Stojąc na stacji metra Nowy Świat usłyszałam rzucony od niechcenia komentarz - co to za bazgroły? Mężczyzna patrzył na napis zdobiący ścianę „Nowy Świat – Uniwersytet”. Zdawał się nie wierzyć że można coś takiego, umieścić w publicznym miejscu. Podobnie było w przypadku olsztyńskiego Powszechnego Domu Towarowego Dukat, który dla jednych był przejawem piękna i postępu, a dla drugich symbolem brzydoty.
W reklamach często widzimy zestawienie dwóch słów luksus i piękno, które na pierwszy rzut oka wydają się być nierozerwalne.
Co łączy warszawskie metro z olszyńskim „Dukatem”? Wiele osób korzysta z metra, czy pozostałości kompleksu DH Dukat (budynku "Społem") ale niewiele osób wie, że twórcą ich oprawy wizualnej był, malarz, miłośnik astronomii i współtwórca polskiej szkoły plakatu Wojciech Fangor, którego prace osiągają ceny do miliona złotych. Ten niebanalny artysta dzięki zainteresowaniu optyką stał się prekursorem iluzjonizmu, zasłynął malarstwem pulsującym gdzie obrazy sprawiają wrażenie ruchu. Twierdził, że "Sztuka bez iluzji nie istnieje.” Przez wieki artyści próbowali wniknąć w głąb obrazu przestrzeni, a on zajął się wychodzeniem przestrzeni z obrazu. Wyszedł z nią również na ulice. W zderzeniu z reakcjami na twórczość tego artysty pojawia się pytanie, czy jego dzieła można uznać za luksusowe skoro budzą tak skrajne odczucia?
Wojciech Fangor w jednym z ostatnich wywiadów powiedział "Każdy jest malarzem, mając dwa, trzy lata. Za pomocą rysowania człowiek oswaja nowy świat, na którym się znalazł. Rysowanie jest pierwszą metodą zrozumienia i opanowania świata. Dziecko rysując, ma poczucie panowania nad rzeczywistością. Przestaje rysować, kiedy świat przestaje być niespodzianką. A jeśli nie przestaje, bo ciągle odkrywa nowe wrażenia, które nie są znajome i oswojone, to znaczy że jest artystą”.
Człowiek dla którego nazwy stacji II linii warszawskiego metra czy zdobienia ścian w „Dukacie” (panele i koliste kształty) pozostają bazgrołami zapewne ma inne poczucie estetyki niż twórca. Piękno w jego odczuciu to np. "Słoneczniki" van Gogha, albo reklama ulubionego batonika bo budzą pozytywne skojarzenia. Piękno, dla takiej osoby, musi być oswojone i zrozumiałe. Każde zjawisko burzące, już zakodowany obraz budzi niepokój i zostaje odrzucone. Zmusza to do refleksji, że świat dzieli się na znalazców i poszukiwaczy. Pierwsi to ci, którzy widzą piękno w już poznanych schematach, obrazach, a drudzy to swoiści, mentalni kamikadze, którzy dostrzegają piękno w nowych wrażeniach. Dla poznania potrafią porzucić to co „do tej pory” było oswojone i np. wpatrywać się kilkanaście minut w obraz od którego zaczyna boleć głowa. Wojciech Fangor wychodząc ze sztuką na ulice oswajał znalazców. Pokazywał im coś, po co sami nigdy by nie sięgnęli. Dzięki niemu prace wychodziły po za ramy, mury galerii żeby w końcu wniknąć w głowy przechodniów.
Pierwsza koncepcja napisów zdobiących II linię metra zawierała efekt kredki świecowej, w wersji końcowej z niej zrezygnowano. Czy słusznie? Tu zdania też są podzielone, zatem wniosek jest jeden; nawet jeśli prace budzą skrajne emocje i są nazywane brzydkimi to mogą zostać uznane za luksusowe poprzez swój funkcjonalizm w kreacji przestrzeni. Czy to nie jest piękno iluzji? Bez wątpienia, oswajanie z nową przestrzenią sprawiło, że prace Wojciecha Fangora są bezcenne.
Izabela Stackiewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość