Poseł Niezależnej, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu Krzysztof Mieszkowski zbiera podpisy pod petycją do marszałka województwa dolnośląskiego, żeby nie ogłaszał konkursu na jego stanowisko, tylko przedłużył mu kontrakt. Tak właśnie rozumieją demokrację jej żarliwi obrońcy z Nowoczesnej i KOD-u – teatr został bowiem zamieniony w bastion tego „ruchu obywatelskiego”.
Mój kolega był 15 marca we Wrocławiu i postanowił się wybrać do Teatru Polskiego, który stał się głośny po tym, jak jego dyrektor ogłosił, że w sztuce „Śmierć i dziewczyna” Elfride Jelinek wystąpią aktorzy porno z Czech, którzy będą kopulować na scenie.
Tym komunikatem dał się sprowokować wicepremier Piotr Gliński. Zażądał usunięcia tej sceny ze spektaklu. Ściągnął tą reakcją burzę na swoją głowę. Oburzony dyrektor teatru i polityk w jednej osobie oskarżył ministra o wprowadzenie cenzury prewencyjnej i domagał się jego odwołania. Dyrektor-poseł osiągnął swój cel: stał się sławny, na spektakl walą tłumy, a wicepremier gdziekolwiek pokaże się publicznie jest wygwizdywany i wybuczany, jak ostatnio w Filharmonii Narodowej (ambasadora Niemiec powitano za to owacjami).
Jak zrelacjonował mi kolega, Teatr Polski we Wrocławiu został zamieniony w bastion KOD-u, w środku stoiska tego „ruchu społecznego” (na zdjęciu u góry), wszyscy pracownicy z plakietkami KOD-u, rozdaja ulotkę z apelem do marszałka województwa, by nie ogłaszał konkursu na dyrektora teatru tylko przedłużył kontrakt obecnemu. Oczywiście dla dobra sztuki.
Tak to właśnie pojmują demokrację jej obrońcy, jako dożywotnie prawo do stołków, kasy, przywilejów i prestiżu.
W Olsztynie dyrektor Teatru im. Stefana Jaracza Janusz Kijowski nawet nie musiał organizować takiej akcji. Marszałek Jacek Protas i bez tego zrezygnował z ogłoszenia konkursu i przedłużył Kijowskiemu kontrakt. Janusz Kijowski jest – dyrektorem olsztyńskiego teatru im. Stefana Jaracza od 2004 roku. Janusz Kijowski też próbuje zasłynąć. Na swoim blogu wyzywa i obraża godność ludzi, których uznaje za wrogów.
Na swoim fb z 22 stycznia. J.Kijowski napisał m.in.: „Sam już nie wiem na co mam dzisiaj największy ab-smak. Prezes, premierka, rezydent – wiadomo, zdobyli władzę i chcą władzy absolutnej! To przynajmniej wrogowie, którym trzeba się przeciwstawić w obronie naszych wolności… Ale taki Kukiz – to jakiś ponury żart historii. On świni się bezinteresownie. Skacze do szamba na własne życzenie”.
W dalszej części wpisu pojawiły się wulgarne określania wobec Pawła Kukiza (m.in. „Sprzedaje się jak dziwka, ale gratis!”) oraz aluzja do posła Marka Jakubiaka, którego J. Kijowski określił mianem „rechoczącego sponsora z Ciechanowa”.
Poseł Jakubiak nie zdzierżył. Zażądał usunięcia wpisu i przeprosin. Gdy Kijowski go „olał”, złożył zawiadomienie do prokuratury. „Złożyłem to zawiadomienie ponieważ nie zgadzam się na takie wypowiedzi ze strony osoby, która jest dyrektorem teatru opłacanego z podatków nas wszystkich” – powiedział poseł Jakubiak. Dochodzenie prowadzi policja w Ciechanowie pod nadzorem miejscowej prokuratury.
Ciechanowska prokuratura zakwalifikowała zachowanie, o którym zawiadomił Jakubiak, jako przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, czyli z art. 212 kodeksu karnego. Jednak prokurator podjął decyzję o objęciu czynu ściganiem z urzędu i wszczął postępowanie.
„Stwierdził bowiem, iż na tym etapie interes społeczny wymaga interwencji i udziału prokuratury. Jest to związane z wcześniejszymi wytycznymi Prokuratury Generalnej oraz wieloletnią praktyką. Chodzi o udzielenie pomocy w ustaleniu sprawcy zniesławienia za pośrednictwem internetu” – powiedziała Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej, której podlega prokuratura ciechanowska.
Janusz Kijowski jest stryjem lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego. Zareagował też na słowa wicepremiera Jarosława Gowina, który publicznie mówił o rodzinie Kijowskich jako „resortowej”. Kijowski zareagował: „To łajdacka potwarz! Naplułbym w twarz Gowinowi, gdyby miał zdolność hobnorową. Kijowski przedstawił życiorys swojego ojca, jako bohaterskiego partyzanta BCh i AK.
„Dziadek (a mój ojciec): żołnierz kampanii wrześniowej ‘39; partyzant BCh, potem AK, podoficer w szturmie na Wał Pomorski i na Berlin, ranny pod Kołobrzegiem; represjonowany w czasach stalinowskich; od zawsze związany z partią ludową, jedyną jaka istniała w PRL, czyli z ZSL; zmarły w 1983 roku po chorobie wywołanej wprowadzeniem stanu wojennego”.
Co Janusz Kijowski pominął?
W katalogu IPN publikowanym na stronach Instytutu nazwisko Józefa Kijowskiego znajdujemy w dziale „Dane osoby z katalogu kierowniczych stanowisk partyjnych i państwowych b. PRL”.
Od 1946 r. w SL. 01.09-25.09.1939 uczestnik kampanii wrześniowej w szeregach Wojska Polskiego. Od 02-07.1944 r. żołnierz BCh na Lubelszczyźnie. „Po zakończeniu działań wojennych jako oficer WP walczył z bandami nacjonalistycznymi, zabezpieczał państwowe akcje polityczne i gospodarcze”. Od 21.03.1976-18.07.1983 poseł na Sejm PRL VII-VIII kadencji. Wiceprezes WK FJN w Olsztynie, Wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej w Olsztynie.
„W sprawie wpisu o ugrupowaniu Kukiza zostałem wezwany na policję i przesłuchany. Pytano, czy to ja tego wpisu dokonałem, czy ktoś się pode mnie nie podszył. Więc nie tylko potwierdziłem, że to mój wpis, ale też przyznałem, że to są moje poglądy i biorę za nie odpowiedzialność” – powiedział Janusz Kijowski, który był w tej sprawie przesłuchany w olsztyńskiej komendzie jako świadek.
„Gdyby to był zwykły Kowalski, to bym na to nie zareagował. Ale to jest przedstawiciel kultury, w dodatku bardzo zaangażowany w ruch KOD. I tak mi się wydaje, mam pewność, że to, co on kreuje jest przenoszone dalej. Ostatnio życzenia śmierci prezydentowi były z Olsztyna, ze środowiska pana Kijowskiego” – powiedział poseł Marek Jakubiak. Jak podkreślił, zależy mu nie tyle na ukaraniu Kijowskiego, co na usunięciu przez niego wpisu i przeprosinach ugrupowania Kukiz’15. „Prosiłem o to pana Kijowskiego na fb ale nie zareagował, ten wpis wciąż jest” – dodał.
Janusz Kijowski opisując swoje przesłuchanie napisał na fb: „Dobra zmiana kończy się na komisariacie. Uroczej, przesłuchującej mnie policjantce powiedziałem: Dzień Ziobry!”. Komentując przesłuchanie Kijowski powiedział, że „sądził, że policja ma ważniejsze sprawy niż takie” na głowie.
Mnie również znieważył Janusz Kijowski i opluł na swoim fb, za to, że zdemaskowałem plagiatora Piotra Obarka. Ale ja nie oddałem sprawy na policję czy do sądu. Przyjmuję w takich sytuacjach postawę mojego mistrza Sokratesa. Gdy wywołał zdziwienie tym, że nie reaguje na wyzwiska, a nawet poszturchiwanie i ciąganie za włosy, odparł: „gdyby mnie osioł kopnął, to też miałbym mu oddać?”
Adam Socha
PS. Kolega wyszedł ze sztuki "Śmierć i dziewczyna" po 45 minutach. - Dłużej na tej chale nie dało się wysiedzieć - powiedział mi.
Skomentuj
Komentuj jako gość