Lipcowy szczyt Trójmorza w Warszawie z udziałem Donalda Trumpa zwraca uwagę nie tylko gościną prezydenta USA, ale jest także jednym z najciekawszych wydarzeń regionu w ostatnim czasie. Inicjatywa nieformalnego porozumienia dwunastu państw leżących w rejonie między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym służyć ma pozyskiwaniu politycznego wsparcia i podejmowaniu działań na rzecz wspólnych projektów w Europie Środkowej i Wschodniej. Wskazuje, że w coraz bardziej podzielonej i doświadczanej konfliktami Unii Europejskiej istnieje szansa na zgodne współdziałanie, ale co najważniejsze – jest głośnym wołaniem o prawo do własnego głosu.
Idea Międzymorza nie jest nowa. Marzyła się już Józefowi Piłsudskiemu, który w federalizacji państw Europy Środkowo – Wschodniej widział powrót do tradycji Jagiellonów. Pierwotnie koncepcja była emanacją tęsknoty za utraconą mocarstwowością i chęcią sprawowania polskiej supremacji w regionie i jako taka nie miała większych szans na powodzenie. Zderzyła się wówczas z niepodległościowymi dążeniami nowo powstałych państw i silnym sprzeciwem zarówno ze strony Rosji, jak i Zachodu. Do pomysłu nawiązywał później prezydent Lech Kaczyński, który w mobilizacji mniejszych krajów przewidywał siłę zdolną przeciwstawić się wpływom Niemiec i Federacji Rosyjskiej.
Rozpoczynając wielką grę o podmiotowość Europy Środkowej Kaczyński próbował budować regionalny sojusz wokół Polski i wspólnie stawiać czoła zagrożeniu od strony rosyjskiej. Symboliczne wsparcie Gruzji w 2008 roku i słynne słowa: Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem przyjdzie czas na mój kraj, na Polskę przeszły do historii. Prezydent Andrzej Duda wskrzesza dawną ideę w ramach budowy współpracy gospodarczej, infrastrukturalnej i energetycznej. Sny o polskiej potędze ewoluują ku projektom głównie biznesowym i stają się przedsięwzięciem nastawionym na wspólne zyski gospodarcze. W sierpniu 2016 roku w chorwackim Dubrowniku decyzją dwunastu państw (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja oraz Słowenia) rodzi się Trójmorze.
Nie ma wątpliwości, że inicjatywa jest bardziej pieśnią przyszłości niż rzeczywistym konkretem, ale to właśnie drzemiący w niej potencjał sprawia, iż budzi tak duże zainteresowanie. Podejmowane są próby wyrównania różnic w zakresie poziomu życia w Unii Europejskiej, a same państwa Europy Środkowej i Wschodniej żywią nadzieję, że staną się bardziej bezpieczne i konkurencyjne, a promocja interesów całego regionu ma być nadrzędnym celem. Do tej pory Europa rozwijała się inwestując przede wszystkim w oś Wschód –Zachód, co stawiało nas poza szeregiem głównych beneficjentów i uzależniało od decyzji silniejszych od nas. Budowanie spójności od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne, czyli oś Północ – Południe ma ten trend odwrócić. Sto pięćdziesiąt siedem inicjatyw tworzonych przy amerykańskim technologicznym i finansowym wsparciu jest doskonałą alternatywą wobec zacieśniających się relacji niemiecko-rosyjskich i planowanej budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream. Kraje Trójmorza [...] znajdowały się przez dziesiątki lat za żelazną kurtyną i w związku z tym widzą swoje zaległości, które od czasów uzyskania niepodległości […] systematycznie nadrabiają. Chcemy się bardzo mocno na tym nadrabianiu skupić – mówił Andrzej Duda, gdy w maju 2017 roku przypominał, że chce uczynić Trójmorze priorytetem swojej prezydentury. - W ostatnich latach mogliśmy przekonać się, które rynki okazały się najbardziej odporne na kryzys i spowolnienie w światowej i europejskiej gospodarce [...] Europa Środkowa zdała ten test. Rejon Intermarium – boleśnie niedoinwestowany – zajmuje 1/3 powierzchni UE i tylko 10 procent unijnego PKB, ale już dziś rozwija się szybciej niż kraje Europy Zachodniej, w których wzrost gospodarczy mocno hamuje. Na ścisłej współpracy Trójmorze może tylko zyskać, zwłaszcza że przyszły unijny budżet nie będzie więcej już tak hojny i inicjatywa ma zniwelować skutki finansowego szoku. Z polskiego punktu widzenia dynamizacja regionu odzwierciedli się między innymi w realizacji inwestycji transportowych na szlakach handlowych i pasażerskich. Budowa tras Via Baltica i Via Carpathia, przecinających się z drogami, które w przyszłości będą tworzyć nowy Jedwabny Szlak, zaktywizuje rozwój wschodnich terenów Polski. Inwestycje w linię kolejową Rail Baltica pomogą w połączeniach handlowych z państwami nadbałtyckimi, gdzie rozwijanie infrastruktury kolejowej pozwoli możliwości Jedwabnego Szlaku wykorzystywać zdecydowanie bardziej efektywnie. Rozbudowa portów w Trójmieście, Szczecinie i Świnoujściu usprawni korytarz Północ – Południe i zmniejszy ryzyko ograniczenia roli Polski do kraju tranzytowego na linii kolejowej Pekin – Berlin.
Najbardziej palącą kwestią dla krajów Trójmorza pozostaje dywersyfikacja źródeł energii. Przez lata to właśnie Rosja wiodła prym w dostarczaniu gazu i stosowania w ten sposób nacisku politycznego. Zielone światło ze strony Komisji Europejskiej wobec Nord Stream II sprawia, że bezpieczeństwo energetyczne stało się sprawą priorytetową. Terminal LNG w Świnoujściu połączy gazociąg Baltic Pipe z terminalem LNG w Chorwacji i umożliwi zwiększenie dostaw gazu norweskiego, a dołączenie do tego dostawców z Kataru i Stanów Zjednoczonych stworzy cenową konkurencję i przybliży Europie Środkowo-Wschodniej zupełnie nowe możliwości. Otwiera szansę na budowę w regionie jednolitego rynku gazu odpornego na działania Kremla i daje okazję do prowadzenia transgranicznego handlu gazem w regionie. Tworząca się koncepcja silnego jądra w centrum Europy nie może podobać się Rosji i Niemcom. Projekty Trójmorza uderzają finansowo w zamierzenia Federacji Rosyjskiej, podważają panujące dotąd status quo, a umowy energetyczne z USA Rosja traktuje jako kolejny element gospodarczych sankcji. Gazprom boi się, że straci monopol i ewentualność gry cenowej. Zachodni krytycy wskazują z kolei, że Intermarium umocni podział Europy dwóch prędkości i zarzucają dwunastu krajom, iż wykorzystały wewnętrzne problemy UE dla własnej korzyści. Państwa bronią się, że ich współpraca nie jest tworzona w kontrze do UE i ma ją wręcz wzmacniać, ale elity w Brukseli wpadły w panikę. Silny trzon Trójmorza stanowi Grupa Wyszehradzka, która zwłaszcza we wspólnej polityce imigracyjnej udowodniła, że potrafi wziąć sprawy we własne ręce nie oglądając się na Niemcy. Niemiecka kanclerz Angela Merkel, która do tej pory rozgrywała ten rejon Europy tak, jak jej to było wygodnie, teraz musi liczyć się z tym, że musi negocjować z sojuszem całej czwórki. Niewykluczone, że Trójmorze może stać się remedium na problemy wewnętrzne UE, a inicjatywa wyraźnie skłania się ku temu, by powstał blok państw będących trzecią siłą w Europie.
Wielkie marzenie Piłsudskiego o Polsce od morza do morza było głównie celem geopolitycznym i chęcią stworzenia antyrosyjskiej federacji. Ze względu na niechęć krajów Europy Środkowo-Wschodniej do nowo niepodległej Rzeczypospolitej nie doczekało się nigdy realizacji. Koncepcja zainicjowana wspólnie przez Andrzeja Dudę i chorwacką prezydent Kolindę Grabar-Kitarović to projekt wyłącznie o charakterze ekonomicznym i nie jest bez-pośrednio skierowana przeciwko komukolwiek. Kraje regionu walczą wspólnymi siłami o środki unijne i zawrotną sumę 615 milionów dolarów mających zniwelować ograniczenia gospodarcze w regionie. Decydują kontrakty i umowy operatorów i firm odpowiedzialnych za całą infrastrukturę od Polski po Chorwację, a Trójmorze ma zacząć na siebie zarabiać. Przedsięwzięcie geopolityczne rozbiłoby jedność nieformalnego sojuszu głównie dlatego, że w polityce zagranicznej brakuje punktów stycznych. Sprzeciw wobec kwot imigracyjnych to za mało, by związać ze sobą państwa regionu, z których część opowiada się za silnym sojuszem z Niemcami, a reszta szuka strategicznego partnera w Rosji. Polska rozumie tę zależność i świadoma własnych ograniczeń, nie wychodzi z działaniami z czysto politycznego punktu widzenia. Tym samym nie należy spodziewać się konkretnych stanowisk politycznych, jasnych deklaracji i nawoływania do kolejnych antyrosyjskich sankcji. „Sojusz trzech mórz” liczony jest na dekady do przodu i niewykluczone, że kiedyś wyjdzie poza biznesowe ramy, ale do tego bardzo daleka droga. Póki co dopiero się tworzy i przyszłość oraz powodzenie Międzymorza na miarę XXI wieku stoją pod wielkim znakiem zapytania.
Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego
Skomentuj
Komentuj jako gość