- Jestem bardzo wdzięczny prezydentowi Rosji Dmitrijowi Miedwiediewowi za zaproszenie na obchody 65. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem i przyjmuję je z wielkim zadowoleniem. Jestem szczęśliwy, że dożyłem wspaniałej rocznicy Zwycięstwa i mogę ją uczcić - mówił dwa dni temu gen. Jaruzelski. Palący się do podróży Wojciech Jaruzelski z marca 2010 r. zupełnie nie przypomina "schorowanego" Wojciecha Jaruzelskiego z grudnia 2009 r. Właśnie wtedy - przed kolejną rozprawą w procesie o bezprawne wprowadzenie stanu wojennego - generał przedstawił zaświadczenie lekarskie, mówiące, że jest "ciężko chory". Lekarze stwierdzili m.in., iż Jaruzelski może odpowiadać tylko 2 godziny dziennie, a do sądu może być wzywany... tylko raz w tygodniu. Podsumowując - tygodniowo generał nie może przebywać w sądzie więcej niż 120 minut. Jak informował "Fakt" - lekarze zaznaczyli również, że problemy Jaruzelskiego ze zdrowiem mają "charakter postępujący".
Tymczasem "ciężko chorego" generała - którego choroba w dodatku od trzech miesięcy "postępuje" - czeka ponad 1100-kilometrowa podróż do Moskwy, uczestnictwo w wielogodzinnych obchodach (5 lat temu trwających aż dwa dni) i powrót. Może więc kolejne rozprawy w procesie o wprowadzenie stanu wojennego - zamiast w Warszawie - powinny odbywać się w Moskwie? Wszystko wskazuje bowiem na to, że do stolicy Rosji Jaruzelskiemu jest znacznie bliżej niż do stolicy Polski, a sama perspektywa pobytu w okolicach Kremla działa na generała tak ożywczo, że o "ciężkiej" i "postępującej" chorobie natychmiast zapomina.
A. Wołos
Grzegorz Wierzchołowski
www.niezalezna.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość