W ubiegły poniedziałek zostałem zaproszony do dyskusji w TVP Olsztyn z Robertem Biedroniem, który przyjechał do Olsztyna by zainaugurować powstanie olsztyńskiego oddziału Kampanii przeciw homofobii. Dyskusja w TV była bardzo miła i ze strony Pana Biedronia oczywiście mało merytoryczna.
Jedynym jego kontrargumentem na moje tezy był zarzut, że mam obsesję na temat seksu. Jednak powiedział on jedną niezwykle istotną rzecz, która pokazuje czym w istocie jest ruch na rzecz wyzwolenia gejów z „katolickiego faszyzmu”. Otóż na moją sugestię, że nawet w bardzo tolerancyjnej Holandii geje są nieszczęśliwi i popełniają o wiele więcej samobójstw niż heteroseksualiści, co świadczy o ich wewnętrznym nieuporządkowaniu, Pan Biedroń stwierdził ,że Holandia również jest nietolerancyjna. Ki diabeł?- pomyślałem sobie.
Coś się Biedroniowi pomieszało? Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że środowiska gejowskie nigdy nie zatrzymają się w swoim różowym blitzkriegu. W Holandii geje nie tylko mogą swobodnie adoptować dzieci, zawierać małżeństwa czy ograniczać wolność innych ludzi ( katolicki dziennikarz został wysłany na przymusowe leczenie z homofobii za przeczytanie fragmentu katechizmu KK na antenie publicznego radia), ale również mają pomnik homoseksualizmu! Jednak to za mało. Można by sobie pomyśleć, że Biedroń po prostu nie umiał odpowiedzieć na oczywisty fakt patologii emocjonalnej występującej w swoim środowisku i palnął taką głupotę. Obawiam się jednak, że problem jest poważniejszy. Otóż doświadczenie uczy nas, że jak damy gejom palec to wezmą całą rękę.
Jak daliśmy im możliwość legalizacji związków partnerskich , wyciągnęli rękę po prawa zarezerwowane do tej pory dla małżeństwa. Po otrzymaniu możliwości adopcji dzieci, gejowskie organizacje doprowadziły do sytuacji, że ośrodki adopcyjne w obawie przed posądzeniem o dyskryminacje wolą oddawać dzieci gejom niż heteroseksualistom. W zachodnich krajach nie wolno już nawet zwolnić geja z pracy, bo odszkodowanie za dyskryminacje jest wyższe niż utrzymanie niekompetentnego pracownika, który akurat ma skłonności homoseksualne.
Innymi słowy: geje mają „golden ticket”. Robert Biedroń mówiąc, że Holandia jest nietolerancyjnym krajem pokazuje, że postulaty gejowskich organizacji nie mają granic. Już teraz pedofile domagają się dokładnie takich samych praw jak homoseksualiści. I jest to logiczne. Skoro zakwestionowaliśmy czym jest małżeństwo, nie ma powodu by w jego ramy włożyć związek kogokolwiek z kimkolwiek czy czymkolwiek. Zawsze bowiem znajdzie się jakaś „prześladowana” grupa, która powie: „skoro geje mogą mieć przywileje małżeństwa, to jakie podstawy macie by ich odmówić nam?”
Gdy zwolennik seksu grupowego z dwiema kobietami i trzema facetami naraz i postanowi domagać się prawa do stworzenia rodziny i adopcji dzieci, to jakie podstawy będziemy mieli jako społeczeństwo by mu tego dziecka nie dać? Skoro uznaliśmy, że małżeństwa nie definiuje potomstwo a tylko popęd seksualny i hedonizm to nie mamy żadnych moralnych i logicznych podstaw odmawiania prawa do małżeństw każdej grupie ,która sobie tego zażyczy. Zachód poszedł już tak daleko w uległości wobec gejów, że kwestią czasu wydaje się być legalizacja najbardziej wyuzdanych zboczeń. Na Polakach ciąży jednak szczególny obowiązek walki z ekspansją homoseksualizmu. Jako, że byliśmy przez 50 lat odcięci od zachodniej cywilizacji to uniknęliśmy ( jedyny plus żelaznej kurtyny) pułapki zastawionej przez rewolucję 68.
Zachodnie społeczeństwa tkwią po uszy w dyktaturze tolerancji i pełzającym totalitaryzmie różowego faszyzmu. My jednak możemy zobaczyć do czego doprowadził na zachodzie dialog z gejami i ustępstwa czynione w ich kierunku. Dlatego nie możemy popełnić błędów zachodnich społeczeństw. Wzorem do naśladowania powinien dla nas być wschód a nie zachód. Bierzmy przykład z Litwinów, którzy wbrew unijnym przesądom zakazali propagandy homoseksualnej a nie Holendrów, którzy mimo postawienia gejom pomnika są oskarżani o nietolerancję. Może żelazna kurtyna miała jednak jakiś cel, którego sens właśnie poznajemy.
Skomentuj
Komentuj jako gość