Sejm głosami 236 posłów, w tym 235 parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, do 213 odrzucił stanowisko Senatu wobec ustawy o wyborach korespondencyjnych. Inaczej niż cały klub KO zagłosował Jerzy Borowczak. Wstrzymali się natomiast wszyscy posłowie koła Konfederacji (11). Taki wynik był możliwy dzięki dogadaniu się liderów PiS i Porozumienia, Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina, który nie zgadzał się na wybory w maju. Te nie odbędą się w zaplanowanym na 10 maja terminie. Ustawę musi jeszcze podpisać prezydent.
„Wygrała Polska, dziękuję bardzo”- ogłosił W CZWARTEK 7 MAJA z mównicy sejmowej poseł Porozumienia Michał Wypij po głosowaniu nad uchwałą Senatu w sprawie ustawy o głosowaniu korespondencyjnym.
– Szanowna pani Marszałek, panie premierze, Wysoka Izbo. Wcześniej chciałem złożyć wniosek formalny, który w tym momencie jest bezprzedmiotowy. W obecnej, dosyć trudnej sytuacji dla Polski, kiedy jesteśmy ofiarami zarazy, która spadła na społeczeństwo i państwo polskie, bardzo się cieszę, że znalazła się większość, która potrafiła odnaleźć dobry kompromis dla Polski-przemawiał parlamentarzysta.
– Żałuję, że odrzuciliście państwo wyciągniętą rękę Zjednoczonej Prawicy, żeby w sposób rozsądny ustabilizować sytuację polityczną w naszym kraju-zwrócił się poseł Wypij do posłów opozycji.
– Tym samym Polacy zyskują wybory, które będą wolne, demokratyczne, państwo zyskuje stabilizację polityczną. Za ten kompromis, tę dojrzałość polityczną w tak trudnym momencie dla Polski chciałbym serdecznie podziękować naszym partnerom, zwłaszcza panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wygrała Polska, dziękuję bardzo!- podkreślił.
Na sali plenarnej powstało wielkie poruszenie. Posłowie opozycji śmiali się i wykrzykiwali „skandal” i „hańba”. Poseł Konfederacji Robert Winnicki domagał się zamknięcia dzisiejszego posiedzenia.
Marszałek Sejmu ogłosiła pięciominutową przerwę w obradach.
Wspólne oświadczenie Kaczyńskiego i Gowina z 6 maja w nocy.
„Prawo i Sprawiedliwość oraz Porozumienie przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach” – oświadczyli Jarosław Kaczyński oraz Jarosław Gowin w przesłanym PAP w środę 6 maja wspólnym komunikacie.
„W związku z odrzuceniem przez opozycję wszystkich konstruktywnych propozycji umożliwiających przeprowadzenie tegorocznych wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym, partie Prawo i Sprawiedliwość oraz Porozumienie Jarosława Gowina przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez prezesów PiS i Porozumienia.
„Po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie” – dodano.
„Wybory przeprowadzone przez Państwową Komisję Wyborczą, w trosce o bezpieczeństwo Polaków, ze względu na sytuację epidemiczną, odbędą się w trybie korespondencyjnym. Porozumienie Jarosława Gowina zobowiązuje się do poparcia ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., a jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z Prawem i Sprawiedliwością, propozycje jej nowelizacji” – głosi treść wspólnego oświadczenia.
Ma być przyjęta zasada kontynuacji, czyli ci kandydaci, którzy już byli zarejestrowani i zebrali swoje 100 tys. podpisów, nie muszą zbierać ich od nowa.
Jeśli natomiast mieliby pojawić się nowi kandydaci, to będą musieli zebrać podpisy w bardzo krótkim czasie. Jednocześnie Porozumienie poprze w czwartek ustawę o głosowaniu kopertowym, ale z założeniem, że zaraz będzie ona nowelizowana. Zostanie przywrócona rola Państwowej Komisji Wyborczej, a pakiety wyborcze będą doręczane za potwierdzeniem odbioru.
„Wypracowaliśmy rozwiązanie, które dobrze służy polskiemu państwu, polskiej demokracji. Chciałbym podziękować koleżankom i kolegom z Porozumienia oraz partnerom z #PiS - w szczególności prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu” - napisał na twitterze Jarosław Gowin.
- Dotrzymałem słowa. Gdy składałem dymisję z wicepremiera i ministra nauki, obiecałem, że przygotujemy rozwiązania bezpieczne i demokratyczne tak, by uniknąć kryzysu związanego z kwestionowaniem wyniku wyborów - mówił Jarosław Gowin, lider Porozumienia podczas konferencji w czwartek 7 maja.
Zapowiedział, że dziś prace rozpoczną eksperci, którzy przygotują nową ustawę o głosowaniu korespondencyjnym. Tak, by przywrócić rolę Państwowej Komisji Wyborczej, a „troską otoczyć zasady powszechności i tajności wyborów”. – Bo głosowanie może być tylko w taki sposób jak zaleca minister zdrowia i eksperci, czyli korespondencyjne. Przez lata żadne inne wybory nie będą mogły się odbyć. To proponujemy razem z PiS – mówił Gowin. Na koniec zapewnił, że dzięki takim propozycjom „państwo jest stabilne, a rząd będzie mógł się w pełni skoncentrować na dwóch celach: ochronie życia i zdrowia Polaków oraz wyprowadzeniu polskiej gospodarki z hibernacji.”
Gwin przypomniał, że jego ugrupowanie od początku popierało głosownie korespondencyjne, nie zgadzało się jedynie na majowy termin wyborów. Dlatego proponował opozycji zmianę, wydłużenie kadencji prezydenta do lat siedmiu bez możliwości reelekcji i wybory za dwa lata.
Ale ofertę odrzuciła opozycja, a bez jej głosów żadnych zmian w konstytucji zrobić nie można. – Zaproponowaliśmy wprowadzenie krótkiego stanu klęski żywiołowej i przełożenie wyborów na sierpień, ale i ta propozycja upadła – mówił Gowin.
Stąd trzecia propozycja. Tę ogłosił wczoraj w nocy wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim. Nie będzie majowych wyborów, Sąd Najwyższy unieważni głosowanie 10 maja jako niebyłe i marszałek Sejmu Elżbieta Witek rozpisze na nowo wybory prezydenckie. Gra zaczyna się od nowa, od nowa zgłaszani są kandydaci, ale w grze mogą pozostać też już kandydaci zarejestrowani. Nowe wybory miałyby odbyć się w lipcu lub najpóźniej w sierpniu.
- Dzisiaj nikt nie może precyzyjnie powiedzieć, kiedy odbędą się wybory; po stwierdzeniu, że 10 maja wybory się nie odbyły, marszałek Sejmu rozpisze nowe wybory, które odbędą się w terminie nie dłuższym niż 60 dni - mówił w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk.
- Być może trzeba rozważyć wprowadzenie poprawki do ustawy o głosowaniu korespondencyjnym zakładającej, że w większych gminach będą powoływane komisje obwodowe, a nie tylko gminne - powiedział w czwartek wicepremier Jacek Sasin.
Sondaż dla "DGP" i RMF FM: im później wybory, tym większa frekwencja
Im później miałyby się odbyć wybory prezydenckie, tym wyższa byłaby frekwencja, i to bez względu na to, czy byłoby to głosowanie korespondencyjne, czy w lokalach - wynika z sondażu United Surveys, przeprowadzonego dla czwartkowego "DGP" i RMF FM.
Bez względu na datę wyborów, mniej osób deklaruje udział w wyborach korespondencyjnych niż w tradycyjnych
"Wyniki badania wyraźnie wskazują też na inną tendencję – im później miałoby się odbyć głosowanie, tym więcej wyborców poszłoby do urn; i to bez względu na to, czy byłyby to wybory korespondencyjne, czy w lokalach. Najwyższa, blisko 70-proc. frekwencja, byłaby w sierpniu" - czytamy w "DGP".
Zdaniem eksperta Wyborczej dr. Łukasza Chojniaka, adwokata:
„Trzeba czekać do opróżnienia urzędu Prezydenta RP. Jeśli ten nie ustąpi dobrowolnie i skończy kadencję w konstytucyjnym terminie 6 sierpnia, to żadnych wyborów w lipcu być nie może, a jeśli będą, to ich ważność stanie pod znakiem zapytania, bo zostaną rozpisane z naruszeniem konstytucji".
Komentator Wyborczej Bartosz Wieliński twierdzi:
„Wspólne oświadczenie nie oznacza też, że Kaczyński i Gowin się pojednali. Wręcz przeciwnie - w Zjednoczonej Prawicy pojawił się wyłom, który będzie się pogłębiał, a prezes PiS takiego policzka po prostu nie wybaczy”.
Komentarz naczelnego „Rz” Bogusława Chraboty:
„Czyj to sukces? Gowina? Kaczyńskiego? Opozycji? Ich wszystkich, ale najbardziej Polaków, których wyzwolono z absurdu wyborów majowych i dano nam szansę zagrania w tę grę uczciwiej i od nowa”.
Komentarz publicysty „Rz” Jana Maciejewskiego:
„Trudno przewidzieć skalę chaosu, jaki nastąpi po wyborach prezydenckich, niezależnie od tego, czy odbędą się za kilka dni czy tygodni. Trudno wyobrazić sobie głowę państwa, ktokolwiek nią zostanie, o słabszej legitymizacji i węższym polu do pełnienia roli strażnika narodowej zgody w chwili, kiedy ta funkcja prezydenckiego urzędu stanie się potrzebna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Pierwsze miesiące i lata, a prawdopodobnie nawet cała jego kadencja zbiegnie się przecież w czasie z załamaniem gospodarczym, do którego rząd PiS przyczynił się przez sposób, w jaki zarządza wirusowym kryzysem.(…)”.
Dalej autor pisze o „zaawansowanej AWS-izacji Zjednoczonej Prawicy. Obozu, którego nie spaja już nic poza władzą, który prawicowym może być nazywany wyłącznie z przyzwyczajenia, bo wartości i cele, które być może kiedyś zbliżały do siebie jego członków, gdzieś się ulotniły”.
Komentarz publicysty „wpolityce” Jacka Karnowskiego:
Porozumienie Kaczyński-Gowin jest ciężkim kompromisem. Jest uchyleniem się od potencjalnie fatalnego, czołowego zderzenia w ostatniej chwili. Z jednej strony obozowi rządzącemu groziły przyspieszone wybory, a po drodze być może utrata władzy - scenariusz skrajnie wręcz dla niego niebezpieczny. Z drugiej, Jarosław Gowin zobaczył, że dorobek jego życia - a więc Porozumienie - rozlatuje mu się w rękach, i z silnej partii obozu władzy pozostaje mu garstka lojalnych towarzyszy. Nawet więc gdyby miał wybrać się w podróż w stronę opozycji, niewiele mógłby zaproponować swoim twardym partnerom. (...)
Czy uda się zasypać podziały w Zjednoczonej Prawicy? Czy to da się jeszcze mocno skleić? Czy ta konstrukcja może znów zacząć sprawnie działać? Czy zawarty kompromis to uznanie, że obie strony potrzebują siebie, czy też odłożenie rozgrywki? Zobaczymy. Miejmy nadzieję, że Jarosław Gowin zrozumie, że zapędził się w sprawie, która nie była tego warta; dziś jest jasne, że wybory mogłyby się spokojnie odbyć 10 maja. Nawet w trybie zwykłym. Skoro można chodzić do IKEI, można pójść do lokalu wyborczego.
DGP szef Klubu Lewicy, Krzysztof Gawkowski i poseł PSL Marek Sawicki twierdzą, że Jarosław Gowin był od początku był dogadany z Jarosławem Kaczyńskim.
- Obroniliśmy Polskę przed tym, by Jarosław Kaczyński wybrał w kopertowych wyborach swojego prezydenta
—przekonywał Borys Budka w TOK FM.
Próbował przekonywać, że przełożenie terminu wyborów jest zasługą PO.
- Konsekwencja w polityce ma sens. Przede wszystkim pokazywanie, że wartości takie jak: powszechność wyborów, równość, wolne wybory, tajność wyborów mają sens
—stwierdził.
Gdyby nie bardzo dobra propaństwowa postawa samorządowców i senatorów to mielibyśmy 10 albo 17 maja absolutną farsę, a nie wybory!
—mówił chwaląc bunt samorządowców przeciw wyborom 10 maja.
Szef PO oskarża PiS
- 10-ego maja nie będzie wyborów. To, o czym mówimy od kilku tygodni konsekwentnie, staje się faktem, tylko ktoś do tego bałaganu doprowadził
—stwierdził Borys Budka.
- Upór Kaczyńskiego i jego ludzi, wielki chaos, który wprowadzili, miliony złotych wydane na karty wyborcze, które dzisiaj pójdą do kosza, to powinno być rozliczone
—atakował Budka.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość