logodebata

Wspomóż jedyny portal na Warmii i Mazurach, który nie boi się publikować prawdy o politykach i jest za to ciągany po sądach. Nigdy, przez prawie 18 lat istnienia, nie dostaliśmy 1 grosza dotacji publicznej. Redaktorzy i autorzy są wolontariuszami. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

sobota, lipiec 19, 2025
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Świat

Świat

Ultimatum, czyli z ręką w nocniku

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 20 listopad 2017 21:36
Bohdan Piętka

Wiceprezes IPN, prof. Krzysztof Szwagrzyk – który towarzyszył wicepremierowi Piotrowi Glińskiemu podczas jego wizyty na Ukrainie – ujawnił w wypowiedzi dla „Rzeczypospolitej”, że władze Ukrainy oczekują od Polski odbudowy nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach koło Przemyśla i ukarania winnych jego rozbiórki w kwietniu br. Sprawę tę Kijów postawił w formie ultymatywnej jako warunek zgody na wznowienie prac ekshumacyjno-poszukiwawczych na Wołyniu[1].
Dla strony ukraińskiej nie ma przy tym znaczenia, że nielegalny pomnik w Hruszowicach nie znajdował się na żadnej mogile i nie upamiętniał żadnych ofiar, ale terrorystów z UPA, którzy walczyli z powojenną Polską. Kijów kładzie na tej samej szali polskie ofiary ludobójstwa OUN-UPA oraz banderowców, którzy zarąbywali siekierami bezbronne polskie dzieci, kobiety i mężczyzn, a po wojnie walczyli z państwem polskim. Żądając upamiętnienia przez Polskę katów narodu polskiego, władze ukraińskie stawiają dalszy dialog polsko-ukraiński pod ścianą, ponieważ coś takiego jest dla społeczeństwa polskiego całkowicie nie do przyjęcia.
Takie ultimatum ze strony ukraińskiej obnażyło bankructwo polskiego strategicznego sojuszu z Ukrainą i bezkrytycznego wspierania pomajdanowej Ukrainy za wszelką cenę. Polska opinia publiczna, przekonywana od 2014 roku przez mainstream polityczno-medialny o konieczności wspierania Ukrainy, a także o tym, że stosunki polsko-ukraińskie są idealne pod każdym względem, nagle zobaczyła, że król jest nagi.
To zapewne wywołało reakcję ministra Witolda Waszczykowskiego, który oświadczył 2 listopada, że osoby znane na Ukrainie z gloryfikacji nacjonalizmu ukraińskiego oraz utrudniania polskich ekshumacji i upamiętnień zostaną objęte administracyjnym zakazem wjazdu do Polski[2]. Minister Waszczykowski zasugerował też, że może rekomendować prezydentowi Dudzie odwołanie grudniowej wizyty na Ukrainie. Łatwo się domyśleć, że do grona osób, które minister spraw zagranicznych miał na myśli, należy m.in. Wołodymyr Wiatrowycz – przewodniczący Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP) – ponieważ to przede wszystkim on wraz ze Światosławem Szeremetą doprowadził do wstrzymania prac ekshumacyjno-poszukiwawczych na Wołyniu. 9 listopada „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że MSZ pozbawił właśnie Wiatrowycza jako pierwszego prawa wjazdu do Polski[3].
Dlaczego jednak zaczęto od niego? Czy nie należało zacząć od byłego prezydenta Wiktora Juszczenki i obecnego prezydenta Petro Poroszenki? Przecież to oni odpowiadają w pierwszej kolejności za renesans banderowski na Ukrainie, który nastąpił w wyniku przewrotów politycznych z 2004 i 2014 roku. Ponadto prezydent Poroszenko odpowiada politycznie i prawnie za działania podległych mu urzędników, a więc także za blokowanie polskich ekshumacji i upamiętnień przez Wiatrowycza i Szeremetę.
Nieoczekiwanie również podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, Michał Dworczyk, zapowiedział odsłonięcie na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie tablic upamiętniających walki polskich samoobron i żołnierzy Wojska Polskiego z UPA w Hucie Stepańskiej, Wyrce, Przebrażu, Pańskiej Dolinie, Rybczy, Zasmykach, Jagodzinie-Rymaczach, Kupiczowie, Hanaczowie, Stanisłówce, Łukowcu Wiszniowskim, Łukowcu Żurawskim, Puzowie-Stężarzycach, Korytnicy, Biłce Królewskiej, Biłce Szlacheckiej, Narolu, Posadowie, Rzeczycy i Birczy. Inicjatorem takiego uhonorowania polskiej obrony przed UPA jest poseł Tomasz Rzymkowski. Nagle jego zabiegi uzyskały przychylność ministra Antoniego Macierewicza – dotychczas raczej wstrzemięźliwego wobec eksponowania polskich ofiar nacjonalizmu ukraińskiego i polskiej walki z UPA[4].
Niezwykle bezczelnie na zapowiedź odsłonięcia tych tablic zareagował przewodniczący UINP, negacjonista wołyński Wołodymyr Wiatrowycz. Pozwolił on sobie na stwierdzenie, że „teraz w Polsce na szczeblu państwowym upamiętniani są czekiści”[5].
Ta wypowiedź ostatecznie dyskwalifikuje Wiatrowycza jako partnera do jakichkolwiek rozmów i pokazuje, że ze stroną ukraińską w sprawach pamięci historycznej nie ma o czym rozmawiać. Obłędny kult UPA, który uczyniono na pomajdanowej Ukrainie podstawą tożsamości narodowo-państwowej, uniemożliwia dialog z tym państwem oraz wyklucza upamiętnienie polskich ofiar ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Musiał to w końcu zauważyć też prezes polskiego IPN Jarosław Szarek. Udzielił on prawicowym mediom jednoznacznej wypowiedzi, w której stwierdził, że IPN ma „fatalne relacje ze stroną ukraińską”, pomiędzy IPN i UINP ma miejsce „tak naprawdę zimna wojna”, a „bez gestu ze strony Ukrainy nie będzie przełomu w naszych relacjach”. Szef polskiego IPN nie pozostawił wątpliwości jak postrzega gloryfikację OUN i UPA: „Ukraina musi jedno wziąć pod uwagę, że taka droga gloryfikacji tych formacji jest całkowicie ahistoryczna. (…) UPA była zbrojną organizacją jednej z partii, nawet jednej z frakcji partyjnych”[6].
Jarosław Szarek skrytykował ponadto skandaliczną wypowiedź byłego prezydenta Wiktora Juszczenki, który postawił na jednej płaszczyźnie UPA i AK oraz Banderę i Piłsudskiego. W kontekście tej wypowiedzi prezes IPN zauważył, że kierowana przez niego instytucja wielokrotnie pokazywała dobrą wolę wobec strony ukraińskiej, ale „teraz wyczerpaliśmy chęć porozumienia. Nie widzę możliwości dalszej współpracy w jakimkolwiek celu, jeśli Ukraina nie pokaże swojej dobrej woli (…) i nie poda ręki z konkretną propozycją”[7].
Na koniec głos zabrał prezydent Andrzej Duda. „Oczekuję od pana prezydenta Petro Poroszenki i od jego współpracowników, od pana premiera Hrojsmana, że ludzie, którzy otwarcie głoszą poglądy nacjonalistyczne i antypolskie nie będą zajmowali ważnych miejsc w ukraińskiej polityce, ponieważ tacy ludzie nie budują relacji pomiędzy naszymi krajami, oni je burzą. Więc tacy ludzie w wielkiej polityce, w polityce, która ma międzynarodowe znaczenie, nie powinni mieć od strony ukraińskiej miejsca” – powiedział prezydent Duda 7 listopada wywiadzie dla TV Trwam i Radia Maryja[8].
Z czym mamy tutaj do czynienia? Czy rządząca prawica nagle przejrzała na oczy i zaczęła rewidować swą fatalną i w gruncie rzeczy antypolską politykę wobec Ukrainy? Myślę, że raczej bliskie prawdy będzie stwierdzenie, że obóz rządzący – bezkrytycznie wspierający Ukrainę politycznie i finansowo – znalazł się po prostu z ręką w nocniku. Za przyjmowanie masowej migracji ukraińskiej, za finansowanie ukraińskiego systemu emerytalnego, za objęcie imigrantów ukraińskich programem 500 plus i wiele innych dobrodziejstw, finansowanych przez polskiego podatnika, mamy z drugiej strony szalony kult OUN i UPA oraz groźne pohukiwania Wiatrowycza, Szeremety, Michalczyszyna, Tiahnyboka i innych epigonów Stepana Bandery. Trzeba więc ratować twarz przed polską opinią publiczną i z tego najprawdopodobniej wynikają ruchy podjęte przez ministrów Waszczykowskiego oraz Macierewicza.
Odpowiedzi na ukraińskie ultimatum ze strony ministrów Waszczykowskiego i Macierewicza nie można traktować jako zmianę dotychczasowej polityki PiS wobec Ukrainy. Gdyby rzeczywiście była to zmiana polityki, to pierwszym posunięciem ministra spraw zagranicznych powinno być odwołanie z Kijowa ambasadora Jana Piekły– chyba najbardziej radykalnego, a przynajmniej jednego z najbardziej radykalnych wyznawców prometeizmu i giedroycizmu, którego postawa symbolizuje właśnie dotychczasową uległą politykę polską wobec Ukrainy. Politykę sprowadzającą się, najogólniej rzecz biorąc, do chowania głowy w piasek w obliczu renesansu banderowskiego na Ukrainie. Następnym krokiem powinno być poparcie sprzeciwu Węgier i Rumunii wobec ukraińskiej ustawy językowej oraz stanowiska Węgier wobec zablokowania szczytu NATO-Ukraina.
Nic takiego nie nastąpiło. Mało tego. 8 listopada Sejm, głosami Zjednoczonej Prawicy, po raz kolejny odrzucił projekt ustawy o penalizacji banderyzmu na terytorium Polski[9]. Podważa to wiarygodność działań, czy raczej gestów, które miały miejsce ze strony ministrów Waszczykowskiego i Macierewicza.
Bo też te gesty nie były skierowane przeciw Ukrainie i tamtejszym środowiskom banderowskim, ale do polskiej opinii publicznej ze szczególnym uwzględnieniem elektoratu kresowego PiS. Nie mamy zatem do czynienia z rewizją szkodliwej polityki wobec Ukrainy, ale z próbą zachowania wiarygodności PiS wobec elektoratu kresowego. Z elektoratem tym, w większości prawicowym, obóz rządzący musi się bowiem liczyć. W przeciwieństwie do obozu liberalnego, który żadnego elektoratu kresowego nie posiada i dlatego zareagował krytycznie, a miejscami z oburzeniem, na działania obu ministrów. Tak czy inaczej, postsolidarnościowe elity polityczne – zarówno będące obecnie u władzy, jak i znajdujące się teraz w opozycji – nie zmienią swojego zasadniczego stanowiska wobec pomajdanowej Ukrainy. To bowiem wymagałoby przebudowy całej konstrukcji politycznej, którą od 30 lat budowały te elity, sytuującej Polskę w roli głównego podwykonawcy polityki amerykańskiej w Europie Środkowej i na obszarze poradzieckim.
[1] Kijów żąda odbudowy nielegalnego „pomnika” ku czci UPA w Hruszowicach i ukarania „winnych”, http://www.kresy.pl, 27.10.2017.
[2] Waszczykowski: Ludzie, którzy ostentacyjnie zakładają mundury SS Galizien do Polski nie wjadą, http://www.kresy.pl, 2.11.2017.
[3] „Dziennik Gazeta Prawna”: szef ukraińskiego IPN nie wjedzie do Polski, http://www.wiadomosci.onet.pl, 9.11.2017.
[4] Nowe tablice na Grobie Nieznanego Żołnierza. „Zostaną umieszczone z inicjatywy szefa MON”, http://www.rmf24.pl, 8.11.2017.
[5] Prezes ukraińskiego IPN: nowe tablice na Grobie Nieznanego Żołnierza upamiętniają czekistów, http://www.wiadomosci.onet.pl, 9.11.2017.
[6] Prezes IPN bez złudzeń: Instytut ma fatalne relacje ze stroną ukraińską; to jest tak naprawdę zimna wojna, http://www.wpolityce.pl, 26.10.2017.
[7] Dr Szarek: Nie widzę możliwości dalszej współpracy z Ukrainą. Muszą wyciągnąć rękę, http://www.telewizjarepublika.pl, 26.10.2017.
[8] Prezydent Duda: Oczekuję do prezydenta Ukrainy, że ludzie o antypolskich poglądach nie będą w ukraińskiej polityce, http://www.magnapolonia.org, 7.11.2017.
[9] Rzymkowski: PiS po raz kolejny blokuje ustawę o penalizacji banderyzmu, http://www.dorzeczy.pl, 9.11.2017.
Bohdan Piętka   https://bohdanpietka.wordpress.com/

Czytaj więcej: Ultimatum, czyli z ręką w nocniku

Komentarz (15)

Mocznik, czyli antyklimatyczna partyzantka

Szczegóły
Opublikowano: środa, 20 wrzesień 2017 18:15
Andrzej Szczęśniak

Unia Europejska w swoich wysiłkach ratowania globu przed zmianami klimatu skupia się obecnie na transporcie, sięgając w nowe rejony regulacji emisji szkodliwych gazów. Wraz z narastaniem walki rośnie ilość absurdów generowanych przez nowe przepisy – prawdopodobnie w ilości równej kwadratowi stron nowych dyrektyw.
Jednak czego to nie robi się dla dobra własnego przemysłu, od lat systematycznie podwyższając poprzeczkę dla producentów samochodów. Proces trwa już od 1970 roku, gdy wyszła pierwsza dyrektywa na ten temat, a od 1992 r. wprowadzono normy Euro I. Najnowsze, Euro VI, weszło w życie 1 stycznia 2014 r.
Nic bowiem lepiej niż kolejne wyśrubowane wymagania Euro nie chroni europejskiego przemysłu samochodowego. A ten jest przecież chlubą Europy, jest przebojem eksportowym, daje dużo dobrze płatnych miejsc pracy. Transport w EU to ponad 10 milionów miejsc pracy, 5% całej gospodarki (PKB), a przemieszanie i składowanie towarów to 10-15% kosztów europejskiej produkcji. Gospodarstwa domowe w Europie wydają ponad 13% swoich budżetów na produkty i usługi związane z transportem. Dobra strategia, patrząc na gospodarkę narodową jako całość. Chociaż ma też swoje wady.
Przede wszystkim podwyższa koszty kapitałowych (droższy zakup środka transportu) – różnica cen między ciągnikami siodłowymi generacji Euro-5 i Euro-6 dochodziła do 10 tysięcy Euro. Pieniądze trafiają do firm rozwijających wysokie technologie, gdzie dominują świetne marki (Bosch, Hilite, Grundfos, Cummins). Jednak to kartelizuje rynek - coraz mniej jest małych firm, coraz więcej dużych. Zwiększa zużycie paliwa, zwiększając masę całkowitą pojazdu i pracę, którą silnik ma wykonać.
Także pod względem technicznych parametrów i wymogów – producenci doszli już do ściany. Najzabawniejszym przykładem jest użycie mocznika, który przecież nie jest paliwem. Jednak żeby spełnić wymogi unijne, trzeba go tankować pod postacią AdBlue, czyli 32,5% wysokiej czystości wodnego roztworu mocznika.
Okazuje się bowiem, że silnik zasilany olejem napędowym, zwany popularnie dieslem, nie ma szans spełnić wyśrubowanych norm ekologicznych. Według prawa Unii Europejskiej wysokoprężne samochody ciężarowe powinny po prostu zniknąć. A to 5 procent samochodów na europejskich drogach, wykonujących coraz większą pracę transportową (jedna czwartą całego transportu samochodowego). Aby do tego nie dopuścić, trzeba dodać proces oczyszczający spaliny z niechcianych składników. Stąd w samochodach pojawiły się katalizatory SCR (Selective Catalytic Reduction – Selektywna Redukcja Katalityczna), gdzie mocznik jako reduktor pomoże ograniczyć emisję tlenków azotu, zamieniając je w azot i parę wodną.

adblue silniki euro5 ic ua.intercars.eu

Nowy układ – nowe problemy. A układ nie jest wcale taki mały – wielkością porównywalny jest z silnikiem, a problemy jeszcze większe. Po pierwszy mocznik nie wytrzymuje niskich temperatur – już przy minus 6 stopniach tężeje, a przy minus 11 – zamarza. Trzeba więc go podgrzewać. Często psuje się także wtryskiwacz AdBlue czy też pompa dawkująca mocznik. Cały układ SCR to zdecydowanie najbardziej awaryjna część samochodów ciężarowych. Awarie takie najczęściej zdarzają się przy jeździe miejskiej i niosą ze sobą solidne koszty. Pompa kosztuje trzy-cztery tysiące złotych, a czujnik od 1300 do 2500 zł. Do tego dochodzą awarie grzałek, zapchane filtry itd. itp. Nie mówiąc już o kosztach eksploatacji - zużycie płynu AdBlue to około 4-5% zużycia oleju napędowego.
Awarie to nie tylko koszty, powodują także poważne utrudnienia. System SCR działa w układzie wydechowym i nie wpływa na pracę silnika, jednak w przypadku uszkodzenia układu AdBlue – producenci wstawili blokady obniżające moc silnika, potrafiące ograniczyć prędkość jazdy do 20 kilometrów na godzinę.
Jednak od czego jest innowacyjność? Radzimy sobie. Dajemy radę i z tym utrudnieniom Made in Bruksela. Powstało coś, co pozbawia nas tych wszelkich kłopotów, a nazywa się „emulator AdBlue”, popularnie zwany AdBlue Killer. To urządzenie oszukuje silnik, informując go, że usuwanie tlenków azotu działa. Wtedy system nie włącza trybu awaryjnego. Potrafi nawet zmylić systemy kontrolne w komputerach diagnostycznych. A poza tym ma same zalety - nie trzeba kupować mocznika, system się nie psuje, więc nie trzeba go naprawiać, itd.
Niestety, producenci (zachodnia Europa, głównie Niemcy) zorientowali się, że na wschodzie Europy (głównie Polska) coś jest nie tak. Oceniają, że co piąty samochód w naszym regionie jest wyposażony w taki drobiazg. Poskarżyli się gdzie trzeba, stowarzyszenie producentów ACEA zaalarmowało Unię Europejską, już policja i inspekcja drogowa, wyposażone w instrukcje, ruszają na drogi łapać tych, którzy nie chcą chronić klimatu.
Walka tarczy i miecza jest wieczna.
marzec 2017
Andrzej Szczęśniak  http://szczesniak.pl/

Ekspert rynku ropy i paliw, gazu płynnego i ziemnego, bezpieczeństwa energetycznego i polityki energetycznej. Wydawca serwisów internetowych i publikacji branżowych. Publicysta gospodarczo-polityczny.

(zam. A.K.)

Czytaj więcej: Mocznik, czyli antyklimatyczna partyzantka

Komentarz (1)

Lewica chce „zresetować” historię

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 24 sierpień 2017 20:43
Jan Engelgard

Zachodnia lewica (czy jak kto woli lewactwo) w ideologicznym amoku chce doprowadzić do wykasowania ze świadomości społecznej a co za tym idzie usunąć z przestrzeni publicznej ślady niepoprawnej politycznie historii. Każdy kto nie pasuje do wzorca poprawnościowego – musi zniknąć. Ten wzorzec jest ciasny niczym gorset – praktycznie mało kto się w nim mieści. Stąd też czystka będzie musiała być na ogromną skalę.
W Charlottesville w USA doszło do zamieszek, których tłem był zamiar usunięcia z parku w tym mieście pomnika gen. Roberta Lee, legendarnego wodza armii konfederackiej w czasie wojny secesyjnej (1861-1865). Pomnik od lat nie podoba się lewicy, murzynom, feministkom i wszystkim innym „postępowcom”. Co prawda gen. Lee nie był zwolennikiem niewolnictwa, ale walczył po „złej” stronie. W kilka dni po zajściach w Charlottesville media obiegły zdjęcia rozwścieczonych lewaków niszczących pomnik szeregowego żołnierza Konfederacji. Co ciekawe, w głosach oburzenia jakie pojawiły się po tych wydarzeniach prawie nikt nie potępił niszczenia pomników, czyli pamięci o historii (jaka by ona nie była), ale winnym był wyłącznie „rasizm” i „skrajna prawica”.
Od wielu lat na Zachodzie nasila się walka z tradycją i historią, a konkretnie z cywilizacją europejską (chrześcijańską). Obecna lewica nowego typu chce zaczynać od zera, całe wieki poprzedzające narodziny jej „światłej” ideologii – to jest śmietnik nie warty pamięci. Ale to nie wystarczy, trzeba jeszcze zniszczyć ślady tych „mrocznych czasów”. Ponieważ zaś prawie nikt z wielkich postaci przeszłości nie pasuje do obecnie obowiązującego wzorca ideowego – tym gorzej dla nich. Najpierw pomniki, potem budowle (kościoły), a na końcu może i groby – kto wie? Po drodze można będzie jeszcze spalić większą część literatury, jak to ma już miejsce w Szwecji, gdzie uznano powieści dla dzieci Astrid Lindgren za „faszystowskie”. Wszystko jeszcze przed nami – przecież już raz we Francji ustanowiono Rok Zerowy.
Jan Engelgard
Myśl Polska, nr 35-36 (27.08-3.09.2017)

konfAllen Armentrout
Na zdjęciu Allen Armentrout pod pomnikiem generała Lee.

Allen Armentrout został usunięty z Pensacola Christian College, gdzie studiował. Wyrzucono go za udział w wydarzeniach w Charlottesville. W mundurze i z flagą Konfederacji w rękach stał pod pomnikiem generała Lee, otoczony lewakami, którzy obrzucali go wyzwiskami i wykonywali nieprzyzwoite gesty jak ta panienka na zdjęciu. Tyle wystarczyło żeby wylecieć.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Lewica chce „zresetować” historię

Komentarz (20)

A może Międzymorze?

Szczegóły
Opublikowano: środa, 26 lipiec 2017 01:53
Magdalena Piórek

Lipcowy szczyt Trójmorza w Warszawie z udziałem Donalda Trumpa zwraca uwagę nie tylko gościną prezydenta USA, ale jest także jednym z najciekawszych wydarzeń regionu w ostatnim czasie. Inicjatywa nieformalnego porozumienia dwunastu państw leżących w rejonie między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym służyć ma pozyskiwaniu politycznego wsparcia i podejmowaniu działań na rzecz wspólnych projektów w Europie Środkowej i Wschodniej. Wskazuje, że w coraz bardziej podzielonej i doświadczanej konfliktami Unii Europejskiej istnieje szansa na zgodne współdziałanie, ale co najważniejsze – jest głośnym wołaniem o prawo do własnego głosu.

Idea Międzymorza nie jest nowa. Marzyła się już Józefowi Piłsudskiemu, który w federalizacji państw Europy Środkowo – Wschodniej widział powrót do tradycji Jagiellonów. Pierwotnie koncepcja była emanacją tęsknoty za utraconą mocarstwowością i chęcią sprawowania polskiej supremacji w regionie i jako taka nie miała większych szans na powodzenie. Zderzyła się wówczas z niepodległościowymi dążeniami nowo powstałych państw i silnym sprzeciwem zarówno ze strony Rosji, jak i Zachodu. Do pomysłu nawiązywał później prezydent Lech Kaczyński, który w mobilizacji mniejszych krajów przewidywał siłę zdolną przeciwstawić się wpływom Niemiec i Federacji Rosyjskiej.
Rozpoczynając wielką grę o podmiotowość Europy Środkowej Kaczyński próbował budować regionalny sojusz wokół Polski i wspólnie stawiać czoła zagrożeniu od strony rosyjskiej. Symboliczne wsparcie Gruzji w 2008 roku i słynne słowa: Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem przyjdzie czas na mój kraj, na Polskę przeszły do historii. Prezydent Andrzej Duda wskrzesza dawną ideę w ramach budowy współpracy gospodarczej, infrastrukturalnej i energetycznej. Sny o polskiej potędze ewoluują ku projektom głównie biznesowym i stają się przedsięwzięciem nastawionym na wspólne zyski gospodarcze. W sierpniu 2016 roku w chorwackim Dubrowniku decyzją dwunastu państw (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja oraz Słowenia) rodzi się Trójmorze.

2017 07 06 trojmorze
Nie ma wątpliwości, że inicjatywa jest bardziej pieśnią przyszłości niż rzeczywistym konkretem, ale to właśnie drzemiący w niej potencjał sprawia, iż budzi tak duże zainteresowanie. Podejmowane są próby wyrównania różnic w zakresie poziomu życia w Unii Europejskiej, a same państwa Europy Środkowej i Wschodniej żywią nadzieję, że staną się bardziej bezpieczne i konkurencyjne, a promocja interesów całego regionu ma być nadrzędnym celem. Do tej pory Europa rozwijała się inwestując przede wszystkim w oś Wschód –Zachód, co stawiało nas poza szeregiem głównych beneficjentów i uzależniało od decyzji silniejszych od nas. Budowanie spójności od Bałtyku po Adriatyk i Morze Czarne, czyli oś Północ – Południe ma ten trend odwrócić. Sto pięćdziesiąt siedem inicjatyw tworzonych przy amerykańskim technologicznym i finansowym wsparciu jest doskonałą alternatywą wobec zacieśniających się relacji niemiecko-rosyjskich i planowanej budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream. Kraje Trójmorza [...] znajdowały się przez dziesiątki lat za żelazną kurtyną i w związku z tym widzą swoje zaległości, które od czasów uzyskania niepodległości […] systematycznie nadrabiają. Chcemy się bardzo mocno na tym nadrabianiu skupić – mówił Andrzej Duda, gdy w maju 2017 roku przypominał, że chce uczynić Trójmorze priorytetem swojej prezydentury. - W ostatnich latach mogliśmy przekonać się, które rynki okazały się najbardziej odporne na kryzys i spowolnienie w światowej i europejskiej gospodarce [...] Europa Środkowa zdała ten test. Rejon Intermarium – boleśnie niedoinwestowany – zajmuje 1/3 powierzchni UE i tylko 10 procent unijnego PKB, ale już dziś rozwija się szybciej niż kraje Europy Zachodniej, w których wzrost gospodarczy mocno hamuje. Na ścisłej współpracy Trójmorze może tylko zyskać, zwłaszcza że przyszły unijny budżet nie będzie więcej już tak hojny i inicjatywa ma zniwelować skutki finansowego szoku. Z polskiego punktu widzenia dynamizacja regionu odzwierciedli się między innymi w realizacji inwestycji transportowych na szlakach handlowych i pasażerskich. Budowa tras Via Baltica i Via Carpathia, przecinających się z drogami, które w przyszłości będą tworzyć nowy Jedwabny Szlak, zaktywizuje rozwój wschodnich terenów Polski. Inwestycje w linię kolejową Rail Baltica pomogą w połączeniach handlowych z państwami nadbałtyckimi, gdzie rozwijanie infrastruktury kolejowej pozwoli możliwości Jedwabnego Szlaku wykorzystywać zdecydowanie bardziej efektywnie. Rozbudowa portów w Trójmieście, Szczecinie i Świnoujściu usprawni korytarz Północ – Południe i zmniejszy ryzyko ograniczenia roli Polski do kraju tranzytowego na linii kolejowej Pekin – Berlin.
Najbardziej palącą kwestią dla krajów Trójmorza pozostaje dywersyfikacja źródeł energii. Przez lata to właśnie Rosja wiodła prym w dostarczaniu gazu i stosowania w ten sposób nacisku politycznego. Zielone światło ze strony Komisji Europejskiej wobec Nord Stream II sprawia, że bezpieczeństwo energetyczne stało się sprawą priorytetową. Terminal LNG w Świnoujściu połączy gazociąg Baltic Pipe z terminalem LNG w Chorwacji i umożliwi zwiększenie dostaw gazu norweskiego, a dołączenie do tego dostawców z Kataru i Stanów Zjednoczonych stworzy cenową konkurencję i przybliży Europie Środkowo-Wschodniej zupełnie nowe możliwości. Otwiera szansę na budowę w regionie jednolitego rynku gazu odpornego na działania Kremla i daje okazję do prowadzenia transgranicznego handlu gazem w regionie. Tworząca się koncepcja silnego jądra w centrum Europy nie może podobać się Rosji i Niemcom. Projekty Trójmorza uderzają finansowo w zamierzenia Federacji Rosyjskiej, podważają panujące dotąd status quo, a umowy energetyczne z USA Rosja traktuje jako kolejny element gospodarczych sankcji. Gazprom boi się, że straci monopol i ewentualność gry cenowej. Zachodni krytycy wskazują z kolei, że Intermarium umocni podział Europy dwóch prędkości i zarzucają dwunastu krajom, iż wykorzystały wewnętrzne problemy UE dla własnej korzyści. Państwa bronią się, że ich współpraca nie jest tworzona w kontrze do UE i ma ją wręcz wzmacniać, ale elity w Brukseli wpadły w panikę. Silny trzon Trójmorza stanowi Grupa Wyszehradzka, która zwłaszcza we wspólnej polityce imigracyjnej udowodniła, że potrafi wziąć sprawy we własne ręce nie oglądając się na Niemcy. Niemiecka kanclerz Angela Merkel, która do tej pory rozgrywała ten rejon Europy tak, jak jej to było wygodnie, teraz musi liczyć się z tym, że musi negocjować z sojuszem całej czwórki. Niewykluczone, że Trójmorze może stać się remedium na problemy wewnętrzne UE, a inicjatywa wyraźnie skłania się ku temu, by powstał blok państw będących trzecią siłą w Europie.
Wielkie marzenie Piłsudskiego o Polsce od morza do morza było głównie celem geopolitycznym i chęcią stworzenia antyrosyjskiej federacji. Ze względu na niechęć krajów Europy Środkowo-Wschodniej do nowo niepodległej Rzeczypospolitej nie doczekało się nigdy realizacji. Koncepcja zainicjowana wspólnie przez Andrzeja Dudę i chorwacką prezydent Kolindę Grabar-Kitarović to projekt wyłącznie o charakterze ekonomicznym i nie jest bez-pośrednio skierowana przeciwko komukolwiek. Kraje regionu walczą wspólnymi siłami o środki unijne i zawrotną sumę 615 milionów dolarów mających zniwelować ograniczenia gospodarcze w regionie. Decydują kontrakty i umowy operatorów i firm odpowiedzialnych za całą infrastrukturę od Polski po Chorwację, a Trójmorze ma zacząć na siebie zarabiać. Przedsięwzięcie geopolityczne rozbiłoby jedność nieformalnego sojuszu głównie dlatego, że w polityce zagranicznej brakuje punktów stycznych. Sprzeciw wobec kwot imigracyjnych to za mało, by związać ze sobą państwa regionu, z których część opowiada się za silnym sojuszem z Niemcami, a reszta szuka strategicznego partnera w Rosji. Polska rozumie tę zależność i świadoma własnych ograniczeń, nie wychodzi z działaniami z czysto politycznego punktu widzenia. Tym samym nie należy spodziewać się konkretnych stanowisk politycznych, jasnych deklaracji i nawoływania do kolejnych antyrosyjskich sankcji. „Sojusz trzech mórz” liczony jest na dekady do przodu i niewykluczone, że kiedyś wyjdzie poza biznesowe ramy, ale do tego bardzo daleka droga. Póki co dopiero się tworzy i przyszłość oraz powodzenie Międzymorza na miarę XXI wieku stoją pod wielkim znakiem zapytania.
Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Czytaj więcej: A może Międzymorze?

Komentarz (2)

Więcej artykułów…

  1. Trójmorze, czyli Polska krajem frontowym bez realnych gwarancji bezpieczeństwa
  2. Za i przeciw Trumpowi

Strona 17 z 32

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20
  • 21
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Ale aktywnością na sesjach rady miasta nie grzeszy. Prawie się nie odzywa.
Możdżonek zostanie jednym z do...
8 godzin(y) temu
Ukry przejmują nasz Kraj
https://www.magnapolonia.org/dotacje-dla-ukraincow-zakladajacych-firmy-w-polsce/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR7TxZoOz0RhDRSfDJ...
Co radny Bobek dostał od Kosin...
10 godzin(y) temu
Wypij 2.0
Taki sam typ człowieka co wypij. Zresztą co się dziwić jak zadaje się z Radosławem W. Z inwarmii i Kacperkiem który robi fotki Królowi
Możdżonek zostanie jednym z do...
10 godzin(y) temu
Jest parcie na szkło. Były fotki z Mateckim i pikniki za kasę służb PiSu, potem wybory samorządowe i słaby wynik jego listy, radny typu "selfie" bez o...
Możdżonek zostanie jednym z do...
19 godzin(y) temu
Ten to akurat już tylko w długi obrasta. Sam wolnego stołka szuka. Sprawozdanie majątkowe wykazało niecały tysiąc na koncie i sporo zobowiązań. A spół...
Co radny Bobek dostał od Kosin...
21 godzin(y) temu
Bożenna Ulewicz – redaktor naczelna tzw. „Echa Pojezierza”. http://naszepojezierze.olsztyn.pl/
Co radny Bobek dostał od Kosin...
23 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Barbarzyński atak "silnych ludzi" Tuska na praworządność Zbigniew Lis Motto Tuska: Będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy, czyli uchwałami Sejmu i rozporządzeniami zmieniać ustawy, wg zasady –… Zobacz
  • Co trzeba zrobić, żeby PiS wygrało kolejne wybory? Zbigniew Lis Wielu Polaków głosujących nie za opozycją, tylko przeciw PiS, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji ich decyzji oraz z powagi… Zobacz
  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Skandal w Sejmie. Poseł Cichoń nie ogłosił wyniku głosowania i uciekł
  • Wyborcza sporządziła listę osób do zwolnienia z pracy, związanych z PiS
  • Kicermanowie i Koch wpłacili na Trzaskowskiego, Orzechowska i Szmit na Nawrockiego
  • Czy przejdzie wniosek radnych PiS o odwołanie przewodniczących Sejmiku?
  • Co radny Bobek dostał od Kosiniaka-Kamysza za uratowanie koalicji PO/PSL w Sejmiku?
  • Dyrektor WOMP w Olsztynie zatrzymany pod zarzutem korupcji (ustawiania przetargów)
  • Gołdap ma zwrócić 18 mln zł za niezrealiowaną budowę zakładu przyrodoleczniczego
  • Po 8 latach dojrzeli. Chcą zbudować w Olsztynie szpital kliniczny za 1 miliard zł
  • Dyrektorzy WORD w Elblągu (PSL) i Olsztynie (PO) zarabiają po 30 tys. zł
  • W gronie zatrzymanych syn znanego biznesmena z Olsztyna
  • Prezydent Szewczyk: „Nie ma miejsca na gloryfikację zbrodni Armii Czerwonej w centrum Olsztyna”
  • Campus Polska Przyszłości w tym roku się nie odbędzie. Czy Niemcy uznali, że nie warto dalej inwestować?

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.