„Teraz walczymy z przeszłością i nieistniejącym komunizmem a prawdziwe zagrożenie ideologią wróciło z zupełnie inne strony bo z Zachodu. Smutne jest to, że o ile przed komunizmem próbowaliśmy się jakoś bronić o tyle idącego zagrożenia ideologicznego z Zachodu nie dostrzegamy i wydajemy się być całkiem bezbronni”- pisze Adam Kowalczyk
13 grudnia to rocznica wprowadzenia stanu wojennego na różny sposób, lecz zawsze emocjonalnie, obchodzona przez tzw. opozycję antykomunistyczną. Zasługę obalenia komunizmu przypisuje sobie wielu. Z największą bufonadą robi to Wałęsa, ale w tym swoim przekonaniu ma konkurentów. Mnie osobiście bawią te spory i te wytykania komuś jego np. postkomunizmu. Według mnie o postkomunizmie to można było mówić już za Gierka a tak naprawdę to w stanie wojennym. 13 grudnia jest tak ważną rocznicą nie ze względu na obiegowe a bałamutne stwierdzenie, że Jaruzelski wypowiedział wojnę narodowi polskiemu. Dla mnie ta rocznica jest ważna bo wtedy nie opozycja antykomunistyczna lecz generał Jaruzelski zlikwidował w Polsce komunizm. Dlaczego tak twierdzę? Otóż dlatego, iż słuchanie tego co mówią i piszą ludzie na ten temat przekonało mnie, że ludzie tak naprawdę nie rozumieją istoty komunizmu. W historii ludzkości występowało wiele różnych ustrojów. Były to jednak ustroje rozumiane jako sposób organizacji władz państwa i poszczególnych grup społecznych. Komunizm jest czymś innym, czymś znacznie dalej idącym. Głównym centrum władzy jest w nim ideologiczna partia a takie instytucje jak rząd, armia czy policja są tylko narzędziami służącymi do jego utrwalania i rozszerzania. Niczym więcej. Jak ważne jest utrzymywanie armii i policji w stanie całkowitego ubezwłasnowolnienia niezbędnego do utrzymania absolutnej dominacji partii pokazał Stalin. Nie było przypadkiem, że zgładził zbyt pewnych siebie marszałków Armii Czerwonej ani to, że regularnie mordował kolejnych szefów aparatu represji. Komunizm jest ideologią, która do swego przetrwania wymaga stałej ekspansji i likwidacji innych ustrojów. Już w czasach Gierka komunizm stracił żywotność i rozprzestrzeniał się raczej siłą rozpędu militarnego niż faktyczną żywotnością. Stracił swojego ducha.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku generał Jaruzelski obalił ten ustrój. Wzorem krajów latynoamerykańskich użył armii do zaprowadzenia porządku w państwie. Niezbyt może dolegliwe ale jakże symboliczne było internowanie wierchuszki PZPR, co przypieczętowało władzę wojska. Społeczeństwo zajęte własnymi problemami nie dostrzegło tego faktu. Działania generała odbierano raczej jako próbę utrzymania władzy partii nie dostrzegając niszczących partię skutków jego działań. Od tego dnia PZPR stała się niczym więcej niż tylko jednym z wielu narzędzi sprawowania władzy w kraju. Motorem działania była już nie ideologia lecz interes państwa według jednych, żądza władzy według drugich, a o której skuteczności decydowała naga siła. A to już nie było niczym nowym. Te motywy występują od początku istnienia ludzkości i są cechą wspólną każdego ustroju.
W tej sytuacji nie było niczym dziwnym, że faktyczne centrum władzy wróciło na swoje miejsce czyli do rządu a pozycja partii komunistycznej ulegała ciągłej erozji. Erozja ta doprowadziła dawną partię monopolistę do pozycji partii tłumaczącej się ze swego istnienia. Tłumaczenia te były nieskuteczne nie tylko w stosunku do społeczeństwa lecz nawet w stosunku do swoich własnych członków w efekcie czego PZPR uległa samorozwiazaniu.
Polska roku 1988 byłą krajem rządzonym przez oligarchię, która z racji braku prymatu ideologii mogła zdecydować o zmianie ustroju i podzieleniu się władzą z opozycją w ewidentnym interesie kraju i, przede wszystkim, własnym. W komunizmie nie byłoby to możliwe.
Teraz walczymy z przeszłością i nieistniejącym komunizmem a prawdziwe zagrożenie ideologią wróciło z zupełnie inne strony bo z Zachodu. Smutne jest to, że o ile przed komunizmem próbowaliśmy się jakoś bronić o tyle idącego zagrożenia ideologicznego z Zachodu nie dostrzegamy i wydajemy się być całkiem bezbronni. A przecież te wszystkie ideologiczne gadanie prawoczłowiecze, o równości, ekologii czy rasizmie to nowa, groźniejsza forma tej samej ideologicznej czerwonej zarazy.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość