Niejednokrotnie myślę o tym, że trzeba odsłaniać prawdę.
Z drugiej jednak strony chciałbym, aby ona zbyt mocno nie bolała.
Erwin Kruk, „Spadek”
Przedstawienie esbeckiej inwigilacji Erwina Kruka w okresie PRL-u jest przedsięwzięciem trudnym, bo akta główne SB w tym zakresie zostały zniszczone. Możliwe jest natomiast ukazanie niektórych faktów związanych z zainteresowaniem się SB osobą Kruka, „byłego figuranta Wydziału III”, czyli osoby rozpracowywanej, podczas dwóch zjazdów literatów w województwie olsztyńskim w 1979 i 1985 r. oraz w trakcie kampanii wyborczej 1989 r., po której ten poeta, prozaik, eseista jako kandydat Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” został senatorem RP.
Erwin Kruk występuje w katalogu Instytutu Pamięci Narodowej w części „Osoby rozpracowywane przez organy bezpieczeństwa PRL”, w którym zawarte są „dane osobowe osób wobec których zachowały się dokumenty świadczące o tym, że organy bezpieczeństwa państwa zbierały o nich informacje na podstawie celowo gromadzonych danych, w tym w sposób tajny, a wobec osób tych nie stwierdzono istnienia dokumentów świadczących, że byli pracownikami, funkcjonariuszami, żołnierzami organów bezpieczeństwa państwa lub współpracowali z organami bezpieczeństwa państwa”. Mówiąc prościej, obecność Kruka w katalogu IPN spowodowana jest tym, że pisarz w czasach PRL-u był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. Pierwszy raz bezpieka kompleksowo rozpracowywała go od 19 marca 1969 do 11 listopada 1975 r. w ramach przedsięwzięć operacyjnych o kryptonimie „Literat”, kiedy to Kruk jako pisarz podejmujący tematykę społeczności mazurskiej podejrzany był o „działalność szkodliwą przeciwko PRL”, a drugi raz – od 6 lipca 1981 do 17 grudnia 1987 r., kiedy sprawdzano jego „aktywną działalność na rzecz powołania przy pomocy regionalnych władz NSZZ »Solidarność« Mazurskiego Zrzeszenia Kulturalnego”, co SB czyniła z kolei w ramach sprawy o kryptonimie „Mazur”. Jakie konkretnie kroki przedsiębrano wobec pisarza w powyższym zakresie nie wiadomo, gdyż akta tych dwóch spraw (nr 3737 i 12183) zostały przez SB zniszczone. Sam Kruk, co jasno wynika z jego książki Kronika z Mazur (Warszawa 1989), świadom był zainteresowania się jego osobą komunistycznej policji politycznej.
Pierwsza wzmianka na temat pisarza, jaką udało się ustalić w dokumentach SB, pochodzi z donosu informatora bezpieki o pseudonimie „Iskra”, czyli Józefa Mickiewicza, redaktora „Warmii i Mazur”, który 22 października 1968 r. podczas swojego pierwszego spotkania z esbekiem prowadzącym przekazał, że pod koniec tego samego miesiąca w stolicy miał odbyć się zjazd młodych pisarzy środowiska warszawskiego. „W zjeździe – podawał – ma uczestniczyć ok. 120 osób. Obok pisarzy warszawskich mają uczestniczyć przedstawiciele z poszczególnych środowisk z całego kraju. Z Olsztyna został zaproszony na zjazd Erwin Kruk – członek Klubu Literackiego ZMS w Olsztynie, pracownik etatowy redakcji »Głosu Olsztyńskiego«. Inicjatorem zjazdu jest grupa »Hybrydy« w Warszawie, której przewodzi redaktor naczelny »Współczesności« – Gąsiorowski. Erwin Kruk – podawał informator SB – jest dobrze notowany w środowisku literatów warszawskich, ponieważ pozostał z tym środowiskiem w bliższym kontakcie podczas studiów na Uniwersytecie Toruńskim”. Kontakt operacyjny ps. „Iskra” proponował potem oficerowi SB podjęcie określonych, szczegółowo sprecyzowanych, działań wobec środowiska młodoliterackiego w Olsztynie. Wyliczając swoje pomysły, zalecał m.in. „- ograniczyć zdecydowanie możliwości druku ludziom niepewnym, badać dokładniej wymowę tego co piszą, - nie dopuszczać w żadnym wypadku do opanowania przez grupę E.[rwina] Kruka redakcji »Warmia i Mazury« czy też wydawnictwa »Pojezierze« (…), - prowadzić obserwację powiązań i przedsięwzięć podejmowanych przez tą grupę. Wyciągać na bieżąco wnioski i przecinać określone nici kontaktów”. Jak wspomniano, od marca 1969 r. przez przeszło pięć lat Erwin Kruk był na celowniku tajnych służb PRL-u. Działania bezpieki, ale i autentyczny, wciąż rozwijany i dostrzegany, talent pisarski Kruka, zrodziły zadziwiającą niechęć środowiska twórców olsztyńskich do tego mazurskiego literata. Z biegiem lat, co może dla wszystkich nie było dostrzegalne, bo Kruk przecież pisał i wydawał, czuł on się jednak coraz bardziej wyobcowany w swoim środowisku. Śladowe informacje o inwigilacji Erwina Kruka w ramach sprawy SB o kryptonimie „Literat” zachowały się w aktach sprawy obiektowej kryptonim „Prasa” założonej w październiku 1970 r. w celu kontroli olsztyńskich gazet i pracowników Olsztyńskiego Wydawnictwa Prasowego. SB analizując sytuację w środowisku dziennikarskim Olsztyna, zwróciła uwagę na redaktora z „Gazety Olsztyńskiej” Erwina Kruka. W „Analizie zagadnienia Grupy III Wydziału III SB w Olsztynie”, opracowanej 7 marca 1973 r. przez kpt. Jerzego Ziółka, odnotowano sprawdzanie operacyjne Kruka od dnia 19 marca 1969 r. jako literata „wprowadzającego do wydawanych przez siebie powieści akcentów mówiących o prześladowaniach przez władze ludności rodzimej”.
„Pegaz”, czyli nieobecność operacyjnie kontrolowana
Pisarz w latach siedemdziesiątych wydawał swoje książki już poza Olsztynem. Jego częsta obecność w ogólnopolskiej prasie literackiej, m.in. przez wywiady, odpowiedzi na ankiety, w których wyrażał swój krytyczny stosunek do wielu zjawisk życia kulturalnego, a także przez publikacje wierszy i fragmentów prozy, wywoływała zawiść olsztyńskiego środowiska literackiego i była powodem do różnych przeciwdziałań wobec jego osoby, ale też wobec Swietłany Kruk – żony pisarza. Właśnie z tego powodu Erwin Kruk jesienią 1979 roku, podając ten argument, odmówił udziału w Ogólnopolskim Forum Literackim w Lidzbarku Warmińskim, który organizowany był z udziałem władz olsztyńskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Nieobecność Kruka w Lidzbarku została dostrzeżona przez wszystkich, w tym przez komunistyczną agenturę.
Ogólnopolskie Forum Literackie w Lidzbarku Warmińskim odbyło się w dniach 20-22 września 1979 r., choć planowane było początkowo na czerwiec. Zdaniem Józefa Jacka Rojka zorganizowanie zjazdu właśnie na terenie województwa olsztyńskiego świadczyć miało o „prężności środowiska pisarskiego w Olsztynie”. Impreza oczywiście podlegała „zabezpieczeniu” przez Wydział III wojewódzkiej SB. Sprawie nadano kryptonim „Pegaz”. Hasło Forum brzmiało: „Pisarz a dzień dzisiejszy”. Do inwigilacji jego uczestników użyto kilku tajnych współpracowników SB: czterech KS (kontaktów służbowych) o pseudonimach: „LT”, „KB”, „JL” i „SP”, dwóch KO (kontaktów operacyjnych) o ps. „JJ” i „Samotnik” oraz trzech TW z Olsztyna o ps. „Las”, „Maria” i „Klaudiusz”. W większości były to osobowe źródła informacji SB uplasowane w olsztyńskim środowisku literackim i dziennikarskim oraz – jak w przypadku „Klaudiusza” – w olsztyńskiej komórce PAP. Często, co nie było regułą, skróty pseudonimów KS i KO oznaczały inicjały imienia i nazwiska współpracownika lub inicjały dwóch pierwszym imion informatorów SB.
Wspomnianym kontaktem służbowym o pseudonimie „LT” był Leonard Turkowski, ówczesny prezes olsztyńskiego Oddziału ZLP – „generalny grafoman”, jak to ujął swego czasu KO ps. „Iskra”. To właśnie po rozmowie z „k[ontaktem] s[łużbowym] L.[eonardem] Turkowskim” z 15 kwietnia 1979 r., odbytej w siedzibie olsztyńskiego ZLP, esbek Ryszard Stankiewicz z Sekcji IV Wydziału III usłyszał pierwsze informacje o zjeździe literatów, jak również o składzie sztabu organizacyjnego Forum, do którego weszli: „tow. [Andrzej] Bałtroczyk, [Bolesław] Karpowicz i [Leonard] Turkowski”. Pierwszy z wymienionych był kierownikiem Wydziału Pracy Ideowo-Wychowawczej KW PZPR, czyli odpowiadał w województwie olsztyńskim za komunistyczną propagandę, drugi udzielał się jako dyrektor Wydziału Kultury i Sztuki Prezydium WRN, a trzeci – wiadomo... „Na zakończenie rozmowy – pisał nieco dalej Stankiewicz – uzgodniłem z k[ontaktem] s[łużbowym] L[eonardem] T[urkowskim], że z chwilą potwierdzenia uczestnictwa osób zaproponowanych na Forum, oraz gdy będzie dysponował szczegółowymi informacjami dot.[yczącymi] programu Forum, powiadomi nas o tym”.
Udział Erwina Kruka w Forum był dla SB początkowo zagadką. Bezpieka nie wiedziała, czy pisarz będzie w nim uczestniczył. W „Planie przedsięwzięć operacyjnych” odnośnie do tego zjazdu, datowanym na 23 kwietnia 1979 r., sporządzający go porucznik Zygmunt Szymański, kierownik Sekcji IV Wydziału III SB, wśród dwóch problemów, które należało uwzględnić podczas działań operacyjnych, wymieniał osobę Erwina Kruka. „Pomiędzy literatami Zbigniewem Nowickim-Nienackim a Erwinem Krukiem doszło do konfliktu – pisał esbek. – W wyniku tego Z. Nowicki-Nienacki wysłał anonimowy list do W.[iktora] Woroszylskiego – literata warszawskiego – aktywnego działacza antysocjalistycznego. W liście tym m.[iędzy] innymi nawiązuje do prac przygotowawczych Forum. Ponadto w Wydawnictwie SSK »Pojezierze« doszło do sytuacji konfliktowej pomiędzy zastępcą redaktora naczelnego Swietłaną Kruk – żoną E.[rwina] Kruka a dyrektorem wydawnictwa Andrzejem Wakarem. W odczuciu S. Kruk niesłuszne rzekomo poczynania dyrektora są realizowane w porozumieniu z wojewódzką instancją partyjną i wymierzone również przeciwko E. Kruk[owi] w celu skłonienia ich do wyjazdu z Olsztyna. Zachodzi więc uzasadnione przypuszczenie – konkludował Szymański – że jedna ze stron może przy okazji Forum wejść w kontakt z osobami zaangażowanymi w działalność antysocjalistyczną”. Dlatego też w celu operacyjnego zabezpieczenia Forum, esbek postulował m.in. „[p]rowadzić kontrolę operacyjną wobec Zbigniewa Nowicki[ego]-Nienacki[ego] i S.[wietłany] Kruk w celu pełnego rozpoznania zaistniałej sytuacji w olsztyńskim środowisku literackim. W ramach tych działań – dodawał esbek – przewiduje się również przeprowadzenie rozmów operacyjnych z Nowickim-Nienackim i E.[rwinem] Kruk[iem]”.
20 sierpnia 1979 r. Turkowski informował SB o referatach, jakie mają być wygłoszone na zjeździe, w tym o wystąpieniu Andrzeja Staniszewskiego pt. Praca jako temat współczesny. W rozmowie z Szymańskim prezes olsztyńskiego ZLP nadmienił również, że Erwin Kruk po wygłoszeniu referatów prawdopodobnie będzie prosił o zabranie głosu. W przesłanym potem do SB wykazie „olsztyńskich” uczestników Forum, Erwina Kruka jednak nie było. Pomimo że pisarz ostatecznie nie wziął udziału w imprezie, bezpieka odnotowywała wszystkie wypowiedzi uczestników na jego temat, wśród których pojawił się również KO ps. „AS” . W wyciągu informacji operacyjnej KO ps. „Samotnik” z 14 września 1979 r. zapisano: „W obradach forum nie będzie uczestniczył E.[rwin] Kruk”. Potem wzmiankowano o piśmie pisarza do dyrektora Karpowicza, współorganizatora zjazdu, w którym Kruk – jak to ujęto – miał „zrezygnować z udziału w forum, dlatego że on i jego żona pracująca w Wydawnictwie »Pojezierze« są dyskryminowani. Zresztą [Kruk] w ostatnim okresie – pisano dalej – zrezygnował również z członka samorządu oddziału ZLP [w Olsztynie], czując się obrażony, że zebranie zarządu odbyło się nie w siedzibie oddziału, a w mieszkaniu Wł.[adysława] Ogrodzińskiego i jak się wyraził w piśmie skierowanym do zarządu [ZLP] »nie ma krótkich spodenek, żeby za nimi (resztą zarządu) latać«”. Nieco dalej, na podstawie doniesienia „Samotnika”, podawano: „Ostatnio E.[rwin] Kruk złożył w PIW książkę »Łaknienie«, w której zdaniem wydawcy portretuje większość członków oddziału – w formie beletrystycznej. Rozmówca słyszał również – pisał o swoim KO esbek Szymański – że Swietłana w wydawnictwie nadal »rozrabia«, (…). Zdaniem rozmówcy »dąsy« Swietłany i Erwina Kruk[ów] nie grożą jakimś konfliktem natury politycznej i zostaną na forum lokalnym rozładowane z czasem, choć przysparzają kłopotów i psują »nerwy«”.
Kolejna notatka służbowa powstała na podstawie doniesień „Samotnika” została datowana już po zakończeniu Forum – 25 września 1979 r. W rozmowie z informatorem SB, oprócz Zygmunta Szymańskiego, uczestniczył także ppłk Michał Kruk, naczelnik Wydziału III SB z Olsztyna. W notatce napisano: „Forum literackie w Lidzbarku spełniło swoją rolę choć mogło być lepsze”. Nieco dalej zauważono, że „problemem mogącym zakłócić [jego] sprawny przebieg było zamierzenie literata szczecińskiego [Jerzego] Pachlowskiego, [aby] wystąpić publicznie z pytaniem – dlaczego literat E.[rwin] Kruk jest nieobecny[?]. KO domyśla się – pisano o „Samotniku” – że E.[rwin] Kruk wysłał do niektórych członków ZLP listy z opisem swoich rzekomych problemów i dlatego miało być to wystąpienie. Dzięki jednak zakulisowym wystąpieniom KO i B.[ohdana] Dzitki do wystąpienia nie doszło”.
Po zakończeniu Forum, ani „Las”, ani „Klaudiusz” nic ciekawego SB nie przekazali w odniesieniu do nieobecnego Kruka. Ich donosy były raczej śmieszne – „Las” informował, że było za dużo wódki, a „Klaudiusz”, że było zimno. Ale już TW ps. „Maria”, uplasowany w olsztyńskim środowisku literackim, 27 października 1979 r. pisał: „W pierwszym dniu w dyskusji kuluarowej zwróciła moją uwagę burzliwa rozmowa [Anny] Strońskiej [z Warszawy] z [Jerzym] Sokołowskim i [Aleksandrem] Rymkiewiczem. Strońska wnosiła duże pretensje do wydawnictwa »Pojezierze« w sprawie o nie wydanie dotychczas jej książki, a szczególnie ostatniego rozdziału, w którym m.in. pisała o E.[rwinie] Kruku jako »autentycznym« Mazurze. Sokołowski – informował dalej TW – raczej milczał, ale Rymkiewicz tłumaczył jej sprawy, że ten rozdział »po cięciach cenzury« nie byłby taki sam, że powinna go zmienić. Oboje zajadle wyrażali się o cenzurze krępującej prawdziwe pisarstwo”. TW „Maria” donosił również, iż niektórzy uczestnicy zjazdu wypowiadali się, że „Forum jest rozpisane na głosy, [że] są [na nim] tylko potakiwacze, a gdzie – jak miał pytać ktoś nierozpoznany przez „Marię” z nazwiska – są ci, którym zamknięto usta[?]”. Potem TW informował, że nagle ktoś „spytał czy znają »apel KOR z 17 IX o pojednaniu ze Związkiem Radzieckim«. Ktoś powiedział »cicho«… i zmienili temat”.
28 września 1979 r. olsztyńska SB podsumowała zjazd w Lidzbarku, gdzie zapisano m.in. że „Z olsztyńskiego środowiska literackiego nie uczestniczył w forum literat Erwin Kruk – czł.[onek] Z[arządu] G[łównego] ZLP. Jego nieobecność była prawdopodobnie formą protestu przeciwko rzekomej nagonce ze strony miejscowych władz i środowiska literackiego przeciwko niemu”. Potem raz jeszcze wspominano o udanej akcji zablokowania pisarza marynisty Pachlowskiego. Dzięki TW ps. „Maria” esbekom udało się poznać część treści rękopisu wystąpienia obecnego na Forum Stanisława Srokowskiego z Wrocławia, autora opowiadań i powieści o tematyce kresowej, którego dziadka podczas II wojny posiekali siekierami Ukraińcy z UPA, a który w ostatniej chwili („bo stchórzył”) zmienił treść swego wystąpienia. Oryginalna zaplanowana wypowiedź Srokowskiego zaczynała się tak: „Koledzy literaci – przepraszam, koledzy partyjni literaci – ludzie o czterech obliczach Światowida – co innego myślicie, co innego piszecie ogłupiając i tak zdemoralizowane społeczeństwo, co innego myślicie, a co innego mówicie z trybun i w czasie spotkań, co innego szepczecie w zaciszu domowym do zaufanych, pewnych przyjaciół. I gdzie tutaj »pisarz a współczesność«, gdzie prawda o życiu dnia powszedniego, gdzie wreszcie uczciwość pisarza – literata dziennikarza, gdzie wam do tego »sumienia narodu«? Konformiści i zakłamani…”.
Kruk jako pisarz poniósł konsekwencje swego buntu. Złożony jesienią 1979 r. do druku w Wydawnictwie „Pojezierze” jego tomik poezji pt. W cieniu ukazał się dopiero w 1988 r., przy czym dystrybucja książki miała miejsce dopiero po czerwcu 1989 r. Jak można się domyślać, zażyczyła sobie tego od usłużnego kierownictwa „Pojezierza” olsztyńska SB, aby książka nie pojawiła się w księgarniach czasie kampanii wyborczej pisarza.
„Mazur” w „Kręgu” olsztyńskiej „Solidarności”
Przyszło lato 1980 r. Pisarz wspominał: „W lipcu 1980 roku nastały, jak pisała oficjalna prasa, »przerwy i zakłócenia w pracy« m.in. w Świdniku i w Lublinie. Logika procesów wskazywała, że na tym się nie skończy. Bardzo podminowane było środowisko intelektualne Warszawy, zwłaszcza dziennikarskie i literackie, przynajmniej z niektórych środowisk i tygodników. Władza była wyczulona na słowa. Uważała, że ona jest szafarzem słów. Po to posługiwała się cenzurą. W lipcu przyjechała do mnie dziennikarka tygodnika »Kultura«, aby przeprowadzić wywiad ze mną. Ten wywiad ukazał się drukiem w dniach strajków sierpniowych (21 sierpnia numer był w kioskach). Wywiad dotyczył wielu spraw, które mnie nurtowały. Sporo miejsca zajęły zwierzenia społeczne, że »trzeba iść pod prąd«. Wydaje się, że wymowny był też podpis pod moją fotografią, a mianowicie: »Erwin Kruk: ... twórczość jest sprzeciwem wobec tego, co jest...«”.
Od sierpnia 1980 r. pisarz aktywnie działał w strukturach tworzącej się „Solidarności”. W czerwcu 1981 r. został wybrany na członka Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego. Nazwisko Erwina Kruka zaczęło pojawiać się w dokumentacji sprawy obiektowej SB o kryptonimie „Krąg”, w ramach której rozpracowywano olsztyńską „Solidarność”. Kruk dążył do stworzenia i zarejestrowania Mazurskiego Zrzeszenia Kulturalnego. W lipcu 1981 r. ponownie znalazł się na celowniku SB, która – jak już wspomniano – rozpoczęła jego inwigilację w ramach sprawy „Mazur”. Żona Swietłana, która była jednym z założycieli „Solidarności” w Wydawnictwie „Pojezierze”, z powodu wywieranych presji została zmuszona do odejścia z pracy. Potem zatrudniono ją w Zarządzie Regionu NSZZ „Solidarność” w Olsztynie, gdzie przyjęła obowiązki redaktora „Rezonansu”. 18 września 1981 r. esbek Szymański po spotkaniu z TW ps. „Sasza”, czyli Władysławem Sachą, zanotował: „W Wydawnictwie po odejściu S.[wietłany] Kruk sytuacja uległa znacznej poprawie. Nie ma rozrabiania, spokój, dyscyplina pracy i wyraźna chęć”. 7 grudnia 1981 r. „Sasza” donosił, że zespół Wydawnictwa „Pojezierze” negatywnie oceniał „obecną działalność publicystyczną E.[rwina] Kruka”. Agent wskazywał tu na artykuł pt. Dlaczego Mazurzy stracili serce, opublikowany w „Tygodniku Solidarność” (nr 33/1981), który Kruk poświęcił tematyce prześladowania Mazurów w PRL-u. Szymański dowiedział się również o „samorzutnie wystosowanym” liście z „Pojezierza” do redaktora naczelnego Tadeusza Mazowieckiego, w którym z kolei protestowano z powodu przedstawiania spraw Mazurów w taki właśnie sposób. „Podobnie negatywną ocenę E.[rwina] Kruka – notował esbek – wyrażono na zjeździe SKK »Pojezierze«, gdzie stwierdzono, że nie jest on delegatem i nie jest godzien reprezentować środowiska kultury z Olsztyna na Kongresie Kultury Polskiej”. Kruka jednak niewiele obchodziły takie „samorzutne” opinie. Przed wyjazdem do Warszawy dowiedział się, że władza olsztyńska ostatecznie odmówiła rejestracji Mazurskiego Zrzeszenia Kulturalnego, uzasadniając to tym, że takie stowarzyszenie nie służyłoby integracji społecznej regionu. Na dwa dni przed wyjazdem do Warszawy, Kruk napisał artykuł pt. Odmowa i wysłał pocztą do „Tygodnika Solidarność”. Kopie materiałów przywiózł na Kongres Kultury. Tam zastał go 13 grudnia. Pisarz zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego oficjalnie wystąpił z PZPR, choć kontaktów z partią nie utrzymywał od początku 1980 r. SB oceniając realnie te związki, ich zaprzestanie datowała od „okresu gierkowskiego”.
Erwin Kruk podczas stanu wojennego, ale i po jego zniesieniu, był bez pracy i zarobków. Bezpieka, która w ramach sprawy obiektowej o kryptonimie „Forum” kontrolowała operacyjne Forum Pisarzy Polskich, odbywające się w Olsztynie w dniach 30-31 maja 1985 r., którego przewodnim tematem były „Ziemie odzyskane w literaturze”, nie odnotowała tam obecności Kruka, bo ten w zjeździe nie uczestniczył, traktując to zgromadzenie jako „forum kolaborantów”. Nikt go zresztą na ten zjazd nie zapraszał. SB informacje z Forum pozyskiwała tylko od pracownika PAP „Klaudiusza”. Organizatorem zgromadzenia była Wojewódzka Rada Narodowa, Wojewódzka Rada PRON i olsztyński Oddział neo-ZLP, do którego Kruk już rzecz jasna nie należał. „Jako pierwszy zabrał głos przewodniczący PRON w Olsztynie, Władysław Ogrodziński, który po przywitaniu zebranych w kilku zdaniach omówił tematykę obrad. Następnie obrady otworzył Zb.[gniew] Nienacki prezes Zarządu Oddziału ZLP w Olsztynie...” – relacjonował bezpiece „Klaudiusz”. Erwin Kruk, choć znów nieobecny, nie mógł być nie zauważony. TW relacjonując esbekowi Markowi Chibowskiemu pierwszy dzień obrad Forum, podawał, że krakowski literat Jacek Kajtoch w swoim wystąpieniu oświadczył: „W minionym czterdziestoleciu literatura polska osiągnęła wiele i jest to zgodne z ideologią socjalizmu”. Nieco dalej Kajtoch, jak zapisał esbek: „skrytykował postawę E.[rwina] Kruka, którego jak stwierdził nie zauważył od dnia wczorajszego, a ponadto zarzucił mu, że nie potrafi on zrozumieć, iż ziemie na których mieszka wyzwalały armie polska i radziecka, i powinien pamiętać, że im zawdzięcza, że nie został zniemczony”. Takie w zasadzie bzdury towarzyszyły obradom w Olsztynie przez cały czas trwania zjazdu. Informację, jak to wiele Kruk zawdzięcza komunistycznym zupakom, powtórzono również w piśmie majora Romualda Białobrzeskiego, zastępcy naczelnika Wydziału III SB w Olsztynie, do naczelnika Wydziału I Departamentu III MSW w Warszawie z 31 maja 1985 r. Dodawano jeszcze tylko, że pisarz jest rozpracowywany, że „jest figurantem sprawy krypt. »Mazur«”. W relacji z drugiego dnia obrad zapisano, że Andrzej Staniszewski m.in. stwierdził, że „proza o ziemiach odzyskanych została w tyle za poezją. Szczególnie [Antoni] Gołubiew, [Edward] Stachura i [Jerzy] Putrament położyli na tym gruncie ogromne zasługi”. Staniszewski nie dostrzegł zasług Erwina Kruka. Uczyniła to dopiero poetka Anna Złotkowska, reprezentująca Korespondencyjny Klub Młodych Pisarzy, która mówiąc o środowisku młodoliterackim w Olsztynie, nie zawahała się wspomnieć o zasługach, jakie poniósł dla środowiska autor Łaknienia. Jaki był przebieg tego Forum, taka i była kończąca go rezolucja, którą odczytał były propagandzista KW PZPR, związany z olsztyńskim Radiem, tłumacz literatury niemieckiej – red. Tadeusz Ostojski. Pisarze protestowali w niej m.in. przeciw imperialistycznej „militaryzacji kosmosu”.
Rok 1989 – kandydat rozpracowywany i dobrze znany
Kiedy ruszyła kampania wyborcza 1989 r., Służba Bezpieczeństwa czyniła intensywne rozeznanie co do wszystkich kandydatów Warmińsko-Mazurskiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, wśród których obok Grażyny Langowskiej, Józefa Lubienieckiego, Zenona Złakowskiego i Antoniego Jutrzenki-Trzebiatowskiego – jak wiadomo – znajdował się również Erwin Kruk. Kontrola kampanii wyborczej do sejmu kontraktowego była ze strony SB dokumentowana w aktach sprawy obiektowej o kryptonimie „Wybory-89”. Działania bezpieki w tym względzie niżej podpisany przedstawił w książce olsztyńskiej Delegatury IPN pt. Olsztyński Czerwiec `89 (Olsztyn 2009).
Po latach Kruk wyzna: „Znając swoje predyspozycje (nie jestem »zwierzęciem politycznym«) nie myślałem wcześniej o kandydowaniu. Byłem przewodniczącym niezależnego stowarzyszenia »Olsztyński Klub Obywatelski«. Nakłaniano mnie, abym kandydował, żeby na listę nie weszli »spadochroniarze« z Warszawy. Zbyt wielu chętnych nie było, zwłaszcza wobec tego, że ludzie niepokoili się o niepewną przyszłość. Zgodziłem się i traktowałem to jako obywatelską powinność. Podczas kampanii mówiłem, że to będzie moje jednorazowe doświadczenie. (…) Nasz region Warmia i Mazury, ze względu na anomię, czyli stan rozpadu więzi społecznych, strukturę rolnictwa (PGR-y), a także wcześniejsze migracje ludności, wyzbywanie się tradycji i nikłe związanie ludzi z regionem, był poletkiem doświadczalnym PRL. Nie wytworzyły się tu silniejsze grupy opozycyjne, co widać było choćby po nieobecności środowisk kultury, środków przekazu, a także po zgodzie na to, by władza ustalała hierarchię wartości. Zmarły już prof. Antoni Żebracki, przewodniczący Komitetu Obywatelskiego »S[olidarność]«, człowiek ukształtowany przez II Rzeczpospolitą, na inauguracji kampanii wyborczej wołał: »Trzeba wyrwać z naszego województwa kaczany stalinizmu«”.
Pierwszy raz Erwina Kruka jako kandydata na senatora w 1989 r. SB odnotowała 11 kwietnia 1989 r. w związku z wizytą w składzie delegacji Komitetu Obywatelskiego u przewodniczącego WRN w Olsztynie płk. Bogdana Mazurka. Delegacja ta informowała wtedy będących przy władzy olsztyńskich komunistów, że jest jedynym reprezentantem „Solidarności” – jak to ujęto w meldunku SB – „skrzydła Wałęsy” do rozmów w sprawie wyborów. Członkowie Komitetu Obywatelskiego posiadali kontakt z Rozgłośnią Polską Radia Wolna Europa i bezpieka doskonale o tym wiedziała. Wojciech Ciesielski, szef komisji propagandy Komitetu Obywatelskiego, nagrywał wypowiedzi kandydatów „Solidarności” z Olsztyna, które potem prezentowano na antenie – Kruk opowiadał o problemach ludności mazurskiej, co wyemitowano 16 kwietnia. Pięć dni później bezpieka odnotowała z kolei Kruka, jako tego, którego Warmińsko-Mazurski Komitet Obywatelski zgłosił oficjalnie jako kandydata na senatora z województwa na spotkaniu Biura Wyborczego Komitetu w Warszawie. Kruk w tym spotkaniu nie uczestniczył. SB podkreśliła, że wszyscy kandydaci z Olsztyna z ramienia opozycji, w tym Kruk, byli lub są operacyjnie rozpracowywani. Olsztyńska SB odnotowała także, że w stolicy zaproponowano delegacji olsztyńskiego Komitetu rozpatrzenie innych kandydatur do Senatu, podsuwając pod rozpatrzenie w miejsce Kruka i Jutrzenki-Trzebiatowskiego na przykład prof. Jana Mujżela – ekonomistę, pracownika PAN-u, który odmówił kandydowania do Sejmu, uczestnika Okrągłego Stołu, czy dr. Jerzego Holzera – historyka z Uniwersytetu Warszawskiego i autora książek o „Solidarności”. Sugestie te przez delegację z Warmii i Mazur zostały kategorycznie odrzucone – „spadochroniarze” nad Łyną nie wylądowali.
Esbecka charakterystyka
27 kwietnia gen. bryg. Czesław Wiejak, zastępca szefa Służby Bezpieczeństwa MSW w Warszawie wysłał do wszystkich szefów Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych szyfrogram, w którym polecał sporządzenie szczegółowych charakterystyk wszystkich znanych kandydatów z list Komitetu Obywatelskiego, ze zwróceniem szczególnej uwagi na te elementy ich życiorysu, które można by było wykorzystać do skompromitowania ich w oczach wyborców. Pod koniec kwietnia z Olsztyna do MSW posłana została m.in. charakterystyka kandydata na senatora Erwina Kruka, syna Hermana, ur. 4 maja 1941 r. w Dobrzyniu, którą sporządził mjr Władysław Leśniewski, ówczesny zastępca naczelnika Wydziału III SB w Olsztynie. Dokument powstał 29 kwietnia 1989 r.
W charakterystyce tylko enigmatycznie informowano o wieloletniej inwigilacji Kruka. Na początek przedstawiono edukację i kolejne miejsca zarobkowania pisarza. „W lutym 1981 r. – pisano – zwolnił się z pracy i następnie przez krótki czas – do stanu wojennego – pracował w redakcji »Meritum« w Warszawie. Od czasu rozwiązania tego czasopisma nigdzie nie pracuje”. Dalej przedstawiono Kruka jako literata, informując o sprawowanej przez niego funkcji prezesa Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy w Olsztynie i byłym już członkostwie w olsztyńskim Oddziale ZLP, jak też późniejszym członkostwie w warszawskim ZLP. „Od rozwiązania ZLP w czasie stanu wojennego – pisał Leśniewski – nie należy do ZLP, a ostatnio zaangażował się w tworzenie grupy inicjatywnej Stowarzyszenia Pisarzy Polskich”. Później major SB kilka słów poświęcił omówieniu tematyki utworów Kruka, twierdząc, że jego twórczość „ogniskuje się wokół spraw ludności autochtonicznej – Mazurów, ich losów, kultury i skutków negatywnych działań władz politycznych i administracyjnych. Należy dodać, że nawet po 1981 r., nie należąc do ZLP i uprawiając tzw. emigrację wewnętrzną, publikował swoje utwory w oficjalnych wydawnictwach – PIW oraz felietony w czasopiśmie »Pomerania«. Nie stwierdzono jednak publikacji w tzw. drugim obiegu”. Przerywając na chwilę wywód Leśniewskiego, warto dodać, że wspomniana „Pomerania” była miesięcznikiem wydawanym przez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, które – tak jak na przykład Związek Podhalan – nie wstąpiło do PRON-u. W charakterystyce Kruka przedstawiono następnie jego „aktywizację” w Zarządzie Regionu „Solidarności” i próby powołania po 1981 r. Mazurskiego Zrzeszenia Kulturalnego „dla obrony interesów ludności mazurskiej i jej kultury”. Z jednej strony pisano o ewangelickim wyznaniu pisarza, a z drugiej o jego „bliskich kontaktach z klerem katolickim w Olsztynie” i udziale w imprezach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. Ten udział odnotowano w Olsztynie, Poznaniu i Wrocławiu. Tam, gdy występował, odbywając „tzw. spotkania autorskie prawie zawsze na bazie swej twórczości wracał do problematyki skrzywdzonej ludności mazurskiej przez władze polskie, przedstawiając siebie jako jej reprezentanta”. W charakterystyce znalazła się wzmianka o zaangażowaniu się literata w powołanie i działalność Olsztyńskiego Klubu Obywatelskiego i jego udziale w spotkaniach Komitetu Obywatelskiego „Solidarności”. Leśniewski pisał, że Kruk „W stosunkach z osobami bliskimi, w szczególności w ostatnim okresie, jest bardzo krytyczny wobec władz i aktualnej polityki. Ponadto, pomimo że sam zrezygnował z pracy, ciągle przedstawia się jako osoba przymusowo bezrobotna ze względów politycznych”. Esbek zapisał ponadto, że „w czasie stanu wojennego i bezpośrednio po, kilkakrotnie przeprowadzano z nim rozmowy profilaktyczno-ostrzegawcze”. Na koniec charakterystyki Władysław Leśniewski przedstawił kilka informacji o żonie pisarza, Swietłanie, zatrudnionej wówczas w Wydawnictwie Diecezjalnym oraz wspomniał o synu Tomaszu i córce Elizie.
Intensywne sprawdzenia SB i próby skompromitowania
3 maja w Wydziale III SB powstał meldunek, w którym obszernie informowano MSW o działaniach związanych z aktywnością konkurujących stron. Podawano o akcji ulotkowej przy stadionie „Stomilu” w Olsztynie, gdzie członkowie „Solidarności” rozwinęli „ożywioną akcję agitacyjną na rzecz swoich kandydatów”. W tej samej informacji SB zwróciła uwagę na ulotkę wyborczą Erwina Kruka, w której była mowa o stracie rodziców w 1945 r. „w wyniku działań NKWD”. Z tego powodu w kolejnych dniach esbecja sprawdzała przeszłość rodziny pisarza. Były to – jak zapisano w meldunku z 10 maja – „intensywne sprawdzenia”. Konkretnie ustalano, czy rodzice kandydata „Solidarności”, tak jak podawała jego ulotka wyborcza – i tu esbecy i źle doczytali, i źle zapisali: „zginęli z rąk NKWD”. W ulotce w rzeczywistości było zdanie, że kandydat na senatora: „W 1945 r. w wyniku działań NKWD stracił rodziców”. Nic to jednak nie przeszkadzało, by poszukiwać, jak zapisano: „przyczyn ewentualnego wydania wyroku śmierci na rodziców E. Kruka urodzonego na Mazurach”, aby po ich ustaleniu i upowszechnieniu „postawić wymienionego kandydata na senatora w niekorzystnej sytuacji wobec wyborców”. W celu sprawdzenia przeszłości Kruka i jego rodziców dwuosobowa ekipa SB, w tym por. Dariusz Behan, odwiedziła w maju 1989 r. rodzinną wioskę Kruków – Dobrzyń w byłym powiecie nidzickim, gdzie wypytywano mieszkańców o przeszłość ojca i matki. Spotkanej Krystynie Karólskiej esbecy tłumaczyli się, że pytają, bo są „trochę historykami, trochę dziennikarzami”. „Pytali o wszystko, – zapamiętała Karólska – kto w której chałupie mieszkał, co robił, co się z nim później działo. (…) Czy ojciec ich był w wojsku, co robiła matka”. Potem ekipa SB w asyście posterunkowego MO wypytywała o Kruka w Morągu, gdzie ten po stracie rodziców i dziesięcioletnim pobycie u krewnych, od 1956 r. jako uczeń liceum ogólnokształcącego wychowywał się w Państwowym Domu Młodzieży. To sprawdzanie, oczywiście nie posiadając wglądu w akta SB, opisał swego czasu red. Tadeusz Prusiński w artykule pt. Sprawdzacze („Dziennik Pojezierza” nr 85 a, 20-22 IX 1991).
Trzeba w tym miejscu wyjaśnić, że bezpieka poszła złym tropem, a jej działania mające na celu skompromitowanie Erwina Kruka, z góry skazane były na niepowodzenie. Sprawę tę wyjaśnił po latach sam pisarz, co zanim zostało naświetlone w książce „Spadek”, znalazło się najpierw w opracowaniu IPN Olsztyński Czerwiec `89. Warto przytoczyć tę relację. A zatem, kiedy sowiecki Front Białoruski ocierał się już o powiat nidzicki, w którego granicach znajdowała się rodzinna wioska Kruków – Dobrzyń – władze Prus Wschodnich do ostatniej chwili wstrzymywały w styczniu 1945 r. ewakuację ludności cywilnej. Dlatego też mieszkańcy Dobrzynia, w tym rodzina Kruka, w ostatniej chwili znaleźli się na drodze ucieczki i niebawem zostali zawróceni przez Armię Czerwoną i już pod konwojem wracali z powrotem. „Wszyscy – wyjaśnia Erwin Kruk – zostali zatrzymani przed Dobrzyniem, w sąsiadującej z nim wiosce Frąknowo (Frankenau), i osadzeni w stajniach i oborach. Był to jeden z bardzo wielu obozów infiltracyjnych. Przez pierwsze dni w tym miejscu przebywali: moi rodzice, dziadkowie, ciotka oraz ja z braćmi, młodszym i starszym. Potem zwolniono kobiety z małymi dziećmi i starców. Pozostali przebywali dłużej. Wreszcie wsadzono ich do samochodów ciężarowych, by powieźć trasą na Olsztyn, Pruską Iławę i dalej na Wschód – do »batalionów roboczych«. Była jeszcze zima. A wiosną, gdy stopniały śniegi i odsłaniały się zwłoki zabitych w styczniu, prowadzono pod strażą mieszkańców do kopania grobów. Wtedy zaczęła się epidemia tyfusu. Z mojej rodziny wszyscy dorośli zmarli. Według relacji dorosłych, wśród tych, których wywieziono z obozu we Frąknowie, był również mój ojciec. Odtąd zginął po nim ślad. W późniejszych latach otrzymaliśmy dokument Biura Poszukiwań Zaginionych w Hamburgu z datą: »Moskwa, 1 lutego [19]61 roku«. Jest to dokument Komitetu Władzy Wykonawczej Porozumienia Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca w Moskwie, stwierdzający, że Herman Kruk, pochodzący z Gutfeld (Dobrzyń), zmarł 25 kwietnia 1945 r. »na terenie Związku Sowieckiego«. Niepodane zostały okoliczności śmierci, ani nazwa miejscowości”. Stąd w ulotce Erwina Kruka znalazła się informacja, że rodzice zginęli w wyniku działań NKWD – co było prawdą.
Zwolennik zmiany ustroju i obrońca Mazurów
Wśród informacji zbieranych, a potem wysyłanych z Olsztyna do MSW w Warszawie, opisywano również, kiedy to mieszkanie Kruków odwiedzić miała ekipa telewizyjna z Gdańska w celu nagrania materiału wyborczego – miało to być 10 maja („rano filmowanie przez telewizję »S[olidarność]« w mieszkaniu Erwina Kruka”). SB rejestrowała wypowiedzi pisarza podczas kampanii. Przykładowo opisując manifestację solidarnościową w centrum Olsztyna w dniu 10 maja, podawano, że „[n]ajbardziej negatywne elementy były zawarte w wystąpieniu Erwina KRUKA, który wyraźnie sugerował, że uzdrowienie Polski wiąże się ze zmianą ustroju”. Osoba Kruka pojawiła się w obszernej „Ocenie zagrożeń wywiadowczych na terenie województwa olsztyńskiego”, którą sporządził 12 maja ppłk Jan Szeniawski, naczelnik Wydziału II SB w Olsztynie. Wydział ten, kontrolując sytuację na tzw. „odcinku rewizjonizmu zachodnioniemieckiego”, w czasie kampanii wyborczej 1989 r. prowadził działania zmierzające do wytypowania osób „wykazujących szczególną postawę proniemiecką”, co miało istotne znaczenie w obliczu – jak to pisano – rychłej „legalizacji mniejszości niemieckiej w Polsce”, czyli innymi słowy dopuszczenia do nieskrępowanej działalności tejże mniejszości. W tym kontekście Szeniawski zwrócił uwagę na typowanego na fotel senatora literata Erwina Kruka. Ten określony był w dokumencie SB jako jeden z głównych „animatorów zalegalizowania”. Nie rozwijając tego wątku, naczelnik kontrwywiadu olsztyńskiej SB zaraz dodawał, iż ze strony ludności autochtonicznej na Warmii i Mazurach podlegli mu funkcjonariusze nie notowali „zaangażowania i wrogiej działalności w odniesieniu do wyborów”.
Według analityków olsztyńskiej SB, Komitet Obywatelski „Solidarność” w działaniach na rzecz poparcia swoich kandydatów charakteryzował się „nieporównywalnie lepszą dynamiką działań od strony koalicyjno-rządowej”. Jego kampania była „zróżnicowana”; przejawiała się z jednej strony w organizowaniu spotkań przedwyborczych z kandydatami, wieców ulicznych i akcją propagandowo-agitacyjną na ulicach miast województwa, a z drugiej miała też charakter „zindywidualizowany”, obliczony na dotarcie i propagowanie kandydatów w określonych środowiskach społeczno-zawodowych. „»Solidarność« wykorzystuje – pisano – kandydaturę E. Kruka do zaprezentowania tzw. »troski« o ludność autochtoniczną Warmii i Mazur”, w czym SB dopatrywała się również chęci pozyskania przez opozycję ludności pochodzenia ukraińskiego.
Szanse wyborcze i kłopotliwe pytania z inspiracji SB
16 maja olsztyńska SB informowała MSW w Warszawie: „W środowiskach, z których wywodzą się kandydaci do Sejmu i Senatu trwa ożywiona dyskusja na temat trafności typowań i szans wyborczych”. Nieco dalej pisano: „Jeśli chodzi o kandydatów »S« to uważa się, że Erwin Kruk – literat ma duże szanse przejść do drugiej tury wyborów”. Dzień później poszedł z Olsztyna do stolicy kolejny meldunek, w którym alarmowano o przybierającym „coraz bardziej bezpardonowym charakterze” kampanii wyborczej w województwie. Esbecy po raz kolejny pisali o atakowaniu na manifestacjach wyborczych przez kandydatów „Solidarności” – jak to ujmowano – „pryncypii ustrojowych, często nie przebierając w słowach”. W meldunku opisano wiec przedwyborczy w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie z 16 maja. Jak zarejestrowano, prowadzący spotkanie przewodniczący Komitetu Obywatelskiego, prof. Antoni Żebracki, użył wypowiedzi, iż niebawem nastąpi „koniec z rządami czerwonych pająków”. W meldunku relacjonowano też, jak to kandydaci opozycji odpowiadali na postawione im niewygodne pytania: „Kandydatom zadano pytania, które wprowadzały ich w zakłopotanie – pisano. (…) Erwinowi Krukowi zadano pytanie: Czy wystąpienie z PZPR w okresie »gierkowskim« nie miało zabarwienia koniunkturalnego. Kandydat – relacjonowano dalej w meldunku – z dużym kłopotem odpowiedział, że jego decyzja nie miała podstaw koniunktury. Dalej jednak rozwodził się jak to pracownicy SB sprawdzają jego przeszłość”, bo jak można się domyślać, powiadomiony o tym został przez Krystynę Karólską. Esbecja przyznała się do kreowania w jakimś stopniu spotkań wyborczych z kandydatami opozycji, głównie poprzez konstruowanie w WUSW kłopotliwych pytań, zadawanych potem przez samych esbeków i ich konfidentów podczas wieców i spotkań wyborczych. Świadczy o tym fragment meldunku SB, w którym pisano: „Na zadawane im często pytania z naszej inspiracji odpowiadają z dużymi kłopotami nie kryjąc w wielu wypadkach zdenerwowania”. Tego typu sytuacje Kruk zapamiętał dość dobrze. Po latach napisał: „Oczywiście wiedziałem, że wszelkie wiece, zebrania wyborcze, spotkania w kościołach czy wiejskich świetlicach, a także na placach, obstawiane są przez SB. Niektórzy funkcjonariusze nie kryli się, zwłaszcza ich tajni współpracownicy, próbowali urządzać prowokacje. Zdarzało się, że ktoś z kandydatów wykazał nerwowość, rozpoznając tych, którzy ich śledzili. Wiedziałem, że są prowokatorzy. Wiedziałem, że nie będzie lekko. Dlatego szedłem śmiało i nie zwracałem uwagi na plotki, które wymyśliła SB i rozsiewali tajni współpracownicy. Niektórzy np. zachęcali, by pójść z nimi do restauracji, bo mają ważne sprawy do omówienia. Jeszcze inni przychodzili na wiece, odczytywali z kartek prowokacyjne pytania i nie czekali nawet, by otrzymać odpowiedź, ale w trakcie znikali”.
Bezrobotny senatorem w swoim czasie i miejscu
4 czerwca 1989 r. kiedy rozpoczęła się pierwsza tura wyborów, olsztyńska SB zintensyfikowała działania operacyjne. Tego dnia kierownictwo Wydziału III wysłało do MSW dwa meldunki. Pierwszy poszedł szyfrogramem o godzinie 17.20, następny o godz. 21.45. W tym drugim napisano: „Kandydaci »S[olidarności]« otrzymują znaczne ilości głosów, np. Grażyna Langowska w Domu Kombatanta uzyskała 60%, zaś Jutrzenka-Trzebiatowski i Erwin Kruk po 50% głosów w Szpitalu Kolejowym i w Domu Kombatanta. Nawet w Poliklinice uzyskali po 20% głosów”. 5 czerwca odnotowywano odnośnie Kruka poparcie rzędu 65,6%, ale były to wyniki wstępne i nieścisłe. Dzień później potwierdzano w Warszawie wybór pisarza na senatora, który ostatecznie uzyskał 142 315 głosów, a zatem 58,2 % poparcia.
W meldunku SB z 13 czerwca napisano, że 8 czerwca Władysław Łaszyn, dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Poselskiego, zwrócił się z prośbą do wybranych parlamentarzystów z ramienia Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” o wypełnienie ankiet poselskich i senackich oraz o dostarczenie trzech fotografii. Jak odnotowała SB, jego propozycja została przyjęta z życzliwością przez posłów: Langowską, Złakowskiego i Lubienieckiego oraz przez senatora Jutrzenkę-Trzebiatowskiego. „Natomiast senator Erwin Kruk – pisano w tajnym meldunku – odmówił wypełnienia ankiety i dostarczenia fotografii, kwitując to słowami: »Wszystko w swoim czasie i miejscu«”. W szyfrogramie z 18 czerwca informowano centralę MSW, że „[z] dotychczasowych potwierdzonych informacji wynika”, że Erwin Kruk, obok Langowskiej i Jutrzenki-Trzebiatowskiego, wziął udział w II turze wyborów. W aktach esbeckiej sprawy o krypt. „Wybory-89” znalazła się także „Notatka urzędowa”, przedstawiająca, jak to 21 czerwca parlamentarzyści z ramienia „Solidarności” odmówili przewodniczącemu WRN Mazurkowi udziału w sesji Rady Narodowej, a przyszli tego samego dnia trochę później na spotkanie z wojewodą olsztyńskim Sergiuszem Rubczewskim. „Przedstawiciele »S« – napisano – usiedli po przeciwnej stronie członków koalicji. Po przywitaniu i gratulacjach Mazurka, wojewoda wręczył im oficjalnie listy gratulacyjne”. Wśród zabierających głos Erwin Kruk – jak zanotowano – „stwierdził, że w województwie coś się zmienia, gdyż on jako bezrobotny został senatorem”. Dzień później, 22 czerwca, w Olsztynie członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów z WSP i harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej manifestowali w centrum miasta przeciwko zbrodni komunistycznych władz chińskich dokonanej na placu Tiananmen. Wśród manifestujących – jak podawano w meldunku SB – był również senator Erwin Kruk. „Olsztyńska manifestacja – zapamiętał pisarz – nie była wielka. Brałem w niej udział, bo zawsze byłem przeciwko przemocy, przeciwko łamaniu praw człowieka, przeciwko ograniczaniu wolności słowa”.
Już po wyborach czerwcowych, byli szefowie WUSW w Olsztynie, w tym pułkownicy Wiesław Poczmański i Andrzej Wójcicki, pełniąc nadal swoje funkcje, niechętnie dzielili się wiedzą na temat inwigilacji Kruka. W zasadzie tylko Wójcicki – były szef Sztabu WUSW do spraw wyborów, przyznał enigmatycznie wypytującemu go o to dziennikarzowi, że podległa mu służba literata i owszem sprawdzała, bo powypisywał w swoich materiałach wyborczych coś o rodzicach w kontekście działań NKWD. Porucznik Dariusz Behan 1 września 1989 r. powiedział red. Prusińskiemu: „Już zaczęła się kampania wyborcza, przyszedł do nas anonim, że ojciec Kruka był esesmanem i dlatego wywieziono go na Syberię. (…) Szef jak to przeczytał, mówi: »Chłopaki, sprawdzić to, bo nie możemy mieć w Senacie syna esesmana«. To sprawdziliśmy” – relacjonował Behan. Anonim był oczywiście wymysłem. Prawdziwe powody sprawdzenia były inne, ale nikt z WUSW nie chciał przyznać, że jednak chciano skompromitować kandydata „Solidarności” na senatora, i że to niecne przedsięwzięcie w odniesieniu do tego wybitnego pisarza mazurskiego zakończyło się fiaskiem.
Erwin Kruk patrząc z dwudziestoletniej perspektywy na tamte wydarzenia, zauważał, że „[w]ynik wyborów 4 czerwca przekreślił wcześniejsze rachuby. Lecz to, że klęska władzy komunistycznej nie była jeszcze większa, zawdzięczają, według historyków (…) jedynie samej opozycji, która obawiała się w pełni wykorzystać własne zwycięstwo. Po prostu »strona solidarnościowo-społeczna« – już po pierwszej turze – była zakłopotana tym, że kartka wyborcza obnażyła tak jednoznacznie stosunek społeczeństwa do dotychczasowego systemu władzy. Nie było radości po dniu wyborczym. Panowała cisza, jakby wycofanie się z tej odwagi, jaką dawała kartka wyborcza. Czy były powody do niepokojów? Na pewno były. Wewnętrzne i zewnętrzne. Przede wszystkim – wciąż byliśmy w tym samym bloku sowieckim, powiązani ekonomicznie i militarnie”. Sukces wyborczy opozycji, zdaniem Kruka, „[n]ie zmienił języka, nie dawał radości. O upadku komunizmu nie było słychać. Nie pisano o tym w prasie, nie mówiono w telewizji. I dotychczas zresztą, jak pouczają przykłady, łatwiej jest mówić o przemianach ustrojowych, aniżeli wprost o tym, że zaczął się upadek komunizmu. Nie uznano zatem, że wynik wyborów przekreśla ustalenia Okrągłego Stołu. To nie elity, spłoszone odrzuceniem komunizmu przez wyborców, to tylko wyborcy odrzucili PRL. Tak – kończył Kruk – postrzegam 4 czerwca sprzed dwudziestu lat”.
Aktywność parlamentarna Erwina Kruka
Erwin Kruk – jak zauważył prof. Janusz Małłek – przeszedł „szmat drogi”, by jako osierocony chłopiec z niewielkiej mazurskiej wioski Dobrzynia zostać senatorem. Tę zaszczytną godność Kruk sprawował do 1991 r., a więc do końca I kadencji Sejmu. Jak notowała Anita Romulewicz, autorka Kalendarium życia, twórczości oraz działalności publicznej Erwina Kruka, pisarz był w Senacie wiceprzewodniczącym Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą oraz członkiem Komisji Kultury, Środków Masowego Przekazu, Nauki i Edukacji Narodowej. Jako parlamentarzysta prowadził liczne spotkania i rozmowy z Polakami z różnych części Związku Sowieckiego, energicznie poszukując możliwości przyjścia im z pomocą w pielęgnowaniu własnej kultury, obyczajów i języka. Kruk jako parlamentarzysta odbywał częste spotkania z rodakami z polskich Kresów Wschodnich i z dalekiego Kazachstanu. Utrzymywał żywe kontakty z przedstawicielami mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. Jako członek Senackiej Komisji Kultury opracował autorski projekt uchwały w sprawie akcji „Wisła”, przyjęty potem przez Senat RP. Przygotowywał także materiały do prac nad ustawą likwidującą krzywdy ludności miejscowej z tzw. Ziem Odzyskanych, której komuniści swymi powojennymi dekretami, zresztą podobnie jak polskim właścicielom, zagrabili domy i gospodarstwa, pozbawiając tym samym dorobku całego życia. Erwin Kruk niemalże do końca kadencji Sejmu kontraktowego starał się pilotować powyższe kwestie. W piśmie do prof. Tadeusza Zielińskiego przewodniczącego Senackiej Komisji Inicjatyw i Prac Ustawodawczych z 9 sierpnia 1991 r. „z powodu kończącej się kadencji Sejmu” zauważał, że „uchylenie dekretu z dnia 8 marca 1946 roku – przez wprowadzenie nowych uregulowań prawnych – stanowiłoby wreszcie zerwanie z komunistyczną praktyką, sankcjonującą bezprawie jako normę prawną”. „W związku z dyskusją o reprywatyzacji, sprawa przywrócenia praw własności lub odszkodowań za utracony majątek jest problemem żywym, podnoszonym podczas spotkań z mazurskimi wyborcami” – argumentował.
Minęło dwadzieścia lat od wyborów czerwcowych. 4 czerwca 2009 r. Erwin Kruk był w Olsztynie. Wybrał wystąpienie na forum sesji tutejszej Rady Miejskiej, zamiast – jak wielu się spodziewało – jechać na obchody Czerwca `89 do Gdańska i Warszawy, zaproszony tam przez Europejskie Centrum Solidarności. „Pomyślałem, że w Olsztynie jest moje miejsce tego dnia – powiedział – Tu, gdzie czas biegnie wolniej i gdzie jest duża dbałość o to, by nie wychodzić przed szereg”. Pisarz przemawiał w ratuszu. Mówił i o działaniach SB wobec własnej osoby. Dzielił się uwagami, które obecnym na sesji miały dać pogląd czy raczej odpowiedź pisarza na pytanie: czy było warto? Mimo wszystko, były to gorzkie refleksje, bo choć zdaniem Kruka w Polsce sporo się zmieniło, to było wiele „rzeczy złych, zaniechanych bądź pominiętych”, których nie udało się przez te 20 lat jakoś sensownie rozwiązać. Część z tych rozczarowań pisarz przedstawił niebawem w swojej najnowszej książce pt. „Spadek”, która w pewnym sensie może być też odbierana jako obraz ponurego dziedzictwa po PRL-u obecnego w wielu dziedzinach życia wolnej Rzeczypospolitej.
dr Piotr Kardela ( IPN)
Skomentuj
Komentuj jako gość