Każdy minimalnie obiektywny obserwator sceny politycznej musiał przyznać, że Duda wystartował z wielkim hukiem i przykrył wrażenie, że największa siła opozycyjna w Polsce nie ma pomysłu jak wrócić do władzy. Jednym słowem- był to zaskakujący nawet dla prawicy sukces. Tydzień temu zastanawiałem się jak na sukces Dudy zareagują media „salonowe”. Cóż, ich reakcja nie była zbyt trudna do przewidzenia. A jednak mogła zaskoczyć. Nie zaskakują rzecz jasna próby umniejszania dobrego wrażenia występem kandydata będącym jedyną realną alternatywą dla Komorowskiego. Katastrofalny pijarowo prezydent jest od początku kadencji chroniony przez media, więc nikt nie może być zaskoczony jego promocją w tej kampanii. Niemniej jednak nawet mnie zaskoczył poziom ataków na Dudę. Bezsilny, prostacki i…, cóż, po prostu maksymalnie obciachowy.

Z całej masy negatywnych reakcji, które pojawiły się po konwencji Dudy w pamięci zapadają komentarze słynącej z obiektywizmu i wyważania ( uwaga lemingi to jest ironia!) audycji w radio Tok Fm. Słynny platfusowy band w składzie z dwoma zawsze wiernymi prezydentowi Tomaszami - Lisem i Wołkiem, Wiesławem Władyką i pod batutą Jacka Żakowskiego dał prawdziwy koncert hejtu na Dudę.

Oto wpisujący się w poziom światowych konwencji wyborczych Duda był: jednorożcem w chmurach konfetti, aktorem robiącym z żoną „małpiarnie”, daleką od powagi i ciężaru (nie chodzi o ciężar umysłowo rzecz jasna) gatunkowego oraz osobowości obecnego prezydenta. Wiesław Władyka z postkomunistycznej polityki, gdzie niedawno pojawił się ciepły artykuł o dyktatorze z Kuby powiedział zaś:

Na mnie to zrobiło fatalne wrażenie. Po pierwsze nieszczere to było, wyuczone, sztuczne. Pewne gesty wręcz mnie odstręczały, takie gesty podnoszonej ręki. Przez moment myślałem, że to jakieś „heilhitlerowanie” odchodzi, jakieś to wszystko było przesadne.

Swoje trzy grosze dorzucił rzecz jasna również Tomasz Lis, który już w dniu konwencji pisał o błędach językowych Dudy, których rzecz jasna nigdy nie robi Bredzisław „bul” Komorowski. Nie jest zaskakujący sabat piątkowych hejterów, wykonujących jedynie obowiązek walki z „bogeymanem”. Najbardziej wystrzałowy był tekst prof. Magdaleny Środy w środowym wydaniu Gazety Michnika. Pani etyk, której obiektywizm jest równy obiektywizmowi Lisa i jego wesołej kompanii poświęciła swój felieton „kłamstwu”. Zawsze prawdomówna Środa również przypomniała o konfetti , ale skupiła się na słowach Dudy o biedzie w Polsce.**

Pochylał się nad emerytami, którzy muszą dłużej pracować, oraz nad dziećmi, które muszą emigrować i tęsknią, bo przecież wolałyby bronić polskiej ziemi przed obcym kapitałem, niż zarabiać w obcej walucie.

relacjonuje jedna z ikon lewicy, której społeczna wrażliwość Dudy powinna się akurat podobać. W dalszej części autorka bajki dla dzieci o gender dowiodła jednak dlaczego miano objechanej bajkopisarki jest jak najbardziej na miejscu. Oto Środa robi intelektualne salto nie gorzej cyrkowcy w „American Horror Story. Freak Show”.

Fantazjowanie o biedzie to w PiS obowiązek partyjny. Aż dziw bierze, skąd kandydat Duda ma tak udaną córkę? Jak w tych strasznych warunkach udało mu się ją wyżywić i posłać na studia? To w Polsce są jeszcze jakieś studia?!

ironizuje LEWICOWA publicystka. Co wynika z tego kuriozalnego tekstu? Duda nie ma prawa mówić o biedzie bo jego rodzina odniosła sukces? Czy może jednak w Polsce biedy nie ma i Duda jest populistą i oszustem? No chyba, że Duda ma siłę tak wielką, że nawet lewacy stają się w Polsce burżujami. Szkoda, że kandydat PiS nie mówił nic o przemocy wobec kobiet i braku praw dla gejów. Wówczas Środa zapisałaby się do KORWiNA by pokazać nikczemność PiS.

W zasadzie tekst Środy w połączeniu z sugestią o „hejlowaniu” symbolizuje całotygodniową krytykę Andrzeja Dudy w salonowych mediach. Przypominam, że to krytyka Z JEDNEGO TYGODNIA KAMPANII. Wiemy czego się spodziewać w następnych 3 miesiącach.

Łukasz Adamski, wpolityce.pl