Demokracja ma swoje prawa. Jedno, niespotykanie zgodne głosowanie radnych i człowiek staje się udziałowcem piłkarskiego klubu. Dotąd każde odkręcenie kranu z wodą w naszym mieście oznaczało wsparcie dla piłkarzy Stomilu za pośrednictwem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Od środy każdy rachunek za wodę to nasz wkład we wspólny interes – Stomil S.A.
Mamy też wspólnika – stowarzyszenie, które dotychczas odpowiadało za klub, doprowadzając go do finansowej zapaści i którego długi musimy solidarnie pokryć. Zanim doszło do operacji „ratowanie Stomilu", klub pod wodzą stowarzyszenia utracił sponsora strategicznego, którego dostał „na tacy" w związku z budową Galerii Warmińskiej. Ta ostatnia zobowiązała się wspierać olsztyńską piłkę kwotą 10 mln zł. w ciągu pięciu lat. Zanim doszło do rozstania, przedstawiciel sponsora wysyłał ostrzeżenia dotyczące możliwości wycofania się ze współpracy z klubem z powodu braku kontroli nad jego finansami. Utworzenie spółki akcyjnej z udziałem miasta poprzedziły nieudane próby znalezienia innych sponsorów. A ponieważ odpowiedzialność jaką, za sprawą prezydenta Grzymowicza i radnych, przejęliśmy, jako mieszkańcy, za olsztyńską piłkę kopaną, to nie tylko obowiązki, ale też prawa, to chciałbym publicznie zadać kilka koniecznych, jak mi się wydaje, pytań dotyczących wprawdzie przeszłości, ale mających istotny wpływ na dzisiejszą sytuację klubu:
Po pierwsze, czy prawdą jest, że odmówiono miejsca w zarządzie klubu przedstawicielowi sponsora, czyli Galerii Warmińskiej?
Po drugie, czy prawdą jest, że zwlekano, pomimo nalegań sponsora, ze zleceniem zewnętrznego audytu klubu?
Po trzecie, czy prawdą jest, że poprzedni prezes OKS Stomil zobowiązał się do zarządzania klubem w formie nieodpłatnej?
Po czwarte, czy prawdą jest, że poprzedni prezes, stanowiąc jednoosobowy zarząd klubu, wypłacał sobie kilkunastotysięczne wynagrodzenie?
Po piąte, czy prawdą jest, że ewentualne nieprawidłowości w klubie są przedmiotem dochodzenia prokuratury?
Powyższe wątpliwości są od dawna znane zarówno prezydentowi miasta jak i olsztyńskim radnym. Ich wyjaśnienie powinno mieć kluczowe moim zdaniem znaczenie przy podejmowaniu decyzji o przystąpieniu do spółki, ponieważ to znów na stowarzyszeniu, na jego zdolności szukania sponsorów ma oprzeć się przyszłość Stomilu S.A.
Jak wiadomo od momentu rezygnacji Galerii Warmińskiej nic takiego, pomimo licznych zapowiedzi, się nie udało. Zasadne zatem jest pytanie, co w przypadku, gdy starania stowarzyszenia znów zakończą się fiaskiem? Każdy, kto podejmuje decyzję o finansowym i na dodatek większościowym udziale w spółce musi taką ewentualność brać pod uwagę. Tymczasem prezydent Grzymowicz deklaruje, że wyłożone na powołanie spółki 500 tysięcy złotych, to pierwsze i ostatnie pieniądze przekazane w takiej formie spółce. Na wypadek kłopotów trzeba będzie szukać nowej „formy" przerzucenia kasy z jednej kieszeni do drugiej. Początek zresztą został zrobiony, bo już pojawiły się standardowe bajania o promocyjnych walorach piłki nożnej. Jakże aktualnych zwłaszcza teraz, w cieniu niedawnych rozrób i śmierci kibica w Knurowie, po której wśród trzęsących klubami kiboli panują „nastroje antypolicyjne". Tak, jakby kiedykolwiek było inaczej.
Taka sama ściema dotyczy wychowawczych walorów uprawiania piłki nożnej. Efekt końcowy można zobaczyć na boiskach, gdzie parada piłkarskich oszustów próbuje za wszelką cenę oszukać sędziego, sprawozdawcy sportowi bez żenady namawiają do tzw. fauli taktycznych, które stały się normalnym elementem gry, a prominentni działacze – wychowawcy młodzieży - dorabiają na handlu biletami pod stadionem.
Czy w Olsztynie było inaczej? Zapytajcie pana Wieczorka, byłego prezesa i sponsora Stomilu, któremu marzyła się normalność i trzymanie głowy powyżej tego szamba. A czasy Halexu i pieniędzy wożonych przez granicę, zdaje się w pokrowcu na garnitur? Łza rozpaczy kręci się w oku. W ostatnich latach promocyjno – wychowawczą specyfiką Olsztyna było publiczne lżenie prezydenta miasta. Dlatego podnoszone przez niektórych radnych argumenty o zapewnieniu młodzieży możliwości treningu brzmiałyby szczerzej i poważniej, gdyby udało się najpierw otworzyć po godzinach lekcyjnych szkolne obiekty sportowe, które świecą pustkami, bo prezydent nie dał pieniędzy na opłacenie opiekunów.
Jest dla mnie oczywiste, że władza publiczna powinna trzymać się możliwie z daleka od finansów i odpowiedzialności za piłkę nożną, wspierając ją co najwyżej inwestycjami w infrastrukturę. Analogicznie do autonomii i bezkarności jaką posiada wobec władz państwowych PZPN. Piłka nożna to domena profesjonalnych piłkarzy, którzy z profesjonalną miłością do nowego klubu nakładają nowe koszulk, i biznesu, który kieruje się swoimi, nie zawsze czysto biznesowymi kalkulacjami.
Trzeba było widzieć te starania radnych o medialną palmę pierwszeństwa w dziele ratowania Stomilu! I te wspólne, wyciskające łzy wzruszenia zdjęcia! W środę na stole była przecież nie tylko żywa gotówka, ale nadzieja na odłożone w czasie, wyborcze zyski. I jednoczący wszystkich strach przed zastąpieniem prezydenta Grzymowicza w roli „bohatera" olsztyńskich szalikowców. Jeżeli nie mam racji i za sprawą radnych rozsądnie wydaliśmy nasze pieniądze, to na pewno wielu z nich, dla przykładu, wsparło nowo powstałą spółkę prywatnymi środkami. Pytanie: ilu?
Bogdan Bachmura
Na zdjęciu: wszyscy radni kochają piłkę nożną i OKS Stomil Olsztyn, za pieniądze podatników. Wspólne zdjęcie radnych z prezydentem Piotrem Grzymowiczem po przyjęciu uchwały o powołaniu OKS Stomil Olsztyn S.A. i wsparciu powołanej spółki kwotą 500 tysięcy złotych.
Skomentuj
Komentuj jako gość