Problem pijaństwa występował również - i to w dużym natężeniu wśród funkcjonariuszy MO i SB na Warmii i Mazurach. Przeglądając akta personalne często natrafia się na dokumenty dotyczące tego zjawiska. Opisany poniżej przypadek dotyczy Antoniego Kaczmarka, który zanim w 1959 r. został zastępcą komendanta miejskiego MO w Olsztynie, był komendantem powiatowym milicji w Braniewie.
W 2008 r. Instytut Historii PAN wydał książkę dr. Krzysztofa Kosińskiego pt. Historia pijaństwa w czasach PRL. Polityka - obyczaje - szara strefa - patologie. Publikacja ta, mieszcząca się w szerokim nurcie „historii społecznej”, otrzymała masę pochlebnych recenzji, a autor zebrał wiele należnych mu gratulacji i pochwał. Swego czasu Andrzej Dobosz na łamach „Rzeczpospolitej” zauważył: „Już po paru godzinach lektury książki Krzysztofa Kosińskiego ma się nieodparte wrażenie, że tytuł tego solidnego dzieła mógłby brzmieć po prostu »Historia PRL«”.
Problem pijaństwa występował również - i to w dużym natężeniu wśród funkcjonariuszy MO i SB na Warmii i Mazurach. Przeglądając akta personalne często natrafia się na dokumenty dotyczące tego zjawiska. Opisany poniżej przypadek dotyczy Antoniego Kaczmarka, który zanim w 1959 r. został zastępcą komendanta miejskiego MO w Olsztynie, był komendantem powiatowym milicji w Braniewie.
Areszt „za spanie w czasie warty”
Antoni Kaczmarek, syn małorolnego chłopa, przyjęty został do Milicji Obywatelskiej 24 stycznia 1945 r. Był członkiem PPR, a potem PZPR. W 1946 r. jako funkcjonariusz Komendy Powiatowej MO w Olsztynie otrzymał swoją pierwszą karę dyscyplinarną – pięciodniowy areszt „za spanie w czasie warty”. W czerwcu 1948 r. sierżanta Kaczmarka delegowano do służby w Komendzie Wojewódzkiej MO w Olsztynie. W charakterystyce służbowej z 2 maja 1951 r. jego przełożony podawał szereg przykładów świadczących o dużym „wyrobieniu politycznym” Kaczmarka, jego aktywności podczas dyskusji na zebraniach PZPR, ale i o tym, że „odnośnie nadużywania względnie używania alkoholu, to stwierdza się, że starszy sierż.[ant] Kaczmarek Antoni pod tym względem prowadzi się nienagannie”. W dwa lata później pisano, że Kaczmarek ze swoim „wyrobieniem politycznym” mógłby „być kierownikiem grupy szkolenia partyjnego”. Takie charakterystyki sprawiły, że Egzekutywa KW PZPR w Olsztynie wyraziła zgodę na zatwierdzenie „tow. KACZMAREK Antoniego na stanowisko komendanta powiatowego MO w Braniewie”. Stanowisko to funkcjonariusz objął 1 września 1954 r.
Sierżant Drabina: „wóz ten rozleciał się na dwie połowy”
Kiedy Kaczmarek był komendantem powiatowym w Braniewie zdarzało mu się nadużywać alkoholu. Taki pierwszy przypadek opisany w jego aktach personalnych dotyczy dnia 26 grudnia 1955 r., kiedy w godzinach wieczornych wraz z kierowcą, sierżantem Zygmuntem Kulewiczem, pojechał samochodem służbowym marki »Gaz« do dyrektora PGR-u w Lipowinie, gdzie była „gościna”. W raporcie napisano: „W drodze do Lipowiny za Braniewem kierowca sierż. Kulewicz uderzył samochodem w jadącą naprzeciwko furmankę, na której jechał Ob.[ywatel] Jóźwiak Franciszek, który wiózł swego brata do ślubu. Na wskutek uderzenia w tylne koło wozu, wóz ten rozleciał się na dwie połowy łamiąc przy tym rozworę, a natomiast samochód służbowy wpadł do przydrożnego rowu”. Na miejsce udał się wtedy starszy sierżant Józef Drabina, który stwierdził: „Kaczmarek Antoni, jak również i kierowca sierż. Kulewicz byli w stanie nietrzeźwym”. W sprawie wypadku żadnego dochodzenia nie prowadzono. Co stało się z panem młodym i czy dojechał na swój ślub – nic nie napisano. Od września 1956 r. komendant Kaczmarek był słuchaczem na Rocznej Szkole Komendantów Powiatowych MO w Łodzi. 5 lipca 1957 r. w jego opinii końcowej szef szkolenia zapisał m.in.: „zewnętrznie bardzo zdyscyplinowany”, „uczył się bardzo pilnie”, ale i że „lubi zaglądać do kieliszka”. Na dokumencie tym Antoni Kaczmarek odnotował: „Z charakterystyką zapoznałem się. Uwag nie wnoszę. 6 VII 1957 r.”
5 grudnia 1957 roku do Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie wpłynął anonim, w którym podano, że „1 grudnia 1957 roku kpt. KACZMAREK Antoni był w stanie nietrzeźwym na zebraniu Spółdzielców PSS w Braniewie, gdzie został zaproszony do stołu prezydialnego oraz przez cały czas zebrania spał i chrapał, oraz wykazywał objawy wymiotów”. Sytuacja była tym bardziej kłopotliwa, gdyż w zebraniu uczestniczyła pełna sala spółdzielców, liczni goście, w tym delegacja młodzieży. W celu zbadania sprawy komendant wojewódzki MO skierował najpierw do Braniewa por. T. Kotłowskiego. Ten po powrocie 7 grudnia sporządził meldunek dotyczący „niewłaściwego zachowania się” komendanta Kaczmarka.
Impreza z okazji 30-lecia działalności MO i SB na Warmii i Mazurach, zorganizowana w Komendzie Wojewódzkiej MO w Olsztynie, październik 1974 r.
Kotłowski napisał tak: „kpt. Kaczmarek był na walnym zgromadzeniu spółdzielców w stanie zamroczenia alkoholowego w wyniku czego zasnął tak siedząc w Prezydium”. Fakt ten potwierdzili Kotłowskiemu sekretarz powiatowy PZPR i przewodniczący Powiatowej Rady Narodowej. Ponadto Kotłowski napisał o kompletnym rozgardiaszu w Komendzie Powiatowej MO, łamaniu przez funkcjonariuszy tajemnicy służbowej, a nawet ustalił, że część „załogi” – jak to ujął – „od dłuższego czasu mając zatrzymane kobiety w areszcie utrzymywali z nimi intymne stosunki”. Co do samego Kaczmarka Kotłowski podał, że ten „nie cieszy się autorytetem, gdyż sam jest poważnie nie w porządku”. Porucznik na koniec meldunku sformułował wniosek, aby „Kaczmarka Antoniego zdjąć z zajmowanego stanowiska i przenieść dyscyplinarnie do Komendy Wojewódzkiej MO na stanowisko Referenta lub Oficera Operacyjnego”, bo „w dalszym ciągu na stanowisku Komendanta Powiatowego MO pracować nie może”. Kotłowski sugerował też „przeprowadzić odprawę z obsadą Komendy Powiatowej MO i w uzgodnieniu z Komitetem Powiatowym PZPR przedłożyć konkretne wnioski dyscyplinarne wobec innych”. Przeciw zwolnieniu Kaczmarka z milicji, a taką ewentualność również rozważano, opowiedziała się stanowczo organizacja partyjna w Komendzie Powiatowej MO i pierwszy sekretarz Komitetu Powiatowego PZPR w Braniewie.
„I jak poprzednio znowu zasnął i chrapał”
Przed powzięciem ostatecznych decyzji, sprawę postanowiono jeszcze raz gruntowanie sprawdzić, tym bardziej, że o występie Kaczmarka zaczęto mówić w całym województwie, uważając, iż ten skompromitował – jak pisali przełożeni – „nasze organa”. Sprawdzeniem zajął się Wydział Kadr Komendy Wojewódzkiej MO. 9 grudnia 1957 r. z polecenia komendanta wojewódzkiego do Braniewa pojechał ówczesny zastępcy naczelnika Wydziału Kadr kpt. Czesław Górecki z dwoma innymi milicjantami. Zadanie brzmiało: „ustalić stan faktyczny”. Owocem dochodzenia był sporządzony 19 grudnia „Raport w sprawie kpt. KACZMAREK Antoniego – Komendanta Powiatowego MO w Braniewie”. Nie były to ustalenia korzystne dla Kaczmarka. Górecki napisał: „W dniu 1 grudnia 1957 r. około godziny 11-tej kpt. Kaczmarek Antoni spotkał się na mieście z prezesem PSS-u ob.[ywatelem] Kozłowskim, a następnie wspólnie udali się do miejscowej gospody i po wypiciu pewnej ilości alkoholu prezes ob. Kozłowski zaproponował kpt. Kaczmarkowi, aby udał się z nim na odbywające się walne zebranie PSS-u w Braniewie, na co tenże wyraził zgodę i wspólnie udali się na wspomniane zebranie. Po wejściu na salę kpt. Kaczmarek został zaproszony do stołu prezydialnego i po zajęciu miejsca po krótkiej chwili zasnął i zaczął głośno chrapać. Pomimo, że sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR w Braniewie usiłował w niewidoczny sposób przebudzić Kaczmarka, jednak to mu się nie udało, a tenże w dalszym ciągu spał, w międzyczasie okazywał skłonności do wymiotów. Po pewnym czasie wstał i udał się do ubikacji skąd po pewnej chwili wrócił i ponownie usiadł za stół prezydialny i jak poprzednio znowu zasnął i chrapał. Po zakończeniu zebrania wraz z przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Braniewie i lekarzem weterynarii udali się do gospody na obiad”.
„Prosimy Druha o niezawodne przybycie. Czuwaj!”
Po zapoznaniu się z raportem komendant wojewódzki MO natychmiast, bo 19 grudnia zawiesił Kaczmarka w czynnościach służbowych – jak napisano – w związku z „ukaraniem dyscyplinarnym”. W tym samym dniu odwołano go z zajmowanego stanowiska. Potem został przeniesiony do Wydziału Służby Kryminalnej Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie. Występ w Braniewie nie przeszkodził jednak Kaczmarkowi w karierze zawodowej. W 1959 r. został on zastępcą komendanta miejskiego MO w Olsztynie. W jednej z charakterystyk służbowych napisano, że Kaczmarek „dba o dyscyplinę i postawę moralno-polityczną wśród funkcjonariuszy. Służy im radą i pomocą”. Nieco dalej podawano: „Osobiście jest oficerem zdyscyplinowanym, pracowitym, odpowiedzialnym, kulturalnym i inteligentnym”. Nawet skomunizowane harcerstwo doceniało walory osobiste Antoniego Kaczmarka. 3 października 1969 r. Kwatera Główna ZHP w Warszawie wystosowała pismo, gdzie napisano: „Kierownictwo Związku Harcerstwa Polskiego wysoko ceni pracę instruktorów harcerskich w milicyjnych mundurach. Swoim społecznym działaniem w drużynach i instancjach harcerskich wydatnie przyczyniacie się do wychowania harcerek i harcerzy w duchu ideałów socjalizmu. Jesteśmy druhowi wdzięczni za dotychczasową ofiarną działalność w ZHP i liczymy na dalszą współpracę”. Zapowiadano następnie przyznanie Kaczmarkowi honorowej odznaki „Za zasługi dla ZHP”, co miało nastąpić w Warszawie. Na koniec pisano: „Prosimy Druha o niezawodne przybycie. Czuwaj!” Również w kolejnych charakterystykach podkreślano „znakomite” wyniki pracy Kaczmarka: „Szczególnie dużo czasu poświęca na pracę społeczną w organizacjach związanych z wychowaniem dzieci i młodzieży. Swoją postawą, pracą i postępowaniem daje dobry przykład światopoglądu materialistycznego i wpływa na podniesienie autorytetu naszych organów”. O jego skłonnościach do alkoholu nigdy już nie wspomniano.
Zasłużony dla Warmii i Mazur i dla miasta Olsztyna
Kaczmarek zwolnił się ze służby 31 czerwca 1975 r., czego powodem miało być m.in. „ogólne wyczerpanie nerwowe”. Funkcjonariusz ten posiadał wiele odznaczeń resortowych. Otrzymał także: Srebrny Krzyż Zasługi (1957), Złoty Krzyż Zasługi (1964), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1969), ale też Złotą Odznakę „Zasłużony dla Towarzystwa Przyjaciół Dzieci” (1969), wspomnianą Odznakę „Zasłużony dla ZHP”. Oczywiście był wyróżniony również jako „Zasłużony dla Warmii i Mazur” (1960), a także wpisany do „Księgi zasłużonych dla miasta Olsztyna” (1974).
P.S.W czasach PRL-u dość często opisując pracę MO poruszono temat pijaństwa, nigdy jednak nie opisywano tego zjawiska w milicji i SB. Poniżej fragmenty opowiadania Witolda Zameckiego pt. Zwyczajny patrol, zamieszczonego w książce wydanej z inicjatywy Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie przy współudziale Wydziału Kultury PWRN w Olsztynie pt. W Służbie Narodu na Warmii i Mazurach. XXV lat MO i SB (Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1969, s. 162-164).
„(…) Otrzymaliśmy nowe polecenie. (…) Warkot gazika płoszy włóczących się pod barem pijaków. Skłębiony w drzwiach lokalu tłum rozprasza się jak za skinieniem czarodziejskiej różdżki. Przeciskamy się przez kłębowisko konsumentów. Większość z nich ma już dobrze w czubie. Bufet oblężony przez zamawiających. Brudne stoliki, wszędzie niedopite piwo w kuflach, kieliszki, talerze z resztkami zakąsek. Na podłodze sterty niedopałków, porzucone opakowania po papierosach. W powietrzu unosi się kwaśny odór piwa i innych spirytualii. Nasz klient stoi w przejściu do toalety i nerwowo poprawia sobie opadające spodnie.(…)”
„(…) Przy jednym ze stolików kłócą się dwie kobiety. Trudno określić ich wiek. Zniszczone twarze, zlepione potem włosy, zszargane brudne odzienie. Obie zupełnie pijane. Plugawe okrzyki krzyżują się w powietrzu. Towarzysze kobiet są spokojni. Nie zważają na kłótnię, dopijają piwo. Plutonowy Raszewski pokonując zrozumiałe obrzydzenie bierze obie pijaczki za ramiona. - Proszę natychmiast opuścić lokal. Jeśli powiecie jeszcze słowo, zabierzemy was do Komendy. (…)”
„(…) Godzina 22. Kończy się czas służby zmotoryzowanego patrolu. W blisko stutysięcznym mieście ocieraliśmy się właściwie o tysięczną może grupę ludzi, wciąż tych samych, którzy stale przysparzają Milicji zajęcia. Złodziejaszkowi, awanturnicy, pijacy … Ktoś musi nieustannie pracować, aby miasto mogło żyć spokojnie, aby można było spacerować po ulicach, aby restauracje nie zamieniały się w pijackie meliny”.
Skomentuj
Komentuj jako gość