- To, co się stało jest czymś tragicznym i dramatycznym, czymś, nad czym wszyscy powinniśmy się zastanowić – mówi redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” i dodaje, że sam ma zamiar przemyśleć wszystko, co napisał o zmarłym Prezydencie. Inni publicyści pytają czy czy taka musiała być cena przywrócenia Lechowi Kaczyńskiemu godności męża stanu?
Chciałbym, aby mój głos był wiarygodny - zaznacza na wstępie naczelny „Gazety Wyborczej”. W wypowiedzi wideo, zamieszczonej na portalu „Gazety”, przyznaje, że będzie musiał przemyśleć podejście jakie prezentował przez lata w stosunku do Lecha Kaczyńskiego. - Prezydent Lech Kaczyński był zawsze ostro krytykowany, również przeze mnie. I będę musiał sam sobie zrobić rachunek sumienia czy w moich krytykach nie bywałem niesprawiedliwy czy brutalny – mówi. - Sprawdzę wszystko, co napisałem na temat Leszka Kaczyńskiego - deklaruje.
O zmarłym prezydencie mówi „to był wielki polski patriota i wszystko, co robił – niezależnie jak to inni oceniali, niezależnie jak ja to oceniałem – robił to dla dobra Polski, tak jak on je pojmował”. - To był człowiek rozumny, prawy, uczciwy, bardzo życzliwy ludziom - dodaje.Naczelny „Wyborczej” nie ukrywa, że z powodu tego, że byli „po dwóch stronach politycznej barykady”, z sentymentem wspomina czasy wspólnej działalności w opozycji demokratycznej w PRL. - Znałem go w pewnym okresie swojego życia bardzo blisko – mówi Michnik.
Przypomina 30-letnią znajomość z Lechem Kaczyńskim i opowiada o tym, jak przed 1989 rokiem spotykali się czasami w Sopocie na spacerach. - Z tego okresu wspominam Leszka najczulej i najlepiej - mówi. Dziś – jak mówi - „boli go serce”, że nigdy więcej nie pójdą razem na spacer i nie porozmawiają „o tym, co lepszego można zrobić dla Polski”.
Czy taka musiała być cena przywrócenia Lechowi Kaczyńskiemu godności męża stanu? - polscy inni publicyści i wspominają zmarłego prezydenta i inne ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Pytają o sens tej tragedii - symboliczny, duchowy, polityczny...
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz Ormian, historyk, publicysta, działacz społeczny
„Tragedia w Smoleńsku miała miejsce w czasie bardzo symbolicznym, w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Dokładnie w wigilię tego święta 5 lat temu zmarł Jan Paweł II. Choć data dzienna była inna. Jest więc znamienne, że po pięciu latach w tę samą uroczystość kościelną dzieje się takie wydarzenie. Myślę, że tu nie ma przypadku.
Zawsze trudno określić, co Pan Bóg chciał przez takie wydarzenia powiedzieć. To pytanie nie tylko do teologów czy duchownych, ale do wszystkich. Ja mam swoją odpowiedź: przede wszystkim ogromną wartością jest życie. Na co dzień człowiek tego nie docenia. Dopiero dziś widzimy, że kariera, pieniądze nie są najważniejsze. Liczą się inne wartości. Dla wielu może to być więc szansa na życiową refleksję, pozytywny wstrząs”.
„Fakt” (12.04.2010)
Paweł Milcarek („Christianitas”):
„Przyszedł ten niezwykły moment: że Prezydent mówi światu o tragedii naszej historii – i wszyscy słuchają, wsłuchują się jak nigdy dotąd: prasa niemiecka czy telewizja rosyjska, wszystko wypełnia się wspomnieniem o Katyniu. Smoleńsk 2010 otwiera Europie oczy na Katyń 1940. Prezydent Rzeczypospolitej, wszyscy wstają. Tym razem bez ociągania i złośliwości – z powagą, której nie był czasami w stanie przywołać majestat Urzędu; przywołał ją majestat śmierci”.
„Nasza świadomość i uwaga zostały jakby przywiązane w tych dniach do jednego punktu, unieruchomione w nim przez pajęczynę “zbiegów okoliczności”: okrągła rocznica Katynia, Niedziela Miłosierdzia Bożego, dzień umierania Jana Pawła II – wszystko to nagle tak blisko, uchwycone w jedną garść strasznego wydarzenia katastrofy smoleńskiej”.
„Jest coś co unieruchamia gonitwę myśli i ruchliwość uczuć – gdy pomyślimy, że w jednym uderzeniu “rodziny” katyńskie wróciły do swych dziadków, ojców, stryjów… naczelni dowódcy Wojska Polskiego przywitali się z dawno zabitymi oficerami… poszli do nich kapelani z biskupem polowym… A wszystko to brzmi potężnie także dlatego, że cały ten tłum ludzi poszedł na drugą stronę za Prezydentem”.
Salon24.pl (11.10.2010)
Rafał Ziemkiewicz "Rzeczpospolita":
"Czuję tylko, że pod Smoleńskiem zakończyła się pewna Polska − czy może, marzenie o pewnej Polsce. Polska uosabiana przez niezłomną bohaterkę „Solidarności” Annę Walentynowicz, przez ostatniego prezydenta na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego i przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Katastrofa pochłonęła elitę tej formacji ideowej, która najwyższego dobra upatrywała w narodowej tradycji i historii. Która wysoko hierarchii wartości umieściła cnotę patriotyzmu, służbę państwu polskiemu, o które walczyło tyle poprzednich pokoleń, a które, podarowane współczesnym Polakom nagle wskutek niejasnego, podejrzanego „spisku elit”, nie stało się dla nich wspólnym dobrem tak powszechnie i bezwzględnie szanowanym, jak na to zasługuje".
Gazeta Polska
Igor Janke, „Rzeczpospolita”:
„Zabił wielki dzwon dla wszystkich, bo myślę, że ten samolot spadł, bo nasze państwo źle działa. A państwo źle działa, bo my wszyscy – i politycy i dziennikarze i blogerzy tu, i zwykli obywatele , nie dbamy o nasze państwo. Pozwoliliśmy im na prowadzenie takiej polityki. My wszyscy. I dziennikarze i blogerzy. Wszyscy obywatele”. „Teraz musimy się z tym wszystkim uporać. Musimy wypełnić to miejsce po wybitnych ludziach, którzy odeszli. I musimy lepiej pracować nad państwem. Każdy w swoim miejscu. Nie znaczy to, że mamy zaprzestać się różnić i spierać. Broń Boże. Ale możemy trochę bardziej się szanować i trochę więcej od siebie i od innych wymagać. Od polityków, by traktowali nas poważnie. Ale i my traktujmy ich poważnie”.
Salon24.pl (11.04.2010)
Tomasz Terlikowski, Fronda
"Ten znak, to wydarzenie przypomina nam, że nie mamy co liczyć na "normalność", że nie staniemy się takim samym narodem jak wszystkie, że "święty spokój" nie jest nam pisany. Polacy, co jakiś czas, składają ogromną daninę z krwi, ofiarę Panu. I choć wydawało się, że teraz ma być inaczej, że teraz – po wielu latach – nasze elity są bezpieczne, to boleśnie przekonaliśmy się, że tak nie jest, że polska ofiara jest nadal potrzebna. I to w symbolicznych miejscach. Takich jak Katyń. Dlaczego ta ofiara była potrzebna dowiemy się po drugiej stronie. Dopiero Bóg sam wyjaśni nam czemu miała posłużyć ta gigantyczna narodowa tragedia"
fronda.pl ( 10.04.2010)
Agnieszka Romaszewska, dziennikarka, szefowa TV Biełsat:
„To nie będzie sentymentalne rozważanie o możliwym pojeniu narodowym i ogólnej uczciwości jaka zapanuje (daj Boże) w polityce. To będzie prosty rachunek dojmujących strat. (...) Nie ma co sie łudzić ani oszukiwać: ze względu na polityczne afiliacje prezydenta Kaczyńskiego, najbardziej, najstraszliwiej ucierpiała opozycja, a zwłaszcza prawa strona sceny politycznej. I nie tylko politycznej - zginęli też ważni urzędnicy państwowi ludzie niezwiązani bezpośrednio z partyjną polityką, a z pewnym stylem myślenia o Polsce, z pewnym zestawem idei”.
„Na scenie politycznej i ideowej zieje straszliwa wyrwa NIERÓWNOWAGI. Ludzie idealistycznych poglądów i dobrego serca, jak Igor, wierzą, że ta wyrwa nie zostanie wykorzystana. A ja się boję że zostanie”.
Salon24.pl (12.04.2010)
Łukasz Warzecha, publicysta „Faktu”:
„Stadion Narodowy im. Lecha Kaczyńskiego - chciałbym na tym blogu zgłosić ten pomysł i obiecać, że będę się starał – w miarę swoich możliwości – promować go na wszelkie możliwe sposoby”.
„Teraz, gdy nagle niedawni krytycy Lecha Kaczyńskiego odkrywają, jak wielkim był mężem stanu, jak ciepłym człowiekiem i jak oddanym patriotą, wszyscy powinni się zgodzić, że zmarłemu Prezydentowi taka forma uczczenia Jego dokonań się po prostu należy”.
Salon24.pl (11.04.2010)
Paweł Zyzak, historyk, publicysta Gazety Polskiej
Masakra w Katyniu i katastrofa gibraltarska zaważyły negatywnie na przyszłości naszego kraju. Nie pozwólmy, żeby stało się tak i tym razem. Zmieniajmy naszą ukochaną Ojczyznę na lepsze. Zaczynając od kupna nowych samolotów rządowych, a skończywszy na naprawianiu wzajemnych relacji. Po śmierci Ojca Świętego opamiętaliśmy się tylko na „5 minut”. Czy dziś musi być tak samo? Nie mam prawa wypowiadać się za zmarłych i ich rodziny, które przechodzą teraz piekło, ale gdybym miał znaleźć się w tych zgliszczach, życzyłbym sobie, by moja śmierć nie poszła na marne. Żeby był to prawdziwy przełom.
niezalezna.pl ( 10.04.2010)
Krzysztof Kłopotowski, publicysta, krytyk filmowy:
„Całopalenie elit to narodowa klątwa Polaków. Powstanie Warszawskie, Katyń Pierwszy, Katyń Drugi ... Widzę ciągłość, bo jeśli w coś "wierzę", to w metafizykę historii. Gdy rosyjski premier i były (?) oficer KGB przekazuje nam opodal Katynia zwłoki polskiego prezydenta, ciarki chodzą po plecach.
Do katastrofy pod Smoleńskiem nie doszłoby, gdyby nie polityka historyczna braci Kaczyńskich. Zapragnęli takiej Polski, jakiej miało już nie być. To było powodem wściekłego na nich ataku. I tak po nitce dochodzimy do kłębka - dwie osobne uroczystości sprowokowane przez Rosjan jakby celowo, żeby jeszcze bardziej poróżnić Polaczków. Pierwsza uroczystość zakończona kolejnym sukcesem rosyjskim popieranego przez Moskwę premiera. Druga - śmiercią naszego prezydenta. Nie, nikogo nie oskarżam. Widzę fatum”.
Salon24.pl (11.04.2010)
Wiktor Świetlik, publicysta „Polska The Times”, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy:
„- On miał w tym plan, którego ty nie pojmiesz – przekonuje mnie mój współpracownik Piotr. To samo przebija z wypowiedzi Tomka Terlikowskiego, Szymona Hołowni, którzy mają szczęście otrzymywać łaskę wiary, a nawet z słów tych, którzy dysponują darem optymizmu w każdej sytuacji. Bardzo Wam zazdroszczę, ale z jednym i drugim u mnie ostatnio cienko i dlatego tym bardziej słabo sobie radzę z sytuacją, w której nagle zniknęli ludzie, których utożsamiałem jako niewielu – pomimo rozlicznych różnic – z tym w co wierzę”.
„Jako dziennikarz w ostatnim czasie z żadnym innym polskim politykiem nie miałem tak częstego i dobrego kontaktu jak z Władysławem Stasiakiem. Odkrywałem, że wszystko to za co jest krytykowany przez część swojego środowiska jest jego zaletą. Kompletnie nie rozumiał polityki w sensie gry partyjnej, sztuki manipulacji, szachów personaliami. (...) Potrafił godzinami ślęczeć nad kolejnymi ustawami budżetowymi, śledzić proces legislacyjny, rozważać słabości systemu bezpieczeństwa państwa. On pierwszy – jako szef BBN – odkrył braki w budżecie MON”.
„Myślałem, że już zawsze będę mógł czasami do niego zadzwonić i poprosić o egzegezę zawiłości ustawy budżetowej, albo pogadać o tym, gdzie powinno się zbudować nowe lotnisko i podyskutować o Merkel i Łukaszence lub kondycji armii. W tę przeklętą sobotę, gdy usłyszałem o katastrofie początkowo nie wymieniano jego nazwiska wśród pasażerów samolotu więc łapiąc się resztek nadziei próbowałem się do niego dodzwonić. Niestety był tam. Dziś mam nadzieję, że jest gdzieś Tam, gdziekolwiek by to nie było. A my zostaliśmy tutaj z naszymi potępieńczymi swarami i być może powinniśmy choć trochę postarać się dla tego kraju. Byśmy nie zmarnowali Ich śmierci i własnego życia”.
Salon24.pl (12.04.2010)
Wojciech Sadurski, prawnik, publicysta, profesor uniwersytetu we Florencji:
Żegnaj, Panie Prezydencie, żegnaj, mój Kolego od wielu lat, Leszku. (...) Dziś nam – Twoim znajomym, kolegom i przyjaciołom (choć do tej ostatniej kategorii nie mam śmiałości ani powodu się zaliczać) przypadł obowiązek wspomnienia Ciebie – jakim byłeś Człowiekiem. (...) Kiedyś, przechodząc obok mnie, powiedziałeś: „Wojtek, jeśli będziesz dalej czepiał się mojego brata, to będziemy musieli odebrać ci obywatelstwo”.
„Miarą hołdu i wdzięczności dla Ciebie powinna być dziś powaga i porządek, z jakimi państwo polskie podoła nietypowym i trudnym zadaniom, stworzonym przez tę niewyobrażalną tragedię. Miarą wdzięczności powinna być też powaga i rozwaga nas wszystkich – wyrażona też tym, by jak najmniej było bałwaństw, na wzór internetowych bredni w USA post-9/11, o spiskach, tajnych planach, makiawelicznych operacjach....”
Salon24.pl (11.04.2010)
Jacek Żakowski, publicysta Polityki
" Dla Polski jest to katastrofa o skutkach nie tylko trudnych do wyobrażenia, ale też wymagających głębszego przemyślenia. Bo wprawdzie treścią polityki są konflikty, spory, różnice, ale jej istotą jest wspólny interes. Ludzie, którzy chcą i umieją mu służyć, zasługują chyba na coś więcej niż nasze zwyczajowe ciągle wytykanie potknięć, wypominanie, że żyją z naszych podatków i pilnowanie, czy przypadkiem nie dałoby się na nich jeszcze zaoszczędzić. Pośmiertne ordery tej luki nie wypełnią."
Gazeta Wyborcza ( 11.04.2010)
Janina Jankowska, dziennikarka, przewodnicząca Rady Programowej TVP:
„Składają hołd "obciachowemu" prezydentowi, który przez cztery lata był ulubioną tarczą do polityczno-medialnych strzałów, przedmiotem kpin i westchnień, by jak najszybciej odszedł, a także wiecowego skandowania "Były prezydent Lech Kaczyński".
Nagle przed komentatorami odkrywa się inna prawda. Zaciekłym wrogom politycznym łamie się głos. Stefan Niesiołowski zawiesza spory polityczne. Dziennikarski przeciwnik prezydentury Lecha Kaczyńskiego, Janusz Rolicki już rano mówi w "Trójce", że Lech Kaczyński miał wizję Polski, był w swoich działaniach bardzo konsekwentny i być może czas ujawni niedoceniane walory tej prezydentury. Inni przypominają, że to Kaczyński pierwszy wprowadził temat bezpieczeństwa energetycznego na forum UE. Polityka wschodnia, wyjazd do Gruzji, dziś można docenić dalekowzroczność tych działań. Wraz kondolencjami napływają nowe informacje o naszym kartoflano -"obciachowym" prezydencie. Angela Merkel podkreśla walory polityka, zawsze znajdowała w nim zrozumienie problemów europejskich. Inni europejscy przywódcy mówią o Lechu Kaczyńskim jako o wybitnym mężu stanu. Adam Michnik w trzech rozgłośniach radiowych Agory nazywa go Wielkim Polskim Patriotą, wspaniałym człowiekiem. "Ból jego najbliższych jest bólem całej Polski". Jak nikt, doceniam te słowa.
Pytając o sens tej tragedii myślę o tej zmianie. Czy taka musiała być cena przywrócenia Lechowi Kaczyńskiemu godności męża stanu? Gdyby nie zginął, czekałoby go dalsze ośmieszanie, poniżanie, niedocenianie jego zasług, wreszcie najprawdopodobniej przegrana o reelekcję. Mam nadzieję, że w pamęci Polaków pozostanie jako mąż stanu, wielki polski patriota.
Salon24.pl (11.04.2010)
Eli Barbur, izraelski dziennikarz urodzony w Polsce, korespondent polskich mediów:
„Na wieść o katastrofie - odezwał się we mnie jakiś odwieczny skowyt”.
„Izraelczycy odbierają polską tragedię w sposób quasi osobisty. Przypuszczalnie dlatego, że prezydent Kaczyński uważany był tutaj zawsze za przyjaciela Żydów, a zwłaszcza Izraela - na arenie europejskiej. Dużą rolę odgrywa też z pewnością fakt, że polska tragedia zdarzyła się w przededniu rozpoczynających się dziś wieczorem obchodów Dnia Holokaustu.
Na znak solidarności z Polakami uczestnicy jutrzejszego Marszu Żywych „Auschwitz-Birkenau” będą nieśli izraelskie flagi z żałobnym kirem. Nie wiem, czy zostanie to pokazane należycie przez polskie media, które na razie prawie nic nie mówią o wyrazach solidarności ze strony Izraelczyków”.
Salon24.pl (11.04.2010)
Dariusz Jarosiński " Debata"
"Już dzisiaj pojawiły się komentarze doceniające politykę historyczną, politykę wschodnią prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego szczególne starania o większe zainteresowanie Unii Europejskiej na wschodzie Europy. Może przyjdzie w końcu czas refleksji, aby polityka była polityką, a nie biciem piany przez fachowców od socjotechniki. [...] My, mieszkańcy Warmii i Mazur mamy szczególny powód do smutku. W wypadku samolotowym koło Smoleńska zginęli politycy związani z naszym regionem – Aleksander Szczygło, Grażyna Gęsicka, Maciej Płażyński. Należeli oni do grona najwybitniejszych polskich polityków – byli też wspaniałymi, życzliwymi ludźmi"
debata.olsztyn.pl ( 10.04.2010)
Łukasz Adamski " Debata"
"Nie jest ważne już czy Prezydent Kaczyński zabierze do samolotu generała Jaruzelskiego. Nikt już nie będzie się zastanawiał czy zabraknie dla niego fotela w samolocie lecącym na szczyt w Brukseli. Nie ma już żadnych foteli na pokładzie rządowego samolotu. Lech Kaczyński jest już w domu Pana i nie musi babrać się w sporach politycznych. [...] Może, dzięki tej tragedii, świat uświadomi sobie w końcu czym była zbrodnia katyńska. Może potrzeba było 100 kolejnych ofiar by światowi decydenci pamiętali o wielkiej zbrodni na narodzie polskim jakiej dokonanej równo 70 lat temu.
debata.olsztyn.pl ( 10.04.2010)
Sławomir Sierakowski, „Krytyka Polityczna”:
„Znów historia uczy nas szczególnej wiedzy o cierpieniu. Wiedzy, od której trudno zmądrzeć. Współczucie przerywają chwilę irytacji. Jak naprawdę czujemy się, gdy teraz uświęcamy jeszcze niedawno krytykowanych i odwracamy symbole? Dlaczego stać nas dziś na pojednanie narodowe, a nie potrafiliśmy odpowiednio zachować się wczoraj? I czy nie powinniśmy dziś już wstydzić się za to, jak zachowamy się jutro? Czy musimy być zawsze narodem, którym rządzą trumny? Czy nie dlatego właśnie, że trzeba tragedii, abyśmy umieli wyjść na ulicę? Gdy otwieramy kościoły, dlaczego musimy zamykać teatry?”
„W godzinie zbiorowych emocji narodu, który stracił swojego Prezydenta, staramy się uczcić śmierć każdego z tragicznie zmarłych. Od siebie chciałbym pomóc zapisać w zbiorowej pamięci osobę Tomasza Merty. Był nauczycielem uniwersyteckim moim i moich najbliższych przyjaciół, z którymi na jego seminarium przeglądaliśmy świeżo odebrane z drukarni próbne wydruki pierwszego numeru „Krytyki Politycznej”. Założyliśmy pismo o ideach, bo też chcieliśmy być tacy, jak ci, których książki czytaliśmy razem z Mertą i jego przyjacielem Dariuszem Gawinem”.
Salon24.pl (12.04.2010)
fronda.pl/ Salon24/ Niezalezna.pl/
Skomentuj
Komentuj jako gość