Profesor Wojciech Maksymowicz zapowiedział kroki prawne po publikacji na wp.pl artykułu Patryka Słowika i Szymona Jadczaka pt. „Profesor wyszedł. Pacjent zmarł”. W tej wstrząsającej historii pacjentki, autorze praktycznie powtórzyli mój tekst pt. „Mama zmarła przez błędy lekarzy szpitala uniwersyteckiego” z maja tego roku w „Debacie”. Po moim artykule prof. Maksymowicz nie zareagował, ale wp.pl to jeden z największych portali ogólnopolskich i prof. Maksymowicz nie może go zignorować. Zadzwonił do wp.pl.
„Kobieta zmarła niedługo po zabiegu, przy którym miał asystować właśnie prof. Maksymowicz. - napisali autorzy. - Jak ujawniliśmy, asysta była wyłącznie papierowa, bo przez większość czasu profesor zostawił pacjentkę w rękach lekarza w trakcie specjalizacji”.
Prof. Maksymowicz mówiąc o „krokach prawnych” nie sprecyzował, co konkretnie ma na myśli, choć Szymon Hołownia stwierdził, że według niego opisana sprawa godzi w dobre imię lekarza – czytamy na wp.pl.
- Nie byłem stroną procesu cywilnego, który państwo opisali, dlatego nie będę tego komentował. Jeżeli macie państwo pytania, to stroną był szpital, proszę zadać pytanie szpitalowi – mówi w rozmowie z WP Maksymowicz. Profesor jednocześnie twierdzi, że według niego w opisywanej sprawie nie doszło do błędu medycznego, choć mówi to w kontekście działań swojego kolegi z sali operacyjnej, a nie kwestii swojej nieobecności podczas operacji.
- Zasadniczą kwestią jest to, czy w tej sprawie popełniono tam błąd w sztuce lekarskiej, czy nie. Tego nie rozstrzyga sąd cywilny, bo ten rozstrzyga o odszkodowaniu. Szósty rok jest prowadzone postępowanie prokuratorskie. Do tej pory nie stwierdzono przekonujących danych, które świadczyłyby o tym, że jestem w błędzie, a uważam, że nie było żadnego błędu w sztuce kolegi. Uważam, że jego postępowanie było normalne i właściwe. Powikłania nie były bezpośrednio związane z zabiegiem, a powikłaniami działań środków przeciwkrzepliwych – twierdzi Maksymowicz.
Poseł jednocześnie sugeruje, że dziennikarze nie powinni zajmować się tą sprawą ze względu na trwające postępowanie. - Jeżeli chodzi o postępowanie, to dobrze by było, gdyby prokuratura nie miała nacisków medialnych, ani nacisków politycznych, dlatego nie będę tego dalej komentować. Jeżeli postępowanie jest w toku, to nie powinienem tego robić, tak jak i państwo nie powinni tego robić. W najbliższym czasie poinformuję opinię publiczną o podjętych krokach prawnych, bo uważam, że wiele danych było błędnych i zmanipulowanych.
W obronę posła wziął również Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 stwierdził, że czeka na prawomocny wyrok w tej sprawie i na razie wystarczają mu wyjaśnienia Wojciecha Maksymowicza. - Wychodzę z założenia, że to nie biegli sądowi decydują w Polsce o czyjejś winie lub jej braku tylko postępowanie sądowe, które w tej sprawie się toczy. Czekamy na prawomocne rozstrzygnięcie – mówił Hołownia.
Lider Polski 2050 poinformował też o planowanych krokach prawnych Maksymowicza. - Profesor poinformował nas, że w związku z publikacją, która w jego ocenie bardzo poważnie narusza jego dobra osobiste i godzi w dobre imię i jego chwalebną historię wykonywania zawodu lekarza, podejmie kroki prawne. Na drodze prawnej będzie bronił swoich praw, przedstawiając stan faktyczny. To dla nas wystarczający komunikat, bo to sąd musi rozstrzygnąć o winie. Jeżeli profesor Maksymowicz jest przekonany, że ma materiał, żeby swoich racji i dobrego imienia bronić, my cierpliwie będziemy czekali na rozstrzygnięcie w tej sprawie – stwierdził.
(sa)
zdjęcie: screen z wp.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość