Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie chce, by 37 gmin-udziałowców tej spółki wyłożyło 6,7 mln złotych na tzw. wkład własny do unijnego projektu rozbudowy instalacji do przetwarzania odpadów. Wcześniej ZGOK dostał dofinansowanie prawie 8,4 mln zł do tego projektu ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Warmińsko-Mazurskiego na lata 2014-2020. W sumie więc na rozbudowę zakładu i wymianę zużytego sprzętu trzeba wyłożyć ok. 15,1 mln złotych.
Walne wspólników na razie nie podjęło w tej sprawie uchwały, bowiem większość z tych 37 gmin, to gminy biedne. Zamiast na wkład własny do inwestycji tworzących miejsca pracy w ich gminie, musieliby te środki przekazać ZGOK-owi. Zanosi się więc na to, że ZGOK zaciągnie kredyt bankowy.
Przypomnijmy, iż zakład ZGOK-u został wybudowany za 157 mln złotych i został ogłoszony przez jego prezesa-budowniczego Adama Sierzputowskiego za najnowocześniejszy i jedyny taki zakład w Polsce, wykorzystujący technologię biosuszenia. Zakład miał produkować z odpadów doskonałej jakości paliwo alternatywne o wysokiej kaloryczności i niskiej wilgotności. Za takie paliwo wówczas płaciły cementownie.
Po uruchomieniu zakładu w 2015 roku szybko okazało się, że ten zakład to „składak”, jak nazwał go jeden z ekspertów, którzy go zwiedzili. Taśmociągi często się psuły, halę wypełniał gęsty pył unoszący się z wysuszonych na popiół odpadów, wyciągi natychmiast się zatkały i przestały działać, i w tych warunkach musieli pracować sortowacze.
Okazało się też, że z tej technologii nie uzyskuje się wysokiej jakości paliwo alternatywne RDF a jedynie zmieszane i poszatkowane śmieci o niskiej kaloryczności, za których przyjęcie cementownie kazały sobie słono płacić – 440 zł za tonę, a ceny idą ciągle w górę i dochodzą już do 700 zł za tonę.
Okazało się też, że zleceniodawca inwestycji a za nim projektant źle wyliczyli ilość produkowanych odpadów przez 37 gmin i znacznie je zaniżyli. Założyli, że będzie 95 tys. ton a jest prawie 130 tys. ton rocznie.
Te koszty funkcjonowania zakładu natychmiast przełożyły się na wysokość podatku śmieciowego. Reakcją było „wyparowanie” np. kilku tysięcy mieszkańców Olsztyna. Poradzono sobie w ten sposób, że za nich muszą płacić pozostali mieszkańcy.
Teraz prezydent Olsztyna i prezes MPEC obiecują, że wszystkie problemy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiąże wybudowanie w Olsztynie spalarni za 650 mln złotych. Twierdzą, że po jej wybudowaniu ZGOK będzie płacił spalarni za spalenie odpadów nie 440 zł za tonę, jak obecnie, a tylko 200 zł za tonę plus koszty inflacji, a więc ok. 250 zł.
Spalarnia ma być gotowa w połowie 2023r. Już kilka lat temu eksperci na zamówienie MPEC-u zrobili ekstrapolację, z której wynikało, że cena ta wyniesie w tym czasie co najmniej 500 zł za tonę, jeśli nie więcej.
Właściciel spalarni, konsorcjum francusko-hiszpańskie nie jest filantropem, musi mu się zwrócić koszt inwestycji plus zysk ok. 10%. Skoro ma przyjąć odpady do spalania tylko za 250 zł a nie za 500 zł, to drożej będzie musiało policzyć za dostarczane ciepło.
Tak czy siak zapłacą mieszkańcy i to słono.
KOMENTARZ
Od kilkunastu lat biję na alarm w sprawie gospodarki odpadami. Napisałem setki tekstów (gromadzi je prezes MPEC-u, uzbierał grubą księgę). Od lat pisałem, że Unia Europejska stawia na zero waste, całkowity odzysk odpadów, toteż budowa zakładów takich jaki postawił ZGOK i jakie postawiono w całej Polsce, to działanie na szkodę państwa polskiego. Utopiono miliardy złotych bez efektu. Zachodnie koncerny obracając miliardami miały siłę przekonywania naszych urzędników, żeby zgodzili się na kupno bezużytecznych technologii, tzw MBP-ów (zakłady mechaniczno-biologicznego przetwarzania), które nie odzyskują surowców, a jedynie je mieszają i szatkują.
Następnie, gdy te MBP-y naprodukowały tysiące ton takich zmieszanych śmieci (tzw. pre-RDF), to miasta zaczęły budować za kolejne w sumie miliardy spalarnie, bowiem wcześniej założyliśmy sobie pętlę na szyję przyjmując przepis mówiący, że pre-RDF nie wolno składować. Oczywiście spalarnie budują nam zachodnie koncerny, które już straciły rynki zbytu u siebie.
Nasz ZGOK, ale i ZGOK-i w całym kraju są jak narkoman, który ciągle będzie potrzebował kolejnych milionów na pokrycie rosnących kosztów i jak narkoman będzie okradał nas, by te pieniądze zdobyć i przekazać zachodnim koncernom. Oczywiście, pośrednicy-dilerzy, swoje zarobią.
Adam Socha
Prezes MPEC odmówił udostępnienia umowy PPP z konsorcjum francusko-hiszpańskim, które zarejstrowało spółkę pn. "Dobra Energia dla Olsztyna". Natomiast uzyskałem odpowiedzi na kilka pytań dotyczących kosztów inwestycji. Poniżej.
Skomentuj
Komentuj jako gość