Po rozstrzygnięciu przetargu na olsztyńskie parkomaty zapanowała wyczuwalna atmosfera ulgi i zadowolenia. Wprawdzie do przetargu stanęło jedynie konsorcjum spółek City Parking Group i MBS Computergraphik, ale za to zmieściło się w zaplanowanej przez miasto kwocie. W tej sytuacji, wobec zakończenia ciągnącej się latami parkomatowej drogi przez mękę, pewną niestosownością może wydać się niepokojenie włodarzy miasta dalszymi na ten temat pytaniami i wątpliwościami.
Na trudnym, ciasnym od konkurencji rynku każdy brak rywalizacji może być rezultatem przytłaczającej przewagi nad konkurentami albo wynikiem sztucznie kreowanych przywilejów i wymagań. Tak, jak to miało miejsce kilka lat temu przy zakupie samochodów dla Urzędu Miasta, gdy organizatorzy przetargu wykazali szczególne przywiązanie do rozwiązań marki VW.
Przetargowa poprzeczka zawieszona przed dostawcami parkomatów określała wprawdzie nawet grubość i rozmiar biletów, ale nie to okazało się najcieńszym oczkiem przetargowego sita. Aby się przez nie przedostać należało wykazać się „wiedzą i doświadczeniem” na miarę minimum dwóch realizacji powyżej 80 parkometrów każda w ciągu ostatnich 3 lat. Nie 70 w czterech miastach, albo 160 i 45 w dwóch. 2 x 80 i basta! Zapobiegliwość komisji przetargowej poskutkowała nie tylko wycięciem konkurencji, ale także odcięciem możliwości zapoznania się z najnowszymi w tej dziedzinie technologiami. Z rozwiązaniami kładącymi kres stratom dla miejskiej kasy i oszukiwaniem korzystających z parkomatów mieszkańców. Z kalkulacjami, ile wrzucić do parkomatu, aby starczyło na bezkarny powrót do samochodu. Z trapiącymi wiele miast awariami urządzeń i kosztami obsługujących strefę strażników. A także z ceną o wiele niższą od oferty którą nas uszczęśliwiono. Zamiast tego dostaniemy do łapy bilet wraz z informacją, kiedy z wywieszonym językiem przybiec do samochodu, lub ile stracimy, gdy wrócimy za wcześnie.
Informacje o istnieniu takich rozwiązań i możliwości zastosowania ich w Olsztynie otrzymał wcześniej odpowiedzialny za zorganizowanie przetargu dyrektor MZDiM Paweł Jaszczuk. Także przewodniczący RM Jan Tandyrak oraz prezydent Piotr Grzymowicz.
Na spotkaniu stowarzyszenia „Święta Warmia” z prezydentem prosiliśmy o umożliwienie publicznych prezentacji najbardziej interesujących ofert. W zamian za to otrzymaliśmy powrót do wieloletniej praktyki „zamkniętych drzwi”. A komisja, której podstawowym zadaniem było dokonanie w imieniu mieszkańców miasta wyboru najlepszej oferty, z jakiś tajemniczych powodów sama takich możliwości się pozbawiła.
Mam nadzieję, że okoliczności tej sprawy usprawiedliwiają cisnące się na usta pytania i wątpliwości. Na stronach MZDiM zamieszczono informację, iż przyjęta oferta nie podlega odrzuceniu. Pomimo to będziemy się domagać od prezydenta miasta wyjaśnienia wszystkich okoliczności przetargu i wstrzymania do tego czasu podpisania ostatecznej umowy.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość