Watykańska Komisja do Spraw Kontaktów Religijnych z Judaizmem, kierowana przez kard. Edwarda Idrisa Cassidy’ego, 16 marca 1998 roku wydała dokument zatytułowany „Pamiętamy: refleksje nad Shoah”, Jest to najważniejszy po deklaracji „Nostra aetate” Soboru Watykańskiego II dokument Kościoła katolickiego w sprawie stosunku do narodu żydowskiego i wojennej zagłady, która ten naród dotknęła. Jednym z głoszonych i często powtarzanych zarzutów jest teza, że to chrześcijaństwo przygotowało moralny grunt do zagłady Żydów, że religia ta sam w sobie jest antysemicka. I z takim zarzutem, jakże uproszczonym, trudno się zgodzić. Powtarzając tezę, że naziści byli chrześcijanami, zapomina się, że „Shoah było dziełem nowoczesnego neopogańskiego reżimu. Antysemityzm tego reżimu miał swoje korzenie poza chrześcijaństwem, a w osiąganiu swoich celów nie wahał się przeciwstawić chrześcijaństwu, a także prześladować członków Kościoła” – czytamy w watykańskim dokumencie. „Można jednak zapytać, czy nazistowskie prześladowania Żydów nie były ułatwione przez antyżydowskie uprzedzenia obecne w umysłach i sercach niektórych chrześcijan. Czy antyżydowskie uczucia wśród chrześcijan nie czyniły ich mniej współczującymi lub bardziej obojętnymi na prześladowania Żydów dokonywane przez zwolenników narodowego socjalizmu, kiedy doszli do władzy?” Takie pytanie zostało postawione w dokumencie. „Odpowiedź jest bardziej skomplikowana, gdyż trzeba wziąć pod uwagę fakt, że mamy tu do czynienia z historią ludzkich uprzedzeń i sposobów myślenia, które poddane były wielu rozmaitym wpływom. Trzeba też sobie uświadomić, że wielu ludzi było nieświadomych wprowadzenia „ostatecznego rozwiązania”, skierowanego przeciw całej ludzkości. Inni za bardzo bali się o siebie i swoich bliskich, a jeszcze inni potrafili nawet wykorzystać sytuację dla własnych celów; byli i tacy, którymi powodowała zawiść. Dlatego odpowiedź na postawione wcześniej pytanie powinno się dawać w każdym przypadku z osobna. Aby to uczynić, należałoby jednak wiedzieć, czym dokładnie kierowali się ludzie w poszczególnych sytuacjach”.
Dziś wielu młodych ludzi w Polsce chce być Żydami. Próbują doszukiwać się w genealogii, czy przynajmniej w rodzinie był jakiś żydowski antenat. Być Żydem jest trendy. Gdy faktycznie ktoś ma takie pochodzenie i publicznie o tym powie, może liczyć na wywiady, spotkania, zainteresowanie szczególne na salonach. Przykładem takiego zachowania jest dziennikarz Krzysztof Morozowski z TVN. Gdy odkrył żydowskie korzenie, stał się celebrytą. Jak sam mówi w wywiadach, dopiero teraz zaczął dostrzegać polski antysemityzm. Żarty, czy opowiadane żydowskie dowcipy dawniej go śmieszyły, teraz dopatruje się w nich przejawów antysemityzmu. Celebryta Michał Piróg otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie i żydostwie. Szkoda, że jeszcze nie jest murzynem, bo wtedy z żadnej pracy nie mógłby zostać zwolniony, szczególnie w USA, bo te wszystkie mniejszości mają prawa szczególne. Co jest w żydostwie, że tak przyciąga, że promieniuje tajemniczością, wiekową mądrością czy wręcz ekskluzywnością?
I na zakończenie jedna z wielu mądrości semickich: „Żydzi są tacy sami jak wszyscy, tylko bardziej.”.
Skomentuj
Komentuj jako gość