wojny został kilkakrotnie odznaczony. W 1944 r. otrzymał Krzyż Walecznych, zaś w 1945 r. Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari. W późniejszym czasie odznaczono go Krzyżem AK oraz Złotym Krzyżem Zasługi.Po przejściu frontu sowiecko - niemieckiego „Roman” pozostawał w konspiracji. Prawdopodobnie początkowo była to organizacja „Nie”. W maju 1945 r. skontaktował się z płk. Ludwikiem Muzyczką „Benedyktem”, podczas okupacji kierującym konspiracyjną Wojskową Administracją Ziem Nowych, która przygotowała przejęcie m.in. Prus Wschodnich po wojnie. „Roman” otrzymał od płk. L. Muzyczki polecenie wyjazdu w Olsztyńskie z zadaniem zbierania materiałów wywiadowczych. Otrzymał również kontakt na dwóch oficerów rozwiązanej AK z Obwodu Radzymin – byłego szefa Kedywu ppor. Kajetana Fijałkowskiego „Rafała” i mjr. Edwarda Nowaka „Joga”. W czerwcu wspólnie znaleźli się w Olsztynie. Tam S. Szwarc, pod fałszywym nazwiskiem Piotr Bronikowski został zatrudniony w Wydziale Informacji i Propagandy Urzędu Wojewódzkiego. Zaangażował się także przy organizowaniu gazety „Wiadomości Mazurskie”. Równocześnie ściągnął w Olsztyńskie lub odnalazł wcześniej tam osiedlonych kolegów z konspiracji w Obwodzie AK Sandomierz. Należał do nich Mieczysław Gajewski, początkowo zatrudniony Wojewódzkim Urzędzie Ziemskim w Olsztynie, a następnie skierowany do pracy w Węgorzewie. Od lutego 1946 r. Gajewski został przeniesiony do Mrągowa, gdzie dalej utrzymywał kontakty konspiracyjne. Z „Romanem” współpracowali także - Antoni Krupa „Witold”, Ludomir Kosiński oraz Wacław Wychowański „Smutny” zatrudniony w Węgorzewie. Były to osoby dość dobrze ulokowane w strukturach administracji, które tworzyły sieć wywiadowczą obejmującą m.in. Olsztyn, Węgorzewo, Mrągowo. Wychowański, Krupa i Gajewski co kilka tygodni przekazywali meldunki „Romanowi”, a ten raporty w formie ustnej lub pisemnej składał „Jogowi”. Analogiczne kontakty „Jog” utrzymywał z Kajetanem Fijałkowskim „Rafałem”.
Otrzymywane informacje „Jog” przekazywał prawdopodobnie NN „Trzonowi”, kierującemu Okręgiem DSZ - WiN Olsztyn o kryptonimie„Rybitwa”, podległym Obszarowi Zachodniemu DSZ - WiN. Informacje o charakterze społeczno – politycznym zbierano m.in. dzięki osobistym, towarzysko - służbowym kontaktom z niektórymi wysoko postawionymi urzędnikami w Olsztynie. Bronikowski często spotykał się towarzysko z wojewodą Zygmuntem Roblem, Bronisławem Ćmielą, szefem Wydziału Wojskowego w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie kpt. Józefem Szyrmerem, Feliksem Murawą, Ireną Białobłocką, zatrudnioną w Komitecie Osiedleńczym.
Czy konspiratorzy Piotr Bronikowski i jego koledzy, powiązani z „Jogiem”, byli jedyną tego typu komórką w Olsztyńskiem? Trudno powiedzieć. Wiadomo, że Okręg DSZ –WiN „Rybitwa” praktycznie nie wyszedł poza stadium organizacyjne. Z kolei ówczesne względy konspiracyjne i atmosfera tamtego czasu, nie pozwalają dziś z pamięci odtworzyć wszystkich szczegółów. Tym bardziej, że i ta działalność nie trwała zbyt długo.
Z Olsztyna zniknął „Trzon”, który ponoć zerwał się bezpiece podczas próby aresztowania w kawiarni. Na jesieni 1945 r. z Olsztyna wyjechał do Francji Edward Nowak „Jog” i na krótki czas zostały przerwane kontakty współpracującej z nim grupy wywiadu z „górą”. Po kilku tygodniach zjawił się w Olsztynie NN „Grzegorz”, który odbierał od K. Fijałkowskiego „Rafała” i P. Bronikowskiego „Romana” materiały, potem zastąpił go NN „Adam”. W końcu pojawił się NN „Benedykt”. Ale „Benedykt” podobno nie wzbudzał zaufania, postanowili wiec przerwać współpracę.
Wycofanie się z kontaktów z konspiracją nie uchroniło ich przed aresztowaniami. W marcu 1946 r. Urząd Bezpieczeństwa zatrzymał W. Wychowańskiego pod zarzutem nielegalnego posiadania broni. W czerwcu za zrywanie plakatów propagujących referendum aresztowano Mieczysława Gajewskiego. Najdłużej wytrwał „Roman”. Może dlatego, że w tygodniach poprzedzających tzw. referendum ludowe, dość często wyruszał służbowo w teren? Poczynione wtedy obserwacje skłoniły go do sporządzenia tajnego raportu, uwzględniającego przypadki nagminnego łamania prawa przez obóz rządowy. Przy jakiejś okazji zawiózł dokument do Warszawy i tam przekazał członkowi władz PSL, byłemu żołnierzowi Batalionów Chłopskich, znanemu jeszcze sprzed wojny. Czy znajomy okazał się zdrajcą? A może Szwarc był obserwowany już wcześniej? Pytania można by mnożyć. Pozostaje faktem, że niedługo po przekazaniu raportu, Stanisław Szwarc został aresztowany w Olsztynie i przewieziony do siedziby Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Potem pobyt w areszcie w Kielcach. Wkrótce jednak, podobno dzięki pomocy byłego partyzanta AL z Kielecczyzny, z którym miał ponoć okazjonalnie współpracować w czasie wojny, został zwolniony. Nie na długo. Ponownie zatrzymany w 1949 r., tym razem uciekł i przez następne lata ukrywał się pod fałszywymi nazwiskami. Pracował wtedy jako malarz –ilustrator, fotograf, cieśla… Zmianom pracy towarzyszyło poszukiwanie nowych adresów. Wybrzeże, potem odskok w drugi kraniec Polski, w okolice Żywca. Podczas kolejnego najścia bezpieki ucieczka do Krakowa, Wrocławia… I wprawdzie w grudniu 1955 r. znów na jego trop trafiła bezpieka, to dość szybko ostatecznie znalazł się na wolności. W sierpniu 1956 r. przyjął legalnie nazwisko Stanisław Szwarc – Bronikowski.
Od tamtej pory na całe życie oddał się wymarzonej pasji. Podróżnik, filmowiec i dziennikarz. Do 1960 r. znalazł zatrudnienie w redakcji tygodnika „Dookoła świata”. W latach 1960 – 1983 i 1989 – 1995 pracował w TVP. Spod jego ręki wyszło ponad sto filmów popularnonaukowych o tematyce przyrodniczej, etnograficznej, archeologicznej, geograficznej i religioznawczej. Wiele z nich nagradzanych w Polsce i za granicą. Któż nie pamięta tych filmowych opowieści? Niektóre z nich przybrały również postać książek -reportaży czy albumów. Na półce niejednego miłośnika najdawniejszych dziejów Polski znaleźć można słynny „Testament wieków”, obdarowany nagrodą Klio, dla najlepszej ksiązki historycznej roku 1997.
Jeszcze raz wracam pamięcią do warszawskiego domu Stanisława Szwarca- Bronikowskiego. Nie pierwszej już młodości budynek, trochę mroczny, trochę tajemniczy. Na ścianach kolekcje podróżniczych trofeów – maski, strzały, szamańskie ozdoby. Na stoliku kawa i długo w noc snujące się opowieści. Obok takich, które znamy z obrazów utrwalonych filmową kamerą lub na stronach książek, także te - dopiero co wydobywane z mroków niepamięci. Sandomierz, Kielce, Olsztyn, Warszawa, Mikołajki. Czasem zaskakujące, czasem trudne do zweryfikowania. I zawsze interesujące.
Waldemar Brenda
Skomentuj
Komentuj jako gość