Kończyła się pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Aparat partyjno- państwowy w pocie czoła pracował nad minimalizacją społecznego i politycznego wymiaru pielgrzymki. W dziele tym kluczową rolę odgrywały środki masowego przekazu, które – za Jerzym Drygalskim i Jackiem Kwaśniewskim – nazwać wypada raczej środkami masowego niekomunikowania[1]. Pośród nich kluczowe miejsce na ideologicznym froncie zajmowała „Trybuna Ludu”.
W sobotnio-niedzielnym wydaniu z 9–10 czerwca 1979 r. znajdziemy m.in. relację PAP z pielgrzymki, akcentującą słowa Papieża Polaka poświęcone pięknu Tatr, trudzie pracy na roli oraz umiłowaniu ziemi[2]. Informacja ta, biorąc pod uwagę objętość tekstu, przegrała nie tylko z tekstem o gospodarskiej wizycie tow. Edwarda Gierka w woj. siedleckim, ale i z artykułami dotyczącymi: aktualnej sytuacji w rolnictwie, przemyśle, turbiny o mocy 360 MW dla Bełchatowa, relacjami z posiedzeń komisji sejmowych oraz plenów KW[3]. „Trybuna Ludu” była również aktywna na odcinku rocznicowym – świętowano 35. rocznicę PRL. Organ KC przypomniał o bitwie oddziałów partyzanckich z wojskami hitlerowskimi w Janowskich Lasach i Puszczy Solskiej oraz sylwetkę kapitan Zofii Jaroszewicz „Kasi”, bojowniczki PPR „poległej za naród, Polskę i lud”[4]. Poza tym Zygmunt Broniarek snuł dywagacje o niebezpiecznym wkraczaniu konsumeryzmu w świat dziecka na przykładzie krajów skandynawskich, a Jolanta Makowska przekonywała, aby wychowywać dzieci tak, by te nie deptały trawy, nie łamały gałęzi i przyjaźnie traktowały zwierzęta[5].
W upalną sobotę 9 czerwca 1979 r. nie było to jedyne wydanie „Trybuny Ludu”. Niektórzy tego dnia mogli natknąć się na „wydanie specjalne” i przecierając oczy ze zdumienia, przeczytać pod logiem główkę o następującej treści: PIERWSZY SEKRETARZ KOMITETU CENTRALNEGO POLSKIEJ ZJEDNOCZONEJ PARTII ROBOTNICZEJ TOW. EDWARD GIEREK PODAŁ SIĘ DO DYMISJI. ROZWIĄZANY PZPR. KAROL WOJTYŁA NA TRONIE POLSKIM. Na pierwszej stronie dominował „Komunikat Edwarda Gierka, w którym m.in. czytamy:
Od 9 lat większość naszych kadr partyjnych cierpi na katar, którego nabawiła się na Wybrzeżu. Ja sam, po początkowym bólu gardła, który mnie szczególnie nie zaniepokoił, zostałem przez ten katar zaatakowany i wielokrotnie musiałem już położyć się do łóżka. Często zdarzało mi się przychodzić na zebrania partyjne w stanie pożałowania godnym, kichając, z opuchniętą głową, z opuchniętą twarzą, z zaczerwienionymi oczami, owinięty w szaliki i w zbyt ciężkim płaszczu. Oprócz mnie wielu innych towarzyszy padło ofiarą tej samej choroby. Wśród nich wymienię biednego Jaroszewicza, który później, jak wiemy, nas opuścił. Jaroszewicz naprawdę nie miał się zbyt dobrze. Babiuch z kolei miał dokuczliwą ranę w nosie, która powodowała ustawiczne krwawienie z nozdrzy i z tego powodu zostawiał on na wszystkich aktach ślady krwi i plwocin. Szydlak starał się, jak mógł, powstrzymywać od kaszlu, kąsając się w dłonie, ale w rezultacie wybuchał takimi atakami, że wstrząsał zebranymi jak batalion piechoty. Najbardziej nieszczęśliwy był Moczar. Biedaczek, przeziębienie jego uległo takiemu zaostrzeniu, że przeszło w zapalenie płuc (chorobę bardzo rozpowszechnioną wśród towarzyszy państw Układu Warszawskiego). Kępa przebywał więcej w łóżku niż w biurze (...). Zwracaliśmy się o pomoc do Związku Radzieckiego i słuchaliśmy jego wskazówek co do najbardziej drobnych spraw. I cóż z tego! Przywódcy radzieccy pogorszyli tylko naszą sytuację swoimi radami. (...) Wobec tej sytuacji powiedziałem sobie: Edward, zostaw twoje stanowisko, rozwiąż PZPR, idź do szynku i ogrzej się ćwiartką wódki. I tak uczyniłem.
To nie koniec, tow. Gierek w swoim komunikacie oficjalnie namaścił następcę – Karola Wojtyłę jako króla Polski Karola I: Jest organizacja, Kościół, która ma dłuższą niż PZPR tradycję centralizmu demokratycznego. Dlaczego nie obdarzyć go zaufaniem? Dlaczego nie przysiąc posłuszeństwa? (...) Mam nadzieję, że towarzysze za granicą zrozumieją szczególność polskiej drogi do komunizmu chrześcijańskiego i poprą nas, tzn. poprą Wojtyłę. (...) W takim razie lepiej nazywać rzeczy po imieniu, jak czynimy to my, marksiści-leniniści wierni zasadom socjalizmu naukowego. Nie partia, lecz Kościół. Nie sekretariat generalny, lecz tron. Nie demokracja, a dyktatura.
Z „Informacji własnej” „Trybuny” można się było dowiedzieć, iż „W swym pierwszym przemówieniu, król Karol Pierwszy, powiedział, że uważa się tylko za regenta Królestwa Polski, którego korona należy się samemu Panu Bogu. Jak wiadomo, historia Polski jest najlepszym dowodem na to, że Bóg jest Polakiem. Karol I stwierdził też, że zachowa stanowisko papieża, ponieważ bawi go ono, i ponieważ nigdy nie można mieć dosyć władzy”. Artykuł PAP donosił o sensacyjnym odkryciu mówiącym o tym, że Minister Spraw Wewnętrznych okazał się robotem (produkcji radzieckiej), inny zapytywał: „Gniezno nową stolicą Polski?”. Na drugiej stronie znalazły się kolejne groteskowe artykuły dotyczące nowej sytuacji politycznej w Polsce: „Założona Polska Zjednoczona Partia Chrześcijańsko Robotnicza” „Radość w domu Gomułki” „Cenzorzy wysłani zostali na emeryturę”, a doniesienia z zagranicy: „Kazimierz Mijal z Tirany: Wybór Wojtyły na króla Polski zdradą klasy robotniczej”, „Polska zachowa dobrosąsiedzkie stosunki z ZSRR. Żąda się zwrotu tylko Lwowa i Wilna”, „Arcybiskup Canterburry maszeruje na Pałac Buckingham”.
Dziwnym artykułom towarzyszyły dziwne zdjęcia – na jednym Jan Paweł II w koronie, podpisane „Karol I po koronacji udaje się na Zamek”, na drugim – tow. Leonid Breżniew w papieskiej sutannie, z podpisem „Breżniew próbuje naśladować Wojtyłę”. Płachta, którą trzymali w ręku, wyglądała jak „Trybuna Ludu”, pod hasłem „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!” powiewał czerwony sztandar, ale nijak nią nie była. W rzeczywistości był to dwukartkowy falsyfikat (dwie strony w języku polskim, dwie we włoskim), wydrukowany we Włoszech przez redakcję tygodnika satyrycznego „Il Male”, przywieziony i rozkolportowany w Polsce przez kilku dziennikarzy włoskich i austriackich.
Fałszywka „Trybuny” została wykryta przez krakowską SB 12 czerwca 1979 r. W szyfrogramie płk. Jana Billa, naczelnika krakowskiego Wydziału III, do naczelnika Wydziału I Departamentu III czytamy: „W dniu 12.06.79 r. o godz. 7.20 pracownica szaletów w Sukiennicach zgłosiła dyżurnemu KW MO w Krakowie o fakcie naklejenia na filarze Sukiennic, od strony ul Szewskiej, gazetę o wrogiej treści. Na miejsce skierowano funkcjonariuszy MO, którzy zdjęli naklejoną taśmą klejącą jedną kartę dwustronnie drukowaną gazety zatytułowanej «Trybuna Ludu». Stwarza ona wrażenie oryginalnie drukowanej «Trybuny Ludu», ukazującej się w kioskach ruchu. (...) Przedmiotowa gazeta zawiera wrogie artykuły (...)”[6]. Poranny szyfrogram płk. Billa szybko uruchomił całą maszynerię SB, założono sprawę kontrolno-operacyjną krypt. „Gazeta”, prowadzoną przez Wydział III KW MO w Krakowie, koordynowaną zaś przez Wydział II Departamentu III. Tego samego dnia o godz. 10:15 zastępca naczelnika tego Wydziału wysłał szyfrogram do wszystkich naczelników Wydziałów III KW MO z prośbą o zwrócenie uwagi na ewentualny kolportaż fałszywki. Wieczorem zaś okazało się, że falsyfikat „Trybuny” znalazł się też w Warszawie. Funkcjonariusz Biura „B” doniósł, że około godz. 19:00 w damskiej toalecie hotelu „Grand” zauważono naklejoną na ścianie fałszywą „Trybunę”. Również 12 czerwca stołeczny Wydział IV namierzył kolejne falsyfikaty – kilka egzemplarzy leżało w kościele św. Aleksandra przy placu Trzech Krzyży (mylnie określonym jako kościół św. Andrzeja)[7]. W sprawę krypt. „Gazeta” włączył się więc również Wydział III–1 KS MO w Warszawie[8].
12 czerwca falsyfikat był już poddawany wstępnym badaniom w Wydziale Badań Dokumentów Zakładu Kryminalistyki KG MO. Ustalono, że ślady cięcia papieru nie są zgodne z cięciami w prawdziwej „Trybunie Ludu”, wymiar papieru i winieta również wykazują niewielkie różnice. Skład włóknisty papieru, na którym drukowano falsyfikat, także był inny od papieru, na których drukowano gazety w Polsce. Falsyfikat wyprodukowano techniką offsetową, a nie – jak w przypadku prawdziwej „Trybuny” – na maszynach rotacyjnych[9]. Niezależnie od tego krakowska SB ustaliła, że druk „fałszywki” nie mógł mieć miejsca w Krakowie, odnaleziono również kolejny egzemplarz – źródło osobowe „MG” wskazało na kwiaciarkę na Krakowskim Rynku, która owinęła falsyfikatem sprzedawane kwiaty. Przesłuchiwano dalsze osoby, wiadomo było, że w obiegu pozostaje jeszcze co najmniej kilka „fałszywek”[10] – jedna z nich miała zostać zniszczona przez żonę przesłuchiwanego świadka „(...) w poczuciu zagrożenia przed zainteresowaniem się tą sprawą przez organa MO”[11].
SB początkowo podejrzewała, że ze względu na treść „wrogich artykułów” oraz charakterystyczny język (lapsusy, archaizmy) publikacja mogła być przygotowana na terenie Republiki Federalnej Niemiec („kręgi rewizjonistycznych ziomkostw RFN”) i kolportowana przez turystów niemieckich lub czechosłowackich[12]. Sprawa kraju pochodzenia „fałszywki” wyjaśniła się kilka dni później. Rezydentura wywiadu PRL w Rzymie doniosła, że 19 czerwca odbyła się konferencja prasowa z udziałem autorów / kolporterów fałszywki. Było to czterech dziennikarzy, dwóch Włochów, dwóch Austriaków, którzy dwoma samochodami mieli przemycić na teren Polski ok. pięć tysięcy egzemplarzy sfałszowanej „Trybuny”. Rezydentura podawała także nazwiska Włochów (Mario Galli i Adriano Sofri, akredytowani w związku z pielgrzymką Jana Pawła), zaznaczając: „Mają powiązanie z obywatelami polskimi, którzy ostrzegli ich o akcji Milicji, co zmusiło ich do wcześniejszego powrotu”[13]. 21 czerwca napłynął z Włoch kolejny element układanki: włoskie pismo „L’Europeo” w numerze 24/25 z tego właśnie dnia zamieściło fotografię „fałszywki”, podając jednocześnie informację, że wśród pomysłodawców akcji był Vincenzo Sparagna z satyrycznego tygodnika „Il Male”.
Krakowska i warszawska SB zaczęła sprawdzać te i inne nazwiska Włochów i Austriaków pośród gości hotelowych. Z dość mizernym rezultatem – ustalono jedynie, że Vincenzo Sparagna był zameldowany w dniach 10–12 czerwca w krakowskim hotelu „Pod Złotą Kotwicą”[14]. Zresztą w przypadku stołecznego Wydziału III–1 ustalenie to szło wyjątkowo opornie – wykazy Włochów i Austriaków zameldowanych w hotelach „Grand” i „Europejski” (czyżby nie sprawdzono innych hoteli?!) w dniu wykrycia falsyfikatu sporządzono dopiero na początku sierpnia[15]. Departament II i Biuro „B” sprawdziły swoje kartoteki w poszukiwaniu informacji o Mario Gallim, Adriano Sofrim i Vincenzo Sparagnie – bez rezultatu. Tożsamość Austriaków nigdy nie została ustalona. Ślad po Sparagnie ustaliło Biuro Paszportów MSW – Sparagna przyjechał do Polski 11 czerwca (Chyżne), wyjechał 13 czerwca (Świnoujście), towarzyszył mu jeszcze inny Włoch, Sandro Giustibelli (zwróćmy uwagę na rozbieżność dat w kontekście meldunku Sparagny w krakowskim hotelu)[16]. Całościowej rekonstrukcji akcji kolportażu falsyfikatu dokonał Departament I. „Fałszywki” wydrukowane zostały przez redakcję „Il Male” i zostały przywiezione do Polski m.in. przez Sergio Angelettiego (kolejny Włoch), rysownika i dziennikarza rewolucyjno-lewicowego dziennika „Pease Sera” razem z kolegą z redakcji. 9 czerwca Włosi rozrzucili ok. 200 egzemplarzy w wioskach na trasie z Chyżnego do Krakowa, 10 czerwca o 8:30 zostawili ok. 200 egzemplarzy na Rynku Krakowskim, kolejne 200 sztuk po południu tego samego dnia w Kielcach. Niezidentyfikowani Austriacy prawdopodobnie 9 i 10 czerwca rozrzucali „fałszywki” w Bielsku, Katowicach, Częstochowie, Wrocławiu i Poznaniu. 11 czerwca rano obie grupy się spotkały. 12 czerwca Włosi wywiesili fałszywkę w kościele na placu Trzech Krzyży, rozrzucili ją w okolicy placu i Pałacu Kultury i Nauki. 13 czerwca rozrzucili fałszywą „Trybunę” w Gdańsku, a 13 lub 14 czerwca opuścili Polskę promem do Finlandii[17].
Sprawa, nadzorowana przez Wydział II Departamentu III, przyniosła jeszcze parę ustaleń z Zakładu Kryminalistyki. Fałszywkę wydrukowano na linotypie, bez polskich czcionek, polskie akcenty dorysowano na matrycy ręcznie i w dość niedbały sposób. „Fałszywki” odnalezione w Krakowie i Warszawie miały to samo źródło. Część polska i włoska fałszywej „Trybuny Ludu” różniły się pewnymi nie znaczącymi drobiazgami[18]. Poza tym w dość nieoczekiwanych okolicznościach odnaleziono kolejny egzemplarz „fałszywki”. Podczas kontroli granicznej polskiej wycieczki turystycznej wracającej z Włoch 24 czerwca kontrola bagażu ob. Henryka Frelicha wykazała, że posiada on jeden egzemplarz fałszywej „Trybuny”. Nie była to przypadkowa wpadka – zadenuncjował go kierowca autobusu, prawdopodobnie źródło Wydziału II KS MO[19]. Panikę pozostałych pasażerów autokaru na przejściu granicznym można sobie tylko wyobrazić. Frelich, wezwany kilka dni później na stołeczną Komendę MO, wyjaśnił, że „fałszywkę” kupił w Wenecji w ulicznym kiosku za 250 lirów. „Wyjaśnił on także, że egzemplarze te kupowali inni uczestnicy wycieczki, których nazwisk nie zna. Jednak na punkcie kontroli granicznej, gdy u niego zakwestionowano tę gazetę, inni uczestnicy wycieczki mieli pozbywać się swoich egzemplarzy poprzez wyrzucenie ich w toalecie. Frelich twierdzi, że chciał tę gazetę przekazać sekretarzowi POP w swoim miejscu pracy”[20].
Historia sfałszowanej „Trybuny Ludu” żyła własnym życiem. Sprawą, prócz włoskiej opinii publicznej, zainteresowało się także Radio Wolna Europa oraz gazety polonijne[21]. W aktach sprawy krypt. „Gazeta” znalazła się także pełna lista gazet wydawanych w Zachodnich Niemczech, na której czerwonymi kropkami zaznaczono prawdopodobnie te, w których ukazały się informacje o „fałszywce”[22]. Najdziwniejsza jednak reakcja dotyczyła anonimowego listu wysłanego z Chicago 30 lipca 1979 r., adresowanego „Warszawa do rąk głuwnej Milicji doręczyć” o następującej treści (pisownia oryginalna): „Zlikfidujcie tych ksierzy cyganow. Polska jest przynależona tylko pszeznich! Bug nie wymaga tego co oni robią to jest kłamstwem i nie szczęściem dla Polski!”[23]. Do anonimu załączono wycinek z gazety polonijnej (prawdopodobnie chicagowskiej) z fragmentem artykułu poświęconego falsyfikatowi.
Wątek krakowski sprawy krypt. „Gazeta” zamknięto w sierpniu 1979 r., warszawski nieco później, prawdopodobnie w październiku. Sprawa „fałszywki” nieoczekiwanie jednak odżyła po roku. 7 lipca tow. W. Ginko z Moskwy wysłał pismo do gen. Adama Krzysztoporskiego, ówczesnego szefa Departamentu III, z prośbą o pomoc w niecodziennej sprawie. Radio BBC podało, że grupa włoskich dziennikarzy zamierza rozkolportować fałszywkę „Prawdy” w czasie trwania Igrzysk Olimpijskich w Moskwie. Ginko pisał: „Prosimy o informację, czy rzeczywiście miała miejsce wspomniana akcja, a także o dane o osobach uczestniczących w niej, o sposobach dostarczenia gazety, sposobach i miejscach jej upowszechnienia”[24]. Towarzysze polscy sporządzili więc obszerną notatkę dla towarzyszy moskiewskich, co zresztą nie zapobiegło przed późniejszym sfałszowaniem „Prawdy” i jej kolportażem w okupowanym przez Armię Czerwoną Kabulu.
Vincenzo Sparagna (górny rząd, drugi z lewej) z kolegami z redakcji „Frigidaire”, luty 1982 r.
Źródło: http://it.wikipedia.org/wiki/Frigidaire
Jest swoistym paradoksem, że fałszywe wydanie organu KC PZPR zostało spreparowane przez dziennikarzy o wyraźnie lewackiej proweniencji. Tygodnik „Il Male”, wychodzący w latach 1977–1982, znany był nie tylko z fabrykowania innych gazet, ale i z postawy antyklerykalnej (zresztą pewna część satyrycznych konceptów w sfałszowanej „Trybunie Ludu” bazuje na antyklerykalizmie połączonym z dość prostymi stereotypami na temat Polaków)[25]. Sam Vincenzo Sparagna, współzałożyciel „Il Male”, a później innego znanego włoskiego pisma satyrycznego „Frigidaire”, określa się jako „zawodowy rewolucjonista”. Bez względu jednak na jakość i charakter żartu, fałszywa „Trybuna Ludu” była niewątpliwie groźnym przypadkiem „wrogiej propagandy”. Władza komunistyczna w Polsce – nawet w czasie rzekomo mało opresyjnego Gierka – z przyczyn fundamentalnych pryncypiów ustrojowych nigdy nie była żartobliwie autorefleksyjna względem siebie[26]. Tym bardziej, że nie chodziło tu o kuluarowe, prywatne żarty z władzy. „Fałszywka” symulowała przecież kawałek oficjalnego głównego nurtu środków masowego niekomunikowania. Tak więc złożone działania angażujące Departamenty I, II i III, Biuro „B”, Wydział Badań Dokumentów KG MO oraz WOP były jak najbardziej racjonalne.
***
Historia falsyfikatu „Trybuny Ludu” pozostawia kilka niejasności. Przede wszystkim SB nie zdołała jednoznacznie określić, kto i w jaki sposób dokonał kolportażu „fałszywek” oraz ustalić tożsamości dwóch Austriaków, którzy mieli pomagać w kolportażu. Kolejna wątpliwość dotyczy ilości przemyconych egzemplarzy. W kilku różnych dokumentach sprawy krypt. „Gazeta” mowa jest o ok. 5 tysiącach egzemplarzy. Wydaje się, że liczbę tę należy wziąć w nawias z dwóch powodów. Po pierwsze, esbecy z Warszawy i Krakowa odnaleźli łącznie zaledwie kilkanaście egzemplarzy falsyfikatu. Po drugie, samochody, którymi „fałszywki” wjechały do Polski, miały być rzekomo szczegółowo kontrolowane, a nawet demontowane. Działania takie powinny ujawnić przemyt falsyfikatów, zwłaszcza takiej ilości. Być może więc liczba rozkolportowanych egzemplarzy „Trybuny Ludu” w Polsce, podawana zresztą przez samych pomysłodawców akcji, była znacznie niższa. Zresztą przywoływane zestawienie pochodzące z Departamentu I wymieniało bezpośrednio 600 egzemplarzy. Alternatywne wyjaśnienie owej liczby kilku tysięcy realnie rozkolportowanych „fałszywek” wymagałoby założenia, że kilka tysięcy sfabrykowanych płacht „Trybuny” może się rozpłynąć w społeczeństwie bez śladu. Przypadki pracownicy krakowskich szaletów, czy kierowcy autobusu turystycznego składających „obywatelskie” donosy o faktach „wrogiej propagandy”, byłyby zdarzeniami odosobnionymi w dniu codziennym końca lat siedemdziesiątych. Intuicja podpowiadałaby raczej, że szeroko rozumiana infrastruktura państwa policyjnego powinna wyłowić znacznie więcej „fałszywek”. Nasłuchy RWE wskazywały zresztą na informacje, że w 1979 r. falsyfikaty „Trybuny Ludu” osiągać miały w Polsce czarnorynkową cenę 40 dolarów za sztukę. Czy przy wysokiej podaży (przy dużej liczbie „fałszywek”) możliwa byłaby tak zawrotna cena? Zresztą czytelników „Debaty”, którzy słyszeli o „fałszywce” lub nawet ją mieli w rękach, uprzejmie proszę o kontakt za pośrednictwem redakcji.
Daniel Wicenty, dr socjologii, pracownik Referatu Badań Naukowych, Dokumentacji i Zbiorów Bibliotecznych OBEP IPN w Gdańsku .
[1] Szerzej – zob. J. Drygalski, J. Kwaśniewski, (Nie)realny socjalizm, Warszawa 1992, s. 224–305.
[2] PAP, Papież Jan Paweł II w podróży po Polsce, „Trybuna Ludu”, 9-10.06.1979, s. 1.
[3] PAP, Tow. Edward Gierek w województwie siedleckim, s. 1, 9; bez autora, Aktualna sytuacja i zadania rolnictwa, s. 1, 9; (jaz), Upały nie zmniejszyły tempa produkcji, s. 1, 9; PAP, Pierwsza turbina i mocy 360 MW dla Bełchatowa, s. 1, 9; PAP, Z prac komisji sejmowych; PAP, Plenarne posiedzenia komitetów wojewódzkich PZPR, s. 1, 9.
[4] (mj.), W Janowskich Lasach i w Puszczy Solskiej, s. 9; (p), „Kasia” (bohaterowie naszych czasów), s. 4.
[5] Z. Broniarek, Dziecko jako konsument, s. 5; J. Makowska, W przyjaźni z naturą, s. 3.
[6] AIPN, MSW, 0364/74, Szyfrogram naczelnika Wydziału III KW MO w Krakowie do naczelnika Wydziału I Departamentu III, 12 VI 1979 r., k. 5.
[7] Ibidem, Notatka służbowa por. T. Miłobędzkiego, st. inspektora Wydziału IX Biura „B”, 12 VI 1979 r., k. 12; Meldunek operacyjny Wydziału III–1 KS MO w Warszawie, 19 VI 1979 r., k. 19.
[8] Sprawę „Gazeta” rejestrowały oddzielnie Kraków i Warszawa, pod numerami (odpowiednio): KR–022023 i WA–026210. Całość dostępna w Archiwum IPN pod sygnaturą 0364/74.
[9] AIPN, MSW, 0364/74, Wstępne wyniki badań zakwestionowanego dokumentu zatytułowanego „Trybuna Ludu”, 12 VI 1979 r., k. 9–11.
[10] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziały III KW KO w Krakowie, 13 VI 1979 r., k. 13–15.
[11] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziały III KW KO w Krakowie, 19 VI 1979 r., k. 21.
[12] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziału III KW KO w Krakowie, 13 VI 1979 r., k. 14; Pismo zastępcy naczelnika Wydziału II Departamentu III do naczelnika Wydziału III KS MO, 16 VI 1979 r., k. 16.
[13] Ibidem, Informacja z rezydentury wywiadu w Rzymie, bez daty, k. 22.
[14] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziały III KW KO w Krakowie, 18 VII 1979 r., k. 74.
[15] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziału III–1 KS MO w Warszawie, 3 VIII 1979 r., k. 85; Pismo naczelnika Wydziału III–1 KS MO w Warszawie do naczelnika Wydziału II Departamentu III, 8 VIII 1979 r., k. 90–93.
[16] Ibidem, Wykaz cudzoziemców według zadanych cech, Biuro Paszportów MSW, 28 VII 1979 r., k. 79, 80.
[17] Ibidem, Pismo zastępcy dyrektora Departamentu I MSW do dyrektora Departamentu III, 9 XI 1979 r., k. 99.
[18] Ibidem, Pismo Naczelnika Badań Dokumentów Zakładu Kryminalistyki KG MO do zastępcy Naczelnika Wydziału II Departamentu III MSW, 29 VI 1979 r., k. 51.
[19] Ibidem, Szyfrogram szefa oddziału Kontroli Ruchu Granicznego Zarządu Zwiadu WOP do zastępcy Dyrektora Departamentu III, 25 VI 1979 r., k. 29ł Meldunek operacyjny Wydziału III–1 KS MO, 4 VII 1979 r., k. 57.
[20] Ibidem, Meldunek operacyjny Wydziału III–1 KS MO, 28 VI 1979 r., k. 50.
[21] W aktach sprawy znajduje się m.in. dziennik „Narodowiec” wydawany w Lens, w którym obszerny artykuł „Prowokacja czy głupi żart?” poświęcił fałszywce Tadeusz Borowicz.
[22] Zaznaczono: „Bayern-Kurier” z Monachium, „Bild am Sonntag” i „Die Zeit” z Hamburga, „Handelsblatt/Industriekurier” z Dusseldorfu oraz „Der Tagersspiegel” z Berlina (AIPN, MSW, 0364/74, k. 102–109).
[23] Ibidem, List anonimowy, 30 VII 1979 r., k. 89/2.
[24] Ibidem, Pismo W. Ginko do gen. A. Krzysztoporskiego, 7 VII 1980 r., tłumaczenie z jęz. rosyjskiego, k. 111.
[25] W aktach „Gazety” znajduje się wyciąg z biuletynu PAP, który informuje, że Colagero Venezia, dyrektor „Il Male”, został 7 lipca 1979 r. skazany na 2,5 roku więzienia za opublikowanie „obraźliwych dla uczuć religijnych” artykułów (ibidem, Wyciąg z biuletynu PAP z dnia 9 VII 1979 r., k. 64).
[26] Zob. nr 7/2008 „Biuletynu IPN” poświęcony satyrze w PRL.
Skomentuj
Komentuj jako gość