Droga do budowy lotnisko w Wilkowie pod Olsztynkiem otwarta. Radni Olsztynka przyjęli jednogłośnie plan zagospodarowania terenu pod lotnisko w pobliskim Wilkowie. Samorząd chce, aby powstały tam port lotniczy obsługiwał samoloty rejsów krajowych i zagranicznych. Miałby być lokalnym lotniskiem dla aglomeracji olsztyńskiej. Tymczasem marszałek Jacek Protas brnie w budowę lotniska w Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej (na zdjęciu) w Szymanach.
Jak powiedział PAP burmistrz Olsztynka Artur Wrochna, przyjęcie planu otwiera drogę dla potencjalnych inwestorów, którzy chcieliby zbudować port lotniczy. Koszt jego budowy to około 300 mln zł, a budowa lotniska wraz z infrastrukturą około lotniskową mogłaby kosztować nawet 1 mld zł. Plan zagospodarowania zakłada, że port lotniczy miałby powstać przy obwodnicy Olsztynka, niedaleko skrzyżowania dróg krajowych: nr 7 i 51. Pas startowy miałby prawie 3 kilometry. Według planów możliwa będzie tam obsługa lotów pasażerskich, biznesowych, ratowniczych i cargo. Na terenach wokół portu miałyby powstać parkingi i hotele. Zarząd województwa warmińsko-mazurskiego chce natomiast zbudować lotnisko regionalne w Szymanach koło Szczytna. Ma ono kosztować 180 mln zł. Unijne dofinansowanie ma wynieść do 76 procent. Aby dotacja unijna nie przepadła, port musi powstać do 2015 roku.
Przypomnijmy, że „Debata” rozpoczęła batalię o cofnięcie veta marszałka województwa warmińsko-mazurskiego wobec planu zagospodarowania terenu w Wilkowie na lotnisko. Marszałek blokował plan, gdyż dąży do budowy lotniska w Szymanach. „Debata” informowała o dziwnej i fatalnej polityce władz województwa w sprawie tego lotniska.
Zarząd województwa założył spółkę z Aleksandrem Rechterem, biznesmenem z Izraela celem budowy lotniska w Szymanach. Jednak wobec bezczynności tej spółki Sejmik Wojewódzki, na wniosek zarządu powołał spółkę samorządową do budowy lotniska.
Spółka Aleksandra Rechtera nie chce wydać terenu lotniska spółce samorządowej. Sprawa utknęła w sądzie.
W październiku ma być gotowy Raport oddziaływania na środowisko planowanej budowy lotniska w Szymanach. Nie zdziwi nas, jeśli Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wyda zgodę na budowę. Ale z wiedzy przez nas posiadanej wynika, że taką zgodę natychmiast oprotestują ekolodzy. Byłe lotnisko wojskowe w Szymanach leży bowiem w obszarze Natura 2000.
Port lotniczy w Szymanach ma kosztować około 200 milionów złotych. W trzech czwartych będzie sfinansowany z pieniędzy unijnych, pod warunkiem, że inwestycja zakończy się do 2015 roku. Na półmetku są prace związane z budową połączenia kolejowego Olsztyna z Lotniskiem w Szymanach. Projekt zakończy się w marcu przyszłego roku, a całkowita wartość prac wynosi 91,5 mln zł.
Nie tylko naszym zdaniem, ale także naukowca z UWM, budowa lotniska regionalnego to pod każdym względem absurd, tak jak budowa term z zimnymi źródłami w Lidzbarku Warmińskim. Krytyczne zdanie na temat budowy lotnisk cywilnych na terenie byłych lotnisk wojskowych wyraził również Krzysztof Michalski, prezes Agencji Mienia Wojskowego w rozmowie z „Rynkiem Infrastruktury”. Oto ta wypowiedź:
„- Decyzja o budowie lotniska regionalnego powinna zapadać na podstawie przesłanek demograficznych, ekonomicznych, komunikacyjnych itp. U nas natomiast jest często tak, że bez namysłu przerabia się lotniska wojskowe na lotniska cywilne. A te przecież budowano je z zupełnie innych powodów.
- One powstawały na terenie ukrytym, oddalonym od jakichś siedlisk, który odpowiadał wojsku pod względami strategicznymi. Mam wrażenie, że obecnie część samorządów przy podejmowaniu decyzji nie zastanawia się, czy inwestowanie w lotnisko regionalne będzie opłacalne. Wiele samorządów ma ambicję do robienia rzeczy spektakularnych. A spektakularne przestało już być utrzymywanie szkół czy dróg. Żeby zaistnieć, trzeba zrobić coś na naprawdę dużą skalę – twierdzi Michalski.
- Lotnisko regionalne jest uzasadnione tylko po przeprowadzeniu badań, które udowodnią, że w tym miejscu jest potrzebne. U nas jest tak, że jak w gminie jest lotnisko wojskowe, to samorządy się cieszą że mają pas startowy i inwestują publiczne pieniądze w budowę portu regionalnego. Tym czasem pas startowy to zaledwie 20 proc. całej inwestycji. Jakie mają przesłanki? Wierzą choćby w rozwój General Aviation w ich regionie. General Aviation to jednak najczęściej biznesmeni, którym zależy na lądowaniu w centrum miasta. A lotniska regionalne budowane na starych lotniskach wojskowych tego warunku lokalizacyjnego nie spełniają. Powstają więc pomysły, z góry skazane na niepowodzenie. Przykłady można mnożyć… Czy budowane lotnisko w Gdyni, bądź Radomiu, ma swoje uzasadnienie lokalizacyjne? Moim zdaniem, nie. Mam nadzieję, że nie powtórzy się w tym przypadku scenariusz hiszpański – komentuje prezes Agencji Mienia Wojskowego.
-
Część naszych lotnisk niestety również może tak skończyć, jak zamykane i nierentowne regionalne porty w Hiszpanii. Z polskich lotnisk regionalnych broni się lotnisko w Łodzi, choć moim zdaniem i tak leży ona za blisko Warszawy. Lepiej byłoby przecież zbudować szybką kolej łączącą Łódź z Warszawą, niż utrzymywać łódzki port lotniczy. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego zamiast tworzyć rozwiązania powszechnie stosowane na świecie, brniemy w naszym kraju w kiepskie pomysły dla chwilowego rozgłosu – bo budowa lotniska w małej miejscowości taki rozgłos przyniesie. Gdyby natomiast mądrze zainwestować w rozbudowę infrastruktury kolejowej, na przykład budowę szybkiej kolei łączącej Kraków z Gdańskiem, co de facto już się dzieje, to wówczas takie połączenie stanowiłoby realną konkurencję dla samolotów. Zastanawiam się, jak te wszystkie małe porty będą sobie radziły, kiedy w Polsce będziemy mieli wreszcie Koleje Dużych Prędkości. I który przewoźnik lotniczy będzie wówczas latał do tych mniejszych portów? – podsumował prezes”.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość