"W „Założeniach wyjściowych” do projektu placu Jana Pawła II w Olsztynie nie ma ani słowa o pieszych! Dla placu JP II przewidziano li tylko „funkcję reprezentacyjną”, która ma umożliwiać organizację imprez masowych oraz kameralnych przy USC. Już jedną taką „imprezę masową” na tym placu widzieliśmy."- pisze Adam Socha
Podczas marcowego spotkania prezydenta Piotra Grzymowicza z przedstawicielami siedmiu stowarzyszeń, które wystąpiły w obronie przestrzeni publicznej miasta, organizacje te zwróciły się do prezydenta o powołanie komisji, która by zbadała zgodność z prawem przeprowadzenia dwóch inwestycji, które ostatnio wzburzyły opinię publiczną, a mianowicie: 1. Zagospodarowanie brzegów Jeziora Długiego i budowę mostu betonowego na tym jeziorze oraz 2. Przebudowę placu Jana Pawła II. Pan prezydent powiedział, że takiej komisji nie powoła, ale sam zbada te inwestycje i poinformuje nas o wynikach na następnym spotkaniu. Doszło do niego 28 kwietnia br. Pan Piotr Grzymowicz poinformował stowarzyszenia, że nie dopatrzył się żadnych uchybień.
Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić własne śledztwo, gdyż w przypadku budowy mostu betonowego na Jeziorze Długim, to rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, Dariusz Bogacz, poinformował mnie, że Zarząd, cytuję: „w całości unieważnił decyzję Prezydenta Miasta Olsztyna z dnia 12 marca 2009 r., w przedmiocie udzielenia pozwolenia wodnoprawnego na wykonanie urządzenia wodnego przez przebudowę istniejącej kładki dla pieszych przez jezioro Długie”. A to dlatego, że prezydent takie pozwolenie wydał sam sobie. Zgodnie z generalną zasadą prawa, nie można być sędzią we własnej sprawie i o takie zezwolenie prezydent powinien był wystąpić do zarządu, czego nie uczynił. Ponieważ prezydent złożył odwołanie, zgodnie z art. 130 § 2 KPA, wstrzymane zostało wykonanie decyzji RZGW. Obecnie odwołanie prezydenta rozpatruje Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Skoro więc w sprawie tzw. kładki prezydent mija się z prawdą, zmuszony byłem przyjrzeć się także przebudowie placu Jana Pawła II.
Budowa czy przebudowa placu?
Już żółta lampka kontrolna zapaliła mi się podczas lektury „Decyzji Prezydenta Miasta Olsztyna Nr II-164/2009 o pozwoleniu na budowę z dnia 24 marca 2009 roku, zatwierdzająca projekt budowlany i udzielająca pozwolenia na budowę w zakresie przebudowy, związanej z rewitalizacją Placu Jana Pawła II w Olsztynie, wydaną na rzecz Inwestora: Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów” (w imieniu inwestora występował we wszystkich sprawach związanych z tą inwestycja, upoważniony do tego przez MZDiM, autor projektu arch. W. A. Dezor). Otóż jedynym załącznikiem do wniosku Inwestora był projekt budowlany. Brakowało mi warunków zabudowy.
Tu małe wyjaśnienie. Plac Jana Pawła II, jak i całe śródmieście Olsztyna nie jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego (o niewykonaniu uchwały rady miasta w tej sprawie, z 2003 roku, pisałem już w „Debacie”). W takim przypadku prawo stanowi, że inwestor występuje o tzw. „jedynkę”, czyli o warunki zabudowy. I tak np. bohater mojego tekstu „Olsztyn – miasto bez planu”, który chciał na swojej działce przy ul. 11 Listopada (parterowy pawilon) postawić kamienicę usługowo-handlową, na decyzję o warunkach zabudowy musiał czekać ponad rok. Gdy nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, to prawo daje urzędowi rok na jego sporządzenie, jeśli przez ten czas urząd tego nie zrobi, wówczas musi wydać warunki zabudowy. Na nic się zdały skargi inwestora na urząd miasta do sądów administracyjnych. Dopiero po roku inwestor otrzymał warunki zabudowy.
Dlaczego w przypadku placu Jana Pawła II Inwestor nie musiał występować o „jedynkę”? - zapytałem w Wydziale Architektury i Planowania Przestrzennego UM Olsztyna. Jedna z pań skomentowała moje pytanie tak: - Co by nie powiedzieć o dziennikarzach „Gazety Olsztyńskiej” z czasów komunistycznych, to jedno trzeba im oddać: znali się na problematyce, którą opisywali i np. dziennikarz zajmujący się budownictwem doskonale znał ustawę „Prawo budowlane” i dlatego pewnych pytań w ogóle nie zadawał, bo wiedział z ustawy, że tylko w przypadku budowy wymagane są warunki zabudowy, a tu miała miejsce przebudowa, ale oficjalnie odpowiedzi może panu udzielić tylko pani dyrektor.
Czerwony jak burak, przyłapany na ignorancji, pokornie udałem się do pani dyrektor Anny Rokity.
-Szukacie dziury w całym – skomentowała pani dyrektor moje pytanie. - To była przebudowa, a nie budowa.
Przepraszam i panie z wydziału, i panią dyrektor, ale sprawa nie jest taka oczywista. Pragnę podzielić się, jako ignorant, ze swoimi wątpliwościami ze znawcami z zakresu prawa budowlanego, planowania przestrzennego i ochrony zabytków. Proszę mój artykuł traktować jako zaproszenie do dyskusji, bowiem niczego nie przesądzam.
Otóż w „Decyzji” czytamy: „i udzielam pozwolenia na budowę w zakresie przebudowy związanej z rewitalizacją Placu”. Gdyby to słowo „budowa” nic nie znaczyło, to po co by je umieszczono w Decyzji?
Np. NSA wydał taki wyrok 29 czerwca 2000 r., (sygn. akt II SA/Gd 414/98): „Nawet wybicie okna w miejscu, gdzie okno to pierwotnie istniało i następnie zostało zamurowane, należy traktować jako przebudowę obiektu budowlanego, która wymaga uzyskania pozwolenia na budowę”. Na tej podstawie Kazimierz Pawlik, na stronie www.samorzad.infor.pl tak go skomentował (powołując się na Ustawę prawo budowlane i na Ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym): Decyzja o warunkach zabudowy wymagana jest w sytuacji zmiany:
• zagospodarowania terenu w przypadku braku planu miejscowego,
• sposobu użytkowania obiektu lub jego części.
Definicja budowy zawarta w art. 3 pkt 7 Prawa budowlanego, stanowi, że do robót budowlanych zalicza się budowę oraz prace polegające na przebudowie, montażu, remoncie lub rozbiórce obiektu budowlanego. Czy taką robotą budowlaną nie była więc przebudowa i to gruntowna, wraz ze zmianą jego funkcji, placu Jana Pawła II, z komunikacyjnej na reprezentacyjną? Schody terenowe na placu, jak też i jego poziomy użytkowe, jak też rozmieszczenie komunikacji pieszej, elementów małej architektury, a także elementów infrastruktury technicznej placu uległy zmianom. W dużej części są to nowe obiekty (ze starego placu niezmienione zostało tylko bezpośrednie sąsiedztwo budynku ratusza, zieleń wysoka). Czy nie było wobec tego konieczności uzyskania warunków zabudowy? Ponadto, w każdym przypadku, gdzie przepisy Prawa budowlanego wymagają pozwolenia na budowę, konieczne jest wcześniejsze uzyskanie ustalenia warunków zabudowy.
Jeśli mam rację, podkreślam, jako ignorant w dziedzinie prawa budowlanego, to czy przebudowa placu Jana Pawła II odbyła się w zgodzie z obowiązującym prawem czy poza prawem? Pominę już takie drobiazgi, jak to, że projekt, który uzyskał pozwolenie na budowę ma: 1. nieparafowane przez autora zmiany (dopiski, zaklejenia etc.), czyli każdy mógł tam coś dopisać, nie tylko autor projektu i nie parafować; 2. różny jest zakres opracowania na załączonych planach i rzutach placu; 3. rozwiązania pomiędzy branżami są niespójne; 4. lampy miały być pochylone pod kątem 7 stopni do powierzchni placu, różna też jest ich liczba; 5. w projekcie podano konkretny rodzaj lamp z katalogu, czego nie można robić, jeśli organizuje się przetarg na budowę w ramach zamówienia publicznego. Itd., itp. Każdy inny architekt, gdyby taką dokumentację złożył w wydziale architektury, nie miałby żadnych szans na uzyskanie zezwolenia na budowę, ale to był projekt zlecony przez Urząd Miasta panu W. A. Dezorowi (wraz z nadzorem autorskim).
O, ludzka czaszka!?
Jako ignorantowi w dziedzinie prawa budowlanego wydawało mi się też, że plac w bezpośrednim sąsiedztwie zabytku, figurującego w rejestrze zabytków Wojewódzkiego Konserwatora, podlega jakiejś ochronie. Pani Barbara Zalewska, Warmińsko-Mazurski Konserwator Zabytków w Olsztynie, wyprowadziła mnie z błędu. Odpisała, że „Plac nie jest wpisany do rejestru zabytków, jak również nie jest chroniony zapisami w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego”. Znów kłania się brak planu. Ale czy i bez planu przebudowa placu nie powinna była być skonsultowana z Konserwatorem, tak dla własnego, urzędniczego spokoju sumienia? Gdyby inwestycja została potraktowana jako budowa, wówczas tak by się stało. Wówczas bowiem mógłby mieć zastosowanie art. 19 Ustawy o ochronie zabytków:
"1a. W decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, decyzji o warunkach zabudowy, decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej,(...) uwzględnia się w szczególności ochronę: 1) zabytków nieruchomych wpisanych do rejestru i ich otoczenia”. I ich otoczenia!
Nie skonsultowanie przez Urząd Miasta z Konserwatorem przebudowy placu zaskakuje jeszcze z dwóch innych powodów. Otóż, w trakcie przebudowy placu okazało się, że pod nim znajduje się cmentarz. Przypomnę, że prace ziemne zaczęto w sierpniu 2010 roku. Wybuchł skandal, opisywany przez media („Gazeta Warmii i Mazur” - artykuł z 3 września 2010 r. pt.: „Kości pod ratuszem”). Po budowie walały się ludzkie czaszki i kości. Po tych artykułach Konserwator udzielił pozwolenia na prowadzenie badań archeologicznych w dniach 20-30.10.2010 r., a więc prawie po trzech miesiącach trwania prac ziemnych na placu! A przecież wszyscy kompetentni urzędnicy od lat doskonale wiedzieli, że plac jest stanowiskiem archeologicznym, gdy już wcześniej odkrywano pod nim podczas remontów ludzkie szczątki i wiedziano, że był tam kiedyś cmentarz. Stanowisko to ma nawet swój numer: CVI, o czym poinformowała w swojej pisemnej odpowiedzi stowarzyszenie „Święta Warmia” konserwator Barbara Zalewska. Było więc chyba oczywiste, że przy całkowitej przebudowie placu odsłoni się jeszcze większa część dawnego cmentarza. Dlaczego więc Urząd Miasta od razu nie wystąpił o opiekę archeologiczną? Wykonawca zrobił to dopiero, gdy doszło do skandalu.
I druga sprawa. Otóż Inwestor w dokumentacji przewidział ingerencję w ratusz, czyli w obiekt zabytkowy. Mianowicie zaprojektował zamontowanie w piwnicy ratusza tablicy bezpiecznikowej zasilającej oświetlenie placu. Jednak we wniosku o pozwolenie na budowę tego nie wykazał, gdyż wymienił tylko prace prowadzone na działkach: 63-122/3 (ul. 1 Maja), 63-84/2 (plac JP II), 63-57 (ul. Wyzwolenia, przy USC). A ratusz stoi na działce 63-85. Trasa kabla wchodzi do ratusza i tu, we wnętrzu budynku wpisanego do rejestru zabytków toczy się inwestycja (przeprowadzenie kabla oraz zawieszenie skrzynki w rozdzielni). Miało tu więc zastosowanie Art. 36 ust. 1 pkt. 1 i ew. 2 i 11 Ustawy o ochronie zabytków. Czytamy w nim:
„Pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków wymaga:
1) prowadzenie prac konserwatorskich, restauratorskich lub robót budowlanych
przy zabytku wpisanym do rejestru; 2)wykonywanie robót budowlanych w otoczeniu zabytku (…), 11) podejmowanie innych działań, które mogłyby prowadzić do naruszenia substancji lub zmiany wyglądu zabytku wpisanego do rejestru.”
Plac nie dla pieszych
Panie z wydziału architektury zapytały mnie, czy plac mi się nie podoba? Skomentowały moje uwagi jako malkontenctwo. Znalazłem się więc w gronie kilku tysięcy malkontentów, którzy podpisali protest na Facebooku w sprawie placu.
Co mi się nie podoba w tym placu i dlaczego podoba mi się plac, w kształcie jaki go zaprojektowali Niemcy, o czym przypomniał w „Debacie” Rafał Bętkowski? Otóż wszędzie na świecie place to miejsca przemieszczania się pieszych i spotkań ludzi. Byłem ostatnio w Rzymie i w Wiecznym Mieście taką funkcję pełni każdy plac; fontanny oblepione są wręcz przez ludzi; wokół placów bary i kafeterie z wystawionymi na zewnątrz stolikami.
Znamienne, że w Regulaminie konkursu na koncepcję odnowienia i przebudowy placu Trzech Krzyży w Warszawie, oprócz tego, że wpisano, iż „prace powinny uwzględniać historycznie ukształtowaną przestrzeń placu, jako wartościową tkankę miejską, a przyjęte rozwiązania urbanistyczne powinny harmonizować z kontekstem istniejącej architektury placu” (nasz plac harmonizuje tylko z sarkofagiem), wpisano także: „zadaniem uczestników konkursu jest ukształtowanie rozległej przestrzeni publicznej przyjaznej osobom pieszym”
Natomiast w „Założeniach wyjściowych” do projektu placu Jana Pawła II w Olsztynie nie ma ani słowa o pieszych! Dla placu JP II przewidziano li tylko „funkcję reprezentacyjną”, która ma umożliwiać organizację imprez masowych oraz kameralnych przy USC. Już jedną taką „imprezę masową” na tym placu widzieliśmy. W dniu Święta Flagi, 2 maja. Tego dnia na placu Jana Pawła II zebrali się prawie wyłącznie miejscy i wojewódzcy notable. Plac więc ma de facto służyć władzom na uroczystości kilka razy w roku, a w sezonie zimowym ma na nim stanąć „noworoczna choinka” (co prawda, myślałem że choinka wiąże się ze świętami Bożego Narodzenia, ale rozumiem wymogi poprawności politycznej...)
Toteż to, że na plac jest tylko wąskie wejście dla pieszych od strony na 1 Maja i od strony USC, tak iż dwie osoby idące razem się nie mieszczą, nie mówiąc o małżeństwie z wózkiem, nie jest chyba żadnym przypadkiem? Chyba tak miało być? Ten plac nie jest dla pieszych! Czy mam rację?
Zapraszam do dyskusji.
Adam Socha
Tekst pojawił się w majowym numerze miesięcznika Debata
Skomentuj
Komentuj jako gość