„Teza, że Europa mówi Sikorskim jest nadęciem jakiego nie było w polskiej prasie od roku 1939. Jednak domaganie się PiS-u Trybunału Stanu dla Sikorskiego jest tym samym co mówienie o IV Rzeszy” - mówi w rozmowie z Łukaszem Adamskim Rafał Ziemkiewicz.
Strefa Euro to już trup czy jeszcze zombie?
Nie jestem ekonomistą, ale tak na zdrowy rozum trzeba przyznać, że żadnemu z czynników, który powoduje problemy strefy euro jak na razie się nie udało się zaradzić. Nie widzę więc żadnego powodu, dla którego problem można by uznać za rozwiązany.
Może „Merkozy” musi reagować w ten a nie inny sposób. Przykład Grecji czy Włoch pokazał, że bez kontroli niektóre kraje nie umieją zapanować nad trwonienie pieniędzy.
Sprawa się rozpada na dwa osobne problemy. Tym pierwszym i podstawowym jest to, że kraje zachodnie od bardzo dawna żyją ponad stan. Kiedy przejadły wszystkie zasoby finansowe, które im pozwalały na takie życie to zaczęły się zapożyczać. Kiedy się już zapożyczyły maksymalnie to wymyślono sposób na przerzucenie tych długów na wyższy poziom jakim była wspólna waluta, która miała spowodować, że stworzy się konkurencja dla dolara i to da Europie dodatkowe zyski. Pomysł ten byłby generalnie bardzo dobry, gdyby nie to, że te wszystkie zyski od razu rzucono na konsumpcje w przekonaniu, że to się kiedyś jakoś, mówiąc kolokwialnie, zapnie. I to jest zasadniczy problem i w tej sferze nic się nie dzieje. Państwa zachodnie nadal żyją ponad stan, włącznie z tymi niewydolnymi gospodarczo krajami, które nie mogą równać się z Ameryką i zwłaszcza z Azją. Proszę zauważyć, że nikt w tej sprawie żadnych zmian nie zaproponował. A wystąpienie kryzysu zadłużeniowego to jest skutek tej wieloletniej polityki. Działania „Merkozego” są próbą gaszenia bieżącego pożaru dodrukowywaniem pieniędzy, jak miało to miejsce w Ameryce.
To co robią przywódcy Unii to tylko pacykowanie?
Druk euroobligacji czy wykup obligacji przez Europejski Bank Centralny jest kreowaniem dodatkowego pieniądza i jest tym samym co zrobił Barack Obama w Ameryce. Wiadomo jaki jest tego skutek za oceanem. Niestety zasypywanie dziury pustymi pieniędzmi jest tymczasowym działaniem i w dłuższej perspektywie niczego nie rozwiązuje. Dopóki nie rozwiąże się pierwszego problemu, o którym mówiłem to nie ma ratunku dla strefy Euro. Dopóki Europa nie zacznie być konkurencyjna i nie zacznie liczyć się z własnymi możliwościami konsumpcyjnymi nic się nie ruszy…
Czyli innymi słowy mamy zombie, którego karmimy wiedząc, że i tak to go nie wskrzesi…
Ja bym powiedział, że jest to raczej pudrowanie bardzo ciężkiej choroby. To jest klasyczne leczenie objawowe i nie likwiduje głębokiej przyczyny problemu. Radykalne środki są jednak odrzucane i nikt o nich nie mówi. Na razie mamy do czynienia tylko z wprowadzaniem mechanizmu dyscyplinowania budżetu państw. Więc nawet jeżeli ten mechanizm zacznie działać to będzie to miało miejsce za rok albo dwa lata, a problem bankructwa Włoch to perspektywa miesięcy. Na dodatek ten mechanizm nie będzie działał, bo nie ma żadnej siły egzekucji tego mechanizmu.
No, ale nasz prezydent Bronisław Komorowski napisał wczoraj w „Gazecie Wyborczej” ,że my do Euro powinniśmy jednak wejść.
Bronisław Komorowski z urzędu powtarza takie euro banały i trudno mieć do niego o to nawet żal, ponieważ takie zaklinanie rzeczywistości panuje w całej Europie. Uważa się, że jeżeli się ludzi przekona, że wszyscy musimy iść do euro i, że od euro nie ma odwrotu i nie ma dla niego alternatywy to euro dzięki temu przetrwa. To jest jednak wyłącznie czarowanie. O przyszłości rynków euro zadecydują finansowe rynki globalne, a one kierują się wyłącznie perspektywą zysku i tym czy na euro da się zarobić czy nie. Jeżeli rynki będą oceniać euro jako perspektywę straty to nie ma najmniejszej szansy by się ta waluta utrzymała.
Dziś się mówi ,że jeżeli opozycja będzie za bardzo przeszkadzać w ratowaniu euro to nastąpi w Polsce apokalipsa.
Nie mamy na to absolutnie żadnego wpływu. To czy będziemy deklarować, że jesteśmy wiernym giermkiem niemieckim, który zgaduje życzenia Niemców zanim oni je głośno wypowiedzą, czy będziemy potrząsać szabelką i mówić, że damy ani guzika od munduru nie ma większego wpływu na strefę euro. Mamy więc do czynienia z tanią retoryką władzy przeciwko opozycji, której używa się zresztą o pewnego czasu bo przecież po zapowiedzi premiera Tuska, który powiedział, że euro przyjmiemy w roku 2011, mieliśmy do czynienia z falą dyscyplinowania wszystkich, którzy byli nie dość euroentuzjastycznie nastawieni. Potem się okazało, że gdybyśmy przyjęli euro to byśmy dziś skończyli jak kraje nadbałtyckie czy Słowacja z bardzo ciężkim deficytem. Ta retoryka na pewien czas ucichła i znów wróciła. Jeszcze raz powtarzam - nie mamy żadnego wpływu na to czy strefa euro przetrwa czy nie i nie jesteśmy takim mocarzem, że nasze rzucenie się na ratunek strefy euro (nawet w przypadku poświęcenia stabilności polskich finansów) będzie miało wpływu na przetrwanie wspólnej waluty. Jeżeli ma ona upaść to upadnie. My się powinniśmy martwić o swoją gospodarkę i cieszyć się, że mamy swoją własną walutę, która w ostatnich latach nas mocno uchroniła przed problemami.
A może Radosław Sikorski ma receptę a Jarosław Kaczyński na nią zbyt histerycznie reaguje?
Chyba nikt nie jest tak głupi żeby sądzić, że Polska może uratować Unię Europejską. To jest kwestia pewnego manewru wewnątrz Europy i przeformowywania się jej. Oczywiście, że Jarosław Kaczyński zareagował niemądrze bo od razu wprowadził (przez swojego człowieka) retorykę IV Rzeszy, zdrady narodowej i zaprzaństwa. W tej sprawie jest to retoryka mocno nieadekwatna. Oczywiście należy dyskutować na temat tego jak daleko jesteśmy w stanie ustępować w naszej suwerenności tylko po to żeby być w Europie pierwszej prędkości, a nie w Europie drugiej prędkości. Jednak to nie jest dyskusja między patriotyzmem a zaprzaństwem narodowym. To jest dyskusja między rozumieniem tego czym Polska jest a czym być powinna.
Według Gazety Wyborczej „Unia mówi Sikorskim”.
Mówienie, że Europa mówi Sikorskim i Polska ustawia Unię jest nadęciem jakiego nie było w polskiej prasie od roku 1939. To co najbardziej wzburzyło w przemówieniu Sikorskiego to potwierdzenie, że elita rządząca obecnie Polską jest w stanie zrzec się pewnych atrybutów suwerenności w zamian za pewne korzyści. To jest teza, z którą należy polemizować, ale nie jest to teza nowa. Od dawna wiadomo, że ci ludzie tak myślą. I nie mówię tylko o politykach, ale również artystach, elitach medialnych czy naukowych. Teraz po prostu zostało to głośno wypowiedziane, ponieważ dotąd te elity bały mówić takie rzeczy ostentacyjnie obawiając się reakcji szerokich mas. Widać, że już się nie obawiają.
I co Trybunał Stanu za te słowa?
Teza o Trybunale Stanu dla Sikorskiego jest tym samym co mówienie o IV Rzeszy. To jest właśnie to co już nazwałem na fronda.pl korwinizacją Kaczyńskiego. W momencie jak stracił on jakąkolwiek odpowiedzialność za państwo i jakikolwiek dostęp do władzy to właśnie metodą Korwina, stosuje on przesadną i bombastyczną retoryką, która odrzuca ludzi. I mogą to nawet być nawet tezy słuszne. Jednak przy takiej retoryce są one odrzucane przez społeczeństwo. Z tym samym mamy do czynienia teraz.
Rozmawiał Łukasz Adamski
Wywiad przeprowadzony dla portalu www.fronda.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość