"Nasz region w końcu znalazł coś, co go wyróżnia. Czy jednocześnie jest to coś, co sprawia, że jest niepowtarzalny i godny odwiedzenia? Tego jeszcze nie wiemy. Chyba nikt nie będzie polemizował jednak z tezą, że Olsztyn potrzebuje powiewu świeżości. Do tego potrzeba czegoś znacznie więcej niż mitycznej baby."
-Zwołałam was po to, by odkryć tajemniczą przyszłość– zaczęła królewna Prusów, Gustebalda. – Starajcie się zachować wszystko co usłyszycie, by ujść zagładzie. Utrzymajcie przyjaźń z Sarmatami i Litwinami, byście mogli wspólnie utrzymywać granice. – A czemu mamy wierzyć w te prorocze słowa? – zapytał ktoś z tłumu. Lepiej byłoby, gdybyś mnie o to nie pytał. Przysięgłam, że nie złamię tej tajemnicy, od tego zależy moje życie. Jeśli ją złamię , stanę się kamieniem. –Odpowiedziała Gustebalda.” Lud niestety nie uwierzył królewnie i musiała opowiedzieć o niezwykłym kamieniu, który podarował jej król ryb. Dzięki niemu rozumiała o czym rozmawiają zwierzęta i to właśnie od nich dowiedziała się o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Jak tylko wyjawiła prawdę zamieniła się w kamienny posąg. Tak kończy się jedna z najbardziej znanych legend mówiących o pochodzeniu bab pruskich.
Nasz region w końcu znalazł coś, co go wyróżnia. Czy jednocześnie jest to coś, co sprawia, że jest niepowtarzalny i godny odwiedzenia? Tego jeszcze nie wiemy. Jednak „baba pruska”, stanowiąca element biżuterii (która wygląda jakby została upleciona przez starą cygankę na ławce w parku) wygrała w plebiscycie zorganizowanym przez Urząd Marszałkowski na pamiątkę Warmii i Mazur. Głosujący uznali, że najlepiej odzwierciedla naturę, historię i tradycję. Dobrze się stało, że mamy w końcu swój lokalny gadżet, którym możemy obdarowywać przyjezdnych. Nawet przez tak z pozoru niewielkie rzeczy można osiągnąć dosyć znaczący skutek, w postaci budowania sentymentalnych uczuć w odwiedzających nasze miasto.
Nie możemy jednak zapominać, że promocja miejsc, to nie tylko sprzedaż pamiątek, ale przede wszystkim wrażeń, doświadczeń, które przekują się na wspomnienia. Czy więc powinniśmy się cieszyć, że w końcu znaleziono symbol, który nas wyróżnia? Z jednej strony tak, ale przede wszystkim powinniśmy rozpowszechniać wiedzę o Warmii i Mazurach. Do Olsztyna może prowadzić wiele szlaków poprzecieranych legendami. Trzeba je tylko odkryć przed zwiedzającymi. Choć patrząc na promotorów naszego miasta, których szczytem możliwości było infantylne nałożenie na głowę Mikołaja Kopernika siepacza Che, nasuwa się znyt często pytanie o to, czy ktokolwiek ma chęć żmudnego sięgania do historii tego regionu. Choćby tej mitologicznej. Teraz nasuwa się kolejne pytanie. Jaki jest kolejny krok, gdy już magiczny symbol przyciągnie turystów do naszego miasta?
Chyba nikt nie będzie polemizował z tezą, że Olsztyn potrzebuje powiewu świeżości. Czy czymś takim jest projekt miasta ogrodu? Na razie pozostaje nadzieja, że zostanie on kiedyś zrealizowany. Niestety głosy złośliwców, że rządzą nami „betonowicze” stanowią w dużym stopniu ponury komentarz do tego projektu. Nie przez przypadek pisałam wyżej o cygańskiej wróżce, która wydaje się doradzać naszym radnym. W końcu zamiast realnej realizacji projektu o zielonym Olszynie skupiono się na…”Garden festiwalu”. A może jest to tylko preludium do wielkiej zielonej rewolucji? To oczywiście pytanie troszeczkę złośliwe. Jednak podszyte też iskierką szczerej nadziei.
Olsztyńskie media odnotowały niedawno inny ważny aspekt promocji miasta, który w Olszynie wydaje się być zaniedbany. Chodzi o reklamę miejsca, gdzie żyjemy w popkulturze, co z powodzeniem udawało się w innych polskich miastach. Nie często się zdarza by w Olsztynie kręcono fabularne filmy czy teledyski, które bardzo mocno działają na wyobraźnie widzów. Dlatego warto odnotować powstanie cztero minutowego klipu promującego Olsztyn z „O, Warmio” w tle. Utwór zagra zespół Messa. Czy taki sposób promocji może w jakiś sposób ulepszyć promocję miasta? O odpowiedz tym razem, nie będziemy pytać cygańskiej wróżki. Zweryfikuje to czas.
Izabela Stackiewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość