Tłumy na wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Pierwszego dnia wystawę odwiedziło 4 tys. osób. Na wystawie jest też praca artysty-performera z Worławek pod Olsztynem Jacka Adamasa. Oto fragment artykułu Karola Sienkiewicza w dwutygodnik.pl na temat pracy Jacka.
„W 2009 roku Paweł Althamer zabrał swoich sąsiadów z bloku na wycieczkę złotym samolotem do Brukseli. Wszystkich przebrał w złote kombinezony. Spektakularną akcją „Wspólna sprawa” świętowaliśmy dwudziestą rocznicę wyborów kontraktowych i końca komunizmu w Polsce. Zdjęcie złotego tłumu zwykłych Polaków na płycie lotniska w Brukseli znalazło się na okładce prestiżowego „Artforum”.
Autor nie podał jednak, że na tę kretyńską promocję minister kultury wyłożył 1 milion złotych czyli zasponsorował złotą wycieczkę ludzi żyjących - jak to ujął Bronisław Komorowski - w złotym wieku III RP. Dostał za nią następnie nagrodę ministra kultury w wysokości 40 tys. złotych i "Paszport" tygodnika "Polityka".
Do Brukseli poleciał też Jacek Adamas, przyjaciel Althamera, artysta i aktywista. Ale poleciał, by zrobić kontrakcję, tyle że za własne pieniądze. Rozrzucał złote kule z wyrytą buddyjską literą A - ścieżka duchowa równowagi świata. Powiedział nam, że mieszkańcy Brukseli mysleli, że ludzie przebrani w złote kombinezony reklamują frytki:-)
Wracam do artykułu Karola Sienkiewicza:
"Bynajmniej nie fetował jednak sukcesów dwóch pierwszych dekad III RP. Adamas mieszka z rodziną w popegeerowskiej wsi Worławki na Warmii, gdzie miał okazję obserwować inne oblicze transformacji. Gdy w jego ręce trafił numer „Artforum” ze „Wspólną sprawą”, na tylnej okładce magazynu jako antytezę nakleił zdjęcie wraku tupolewa ze Smoleńska".
Rozkraczone pismo ujawnia skrajnie odmienne spojrzenia na Polskę: świętujące sukces III RP (i neoliberalnego kapitalizmu) oraz opłakujące nieudolność państwa. Adamas nazwał „Wspólną sprawę” – „lotem Midasa”. Midas był głupcem, miał ośle uszy; jego pociąg do złota zemścił się na nim w brutalny sposób. W Polsce niezadowoleni wpadli w ręce populistów. Przed wyborami Adamas wywiesił na swym domu w Worławkach plakat Beaty Szydło.
Przerobione „Artforum” znalazło się na wystawie „Chleb i róże” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, jednej z trzech ostatnich ekspozycji w pawilonie Emilia, którego los wydaje się przesądzony – długo nie postoi.
Na wystawie „Chleb i róże” możemy odnaleźć diagnozę źródeł niezadowolenia społecznego, które umiejętnie wykorzystują populiści. Figurą tego niezadowolenia w Polsce jest wspomniany na wstępie Jacek Adamas, który spokojnie pasowałby do każdej z trzech wystaw: jako artysta zaangażowany, jako outsider, jako aktywista wykorzystujący „kompetencje artystyczne”. Adamas jak mało kto „robi użytek” i płynnie przechodzi od sztuki do życia, od życia do sztuki. Zajmuje się nierównościami społecznymi, sam czuje się wykluczony, ale na swoich sztandarach nosi „żołnierzy wyklętych”, jakby to od nich zależała nasza przyszłość.
Może to jest właśnie zadanie Muzeum, by te dwie kwestie oddzielić? I właściwie się to dzieje. Nawet Adamas występuje tu jako oburzony obywatel, krytyk transformacji, ale już nie jako autor świni z kolorowych kwiatów, ironicznego (i homofobicznego) komentarza do „Tęczy” Julity Wójcik".
Cały artykuł TUTAJ
PS. Czy kiedydykolwiek doczekamy się takich wystaw w olsztyńskim BWA, świątyni nudy i poprawności politycznej?
Skomentuj
Komentuj jako gość