Od czasu do czasu dobrze jest robić przerwy. W tym wypadku artykuły moje w „Debacie” o tematyce kresowej, od czasu do czasu przerywam tekstami na inny, zupełnie oderwany temat. Teraz, słuchając kolejnej kupionej płyty z muzyką fado postanowiłem napisać o Salazarze, byłym dyktatorze Portugalii, postaci bardzo mało znanej w Polsce. I szkoda, bowiem postać to była interesująca z której biografii i działalności jeszcze dziś można się czegoś nauczyć. Również dla współczesnych polskich polityków czy takich, którzy chcieliby za nich uchodzić, Salazar , jego poglądy, rządy i osiągnięcia mogłyby być pouczające.
Epoka ekonomisty
Rządy Salazara w Portugalii były niewątpliwie całą epoką w dwudziestowiecznej historii tego państwa, były jednakże również pewną epoką w historii Europy i świata. Kim więc był ów dziwny portugalski dyktator, nienawidzony przez komunistów i systematycznie przez komunistyczną propagandę szkalowany i opluwany ? Odsądzany od czci i wiary przez europejskich lewicowców, przedstawiany jako potwór, faszysta, twórca policyjnego reżimu. W dużej mierze Salazar uosabiał tradycyjną Portugalię, kraj kontrastów, odwrócony jakby plecami do Europy i zwrócony twarzą do Afryki, oceanu i Nowego Świata. Jednocześnie Portugalia to najstarsze kolonialne imperium, tworzone od XV wieku. Wtedy to portugalscy żeglarze rozpoczęli wyprawy wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki i południowego i środkowego Atlantyku. Portugalczycy zajęli wówczas Maderę i Wyspy Zielonego Przylądka oraz wyspę św. Tomasza, Azory, Ceutę na północnych wybrzeżach Afryki, dziś własność Hiszpanii, Senegal. Portugalski książę Henryk Żeglarz, żyjący w latach 1394- 1460, uważany za prekursora wypraw geograficznych i twórcę portugalskiego kolonialnego imperium, był protektorem niespokojnych duchów i odkrywców.
Z Portugalią kojarzą się też dwa wielkie literackie nazwiska. Jedno to nazwisko Luisa Camoesa, poety, żeglarza, awanturnika, żyjącego w wieku XVI i pływającego po Oceanie Indyjskim w poszukiwaniu przygód i bogactwa. Camoes ukończył najstarszy portugalski uniwersytet w Coimbrze, po czym znalazł się w Afryce i Goa, portugalskiej kolonii w Indiach. Zawędrował też do Chin, do Macao, kolonialnej posiadłości Portugalii w Chinach, niedawno, pod koniec wieku XX, zajętej przez Chiny. Podczas tej włóczęgi napisał „Luzjady”, największy portugalski epos i jeden z najważniejszych poematów europejskiej literatury. Drugie nazwisko to Fernando Pessoa, dwudziestowieczny pisarz i poeta portugalski, jeden z najbardziej znaczących we współczesnej literaturze światowej. Pessoa prowadził życie samotnika, mieszkał w wynajętym pokoiku w Lizbonie pracując jako skromny urzędnik w jednej z firm handlowych. Znał biegle angielski, pisał również w tym języku, za życia opublikował bodaj jedną tylko książkę, reszta jego spuścizny, publikowana była za jego życia w różnych literackich czasopismach, a po śmierci odnaleziona w olbrzymim kufrze pełnym rękopisów, które do dzisiaj w Portugalii wydaje się i opracowuje. Pessoa tworzył heteronimy- fikcyjne postacie poetów i pisarzy, wymyślał im nazwiska, życiorysy, poglądy polityczne i pod tymi fikcyjnymi nazwiskami publikował swoje wiersze, tworząc osobne, często pełne życia literackie osobowości będące częścią jego własnych poglądów i przeżyć. Zmarł w roku 1935, już w czasie trwania rządów Salazara. Pessoa w formie literackiej głosił poglądy, które później wykorzystywał Salazar. Pisał o wskrzeszeniu dawnej chwały Portugalii, o jej historii i tradycji, o konieczności zwrócenia się do własnej, rdzennej kultury. Z czasem teoretycy integralizmu luzytańskiego - a zwłaszcza jego twórca, młodo zmarły pisarz i publicysta polityczny Antonio Sardinha, dodali do tego korporacjonizm oraz to, co dziś zwiemy wartościami rodzinnymi i chrześcijańskimi. Integralizm luzytański przeciwstawiano „wartościom obcym”, „obcym wpływom”, usiłując zbudować coś na kształt autonomicznej, niezależnej od Europy portugalskiej tradycji narodowej, kulturalnej i historycznej. Luzytania to dawna nazwa rzymskiej prowincji obejmującej dzisiejszą Portugalię, zamieszkałą przez plemię Luzytanów. W pewnym sensie luzytanizm można przyrównać do naszego sarmatyzmu.
Masoneria w Portugalii
Przez „obce wpływy” rozumiano przede wszystkim poglądy liberalne i wolnomyślicielstwo religijne a dokładniej poglądy antyklerykalne, czy antychrześcijańskie. Należy bowiem wspomnieć, że wolnomularstwo lub też inaczej masoneria, posiadało w ówczesnej Portugalii olbrzymi wpływ polityczny, do tego stopnia, że republikę portugalską określano jako „republikę masońską”. Tak było od 1910 do 1926 roku, a nawet nieco dłużej. W roku 1910 obalono bowiem w Portugalii monarchię. Nieco wcześniej król Karol I oraz jego syn i następca tronu Ludwik Filip z dynastii Braganców zostali zamordowani 1 lutego 1908 roku przez członków loży masońskiej. Ostatnim królem Portugalii został drugi syn Karola, panujący jako Emanuel II. On właśnie został obalony w roku 1910 przez rozruchy inspirowane przez masonerię – Wielki Wschód Portugalii. Sądzę, że warto będzie jeden z artykułów w „Debacie” poświęcić politycznej roli masonerii w krajach europejskich - w tym w Polsce, zwłaszcza w okresie II Rzeczypospolitej, ale i w czasie II wojny światowej w gabinecie ministrów premiera Władysława Sikorskiego.
Nieustanne zmiany gabinetów rządowych, udział w I wojnie światowej połączony z olbrzymim wysiłkiem finansowym, doprowadził w drugiej połowie lat dwudziestych do finansowego krachu państwa, olbrzymiej inflacji, fantastycznego zadłużenia państwa, któremu banki nie chciały udzielać dalszych kredytów, a co za tym idzie do napięć politycznych, rozprzężenia aparatu państwowego, za co żaden z liczących się portugalskich polityków nie chciał brać odpowiedzialności. Portugalia dryfowała ku katastrofie. W tej sytuacji nastąpił przewrót wojskowy. Armia objęła władzę 29 maja 1926 roku. Mniej więcej w tym samym czasie co Piłsudski u nas. Razem z władzą wojskowi przejęli problemy finansowe republiki. Portugalia w roku budżetowym 1926/27 przestała spłacać zagraniczne długi, ponieważ straciła płynność finansową. W roku 1928 rządzący państwem wyżsi oficerowie nie mogąc podołać finansowym i gospodarczym, a co za tym idzie i politycznym problemom, zwrócili się o pomoc do uchodzącego w ówczesnej Portugalii za największego znawcę problematyki ekonomiczno- gospodarczej, profesora ekonomii uniwersytetu w Coimbrze, Antonio Salazara. 27 kwietnia 1928 roku objął on stanowisko ministra finansów. Data ta zapoczątkowuje w Portugalii czterdziestoletni prawie okres rządów Salazara, ale też stabilizację finansową, gospodarczą i polityczną. To Salazar, podobnie jak generał Franco w sąsiedniej Hiszpanii zapoczątkował ekonomiczne podstawy gospodarczego rozwoju, czego konsekwencją był póżniejszy akces Portugalii do Unii Europejskiej.
Kim był Antonio Salazar?
Salazar urodził się 28 kwietnia 1889 roku na północy Portugalii w Vimieiro. Pochodził z ubogiej, wielodzietnej rodziny. W chwili jego urodzenia ojciec miał lat 50, a matka 43, był więc późnym dzieckiem starszych rodziców. Rodzina była gorliwa w spełnianiu religijnych, katolickich obowiązków. Naukę rozpoczął w niższym seminarium duchownym. Wyróżniającymi go cechami charakteru była siła woli, samodyscyplina i ogromna pracowitość. To pozwoliło mu ukończyć studia bez pomocy rodziny. Specjalizację w prawie finansowym i administracyjnym rozpoczął już na studiach. W tym też czasie rozpoczął działalność społeczną i polityczną. W roku 1912 został jednym z przywódców Akademickiego Centrum Demokracji Chrześcijańskiej, organizacji inspirowanej zwłaszcza encykliką papieża Leona XIII, Rerum Novarum. Według jego własnych relacji silnie oddziaływały na niego idee Akcji Francuskiej, organizacji założonej przez Charlesa Maurrasa, pisarza i działacza politycznego. Akcja Francuska była nacjonalistyczna, konserwatywna i monarchistyczna, ale w żadnym wypadku nie faszystowska - jak później pisała o niej prasa lewicowa i komunistyczna. Również Salazar nigdy nie zdradzał sympatii do faszyzmu, zarówno w jego odmianie włoskiej, jak i niemieckiej, a do Hitlera czuł wręcz odrazę. O samej Akcji Francuskiej i europejskiej prawicy politycznej okresu międzywojennego napiszę najpewniej w jednym kolejnych artykułów. Był również Salazar samotnikiem z usposobienia. Nigdy się nie ożenił. Gosposia, która prowadziła mu gospodarstwo domowe w czasie asystentury była nią prawie do końca jego dni. W roku 1914, po skończeniu studiów, rozpoczął pracę w uniwersytecie w katedrze ekonomii. Jego akademicka kariera szybko się toczyła. Doczekał się opinii największego znawcy prawa finansowego i eksperta w dziedzinie kierowania gospodarką za pomocą finansowych narzędzi w Portugalii. Pisał bardzo fachowe i cenione przez fachowców artykuły naukowe z ekonomii o roli złota w operacjach giełdowych, o rozwijaniu produkcji pszenicy, o organizacji rynku artykułów konsumpcyjnych. Publikował również artykuły społeczne, polityczne i gospodarcze na łamach katolickiego tygodnika „O Imparcial”. W latach wczesnej pracy na uniwersytecie jeszcze jako asystent, wynajmował wspólny pokój z dwoma serdecznymi przyjaciółmi, z których pierwszy, Manuel Goncalves Cerejeira, został później kardynałem i arcybiskupem patriarchą Lizbony, zaś drugi - Mario de Figueridera, był późniejszym wieloletnim przewodniczącym parlamentu. Salazar objął stanowisko polityczne niechętnie – co dzisiaj może wydać się nam niezrozumiałym, kiedy to wielu ludzi o bardzo niskim morale i takim też ilorazie inteligencji jest gotowych popełnić wszelką niegodziwość, by zostać „politykiem”, jak to się dziś szumnie nazywa, czyli w praktyce napychać kieszenie pieniędzmi podatników dopóty, dopóki nie zajmie się nimi równie skorumpowany prokurator, tylko że z innej sitwy zwanej partią polityczną. W roku 1921 został posłem z okręgu Coimbry, ale po pierwszym posiedzeniu parlamentu, gdy zobaczył co się tam dzieje, od razu złożył mandat. W roku 1926, tuż po objęciu władzy przez wojsko odrzucił propozycję objęcia teki ministra finansów. Zgodził się po namowach dwa lata później. Już po roku urzędowania odniósł znaczny sukces. Bilans roku następnego, tj.1929, zamykał się szesnastu milionami nadwyżki. Do końca swego urzędowania Salazar prowadził politykę umiarkowanego interwencjonizmu państwowego, tj. ingerencji państwa w gospodarkę, przede wszystkim za pomocą narzędzi finansowych, tj. procedur, ustaw i instytucji prawa finansowego. Od razu prawie zahamował spadek inflacji i spowodował realny wzrost dochodów obywateli. Do roku 1940 spłacił prawie całe zadłużenie zagraniczne Portugalii. Zaczął napływać obcy kapitał, powstawać zaczęły duże inwestycje, przyciągane stabilizacją gospodarczą i polityczną. Na początku Salazar drastycznie ograniczył wydatki administracji państwowej nie podnosząc podatków. Ograniczył znacznie wydatki na armię – na co wyrazili zgodę sami wojskowi – przekonani do tego. Niechęć socjalistów i komunistów do Salazara w dużej mierze opierała się na tym, że był on gorliwym katolikiem, unormował stosunki państwa z Kościołem, sprawował rządy będące ograniczonym autorytaryzmem. Podobnie jak Piłsudski nie zlikwidował instytucji demokratycznych, jak parlament, ale podobnie jak nasz marszałek, żywił głęboką niechęć do parlamentarnych kłótni i konfliktów oraz partyjniactwa. Władzę swoją sprawował niejako poza parlamentem, czy pomimo demokratycznych instytucji. Opierał ją na swoim osobistym wpływie i autorytecie, przez cały okres rządów sprawując funkcje premiera i ministra finansów, nigdy prezydenta. Tym ostatnim przez trzy kadencje był jego przyjaciel Oskar Carmona. Analogie z Piłsudskim nasuwają się same. Jak już wcześniej pisałem, Salazar darzył Mussoliniego niechęcią jako byłego socjalistę i anarchistę, a Hitlera wręcz nienawidził, uważając go za katastrofę dla Europy. Na początku swoich rządów Salazar wstrzymał również wszelkie roboty publiczne finansowane przez budżet państwa. Wspomniana już redukcja w armii była połączona ze znacznym wzrostem płac dla czynnych oficerów. W roku 1931 portugalska waluta powróciła do parytetu złota. Powołał Powszechną Kasę Oszczędności, Państwowy Bank Kredytowy, Powszechną Kasę Ubezpieczeń jako podstawowe narzędzia polityki finansowo- gospodarczej państwa. Był przeciwnikiem gospodarki liberalnej, opartej na całkowicie wolnym rynku. Uważał, że musi istnieć w granicach rozsądku ingerencja państwa w gospodarkę, bez czego niektóre inicjatywy gospodarcze nie dałyby sobie rady.
Dyktator technokrata
Można powiedzieć, że był to typ technokraty u władzy. Był kompetentny w tym, co robił. Był też typem polityka „gabinetowego”. Niechętnie pokazywał się publicznie i przemawiał, pracował przeważnie w zaciszu swego gabinetu. Nie był typem charyzmatycznego, porywającego masy przywódcy. Starał się trzymać realistycznych granic w polityce i gospodarce, nie narzucając niczego na siłę. 30 lipca 1930 r. ogłosił Salazar statut Zjednoczenia Narodowego, które było w okresie jego rządów jedyną legalną partią polityczną. Jego rządy często nazywano „dyktaturą bez dyktatora”. Tak długie trwanie Salazara przy władzy, nie mające w zasadzie odpowiednika w dwudziestowiecznej Europie polegało w dużej mierze na jego gospodarczym sukcesie. Ludzie żyli coraz lepiej, coraz bardziej dostatnio, mieli pewność co do przyszłości własnej i swoich dzieci i nie widzieli powodów by odsuwać Salazara od władzy tylko dlatego, że komuniści nazywali go dyktatorem czy faszystą. Objął on funkcję premiera Portugalii 5 lipca 1932 roku. Funkcję tę sprawował nieprzerwanie do 6 września 1968 roku, tj. do czasu rozległego wylewu krwi do mózgu, który pozbawił go możliwości realnego sprawowania władzy. Zmarł, nie odzyskawszy sił umysłu 27 lipca 1970 roku. Należy również podkreślić, że Salazar cieszył się silnym poparciem korpusu oficerskiego armii. Wpłynęło na to nie tylko konsultowanie wszystkich zmian oraz wydatne podniesienie płac, ale także systematyczna modernizacja wyposażenia, podniesienie poziomu szkolenia żołnierzy. Salazar po dojściu do władzy zaczął również wymieniać kadrę administracyjną kraju. Starych, skorumpowanych, uwikłanych w partyjne układy urzędników zastąpił młodymi fachowcami, wolnymi od obciążeń politycznych. To przypominało współczesne działania Jarosława Kaczyńskiego, który jako premier znacznie odmłodził kadrę administracyjną Polski i to na najwyższych nieraz szczeblach. To wszystko zaczęło powodować coraz lepsze funkcjonowanie państwa i wydolność jego aparatu. Wprowadzono również system korporacyjny. Korporacje miały być formą organizacji zarówno sił wytwórczych, jak i aktywności społecznej. Stosunki pracy i system relacji pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami określało prawo korporacyjne. Założeniem było to, że zarówno przedsiębiorczość, jak też życie społeczne należy organizować w duchu solidaryzmu – współpracy, a nie walki klasowej. Tu można snuć analogie z programem naszego AWS-u sprzed paru lat, czy też niektórymi elementami programu społecznego PiS-u, zwłaszcza koncepcją solidarności społecznej. Salazar całkowicie zdominował pracę i funkcjonowanie rady ministrów. Poszczególni branżowi ministrowie w praktyce sprowadzeni byli do roli sekretarzy premiera w danej dziedzinie – resorcie państwowym. Jego rządy wielu nazywa rewolucją konserwatywną – co również przydałoby się i w naszym kraju. Jednocześnie już od lat trzydziestych zaczął Salazar modernizować infrastrukturę kraju - porty, kolej, drogi. Rozwinięto sieć telekomunikacyjną i rozbudowywano szkolnictwo. Należy podkreślić, że koncepcja Nowego Państwa jaką głosił Salazar jako doktrynę społeczno- polityczną, była koncepcją pośrednią pomiędzy skrajnym państwowym interwencjonizmem w ustrojach socjalistycznym, komunistycznym i faszystowskim, a skrajnym liberalizmem gospodarczym, który Salazarowi kojarzył się z anarchią. W Portugalii uznano zarówno własność prywatną, jak i indywidualną inicjatywę przedsiębiorców prywatnych, funkcjonowały zarówno związki zawodowe, jak i zrzeszenia pracodawców, tyle że w ramach korporacji branżowych.
Faszysta czy może antykomunista?
Salazar umiejętnie przeprowadził Portugalię przez bardzo trudny polityczny okres wojny domowej w Hiszpanii oraz drugiej wojny światowej. Od początku wspierał generała Franco, zarówno politycznie, militarnie jak i doradczo. To Salazar odwiódł Franco od opowiedzenia się po stronie Hitlera i udziału w drugiej wojnie światowej. Pośredniczył w rozmowach pomiędzy generałem Franco a aliantami. Portugalia od XVIII wieku tradycyjnie miała sojusz z Wielką Brytanią. Podczas drugiej wojny światowej Salazar udostępnił Anglii i potem USA bazy na Azorach, co bardzo ułatwiło wojnę na Pacyfiku. Jednocześnie, pomimo nacisków aż do 1945 roku sprzedawał III Rzeszy wolfram, którego Portugalia była największym producentem ( czy raczej posiadała jego największe złoża), a który był niezbędny w produkcji zbrojeniowej. Był to duży zastrzyk finansowy dla gospodarki i finansów kraju. Jednocześnie ten sam wolfram sprzedawano Anglii i USA. Proceder handlu potraktowano wyłącznie z punktu widzenia interesów gospodarczych portugalskiego państwa, zawyżając ceny i traktując inne państwa jako tylko kupców. W tym czasie Portugalia prowadziła naprawdę niezależną politykę nie ulegając naciskom brytyjskim i niemieckim. Jednocześnie Salazar zacieśnił więzy z generałem Franco. Należy tu podkreślić, że pomoc dla Franco nie była bezinteresowna. Komuniści hiszpańscy wręcz jawnie mówili o konieczności przyłączenia Portugalii do Hiszpanii. Zwycięstwo lewicowej republiki w Hiszpanii stanowiło wręcz zagrożenie dla suwerenności Portugalii. Z Franco z kolei zawarł Salazar 17 marca 1939 roku tzw. Pakt Iberyjski, regulujący wzajemną współpracę i stabilizujący sytuację polityczną na Półwyspie Iberyjskim.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej Salazar był coraz bardziej osobiście atakowany przez komunistów i ich propagandę w Europie. To oni twierdzili, że jest faszystą, a jego system krwawą dyktaturą. Jednocześnie z ofensywą propagandową, Związek Sowiecki zaczął dywersję polityczną w posiadłościach kolonialnych Portugalii w Afryce. Trzeba tu nadmienić, że posiadłości kolonialne – zamorskie imperium były dla Portugalczyków powodem do narodowej dumy i chwały. Jednocześnie polityka jaką stosowali Portugalczycy w swoich koloniach była zupełnie odmienna od polityki brytyjskiej czy francuskiej. Francuzi byli przejęci swoją misją centrum europejskiej kultury i wszystkich mieszkańców kolonii chcieli przerobić na swoją modlę – czarnych czy żółtych Francuzów, wpajając im język, kulturę i styl życia. Brytyjczycy z kolei odwrotnie, tubylców trzymali na duży dystans, w wewnętrznej polityce w koloniach rozgrywali konflikty grup, plemion, narodów i religii. W sumie to oni są autorami konfliktu izraelsko-arabskiego, czy indyjsko-pakistańskiego. Jednocześnie Brytyjczyków cechował swoisty rasizm - poczucie wyższości białego człowieka, a w szczególności Anglika nad tubylcami. Towarzyszyły temu segregacja rasowa, istniejąca faktycznie w brytyjskim kolonialnym imperium oraz ścisła separacja brytyjskich i miejscowych elit. Tego nie było u Portugalczyków. W ich koloniach nie było ani rasizmu ani segregacji. W ciągu wieków zmieszali się z tubylcami traktując ich jak równych sobie. W dawnych czasach przyjmowano jedynie kryterium religijne, ale nigdy rasowe. Poza tym, zamorskie posiadłości Portugalii były żywym symbolem i pamiątką bezpośrednią po epoce wielkich odkryć geograficznych XVI stulecia. Salazar do końca swego rządu nie chciał z kolonii ustąpić. Portugalia została wciągnięta w szereg „pełzających” wojen kolonialnych - raz przygasających i znowu wybuchających, a podsycanych przez Związek Sowiecki i Kubę. Wszelkie organizacje „ludu pracującego”, który pragnął być „wyzwolonym z ucisku” szkolone były w Moskwie, a dofinansowywane przez Związek Sowiecki i kraje „demokracji ludowej”, w tym Polskę. Tak było z Mozambikiem, Angolą, Wyspami świętego Tomasza i Książęcą, Wyspami Zielonego Przylądka, Gwineą Bissau. Kolonialne imperium portugalskie formalnie rozpadło się po 1974 roku, po tzw. „rewolucji goździków”, czyli faktycznie po zwycięstwie lewicy i obaleniu systemu salazarowskiego „Nowego Państwa”.
Broniąc się w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przed komunistyczną dywersją wprowadził Salazar w Portugalii coraz większą inwigilację społeczeństwa przez tajne służby. To z kolei rodziło coraz większe propagandowe zarzuty komunistów o dyktaturę policyjną. Należy jednakże pamiętać, że współczesna Portugalia, jej osiągnięcia gospodarcze i polityczne oraz rozwój, to konsekwencja rządów profesora z uniwersytetu w Coimbrze, autora wielu naukowych prac z dziedziny ekonomii. Może i u nas jakimś wyjściem z chaosu byłaby dyktatura profesorów? Może więc dlatego, jako ostania w Polsce grupa społeczna ciesząca się jeszcze autorytetem, są tak bezwzględnie opluwani przez „Gazetę Wyborczą” ?
Selim Chazbijewicz, prof. nauk politycznych na UWM, publicysta.
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu.
Skomentuj
Komentuj jako gość