Ostatnie dni są w telewizji jak dotąd szczytowym i największym w historii tej instytucji skomasowaniem wypowiadanych na antenie bredni. W jednym z dawnych felietonów Jerzy Pilch wyśmiał, wyszydził, a właściwie obnażył kastę współczesnych szamanów czyli psychologów, psychoterapeutów i innych znawców ludzkiego umysłu, emocji i motywacji. Tak naprawdę ci „kapłani wiedzy” gdy mieli w swoim otoczeniu pedofila, słynnego Samsona, spotykali go na co dzień, pisali z nim książki, dyskutowali - nie mieli nawet cienia podejrzenia, że to zboczeniec, a nie terapeuta. Tą kompromitacją swoich kompetencji nie przejęli się nigdy.
Gdyby telewizja nie robiła Rutkowskiemu darmowego PR i nie puszczała w kółko z nim wywiadów nie byłby żadną gwiazdą. Tymczasem ten kierowca z ZOMO, detektyw bez licencji okazał się daleko lepszym psychologiem niż te wszystkie wyfiokowane paniusie użalające się nad losem matki, która „pod wpływem emocji” najpierw wyniosła dziecko, potem zasypała je gruzami, a potem sfingowała napad. Telewizyjni psychologowie, udający psychiatrów (mają ewidentny kompleks medycyny) zapomnieli, co czytali w podręcznikach. Wszelki szok i stress wywołują zachowania irracjonalne. A tu mamy do czynienia z twardym i zrealizowanym planem. Zatem drodzy komentatorzy, terapeuci, telewizyjni eksperci z wąsami i bez, spróbujcie się czegoś dowiedzieć od Rutkowskiego, bo on chyba coś naprawdę wie i potrafi, niestety w przeciwieństwie do was.
Ale rozumiem psychologów, którzy Boga zastąpili testami amerykańskich kolegów, którzy koniecznie chcą kariery Freuda czy chociażby Reykowskiego (doradca Jaruzelskiego w stanie wojennym i założyciel prywatnej uczelni kształcącej tłumnie psychologów), a nade wszystko chcą sławy, szacunku i pewnie pieniędzy. Z gębami pełnymi frazesów i oberwanych z treści zdań nieświadomie ujawniają własne „parcie na szkło”.
Ale to gra na coś innego. To gra osób pokroju Nowickiej czy Czubaszek, których wśród psychologów nie brakuje. Teraz się zacznie, że dziewczyna urodziła dziecko bo była zmuszona, a na pewno chciała usunąć ciążę, ale nie można bo to reżimowy kraj rządzony przez księży. A potem zaraz zejdzie na edukację seksualną bo dzieci z gimnazjum koniecznie chcące współżyć z partnerami (mąż to archaiczne pojęcie i odległe) są nieuświadomione. Nie wiedzą jak zapobiegać ciąży. I psychologowie to widzą i teraz będą pokazywać śmierć małej Magdy jako wierzchołek góry lodowej totalnego zacofania Polski. I otworzą się gumowe wrota szkół dla uświadamiaczy, gejów, aborcjonistów. A na końcu okaże się, że to maleńka Magda skrzywdziła swoją zaszczutą matkę. Nie wierzcie psychologom, póki oni sami sobie nie uwierzą i nie zaczną się leczyć u psychologów. Gdy byłem studentem krążyło takie powiedzenie, że w pierwszym rzędzie na psychologię idą ci, którzy mają poważne problemy z samymi sobą. W drugiej kolejności ci, którzy nie dostali się na medycynę (egzaminy były podobne), a w trzeciej ci, którzy chcieli być psychologami. Ale to tylko dawny bon mot i zapewne nieprawda.
Aleksander Nalaskowski- Pedagog specjalizujący się w pedagogice ogólnej i pedeutologii. W latach 1996-2007 był dyrektorem Instytutu Pedagogiki UMK w Toruniu, a po jego przekształceniu Wydział Nauk Pedagogicznych pierwszym dziekanem tej jednostki. Jest członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Jest autorem kilkunastu książek i ponad 100 artykułów. W 1989 roku założył eksperymentalne liceum społeczne „Szkoła Laboratorium” (wcześniej „Poltech”), którego jest dyrektorem.
Skomentuj
Komentuj jako gość