Pierwsza próba prywatyzacji olsztyńskiego MPEC-u miała miejsce już na przełomie 2004 i 2005r. Wtedy, władze miasta gotowe były sprzedać strategiczną spółkę komunalną firmie Praterm należącej do francuskiej Dalkii za zaledwie 40 mln zł. Według znawców tematu, MPEC wart był co najmniej pięć razy więcej. Klasyczna „wyprzedaż” majątku publicznego została zażegnana , a spowodował to strach ówczesnych władz miasta przed prokuraturą. Tym nie mniej, temat pozostał ciągle aktualny i rozpracowywany w urzędniczych gabinetach przez kolejne lata.
Ustawa o Partnerstwie Publiczno-Prywatnym (ustawa o PPP) znowelizowana na potrzeby polskiego rynku w 2008r. stworzyła decydentom olsztyńskim kolejną możliwość prywatyzacji MPEC-u. Obliguje ona bowiem stronę publiczną do wniesienia m.in. składnika majątkowego do przedsięwzięcia wspólnie tworzonego z partnerem prywatnym. Tym składnikiem, jak pokazuje praktyka polskiego rynku, jest zazwyczaj nieruchomość gruntowa, na której powstaje projektowana inwestycja. Grunt ten jest najczęściej użyczany, oddawany w dzierżawę, lub sprzedawany partnerowi prywatnemu przez stronę publiczną. Olsztyn stanowi natomiast ewenement na skalę światową w tym zakresie. Władze Olsztyna zadecydowały bowiem wnieść aportem do przyszłego przedsięwzięcia aż dwa składniki majątkowe: 7,5 ha gruntu będącego własnością MPEC-u oraz część wytwórczą ciepłowniczej spółki MPEC czyli Ciepłownię Kortowo, bez której miejska spółka ciepłownicza pozostanie tylko administracyjną wydmuszką zarządzającą pustą siecią ciepłowniczą.
Pozbywanie się lekką ręką tak cennego majątku publicznego przez władze miasta Olsztyna jest posunięciem bezprecedensowym noszącym znamiona działania na szkodę jego mieszkańców.
Pretekstem do rozpoczęcia demontażu majątku MPEC-u posłużyła władzom miasta Olsztyna decyzja firmy Michelin o rzekomej „rezygnacji” z dostaw ciepła dla miasta. Decyzja ta została ogłoszona podczas konsultacji społecznych w czerwcu 2012r. Władze Olsztyna przekonywały wówczas mieszkańców, że to Michelin sam wycofuje się ze współpracy z miastem. Jednakże w oparciu o korespondencję między Michelin i MPEC Olsztyn prowadzoną przez ówczesnego prezesa MPEC, pana Bogusława Szwedowicza, można domniemywać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to władze MPEC-u wymusiły niejako na Michelin rezygnację z dostaw ciepła dla miasta, o czym pisaliśmy tutaj: http://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/region/4849-podstepna-prywatyzacja-olsztynskiego-mpec-u-najnowsze-slajd-kafelek.html
Jednakże już w sierpniu 2010r., a więc na dwa lata przed podaniem do wiadomości publicznej decyzji Michelin, MPEC szukał, bez publicznego rozgłosu, partnera do ogrzewania miasta, o czym świadczy ogłoszenie w dzienniku Rzeczpospospolita. Kierownictwo MPEC określiło wówczas dodatkowe zapotrzebowanie miasta na poziomie 200 MW cieplnych z gwarancją odbioru. Ponoć nie było chętnych na tak duży udział w olsztyńskim rynku ciepła.
Zdjęcie ogłoszenia w "Rzeczpospolitej" z 2010 roku.
A zatem, aby uzupełnić deficyt ciepła w mieście po definitywnym wycofaniu się Michelin z końcem 2017r., władze miasta ogłosiły w 2012r. konieczność budowy kombinatu na gaz o mocy 120 MW przekonując, że powinien on powstać właśnie w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP). Prezydent Grzymowicz przekonywał bowiem, że żadne unijne środki nie mogą być na ten cel pozyskane, a miasto nie stać na zaciąganie kolejnych długów. A zatem finansowanie inwestycji energetycznej o tak dużej mocy mającej powstać do końca 2017r. mógł zapewnić tylko i wyłącznie partner prywatny.
Skala kombinatu energetycznego na 120 MW wydawała się już wówczas przewymiarowana w stosunku do mającego powstać deficytu ciepła po wycofaniu się Michelin. Według informacji podawanych wówczas przez kierownictwo MPEC, Michelin pokrywał 34% potrzeb cieplnych miasta, podczas gdy MPEC, dysponując mocą 175 MW, zabezpieczał 66% potrzeb miasta.
Schemat 1 i 2 (zdjęcia)
Stan wyjściowy w 2012 roku.
Stan prognozowany 2018 rok.
Na przestrzeni ostatnich czterech lat, koncepcja kombinatu na gaz przeszła kompletną transformację i aktualnie ma to być spalarnia odpadów. Jej moc produkcyjna, podana publicznie w grudniu 2015r. przez wiceprezes MPEC, panią Lidię Warnel, to 30 MW cieplnych i ok.12 MW elektrycznych. (Tu można posłuchać pani wiceprezes).
Tak więc zapotrzebowanie miasta Olsztyna na dodatkową produkcję ciepła określaną w 2010r. na poziomie 200 MW, w 2012r. na poziomie120 MW, spadło ostatecznie do poziomu 30 MW. No chyba, że pani wiceprezes MPEC publicznie się przejęzyczyła i wprowadza mieszkańców w błąd, albowiem dane ze stron internetowych MPEC-u podają produkcję nowego źródła ciepła na poziomie 100 MW cieplnych i 12 MW elektrycznych. Oczekujemy, że Zarząd MPEC-u dostarczy mieszkańcom jak najszybciej wyjaśnień w tej sprawie.
Rodzi się wszakże pytanie: jak to możliwe, że przy niezmiennych mocach wytwórczych ciepłowni Kortowo na poziomie 175 MW, dodatkowe potrzeby cieplne miasta ewoluowały z 200 MW, przez 120 MW do poziomu 30 MW w 2016r.? Czy władze miasta i kierownictwo MPEC-u posiadają właściwe kompetencje i wiedzę? Czy są świadome tego co robią i w jakim kierunku zdążają czyniąc z mieszkańców zakładników swoich eksperymentalnych działań?
Z problemem skali przyszłej inwestycji związana jest ściśle jej struktura finansowo-prawna, która również ewoluowała w czasie. W 2012r. spółka PPP miała mieć tylko dwóch udziałowców: biedną stronę publiczną, czyli miasto Olsztyn i bogatą stronę prywatną, która miała sfinansować planowaną przez miasto inwestycję.
W chwili obecnej spółka ma liczyć trzech wspólników: 40% udziałów miałby objąć fundusz inwestycyjny skarbu państwa (Polskie Inwestycje Rozwojowe), kolejne 40% udziałów przypadłoby miastu, a partner publiczny zadowoliłby się 20% udziałów. Powstaje zatem kolejne pytanie: jaki interes w przystąpieniu do spółki PPP ma partner prywatny, z definicji nastawiony na zysk, który miałby w niej tylko 20% udziałów?
Otóż, o zabezpieczenie interesu strony prywatnej zadbały znakomicie władze Olsztyna i kierownictwo spółki MPEC pracujące nad koncepcją ukrytej prywatyzacji strategicznej spółki miejskiej od wielu lat.
W chwili obecnej partner prywatny nie wnosi do spółki w Partnerstwie Publiczno-Prywatnym nic, oprócz gotówki, ale za moment stanie się właścicielem cennego majątku olsztyńskiego MPEC-u, czyli ciepłowni Kortowo i jej mocy wytwórczych na poziomie 175 MW cieplnych, tj. 6 kotłów WR25 o mocy 30 MW każdy. Dostanie on także 7,5 ha gruntu przy ulicy Lubelskiej, który gmina Olsztyn wyposaży jeszcze w niezbędne media i drogę dojazdową na własny koszt. Wreszcie, zaciągając wspólnie z dwoma wspólnikami (miasto i PIR) pożyczki i kredyty oraz korzystając z funduszy unijnych, partner prywatny wybuduje tam jeszcze dodatkowe źródło własnego zysku. Będzie to elektrociepłownia/spalarnia o mocy cieplnej 30MW i mocy elektrycznej 12 MW.
Jeśli Zarząd MPEC potwierdzi te dane, oznacza to, że cała koncepcja budowy nowej elektrociepłowni sprowadza się do zainstalowania mocy wytwórczych równych wydajności jednego kotła WR25 generującego 30 MW cieplnych, gdy tymczasem miasto chce oddać w ręce partnera prywatnego 6 takich kotłów będących własnością komunalnej spółki MPEC.
Zysk partnera prywatnego będzie więc pochodził z 25-letniego monopolu na sprzedaż ciepła dla miasta po ustalonych przez siebie cenach, jak również ze sprzedaży energii elektrycznej (12 MW) zewnętrznym odbiorcom. Władze miasta nie przewidziały bowiem, aby miasto i mieszkańcy mieli z tej sprzedaży jakąkolwiek korzyść czy kompensaty.
W świetle powyższego, można śmiało wyrazić opinię, że budowa elektrociepłowni w formule PPP w Olsztynie jest wielkim kamuflażem służącym do wyprowadzenia najwartościowszego majątku publicznego z komunalnej spółki ciepłowniczej MPEC i poddańczym ukłonem władz miasta wobec wymagającego zleceniodawcy.
Marianna Hołubowska
Tu można przeczytać poprzedni artykuł o prywatyzacji MPEC-u.
Skomentuj
Komentuj jako gość