Do pisania skłania mnie wiadomość, że minister środowiska Watykanu o. Isaac Kureethadam przyleciał do Polski i namówił (?) do wystosowania "apelu chrześcijan w sprawie ekologii”.
Należałoby zakrzyknąć: "gdzie Rzym, a gdzie Krym", ale o tym za chwile. Niedawno też pod auspicjami samego Papieża "gadano" o zagrożeniu wynikającym z przeludnienia Ziemi.
I znowu chciałoby się rzec "zły adres"! Ta eksplozja demograficzna występuje wśród wyznawców innych religii, gdzie nawet ich przywódcy religijni dają przykład w "dzietności". Czyżby nasi hierarchowie katoliccy nie mieli innych problemów, czy też od nich uciekają?!
A wracając do ekologii. Do tej pory zidentyfikowano dwa składniki powodujące globalne ocieplenie – CO2 (dwutlenek węgla i metan. Większość ludzi niby wie skąd bierze się CO2, ale pewnie nie wie tego, że:
W Albercie (jedna z 13 prowincji Kanady) wydobywa się ropę z tzw piasków roponośnych. Proces wygląda tak: z wykopanej mieszaniny "wypłukuje" się ropę gorącą wodą z dodatkami emulgatorów i kupy innych chemikalia, potem rozdziela na "ropę" i szlam (piasek, glina, iły, chemikalia i ok 5-7% smoły).
"Ropa", bo to w zasadzie smoła, którą trzeba ciągle grzać i rozcieńczać lżejszymi frakcjami ropy, aby nadawała się do przesyłania. Szlam wylewa się do "ponds", a dokładnie na obniżenia terenu, skąd po przesunięciu się (po ok 50 km) ta rzadsza frakcja wlewa się do Athabasco rzeki i wio na północ! No, a teraz cyfry: dzienna produkcja ok. 2,5 miliona baryłek, na otrzymanie 1 baryłki ropy potrzebnych jest 6 do 10 baryłek zagotowanej wody; czyli dziennie ok. 20 milionów beczek wrzącej wody! (dla ułatwienia rachunków 1 baryłka=175 l).
Niektóre mniejsze, czy "oszczędniejsze" firmy pompują pod ziemię przegrzaną parę wodna,a potem wyciągnięta breje rozdzielają na "ropę" i odpad. Prócz tys. ton CO2 dziennie, wytwarzają takie ilości ciepła (ze spalinami przez komin, w gorącej brei, na grzaniu smoły), że nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś wyliczył, że jest to tak jakby "odpalać" hiroszimską bombę atomową co tydzień (a może i częściej). Dwa tygodnie temu przekazano wiadomość, że w Albercie ostatnimi laty dwa razy szybciej rośnie przeciętna temperatura niż w reszcie świata, a na północy trzy razy szybciej! "Naukowcy zastanawiają się dlaczego?!".
Na świecie kilkadziesiąt (a możne i więcej) tankowców płynących po ropę, nabiera wodę do zbiorników. w których przewozi ropę, aby obniżyć wysokość wynurzenia, a przed portem docelowym wypompowuje to wszystko do morza. Do niedawna (jakieś 20 lat) było to powodem powstawania warstewki oleju na powierzchni mórz i oceanów, utrudniającym parowanie, przez co podnosiła się temperatura wody i mniejsza ilość opadów. Od tych 20 lat dochodzą wycieki awaryjne czy nawet "technologiczne" z platform olejowych umiejscowionych na morzach (Amerykanie wiercą już na północ od Alaski!). W Północnej Ameryce naście lat temu podali, że co sekundę startuje samolot, spalając ok. tony paliwa na tys. km! A przewielebny o. Isaac Freetraderem do Polski?!
A teraz metan "błękitne paliwo": im więcej zaczynamy go "używać" tym więcej jego w "gazach cieplarnianych", dziwne?! Tutaj w Albercie też się go wydobywa, jest to tzw. "kwaśny" gaz - z zawartością siarkowodoru. W swoim czasie, kiedy jeszcze dzielono na "nasze firmy" i amerykańskie, narzekano, że Amerykanie słabo zabezpieczają odwierty i nawet o 30% procent więcej gazu ucieka w powietrze. W Albercie wierci się ok. 2,5 tys. dziur rocznie (pod gaz i ropę),a na dzień dzisiejszy jest ponad 6 tys. stanowisk porzuconych, wymagających zabezpieczenia,ale rząd nie ma na to pieniędzy. (Tu rząd płaci za każde wiercenie, czy jest "pełne",czy "puste"). Wierci się dużo na północy, zima, bo inaczej nie można tam dojechać.
Tylko czasami informują, żeby nie zbliżać się do jakiegoś rejonu bo coś tam "wywaliło" i wydobywa się ten "kwaśny gaz" i może w przyszłą zimę coś się da zrobić. To tylko Alberta, a miejsc gdzie wydobywają gaz, czy ropę jest dziesiątki.
Dwa-trzy lata temu w Kalifornii doszło do awarii podziemnego zbiornika gazu i przez trzy miesiące wydobywało się tyle gazu dziennie, że wystarczyłoby, aby milion samochodów mógł jeździć przez 24 godz! i przez trzy miesiące! A Wielebny do Polski!!!.
A, wystarczy, bo i ze mnie ludzie zaczną się śmiać!
Zbigniew Przewłocki, Kanada
Skomentuj
Komentuj jako gość