Naród, który traci pamięć, przestaje być Narodem
– staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium
Marszałek Józef Piłsudski
Pamięć stanowi kluczowy element w życiu zarówno pojedynczego Człowieka, jak i całego Narodu. Bez niej nie można mówić o jakiejkolwiek tożsamości. Kształtowaniu i podtrzymywaniu zbiorowej pamięci służą zwłaszcza szczególni ludzie i istotne miejsca. Tym razem chciałbym zaprezentować krótką historię Konsulatu Polskiego w Olsztynie oraz obozów: hitlerowskiego i stalinowskiego w Działdowie, a tym samym zabrać głos w dyskusji na temat skandalicznego określenia: „polskie obozy koncentracyjne”, ciągle pojawiającego się w rodzimych i zagranicznych mediach.
Otwarty, po przegranym przez stronę polską plebiscycie na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 roku, olsztyński Konsulat Rzeczypospolitej Polskiej mieścił się w secesyjnej kamienicy, stojącej przy ówczesnym Friedrich Wilhelmplatz (obecnie plac Konsulatu Polskiego). W czasie jego funkcjonowania konsulami polskimi w Olsztynie byli: Zenon Lewandowski, Czesław Andrycz, książę Henryk Korybut Woroniecki, Karol Ripa, Filip Zawada, Józef Gieburtowski, Antoni Zalewski i Bohdan Jałowiecki. Biuro Konsulatu, dla wielu osób stanowiące symbol odrodzonej, niepodległej Ojczyzny i swoisty łącznik z krajem przodków, stało się w okresie międzywojennym jednym z głównych (obok „Domu Polskiego”) gniazd ruchu polskiego w Olsztynie oraz ośrodków życia społeczno-kulturalnego Polaków na Warmii i Mazurach (cenną inicjatywą były między innymi przyjęcia charytatywne, organizowane w karnawale). Kres działalności placówki (podobnie, jak innych instytucji polskich na terenie III Rzeszy Niemieckiej) przyniósł wybuch wojny we wrześniu 1939 roku.
Tablica upamiętniająca Konsulat Polski (działający w latach 1920-1939) i ostatniego konsula B. Jałowieckiego, umieszczona na ścianie kamienicy
Ostatni olsztyński, polski konsul – Bohdan Jałowiecki – bardzo zasłużony dla Polaków na Warmii, został zamordowany w 1941 roku w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Działdowie (niem. Konzentrationslager Soldau). W obozie tym, zlokalizowanym w dawnych koszarach przy ulicy Grunwaldzkiej (w pobliżu dworca kolejowego), Niemcy (głównie członkowie SS [niem. Schutzstaffel – „eskadra ochronna”] i volksdeutsche) od 1939 roku więzili, torturowali i zabijali (najczęściej rozstrzeliwali) przede wszystkim osoby duchowne, nauczycieli, urzędników państwowych i innych przedstawicieli inteligencji oraz ludzi zaangażowanych w życie polityczno-społeczne, nie tylko z Działdowa i okolicznych miejscowości, ale też z Pomorza i Mazowsza, a także działaczy ruchu polskiego z Warmii, Mazur i Powiśla. Zwłoki ofiar grzebano potajemnie w zbiorowych mogiłach między innymi na Górze Komornickiej oraz w lesie pod wsią Białuty (po II wojnie światowej ich szczątki ekshumowano i przeniesiono na cmentarz). Lokalizacja obozu nie była przypadkowa, gdyż przed II wojną światową Działdowo było jedynym mazurskim miastem w granicach Rzeczypospolitej Polskiej i ośrodkiem oddziaływania na ludność Warmii i Mazur. Zgodnie z relacjami przetrzymywanych-ocalałych, warunki bytowe były tragiczne – głodowe racje żywnościowe, panujące w pomieszczeniach straszliwe zimno i brud, niewolnicza praca (na przykład przy konserwacji urządzeń infrastruktury kolejowej czy kopaniu rowów przeciwczołgowych) oraz częste bicie wyniszczały najsilniejsze organizmy. W styczniu 1945 roku (gdy ruszyła sowiecka ofensywa zimowa), w obliczu zbliżającego się frontu, naziści zlikwidowali obóz, a więźniów ewakuowali na północ, w kierunku Zalewu Wiślanego, by później (prawdopodobnie drogą morską) przedostać się w bezpieczniejsze rejony III Rzeszy. Marszruta zakończyła się zbrodnią pod Zawadami Małymi (którą postaram się opisać w przyszłości).
Po zajęciu ziemi działdowskiej przez oddziały Armii Czerwonej zimą 1945 roku, teren KL Soldau przejęli funkcjonariusze NKWD (ros. Narodnyj Komissariat Wnutriennich Dieł – Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR). Kolejni, sowieccy okupanci założyli w tym miejscu obóz nakazowo-rozdzielczy NKWD, „działający” do jesieni 1945 roku, a przeznaczony dla przeciwników narzuconej, komunistycznej władzy lub ludzi stanowiących potencjalne zagrożenie, czyli na przykład żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Batalionów Chłopskich, a także zaangażowanych politycznie Polaków oraz Niemców i osób z Deutsche Volksliste, aresztowanych na Pomorzu, obszarze dawnych Prus Wschodnich i północnego Mazowsza. Utworzony w celu odosobnienia i „złamania” opornych, poprzez przymusową pracę i nieludzkie traktowanie (bicie, głodzenie), obóz, dzięki przebiegającej w pobliżu linii kolejowej Warszawa – Gdańsk, pełnił też funkcje „przejściowego”, z którego wywożono więźniów w głąb Związku Sowieckiego (do łagrów). Dziś trudno oszacować, ile łącznie osób było więzionych w działdowskich obozach oraz ile z nich poniosło śmierć. Na dodatek, ich teren nie jest właściwie oznaczony, a budynki stoją i niszczeją.
Budynek na terenie koszar, gdzie zlokalizowane były działdowskie obozy: nazistowski koncentracyjny, a później sowiecki nakazowo-rozdzielczy
Największy koszarowiec, w którym obaj okupanci więzili m.in. Polaków, Żydów i Niemców
Pomnik ofiar „KL Soldau” (brak upamiętnienia więźniów obozu NKWD)
Teren „KL Soldau” i „obozu przejściowego NKWD” w Działdowie (widok z torów kolejowych)
W taki oto tragiczny sposób historia splotła w jednym miejscu zbrodnie dwóch systemów totalitarnych: niemieckiego nazizmu i komunizmu sowieckiego…
*fot. tytułowa - olsztyńska kamienica, w której, w latach międzywojennych, mieścił się Konsulat RP
Radosław Nojman
z wykształcenia prawnik, z zamiłowania historyk; działacz społeczno-polityczny;
autor cyklu artykułów pt. Miejsca pamięci narodowej w województwie warmińsko-mazurskim;
członek Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
Skomentuj
Komentuj jako gość