"Na Boga, miejmy szacunek dla własnej historii i tradycji! Nic nie zwalnia przedstawicieli władz, także samorządowych, w tym konkretnym przypadku prezydenta Olsztyna z pamięci historycznej i podjęcia wysiłku organizacyjnego ( nawet jeśli ustawowo jest to kompetencja wojewody ) w przypadku ważnych rocznic wpisanych w historię Polski trwale i niezmiennie."- pisze Bożena Ulewicz
W miniony czwartek obchodziliśmy 93. Rocznicę Bitwy Warszawskiej, nazywanej również Cudem nad Wisłą. Przypomnijmy nieumiałkom, że jest to święto, które w latach 90. wróciło do kalendarium uroczystości państwowych łącząc się z obchodami Święta Wojska Polskiego. W wymiarze religijnym towarzyszy mu święto kościelne Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwane również świętem Matki Boskiej Zielnej. Ten niezwykły świąteczny alians szczególnie solennie obchodzono przed II wojną światową, kiedy wspomnienie zwycięstwa nad bolszewikami i pewność, że wywalczono je dzięki cudownemu wsparciu Matki Bożej, było bardzo żywe. Po wojnie, wiadomo, komunistyczne władze czciły komunistyczne bałwany, tudzież rocznice już to rewolucji bolszewickiej, już to stalinowskiego manifestu PKWN. Było też ulubione przez ludzkie rzesze święto pracy, bo można było wtedy kupić piwa i serdelków do syta.
Po transformacji roku 1989 powróciliśmy do starego kalendarza – 3 Maja, 11 Listopada i 15 Sierpnia wyznaczają doroczny rytm patriotycznych uroczystości. Obchodzone są uroczyście w całej Polsce. Także w Olsztynie. O ile jednak dwa pierwsze święta odbywają się z należytym rytem i zaangażowaniem władz i mieszkańców, o tyle z sierpniową rocznicą są problemy. Zwłaszcza w ostatnich latach. Rozumiem, sierpień, wakacje - plaże i górskie szlaki. Przyjemności, przyjemnościami, lecz od obowiązków nie powinniśmy się migać. Niestety, w tym roku władze Olsztyna poszły na łatwiznę i włączyły się w nurt obchodów wojewódzkich Święta Wojska Polskiego w Ostródzie. W stolicy regionu nie zorganizowano żadnej imprezy, żadnego wydarzenia, które w jakikolwiek sposób nawiązywałoby do historycznej rocznicy i święta. Owszem, powieszono flagi, i to wszystko. Ostatecznie, honor Olsztyna obroniły Ruch Społeczny im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Prawo i Sprawiedliwość, które zorganizowały okolicznościowe obchody, na program których złożyła się Msza św. w kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie uroczystości na Placu Solidarności, gdzie pod Pomnikiem Wolności Ojczyzny przypomniano fakty z przeszłości Polski i uczczono pamięć bohaterów Bitwy Warszawskiej złożeniem kwiatów i zapaleniem zniczy. Gwoli dokładności trzeba odnotować, że obecna była delegacja przedstawicieli Urzędu Miasta, bez prezydenta.
W tym miejscu warto sobie zadać pytanie, jaka jest kondycja polskiego patriotyzmu? Jak to niegdyś skomentował śp. wiceminister Tomasz Merta, poległy w katastrofie smoleńskiej: „Odpowiedzi na to pytanie najczęściej są gorzkie. Komentatorzy zwracają uwagę na niski poziom wiedzy historycznej Polaków, na rozziew między deklarowaną przez nich miłością do ojczyzny a ich rzeczywistymi czynami, na nikłe zainteresowanie ważnymi rocznicami narodowymi.” Niestety, to prawda. Śledząc bowiem wydarzenia związane z kalendarium polskich rocznic, trudno nie odnieść wrażenia, że obowiązek czuwania nad wychowaniem patriotycznym, nad pielęgnowaniem pamięci i organizacją rocznicowych uroczystości w całości wzięły na siebie z jednej strony Prawo i Sprawiedliwość, a z drugiej Kościół, w tym liczne organizacje katolickie.
Nie można było nie podjąć tego wyzwania szczególnie wtedy gdy minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdan Zdrojewski, w kwietniu 2008 roku wydał decyzję o likwidacji programu "Patriotyzm jutra", realizowanego przez ministrów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - Kazimierza Michała Ujazdowskiego, Tomasza Mertę, przy mocnym wsparciu środowiska konserwatywnego, z którego się wywodzili. Nie sposób pominąć również roli, jaką w tej misji odegrał śp. prezydent Lech Kaczyński, dzięki któremu obchodom ważnych rocznic narodowych nadano szczególną rangę. Śmierć prezydenta, a następnie rządy Platformy Obywatelskiej przerwały tę politykę. Pogłębiło się natomiast zjawisko bagatelizowania, relatywizowania uroczystości patriotycznych, czego przykładem może być np. godny pop kultury tegoroczny festyn majowy „orzeł może”, zorganizowany przez prezydenta Komorowskiego. Według recepty PO patriotyzm ma być coolowy. Najlepiej będzie przebierać się za pluszowe, różowe misie podrygujące w rytmie samby i wydawać radosne pokwikiwania mające dowieść, że Polak ponury z natury nie jest.
Cóż, w pełni podzielam pogląd śp. Tomasz Merty piszącego przed kilkunastu laty o patriotyzmie: „Niepokojące jest także i to, że najwyraźniej utracił on prawo obywatelstwa w kulturze masowej. Tym większa więc odpowiedzialność za prowadzenie edukacji patriotycznej ciąży na państwie, a przede wszystkim na szkole, mediach publicznych i instytucjach kultury. Z pewnością nie jest to zadanie łatwe. (… ). Niedobrze by też było, gdybyśmy opowieść o naszej przeszłości budowali wyłącznie wokół wątków martyrologicznych.(… ). Nowoczesna edukacja patriotyczna wymaga nowoczesnych metod, choćby takich, do jakich sięgnęli twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego czy też autorzy nowatorskich projektów edukacyjnych, których zasadniczą ideą jest pobudzenie aktywności uczniów, aby w miarę możności sami stali się badaczami historii.”
Warto szukać nowych rozwiązań, a nie trzymać się rutyny organizacyjnej. Nie można jednak koślawić tradycji. Pewnie, że łatwiej jest nic nie robić. Może i mniej kłopotliwie jest tak, jak to uczyniły władze Olsztyna – zadać się na władze wyższego szczebla, które zorganizowały, a pewnie i jeszcze zorganizują obchody wojewódzkie w tym, czy innym mieście regionu, z pominięciem jego stolicy. Są ku temu mocne argumenty. - Wojska tu już prawie nie ma – szczerze powiedział w Ostródzie płk Andrzej Szczołek, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego. I miał rację. Wojska w regionie jak na lekarstwo. Trudno coś porządnego zorganizować bez kompanii honorowej, bez orkiestry, które trzeba ściągać z Elbląga lub Giżycka. Prawda, że cud nie zdarzył się nad Łyną, a słynna bitwa nie rozegrała na przedpolach Olsztyna. Aliści rewolucja bolszewicka wybuchała w Petersburgu, a jak sięgniemy pamięcią, wiernopoddańcze akademie komunistyczna Polska organizowała jak długa i szeroka.
Na Boga, miejmy szacunek dla własnej historii i tradycji! Nic nie zwalnia przedstawicieli władz, także samorządowych, w tym konkretnym przypadku prezydenta Olsztyna z pamięci historycznej i podjęcia wysiłku organizacyjnego ( nawet jeśli ustawowo jest to kompetencja wojewody ) w przypadku ważnych rocznic wpisanych w historię Polski trwale i niezmiennie. Wydarzenia 1920 roku miały wprawdzie miejsce nad Wisłą i pod Warszawą, ale ich znaczenie dla Polski i Europy nie wymaga chyba ponownego przypominania, gdyż zakładam, że nie mamy do czynienia z ignorantami. Cóż, wyszło, jak wyszło. Dobrze, że 15 sierpnia grupa ludzi w Olsztynie zademonstrowała szacunek dla przeszłości, ale generalnie tego dnia, w stolicy Warmii i Mazur, orzeł nie rozwinął skrzydeł. W Olsztynie orzeł nie może?
Bożena Ulewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość