Oskarżenie przez Janusza Kijowskiego „Debaty” o uprawianie „narodowo-socjalistycznej propagandy”, porównanie pisma i portalu do organu KC PZPR „Trybuny Ludu” i pisma ZP „Grunwald” - „Rzeczywistość”, postawienie mnie, jako autora tekstów o dziekanie Wydziału Sztuki dr hab. Piotrze Obarku, w jednym szeregu z Moczarem i Gontarzem, twierdzenie że oparłem swój tekst na insynuacji, plotkach i pomówieniach, kwalifikuje się do skierowania sprawy na drogę sądową. Tak by uczynił Adam Michnik, guru kandydata SLD na posła, dyrektora Teatru im. Jaracza w Olsztynie i dr hab., prof. UWM w Instytucie Dziennikarstwa, który swoich adwersarzy ciąga po sądach, a te usłużnie skazują ludzi pióra. Nie pójdę tą drogą. Odpowiadam polemiką.
W zasadzie oskarżenia Janusza Kijowskiego „Debaty” o „narodowy socjalizm” powinno skutkować interwencją policji i prokuratury, bowiem Konstytucja RP, którą miłośnik „Czerwonego Października”, jak wyznał na facebooku, kocha, stanowi (Art. 13)”.
„Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu”.
Zostawiam Czytelnikom „Debaty” i studentom dziennikarstwa do oceny, kto odwołuje się do „totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu”. Czy Janusz Kijowski, czy ja. Bo ja, w przeciwieństwie do pana Kijowskiego mam przesłanki, by twierdzić, iż sprzyja bolszewizacji Polski. Dowody wręcz rzucały się w oczy na ulicach Olsztyna, na plakatach i bannerach promujących „Czerwony Październik”, cykl rokrocznych debat nawiązujących nazwą do rewolucji bolszewickiej, organizowanych przez Teatr im. Stefana Jaracza, za publiczne pieniądze. Na debaty te zapraszano autorów „Krytyki Politycznej”, pisma jawnie nawiązującego do idei bolszewickich, wydawcy dzieł Lenina, głoszącego obok walki klas, walkę płci, finansowanego i hołubionego przez władze III RP. W 2011 roku środowisko „Krytyki Politycznej” wsławiło się ściągnięciem do Warszawy uzbrojonej bojówki niemieckiej do atakowania uczestników Marszu Niepodległości w Warszawie.
Wróćmy do przyczyn ataku Janusza Kijowskiego, a są nimi moje teksty poświęcone zjawisku nazwanego przez byłych i obecnych profesorów Wydziału Sztuki UWM „Obarkowem”, od nazwiska dziekana Wydziału Sztuki UWM w latach 2009-2012. Profesorowie stwierdzili, że „Instytutem Sztuk Pięknych rządzi klan Obarków: dziekan dr hab. Piotr Obarek i jego żona dr hab. Izabella Janiszewska-Obarek. Beneficjentami rządów klanu mają być ich synowie, absolwenci Instytutu: Mateusz Obarek, właściciel firmy reklamowej GRAVITE Olsztyn i Jakub Obarek, copywriter i fotograf w firmie brata. - Każdy, kto zagraża władzy klanu musi z wydziału odejść – mówią mi pracownicy, którzy podnieśli bunt. - Szczególnie groźni dla klanu są pracownicy zdolni, twórczy i aktywni, a przy tym uczciwi”.
Ten zarzut profesorów potwierdził mi emerytowany prof. Adolf Gwozdek, który był prekursorem Instytutu Sztuk Pięknych. Jemu zawdzięczamy ściągnięcie na WSP w Olsztynie wybitnych artystów, profesorów: Józefa Słobosza, Maksymiliana Snocha, Janusza Kaczmarskiego, Adolfa Szczepińskiego, Wojciecha Sadleya, Stanisława Trzeszczkowskiego. Jak powiedział mi prof. Stanisław Trzeszczkowski, twórca pracowni malarstwa na jedwabiu, w 2000 roku dyrektor Instytutu Sztuk Pięknych, po jego odejściu „Piotr Obarek rozpędził kadrę pracowni malarstwa, z prof. Wojciechem Sadleyem, prof. Aleksandrą Simińską i prof. Joanną Stasiak. Odeszła też młoda, utalentowana malarka, wówczas adiunkt Dorota Jajko, dziś po habilitacji. Rozwalił pracownię grafiki stworzoną przez prof. Wiesława Bieńkuńskiego”. By zniszczyć swoich oponentów, dziekan nie cofał się przed potwarzą i kłamstwem.
Prof. Trzeszczkowski odszedł, gdyż faktury za zakup sprzętu komputerowego i oprogramowania, oraz rachunki za wydane katalogi, przedkładane do podpisu przez jego zastępca, Piotra Obarka, budziły jego poważne podejrzenie z powodu swojej wysokości. „Próbowałem zainteresować tymi zakupami i wydatkami mojego zastępcy rektora, pana profesora Ryszarda Góreckiego. Rektor chciał mi bardzo pomóc, ale też był bezsilny. Zdecydowałem się więc wrócić do Warszawy, w obawie, że to ja odpowiem za wydatki pana Obarka ”. Jak widać, niepotrzebnie, do dzisiaj nikt nie zbadał wysokości tych rachunków. Twierdzę tak, gdyż do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi na pytania zadane w trybie Ustawy o dostępie do informacji publicznej ówczesnemu rektorowi, prof. Józefowi Górniewiczowi, a następnie przesłane obecnemu rektorowi, prof. Ryszardowi Góreckiego. W pytaniach tych zawarłem zarzuty zgłoszone mi przez pp profesorów: Stanisława Trzeszczkowskiego, Wiesława Bieńkuńskiego, Aleksandrę Simińską, Joannę Stasiak, Geno Małkowskiego i Małgorzatę Chomicz.
Oto to pismo:
„Szanowny Panie Rektorze!
W związku z moją publikacją w miesięczniku „DEBATA”, pt.: „OBARKOWO, czyli rodzina na swoim” zwróciłem się do Jego Magnificencji Józefa Górniewicza z pytaniami.
List swój nadałem 23 kwietnia 2012 roku. Do dzisiaj, tj. do 3 października 2012 r. nie otrzymałem odpowiedzi. Pan rektor Józef Górniewicz powiadomił mnie jedynie, że zlecił kontrolę na Wydziale Sztuki, ale nie otrzymałem do dzisiaj jej wyników. Dlatego teraz zwracam się do JM w trybie Ustawy o dostępie do informacji publicznej, o udostępnienie wyników tej kontroli.
Zwracałem się o zbadanie gospodarki finansowej Wydziału Sztuki za okres sprawowania funkcji przez dr hab. Piotra Obarka (lata 2000-2012), najpierw jako zastępcy dyrektora, później dyrektora Instytutu Sztuk Pięknych, a od 2009 roku dziekana Wydziału Sztuki (...)
Kto użytkuje sprzęt zakupiony dla Wydziału Sztuki (komputery, oprogramowania, aparaty fotograficzne, materiały zakupione do ćwiczeń w pracowni Instytutu Sztuk Pięknych)? Na jakiej podstawie prawnej odbywa się w Instytucie Sztuk Pięknych produkcja tzw. „bab pruskich”, na czyje zamówienie, kto ponosi koszty produkcji, kto czerpie z tej produkcji zyski i w jakiej wysokości? Czy produkcja tzw. „bab pruskich” jest zgodna ze statutem UWM w Olsztynie?
Prosiłem też Jego Magnificencję o sprawdzenie zarzutów dotyczące nepotyzmu, zgłaszanie przez dziekana do nagród swojej żony, a do stypendium – syna, nieprawidłowości przy rekrutacji studentów, fałszowaniu konkursów na asystentów, fałszowaniu protokołów z zebrań Rad Katedry i Rad Wydziału, a w szczególności:
Czy student Mateusz Obarek uzyskał zaliczenie z rysunku przed Komisja Odwoławczą, w której zasiadali jego rodzice Izabella Janiszewska-Obarek i Piotr Obarek?
Czy Jakub Obarek (syn dziekana) został przyjęty na studia w październiku 2008 roku, już po rozpoczęciu roku akademickiego i dawno po rekrutacji, na podstawie egzaminu wstępnego, który został zorganizowany specjalnie dla niego.
Czy opiekunem artystycznym pracy licencjackiej Jakuba Obarka był dr hab. Piotr Obarek, a recenzentem dr hab. Izabella Janiszewska-Obarek?
Czy zasiadanie w wydziałowej komisji do spraw oceny nauczycieli akademickich małżeństwa, państwa Obarków (przewodniczącym jest dr hab. Piotr Obarek, a jednym z członków komisji dr hab. Izabella Janiszewska-Obarek), jest zgodne z obowiązującym prawem o przeciwdziałaniu nepotyzmowi oraz regulaminami UWM ?
Czy Jakub Obarek, użytkował i użytkuje cyfrowy aparat fotograficzny, będący własnością Instytut Sztuk Pięknych? Za czyją zgodą ta praktyka ma miejsce?
Jakie umowy wiążą Wydział Sztuki z firmą GRAVITE Olsztyn?
Jaki był koszt kalendarza z fotografiami Zespołu Pieśni i Tańca „Kortowo”, autorstwa Jakuba Obarka? Jaki był koszt wystawy zdjęć Zespołu Pieśni i Tańca „Kortowo”. Kto zlecił realizację tego kalendarza i w jakim trybie?
Czy zostały podjęte kroki w celu wyjaśnienia, dlaczego dziekan podczas swojej kadencji nigdy nie przedstawił Radzie Wydziału sprawozdania z wykonania planu rzeczowo-finansowego, zgodnie ze Statutem UWM par. 26 punkt 9 podpunkt 3?
W jakim trybie zostały przyjęte do pracy w październiku 2011 na studia doktoranckie mgr Barbara R. i mgr Marta W.-F. (bez konkursu i bez akceptacji zarówno Rady Instytutu jak i Rady Wydziału) ? Czy było to zgodne ze Statutem UWM par. 90.1 ?
Czy podjęte zostały kroki dla uratowania świetnie działającej pracowni grafiki warsztatowej, której grozi degradacja?”
Otrzymałem od prorektora ds kadr prof. Grzegorza Białuńskiego jedynie potwierdzenie, iż opiekunem artystycznym pracy licencjackiej Jakuba Obarka był dr hab. Piotr Obarek, a recenzentem dr hab. Izabella Janiszewska-Obarek. Natomiast, zdaniem prorektora, nie było to naruszenie prawa. Na pozostałe pytania nie dostałem do czasu zamknięcia listopadowego numeru DEBATY odpowiedzi.
Podczas walki wyborczej o reelekcje Piotr Obarek oskarżył publicznie swoją kontrkandydatkę o korumpowanie elektorów w zamian za głosy. Swoich oskarżeń nie dowiódł przed Komisja Etyki UWM. Mimo to nie poniósł żadnych konsekwencji.
Do tych zarzutów profesorów po adresem dziekana Piotra Obarka w ogóle nie odnosi się jego obrońca, Janusz Kijowski. Skupił się jedynie na oskarżeniu Piotra Obarka o plagiat. „Jak może dojść do plagiatu pracy doktorskiej artysty - malarza? - pyta na facebooku. - To znaczy, że prof. Obarek skopiował czyjś obraz? Matejkę? Malczewskiego? „ - pyta bałamutnie Janusz Kijowski, który jako posiadacz tytułów „dr hab.” przed nazwiskiem, doskonale wie, iż praca doktorska artysty malarza składa się z dwóch części: przedłożonego dorobku artystycznego (o poziomie tego dorobku mówił prof. St. Trzeszczkowski) oraz z części pisemnej. Zarzut popełnienia plagiatu dotyczył właśnie części pisemnej, wykładu kwalifikacyjnego pt. „Plakat przewrotnym obrazem rzeczywistości”.
Zarzut ten zbadała uprawniona do tego instytucja: Centralna Komisja ds Tytułów i Stopni Naukowych w Warszawie. Komisja w tym celu powołała trzech, niezależnych od siebie, ekspertów, profesorów z tej dziedziny wiedzy. Wszyscy trzej profesorowie stwierdzili to samo. Na tej podstawie prezydium CK wysunęło zarzut niesamodzielności i naruszenia praw autorskich innych osób, a w szczególności 95-letniego prof. Szymona Bojko i jego tekstu w książce „Polska sztuka plakatu” (Warszawa 1971). W związku z tym Centralna Komisja, wstrzymała najpierw postępowanie profesorskie ówczesnego dziekana Obarka, a następnie wydała postanowienie o wznowieniu przewodu”.
Piotr Obarek „idzie w zaparte”, twierdzi że on nie jest autorem pracy „Plakat przewrotnych obrazem rzeczywistości”. Jednak odmówił przewodniczącemu CK, prof. Tadeuszowi Kaczorkowi złożenia oświadczenia na piśmie, z kolei dziekanowi Wydziału Grafiki, z którego zniknął ten wykład, odmówił udostępnienia swojego egzemplarza pracy. Od początku przyjął taktykę obrony poprzez atak, spotwarzania i zastraszania osób, które stoją na straży czystości nauki polskiej, m.in. członków Centralnej Komisji, ale procesem zagroził nawet ówczesnemu rektorowi prof. J. Górniewiczowi za to, że śmiał powiedzieć, iż udział rodziców w uzyskaniu licencjatu przez syna jest nieetyczne. Do tej samej metody obrony Piotra Obarka uciekł się też Janusz Kijowski, zarzucając oplutym przez dr hab. Obarka – dr hab. Markowi Wrońskiemu, prof. Rafałowi Strentowi z CK, prof. Małgorzacie Chomicz oraz mnie, iż to my opluliśmy i zgilotynowaliśmy b. dziekana Wydziału Sztuki. Wiadomo, że złodziej złapany na gorącym uczynku krzyczy: „łapaj złodzieja!”, ale dlaczego Janusz Kijowski rzuca się w pościg za profesorami, którzy godni są najwyższego szacunku za trud walki z plagą plagiatorów w nauce polskiej, zamiast zatrzymać złodzieja, pozostaje dla mnie zagadką.
Ostatnio w „GW” ukazał się artykuł bliskiego Januszowi Kijowskiemu filozofa, prof. Jana Hartmana, który też, jak dyrektor Teatru im. Jaracza, kandydował z listy SLD do Sejmu. Prof. Hartman jest przewodniczącym, powołanego w lutym 2011 roku przez panią minister nauki i szkolnictwa wyższego, Zespołu do Spraw Dobrych Praktyk Akademickich, którego głównym zadaniem jest dbanie o wysokie standardy etyczne w polskiej nauce. (W składzie Zespołu jest też doc. dr. hab. Marek Wroński).
Prof. Hartman napisał o pladze plagiatów („Piekło pożartych przepisów”, GW 27-28.10.). „To, że coraz częściej wyłudzenie doktoratu, habilitacji czy tytułu profesorskiego kończy się ukaraniem sprawcy, to niemała w tym zasługa lekarza i naukowca i dziennikarza dr Marka Wrońskiego, od lat tropiącego plagiaty i inne występki w sferach akademickich” - napisał prof. Hartman o człowieku, którego spotwarzył w piśmie do prof. Hartmana, Piotr Obarek, a przed Senatem UWM - prof. dr hab. Wojciech Maksymowicz, przypisując mu działanie z niskich pobudek.
Prof. Hartman swój artykuł kończy tak: „Widok plagiatora, który idzie w zaparte (…) użala się na „prześladowania", które go spotykają oraz rzuca kalumnie na odkrywców swoich grzechów, wywołuje we mnie głębokie obrzydzenie. Plagiat jest sam przez siebie poważnym występkiem, lecz arogancka postawa plagiatora jest występku tego zwielokrotnieniem. Podobnie, jak udawanie przez otoczenie, że nic wielkiego się nie stało”.
Obrzydzenia Janusza Kijowskiego nie budzi człowiek, który zamienił Wydział Sztuki w prywatny biznes i któremu eksperci zarzucają niesamodzielność pracy, tylko autor artykułu, który ten prywatny biznes ujawnił. W filmie Janusza Kijowskiego z 1977 roku „Indeks” o losie studenta wyrzuconego za udział w proteście studentów w marcu 1968 roku, jest scena, w której Janusz Kijowski śpiewa parafrazę szlagieru Hanki Ordonówny:
„Inteligencja tak pięknie tłumaczy:
Zdradę i kłamstwo i grzech.
Choćbyś ją przeklął w rozpaczy,
Że jest okrutna i zła,
Inteligencja Ci wszystko wybaczy
Bo Inteligencja, mój miły, to ja”.
Nic ta parafraza nie straciła na aktualności. Przeciwnie. Inteligencja Janusza Kijowskiego, syna posła na Sejm PRL VI, VII i VIII kadencji, prezesa WK ZSL i przewodniczącego WRN w Olsztynie; "okrutnie prześladowanego" w marcu 1968 roku, aż musiał emigrować na studia do Paryża (jak podaje na facebooku, ukończył w 1970 roku Ecole Prtique des Hautes Etudes), a więc inteligencja Janusza Kijowskiego jest tak inteligentna, iż usprawiedliwi każdą podłość i łajdactwo, jeśli tylko leży to w jego interesie i interesie jego kumpli.
Adam Socha
CYTATY Z FACEBOOKA JANUSZA KIJOWSKIEGO
Polecam też na temat degrengolady kadry i upadku wyższych uczeni w III RP wywiad z b. rektorem AGH w Krakowie prof. Ryszardem Tadeusiewiczem, pt. „Uczelnie się sprostytuowały” („Rz” z 18.10.)
oraz wystąpienie prof. Ewy Nawrockiej, filolog polskiej z Uniwersytetu Gdańskiego:
Skomentuj
Komentuj jako gość