Uchwalenie reformy systemu opieki zdrowotnej wywołało ogromne emocje i skrajne reakcje Amerykanów. Również obrońcy życia spierają się, czy ostateczny kształt nowego systemu to zwycięstwo "cywilizacji śmierci", czy też ich umiarkowany sukces.
Uściski dłoni, gratulacje i przybijane „piątki” były pierwszym wyrazem radości prezydenta Obamy po tym, jak Izba Reprezentantów przyjęła w niedzielę jego reformę zdrowia. Na kilka minut przed północą prezydent Obama wystąpił przed kamerami telewizji, wygłosił pochwałę Kongresu i podkreślił historyczny charakter reformy. Nie wszyscy byli jednak tak szczęśliwi. "Zabójstwo! Ameryko, przetrwaliśmy zamachy na Lincolna i Kennedy'ego. Z pewnością poradzimy sobie z kulą w głowie Baracka Obamy" – nawołuje na Twitterze Solly Forell, określający siebie jako konserwatywny bloger i "prawdziwy Afroamerykanin". Tego rodzaju protesty przeciwko rewolucji w amerykańskim systemie opieki zdrowotnej ze strony konserwatywnych Amerykanów nie są obecnie rzadkością.
Ubezpieczeniem zdrowotnym ma zostać objętych ponad 30 mln Amerykanów, którzy do tej pory nie mieli zapewnionej pełnej opieki medycznej. Dodatkowo, rodziny średniozamożne i ubogie będą mogły skorzystać z tańszej wersji ubezpieczenia. Dzięki specjalnemu prezydenckiemu rozporządzeniu niemożliwe ma być również federalne finansowanie aborcji, poza trzema sytuacjami: gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, zagraża życiu matki lub płód ludzki jest poważnie uszkodzony.Co więc tak bulwersuje amerykańskich obywateli, zwłaszcza tych o konserwatywnych poglądach? Zdaniem amerykanisty prof. Zbigniewa Lewickiego, wcale nie chodzi o finansowanie aborcji ze środków publicznych. - Sprawa aborcji pojawiła się jako kwestia poboczna. Głównym zmartwieniem Amerykanów jest to, że teraz każdy będzie musiał płacić za ubezpieczenie, a do tej pory była to kwestia wyboru – tłumaczy amerykanista.
Prof. Lewicki podkreśla, że liczba 30 mln Amerykanów, dla których reforma ma być szczególnie korzystna, to na warunki Amerykańskie wcale nie jest wiele. - To zaledwie 10 proc. obywateli. Do tej pory 85 proc. Amerykanów i tak posiadało ubezpieczenie – mówi profesor. Dodaje, że nakaz posiadania ubezpieczenia zdrowotnego przez wszystkich będzie teraz obwarowany grzywną i trzeba je będzie wykupić, tak jak ubezpieczenie samochodowe. I to najbardziej godzi w amerykańskie poczucie wolności.Izba Reprezentantów uchwaliła ustawę stosunkiem głosów 219 do 212. Przeciw głosowali wszyscy Republikanie i ponad 30 Demokratów. Demokratom udało się jednak w ostatniej chwili przekonać do głosowania "za" kilku demokratycznych kongresmenów z frakcji pro-life, z Bartem Stupakiem na czele. Do tego czasu byli oni przeciwni ustawie uważając, że umożliwi ona finansowanie aborcji z budżetu państwa.
To zachowanie rozczarowało większość obrońców życia. Organizacja Susan B. Anthony List przyznająca ordery "Obrońców życia" zapowiedziała, że pomimo wcześniejszej nominacji, Stupak może się z nią pożegnać. Pod Watykanem inna grupa obrońców życia urządziła protest żądając ekskomuniki dla spikerki Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.Większość działaczy pro-life zwraca uwagę, że przyjęte rozwiązanie nie jest żadnym kompromisem. - Prezydent wie, że jego obietnica nie będzie miała wagi prawa ustawowego, jest warta mniej, niż papier na którym została wydana – komentuje dla serwisu LifeSiteNews szef Family Research Counci Tony Perkins. Jego zdaniem, rozporządzenie prezydenckie będzie łatwe do obalenia w niedługim czasie przez sąd, lub do odwołania przez samego Obamę.
Republikanie zapowiadają, że będą jeszcze walczyć z reformą przy pomocy 11 stanowych prokuratorów generalnych, którzy będą kwestionować konstytucyjność ustawy. Ich zdaniem, sprzeczne z ustawą zasadniczą jest to, że nowe przepisy wymagają, by każdy z obywateli wykupił ubezpieczenie.Kongresmani republikańscy wygrażają demokratom, że wyborcy im tego nie zapomną i policzą się z nimi już w listopadzie, przy okazji wyborów do Kongresu. Senator John McCain podkreślił, że do tego czasu nie ma już szans na przyjęcie jakichkolwiek wspólnych ustaw. - Nie będzie żadnej współpracy do końca roku – mówił McCain. - Zatruli studnię tym, co zrobili i jak to zrobili.
Zadowolony jest natomiast twardy elektorat Partii Demokratycznej. Dla tych wyborców kwestia reformy zdrowotnej to od dekad sprawa ideowa. Poza tym zadowoleni są najbiedniejsi mieszkańcy USA, zwłaszcza przedstawiciele mniejszości etnicznych, jak Latynosi, czy choćby Polacy. Głosują tradycyjnie na demokratów w nadziei na różne socjalne zabezpieczenia.Ale obserwatorzy ostrzegają, że przed ustawą zdrowotną jeszcze długa i wyboista droga, bo teraz pakiet poprawek musi trafić do Senatu. Choć może zostać przyjęty zwykłą większością głosów (wystarczy więc 51), to senatorzy mogą wnosić do nich dodatkowe zmiany i poprawki.
Skomentuj
Komentuj jako gość