"Wywiad z prof. Daviesem w „Tygodniku Powszechnym” uświadomił mi, że dyskusja z Żydami o holokauście jest prawie niemożliwa. Nie przyjmują oni do wiadomości, że hitlerowcy poddawali eksterminacji też inne narody, w tym Polaków i Cyganów. Po drugie, jakby nie przyjmowali do świadomości, że udzielenie podczas wojny pomocy Żydom groziło śmiercią – i to jedynie w Polsce."- pisze ks. Jan Rosłan.
rys: Aleksander Wołos
Wspólnota Kulturowa Borussia pamiętała w listopadzie ubiegłego roku o tych, o których nikt już w Olsztynie nie pamięta. Nieliczna grupka osób spotkała się na cmentarzu żydowskim, aby w ten sposób uczcić tych zmarłych, o których nie pamięta już żaden ich potomek. Zginęły macewy z żydowskich grobów, choć każdy cmentarz wyznawców judaizmu pozostaje do końca świata miejscem świętym i nienaruszalnym.
Polacy i Żydzi. Przez tysiąc lat żyliśmy na tej samej, polskiej ziemi. Potem przyszła druga wojna światowa i holokaust, czyli masowa zagłada narodu żydowskiego dokonana przez hitlerowskie Niemcy.
Byłem w Jerozolimie w Instytucie Yad Vashem. Przeszedłem tam 120 godzinny kurs jak nauczać o holokauście, po raz pierwszy zorganizowany dla księży z Polski. Do tej pory takie szkolenie organizowano dla polskich nauczycieli historii. Wiele wykładów, dyskusji i prywatnych rozmów z Żydami, także polskimi, którzy przeżyli holokaust, a także z tymi którzy opuścili nasz kraj po roku 1968. Dopiero po kilku miesiącach refleksji zrozumiałem, jak trudna jest ocena holokaustu ze strony Żydów i Polaków. Przez lata Żydzi w Izraelu jakby wstydzili się swojej wojennej przeszłości. Dziś Instytut Yad Vashem jest chyba najbardziej znaną instytucją jerozolimską w świecie. Dokumentuje zagładę Żydów podczas drugiej wojny światowej, a także organizuje sympozja, szkolenia i wydaje książki. Jednak dopiero wywiad z prof. Daviesem, angielskim historykiem, autorem „Bożego igrzyska”, uświadomił mi jak prawie niemożliwe jest odrzucenie schematów i uprzedzeń pomiędzy Żydami i Polakami. Myślę tu o ocenie historii, która miała miejsce podczas drugiej wojny światowej na polskiej ziemi. Tu dokonywała się eksterminacja Żydów z całej Europy.
Dziś historycy żydowscy opracowali schemat nauki o holokauście. Po pierwsze, trzeba podkreślać, że było to wyjątkowe wydarzenie w historii świata, którego nie można porównać z żadnym innym ludobójstwem. Po drugie, były ofiary - Żydzi i kaci - naziści, po trzecie byli świadkowie, na oczach których dokonywała się zagłada narodu żydowskiego. Tymi świadkami są Polacy. Tu Żydzi zadają dalsze pytanie: jak zachowali się świadkowie, czy biernie się przyglądali, czy akceptowali zbiorowy mord, czy może współpracowali z nazistami? Obojętnie jak odpowiemy na te trzy pytania - Polacy jako świadkowie holokaustu zawsze będą moralnie winni albo przez zaniechanie pomocy, albo przez akceptację zbrodni. Taki schemat wykładów przedstawia Yad Vashem i prawie wszyscy żydowscy historycy.
Prof. Norman Davies, obecny na spotkaniu amerykańskich historyków żydowskiego pochodzenia, zapytał, czy jego teść, Polak, który był w obozie Dachau, był ofiarą, katem, czy świadkiem? Na pytanie to nie uzyskał odpowiedzi, a został zakrzyczany. Wreszcie usłyszał, że nie należy rozpatrywać wyjątków, a należy zająć się regułą. Wywiad z prof. Daviesem w „Tygodniku Powszechnym” uświadomił mi, że dyskusja z Żydami o holokauście jest prawie niemożliwa. Nie przyjmują oni do wiadomości, że hitlerowcy poddawali eksterminacji też inne narody, w tym Polaków i Cyganów. Po drugie, jakby nie przyjmowali do świadomości, że udzielenie podczas wojny pomocy Żydom groziło śmiercią – i to jedynie w Polsce. Po trzecie, każdy historyk ma prawo porównywać wydarzenie z przeszłości do analogicznych, inaczej trudno uprawiać historiozofię.
Gdy zna się schemat nauki o holokauście, opracowany dziś przez Żydów, łatwiej będzie zrozumieć ich zarzuty i oskarżenia o antysemityzm narodu polskiego. Według nich byliśmy biernymi świadkami ich zagłady, czyli w jakiś sposób ponosimy zbiorową winę jako niemi i bezradni świadkowie. Ale przecież to nie jest w pełni prawda. Stąd jakże ważne jest podkreślenie, że i Polacy byli przeznaczeni do eksterminacji przez Hitlera, jak też ciągle trzeba przypominać ilu Polaków zginęło za udzieloną pomoc Żydom podczas II wojny światowej.
Najsmutniejszą rzeczą jest to, że groby zmarłych nie łączą żyjących, a dzielą. Mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy nasz naród w pełni pojedna się z narodem żydowskim i zostaną wyjaśnione historyczne zawiłości. Razem byliśmy ofiarami Hitlera. Ale nie wszyscy chcą o tym pamiętać.
Ks. Jan Rosłan, były redaktor naczelny „Posłańca Warmińskiego”, publicysta.
Tekst pochodzi z 40 numeru miesięcznika Debata
Skomentuj
Komentuj jako gość