Zamach na Hitlera 20 lipca 1944 r.
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 08 wrzesień 2019 19:43
- Marek Skolimowski
Przypadająca 75. rocznica nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu skłania, jak zawsze do refleksji. Dla współczesnego społeczeństwa niemieckiego stanowi powód do dumy i ma zaświadczać, że nie wszyscy obywatele III Rzeszy dali się uwieść dyktatorowi i nie wszyscy godzili się na jego zbrodniczą politykę. Warto jednak wiedzieć, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu większość Niemców uważała spiskowców z płk. hr. Clausem von Stauffenbergiem na czele za zdrajców, którzy zaplanowali zabójstwo Adolfa Hitlera, naczelnego dowódcę Wehrmachtu i wodza narodu niemieckiego w sytuacji wyraźnych klęsk wojsk niemieckich na wszystkich frontach. Przecież śmierć wodza spowodowałaby chaos i przyspieszyłaby bez wątpienia klęskę Niemiec.
W tym kontekście warto się zastanowić dlaczego grupa wyższych rangą oficerów i urzędników oraz części kół arystokratycznych postanowiła wyeliminować Hitlera na 10 miesięcy przed całkowitą klęską „tysiącletniej” III Rzeszy i czy w Niemczech istniał antynazistowski ruch oporu?
Odpowiedź na to pytanie jest w zasadzie prosta. Otóż kiedy III Rzesza zwyciężała, kiedy podporządkowała sobie wiele państw europejskich (które bezlitośnie grabiła) o żadnym zorganizowanym ruchu oporu nie było mowy. Po klęsce „odwiecznego wroga” – Francji zapanowała wprost euforia. Co prawda nie wszystkim Niemcom odpowiadał reżim hitlerowski, ale woleli bezpiecznie przeczekać.
Chlubnym wyjątkiem była grupa młodzieży studenckiej z Monachium na czele z 21-letnią Sofie Scholl, znana dziś pod nazwą „Biała Róża”, która w 1942 r. kolportowała ulotki, nawołujące społeczeństwo niemieckie do opamiętania. Ulotki informowały także o zbrodniach hitlerowskich w okupowanych krajach, w tym i w Polsce. Bohaterscy konspiratorzy zostali jednak wkrótce ujęci przez Gestapo i straceni.
Zorganizowany spisek w kręgach wyższych wojskowych i konserwatywnych kołach arystokratycznych zaczął się powoli zawiązywać po niespodziewanym wypowiedzeniu wojny Stanom Zjednoczonym, a zwłaszcza po klęskach Wehrmachtu na froncie wschodnim. Zdano sobie sprawę, że tej wojny nie da się już wygrać. Należy więc jak najszybciej zawrzeć rozejm z aliantami zachodnimi, przerzucić wszystkie siły na front wschodni i ratować co się jeszcze da, łącznie za zdobyczami terytorialnymi, w tym i w Polsce. Jedyną przeszkodą w realizacji tych zamiarów był Hitler, który nie chciał nawet słyszeć o jakimkolwiek zawieszeniu broni z Zachodem. Dlatego należało go wyeliminować. Dylematem był fakt złamania przysięgi wojskowej na wierność Führerowi, ale wykalkulowano, że po śmierci Hitlera, przysięga przestanie obowiązywać niemieckich żołnierzy.
Centrum wojskowe spisku tworzyli wojskowi skupieni wokół gen. Ludwika Becka, byłego szefa sztabu generalnego wojsk lądowych, który jeszcze przed wojną wystąpił z wojska, przestraszony awanturniczymi planami wojennymi Hitlera. Duszami spisku byli także generałowie: Friedrich Olbricht, Hans Oster z Abwehry i Henning von Tresckow. Co ciekawe, ten ostatni, podobnie jak wielu innych byli wcześniej entuzjastami nazizmu i Hitlera. Później do centrum dołączył płk Claus von Stauffenberg. Płk Stauffenberg, arystokrata, dzielnie walczył za Fuhrera i III Rzeszę. Brał udział w kampanii przeciwko Polsce w 1939 r. W listach do żony niepochlebnie wyrażał się o Polakach i naszym kraju. Podkreślał, że w Polsce panuje brud i bałagan i wszędzie roi się od Żydów. Sugerował, że ludność polska mogłaby być parobkami w majątkach niemieckich. Później walczył w Afryce Północnej. Szybko awansował. W Afryce został ciężko ranny, stracił oko i rękę. Po wyleczeniu, będąc inwalidą nadal pozostał w Wehrmachcie. W czerwcu 1944 r. w stopniu pułkownika objął stanowisko szefa sztabu Armii Rezerwowej dowodzonej przez gen Fromma w Berlinie. Stał się cennym nabytkiem dla spiskowców, bo sprawując taką funkcje miał bezpośrednie dojście do Hitlera, co było nieosiągalne nawet dla generałów. Żeby od-dać sprawiedliwość, to ważnym motywem działania spiskowców była także wiedza o ogromie zbrodni wojennych popełnianych przez SS, a także niekiedy i przez wojska niemieckie w krajach podbitych, zwłaszcza na ludności żydowskiej, ale nie tylko.
Oprócz przywództwa wojskowego istniał też drugi krąg spiskowców stanowiący centrum cywilnej opozycji. Na jego czele stali hr. Helmut Moltke i hr. Peter York. Carl Gordeler były burmistrz w Lipsku (gdzie nie dopuścił do usunięcia pomnika Mendelssohna, kompozytora pochodzenia żydowskiego) miał po Hitlerze objąć stanowisko kanclerza Niemiec. Spiskowcy spotykali się w Krzyżowej (Kreisau). Marion hrabina Donhoff, też zamieszana w spisek, po wojnie orędowniczka polsko – niemieckiego pojednania, w książce W imię honoru napisała że ‘ruch oporu w Trzeciej Rzeszy’ był raczej kwestią jakości niż ilości Wynika z niego, że mimo znakomitych, nazwisk (hr Moltke był potomkiem słynnego feldmarszałka, zwycięzcy w wojnie prusko francuskiej z 1870 r.) spiskowców nie było zbyt wielu. Warto też wiedzieć, że przyszły kanclerz Gordeler zakładał jako jeden z warunków zawieszenia broni z aliantami po zabójstwie Hitlera, uznanie granic Rzeszy według stanu z 1914 r., a ponadto przyłączenia Austrii do Niemiec oraz Sudetów zabranych Czechosłowacji. Nie trzeba chyba dodawać, że według koncepcji spiskowców zarówno cywilnych jak i wojskowych Polska byłaby bez Poznańskiego, Śląska, Pomorza z Gdańskiem, Warmii i Mazur.
Zgodnie z planem spiskowców, pod kryptonimem „Walkiria”, zabicie Hitlera miało być tylko „zapalnikiem”. W pierwszej fazie zamachu, zdominowanej przez niepewność, miały być błyskawicznie zajęte dzielnice rządowe, radio, ważne punkty dowodzenia oraz centrale łączności. Oddziały SS miały być zneutralizowane. Później przewidziano, że wszystkie kluczowe stanowiska rządowe i wojskowe oraz administracyjne uda się obsadzić odpowiedzialnymi osobami. Naczelnym dowódcą Wehrmachtu miał zostać feldmarszałek Erwin von Witzleben.
Jak powszechnie wiadomo, operacja „Walkiria” nie powiodła się. Mimo eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego przez Stauffenberga w sali, gdzie odbywała się narada w Wilczym Szańcu pod Kętrzynem, Hitler ocalał, odniósł tylko niegroźne obrażenia. Gdy po kilku godzinach przemówił przez radio, pucz został stłumiony. Gen. Fromm kazał natychmiast rozstrzelać gen. Olbrichta, płk. Stauffenberga, płk. Quirnheima i por. von Haeftena na dziedzińcu naczelnego dowództwa Wehrmachtu. From bał się, że spiskowcy w śledztwie mogą wymienić jego nazwisko, że coś tam wiedział. Niewiele mu to pomogło, bo też został skazany na śmierć. Rozwścieczony Himmler nakazał rozstrzelanych spiskowców odgrzebać, pozdejmować im odznaczenia a ciała skremować. W sumie po 20 lipca stracono ponad 200 osób, w tym feldmarszałka von Witzlebena, 19 generałów i wielu oficerów, ambasadorów, dyplomatów, szefa policji kryminalnej i innych. Łącznie represje dotknęły ok. 5 tys. osób.
A co by się stało gdyby zamach się udał? Myślę, że spiskowcy mogliby się srogo rozczarować. Celem aliantów była walka do końca, zakończona bezwarunkową kapitulacją Niemiec. Już na konferencji w Casablance, w styczniu 1943 r., ustalił to prezydent Roosevelt z premierem Churchillem. Zaakceptował to także Stalin. Szczególnie forsował to Churchill. Znamiennym w tym względzie może być fakt zakazanie brytyjskim służbom specjalnym prowadzenia jakiejkolwiek operacji mającej na celu zabójstwa Hitlera.
Myślę, że takie zakończenie całej tej sprawy było także korzystne dla Polski. Wyobraźmy sobie, że zamach się udał i Hitler zginął a alianci zachodni nie czekając na Stalina zgodzili się na zawieszenie broni z Niemcami i zakończyli wojnę na Zachodzie. I co by się stało z naszą granicą zachodnią? Tak zwane „Ziemie Odzyskane” liczą 103 tys. km kw., czyli ok. 30% terytorium dzisiejszej Polski. Należy przy tym pamiętać, że ZSRR zabrał połowę Polski przedwojennej. Aż strach pomyśleć. W tych swoich dywagacjach mogę się oczywiście mylić, bo wobec ogromu zbrodni niemieckich i rozpętania straszliwej pożogi wojennej alianci nie mogli zrezygnować z doprowadzenia do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Zresztą te moje rozważania są i tak niesprawdzalne.
Reasumując należy podkreślić, że mimo tych wszystkich zastrzeżeń, głównie z powodu dużo spóźnionej refleksji społeczeństwa niemieckiego, to samym spiskowcom wojskowym i cywilnym, z których większość oddała swoje życie należy okazać szacunek i zachować w pamięci.
Marek Skolimowski
Pułkownik, absolwent Oficerskiej Szkoły Uzbrojenia w Olsztynie, Wydziału Historycznego Wojskowej Akademii Politycznej w Warszawie. Uczestniczył w pokojowej misji ONZ na Wzgórzach Golan. Jako rezerwista od 2000 r. pracował 14 lat w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Olsztynie
Nie chciala żyć falszywą, nakazana narracją, więc pojechala na f...
Niemcy mówią, że jak wygra nie ten kandydat, Bruksela zwoła "okrągły stół",
żeby ustalić kto będzie prezydentem Polski.
Ten s...