NIK podsumował trwający ponad osiem lat remont Piskiego Domu Kultury jednym zdaniem: chaos organizacyjny, coraz wyższe koszty, a końca prac nie widać. Jego dyrektorką była Katarzyna Sobiech, od tej kadencji samorządu województwa warmińsko-mzaurskiego wicemarszałek z ramienia Platformy Obywatelskiej. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa się za kompetentną osobę i czuje się zaatakowana politycznie.
Obiekt miał zostać oddany do użytku 2 lata od rozpoczęcia budowy i kosztować 11 mln zł (proces inwestycyjny zaczął się w 2017 roku). Trwa już ponad 8 lat i kosztował dotychczas 22 mln zł, dwa razy więcej.
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła planowanie, realizację i rozliczenie projektu „Modernizacja i rozbudowa Piskiego Domu Kultury”. Miał on na celu przywrócenie dawnej świetności budynkowi znajdującemu się na fundamentach przedwojennego hotelu.
Wśród ustaleń Izby znalazło się 16 istotnych nieprawidłowości. W konsekwencji, według stanu na koniec lutego br., wydatkowano na inwestycję ponad 22 mln zł, tj. o blisko 11 mln zł więcej niż planowano. Natomiast sama inwestycja, mimo znaczącego wzrostu jej kosztów, po ponad ośmiu latach prac wciąż nie została zakończona.
Poprzednia Dyrektor Piskiego Domu Kultury oraz pracownicy tej instytucji nie posiadali bowiem żadnego doświadczenia i kwalifikacji w planowaniu, realizacji i rozliczaniu tak skomplikowanej inwestycji, aby we właściwy sposób zorganizować prace.
W czerwcu 2024 r. Burmistrz Pisza zwrócił się do Delegatury NIK w Olsztynie z wnioskiem o kontrolę flagowej w ostatnich latach inwestycji w mieście: przekształcenia PRL-owskiego budynku Piskiego Domu Kultury (PDK) o prostopadłościennej bryle w gmach nawiązujący formą do nieistniejącego już hotelu Graf York, stanowiącego istotny element architektoniczny przedwojennego Pisza.
Wstępna analiza przedkontrolna wykazała wysokie ryzyko wystąpienia nieprawidłowości na każdym z etapów inwestycji, począwszy od planowania, przez realizację, aż po jej rozliczenie.
Najważniejsze ustalenia kontroli
Główną przyczyną wszystkich stwierdzonych nieprawidłowości było to, że PDK był nieprzygotowany pod względem organizacyjnym do zaplanowania, realizacji i rozliczenia tak złożonego procesu inwestycyjnego. Poprzednia Dyrektor PDK (Katarzyna Sobiech) nie zapewniła udziału merytorycznej i doświadczonej kadry do jego wykonania, a nawet w ramach kontroli zarządczej nie dopilnowała, aby w zakresach czynności podległych jej pracowników jasno określono obowiązki dotyczące powierzenia im planowania, realizacji i rozliczania inwestycji budowlanych.
Pracownicy ci nie posiadali w tym zakresie doświadczenia, a sama instytucja kultury przed 2017 r. nie podejmowała wcześniej jakichkolwiek działań w zakresie planowania, realizacji i rozliczania takich przedsięwzięć. Pracownikom PDK nie zapewniono także żadnych szkoleń we wspomnianym zakresie, mimo że poprzednia Dyrektor PDK ujęła takie zadanie we własnym programie działania na tym stanowisku. Wskazała także, że zostanie utworzony zespół do spraw kompleksowego prowadzenia procesu inwestycyjnego, co jednak się nie wydarzyło.
W konsekwencji w PDK nierzetelnie przeprowadzono zlecenie i odbiór dokumentacji projektowej. W szczególności, przy zlecaniu tej dokumentacji nie określono jednoznacznie i precyzyjnie zakresu tej dokumentacji oraz wytycznych, indywidualnych wymogów dla tak specyficznej instytucji jaką jest PDK, a także specyfikacji technicznej obiektu zaplanowanego do zaprojektowania. Zamiast tego posłużono się ogólnikowym stwierdzeniem, że „wykonawca zaprojektuje obiekt w sposób spełniający oczekiwania Zamawiającego i zapewniający pełnienie nowej funkcji kulturalno-dydaktycznej”.
Ówczesna Dyrektor PDK, będąca kierownikiem Zamawiającego, nie wyjaśniła w żadnym dokumencie co należało rozumieć przez zwrot „oczekiwania Zamawiającego”. Naruszona została w ten sposób ustawa Prawo zamówień publicznych. W umowie na wykonanie dokumentacji projektowej PDK nie zabezpieczył należycie swoich interesów. W szczególności nie przeniesiono praw autorskich oraz nie określono odpowiedzialności projektanta za błędy i wady dokumentacji. PDK nie wyegzekwował również od projektanta rozpoznania potrzeb w zakresie dostosowania budynku do wymagań pracowników PDK. Nie przeprowadził ani nie zlecił merytorycznej weryfikacji stworzonej dokumentacji przed jej odbiorem. Było to przyczyną niewystarczającej funkcjonalności modernizowanego budynku oraz wydłużenia robót budowlanych.
Z ustaleń kontroli wynika, że w niewłaściwy sposób został wybrany wykonawca nadzoru inwestorskiego, bowiem wskazany przez niego inspektor nadzoru inwestorskiego w branży budowlanej nie posiadał wymaganych uprawnień. Wysokość budynku PDK wynosiła 19,6 m, a kubatura – 19 941,5 m3. Natomiast inspektor nadzoru branży budowlanej posiadał uprawnienia budowlane do nadzorowania robót w ograniczonym zakresie, tj. budowy obiektów o wysokości do 15 m i kubaturze do 5000 m3. Nie wyegzekwowano także od wykonawcy usługi nadzoru inwestorskiego świadczenia jej do czasu zakończenia realizacji robót budowlanych. W konsekwencji niegospodarnie wypłacono mu nienależne dodatkowe 51 tys. zł za ten nadzór.
Roboty budowlane prowadzone były przez dwóch następujących po sobie wykonawców i żaden z nich nie ukończył powierzonego zadania. Pierwszy z nich zaoferował wykonanie robót za kwotę 13,3 mln zł. Po niemal dwóch latach realizacji robót budowlanych, wykonawca ten odstąpił od umowy z PDK, uzasadniając to m.in. brakiem współpracy Zamawiającego. W następstwie tego, w grudniu 2022 r. PDK zawarł umowę z drugim wykonawcą, który miał dokończyć modernizację i rozbudowę domu kultury za 22,5 mln zł. Również ten wykonawca, w czerwcu 2024 r., odstąpił od umowy z PDK, jako przyczyny wskazując brak współpracy i aktywnego uczestnictwa Zamawiającego w realizacji robót. Przed wykonaniem płatności przejściowych na rzecz drugiego wykonawcy, w PDK nie wyegzekwowano od niego obowiązku przedłożenia dokumentów rozliczeniowych z podwykonawcami. Ponadto PDK nie skontrolował stosowania przez wykonawców klauzul społecznych (pozwalają one na aktywizację zawodową i społeczną osób zagrożonych wykluczeniem, takich jak osoby bezrobotne, z niepełnosprawnościami itp.).
PDK niezgodnie z postanowieniami umowy o dofinansowanie, jeszcze przed zakończeniem projektu złożył końcowy wniosek o płatność do Instytucji Zarządzającej (województwo warmińsko-mazurskie). W styczniu 2024 r. zawnioskowano bowiem o kwotę 743,4 tys. zł, która wyczerpywała całość dofinansowania projektu przewidzianego umową. Tymczasem według stanu na tamten dzień, roboty budowlane nie były zakończone, a tym samym nie zostały opłacone przez PDK.
W latach 2017-2024 na przygotowanie modernizacji i rozbudowy PDK, wydatkowano łącznie ponad 93 tys. zł. Według stanu na dzień 19 lutego 2025 r., na jej realizację, tj. opłacenie wykonawców, podwykonawców, nadzoru inwestorskiego oraz obsługi prawnej wydatkowano łącznie prawie 22 mln zł, zamiast 11 mln, które pierwotnie zaplanowano na ten cel.
W toku kontroli poprzednia Dyrektor PDK została wezwana przez kontrolerów NIK w charakterze świadka w celu złożenia zeznań. Przygotowane pytania miały m.in. umożliwić jej odniesienie się do przyczyn poszczególnych zdarzeń podczas planowania, realizacji i rozliczenia inwestycji. Niemniej poprzednia Dyrektor PDK, po odebraniu pouczenia o odpowiedzialności karnej za zeznanie nieprawdy lub zatajenie prawdy, skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań, odbierając sobie tym samym możliwość oficjalnego ustosunkowania się do ustaleń Izby.
Wnioski
Z uwagi na czas jaki upłynął od wystąpienia niektórych nieprawidłowości, część z nich była niemożliwa do usunięcia – np. wyczerpujące opisanie przedmiotu zamówienia na dokumentację projektową czy jej weryfikacja. W związku z tym NIK przedstawiła jeden wniosek pokontrolny oddziałujący na przyczyny wszystkich stwierdzonych nieprawidłowości, tak aby jego wykonanie zapewniło prawidłowe dokończenie inwestycji. Dotyczył on zapewnienia w dalszym procesie realizacji projektu „Modernizacja i rozbudowa PDK”, udziału osób posiadających doświadczenie i kompetencje w planowaniu, realizacji i rozliczaniu inwestycji budowlanych. Wniosek ten został zrealizowany – już w maju br. został wyłoniony inwestor zastępczy. NIK będzie się przyglądać dalszym losom tej inwestycji.
Burmistrz zgłosi sprawę do prokuratury
W związku z oceną NIK burmistrz Pisza Dariusz Kiński zamierza skierować sprawę do prokuratury.
- Gromadzimy w tej sprawie dokumenty, wystąpiłem do PDK o przesłanie mi pewnych pism. Gdy te dokumenty do nas wpłyną, przygotujemy zawiadomienie do prokuratury. Chcemy, by to prokuratura oceniła - mówi Kiński.
Burmistrz Pisza informuje, że modernizacja domu kultury jest zaawansowana na poziomie 72 proc.
- Musimy skończyć tę inwestycję, nie mamy innego wyjścia. Już jest zatrudniona osoba kompetentna do poprowadzenia tego projektu dalej. On musi zostać ukończony, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości - podkreśla Dariusz Kiński.
"Ja tam nie popełniłam żadnego błędu"
Katarzyna Sobiech nie ma sobie nic do zarzucenia
- Czuję się zaatakowana politycznie w tej chwili - mówi Wyborczej Olsztyn wicemarszałek woj, warmińsko-mazurskiego Katarzyna Sobiech z PO, odpowiedzialna za remont i rozbudowę Piskiego Domu Kultury. Odmówiła jednak odpowiedzi na pytanie, kto i z jakiego powodu ją zaatakował. Przyznaje za to, że wystąpienie pokontrolne NIK jest dla niej "porażające".
- Ja włożyłam dużo pracy, wysiłku [w remont - red.]. A nie miałam zapłaconych ani złotówki więcej za to, że tę inwestycję prowadziłam. Zarabiałam tyle samo, co wszyscy inni dyrektorzy jednostek. I oprócz tego, że musiałam merytoryczną pracę całą prowadzić [działalność domu kultury - red.], to oprócz tego była inwestycja - żali się Sobiech.
- Ja tam nie popełniłam żadnego błędu, a wręcz bardzo dużo się nauczyłam i jestem osobą kompetentną, naprawdę. Nauczyłam się przetargów i innych rzeczy związanych z prowadzeniem inwestycji. Nie czuję się osobą przegraną, czy osobą, która popełniła jakikolwiek błąd. (...) Jeśli popełniliśmy jakieś błędy, to tylko takie, powstałe w toku prac, które wychodzą przy inwestycjach - stwierdza wicemarszałkini.
Zapytana, czy wobec stwierdzonych nieprawidłowości czuje się kompetentna do sprawowania funkcji wicemarszałka regionu, mówi, że tak. Dodaje też, że nie obawia się skierowania sprawy do prokuratury. Podkreśla, że inwestycja była prowadzona w trudnym czasie - pandemii i wybuchu wojny w Ukrainie.
W ocenie marszałka warmińsko-mazurskiego Marcina Kuchcińskiego wnioski pokontrolne NIK nie są powodem do zawieszania Sobiech, czy jej odwołania ze stanowiska.
- Współpracuję z panią marszałek od jakiegoś czasu i uważam, że jest osobą kompetentną i świetnie się spisuje w swojej roli. Ja z tej współpracy jestem zadowolony - ocenia Kuchciński.
(sa)
Kim jest Katarzyna Sobiech?
Absolwentka Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza oraz socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku. W 2006 zatrudniona w Piskim Domu Kultury, od 2015 na stanowisku dyrektora.
Zaangażowała się w działalność polityczną w ramach Platformy Obywatelskiej. W 2015 i 2023 bezskutecznie kandydowała do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej i Koalicji Obywatelskiej. W 2018 bez powodzenia kandydowała do sejmiku warmińsko-mazurskiego, mandat zdobyła w 2023 w miejsce Jolanty Piotrowskiej. W 2024 uzyskała reelekcję. 14 maja 2024 wybrana wicemarszałkiem województwa, odpowiedzialnym m.in. za transport, infrastrukturę i turystykę.
(z Wikipedii)
Oświadczenie byłej dyrektor PDK Katarzyny Sobiech
Na początku chciałam oświadczyć, że jestem dumna z tego, że to właśnie za mojej kadencji udało się pozyskać środki i realizować jedną z najważniejszych i największą inwestycję w Piszu.
Zaznaczam, że przy tak skomplikowanej sytuacji uważam, że załoga PDK bardzo dobrze poradziła sobie z inwestycją. Błędy, które popełniliśmy są normalnymi błędami, które często wynikają w procesie tak skomplikowanych inwestycji i w żaden sposób nie wpłynęły na tok realizacji, ani na budżet inwestycji.
Wyjaśniając sytuację informuję, iż Najwyższa Izba Kontroli nie zadała mi ani jednego pytania. Zanim usłyszałam jakiekolwiek pytanie, skorzystałam z odmowy składania zeznań w tej sprawie, co mi w pełni przysługiwało, ponieważ było to w momencie, gdy od wielu miesięcy nie pełniłam już funkcji dyrektora PDK. To, jak zostało to opisane w informacji pokontrolnej, w mojej ocenie, zakłamuje obraz faktycznej sytuacji. Według mnie jest to krzywdzące i celowo skierowane jednostronnie.
Przypominam, że inwestycja, którą realizuje PDK nieszczęśliwie rozpoczęła się na początku pandemii, a potem wojny. Brak materiałów, wzrost cen i inne problemy Wykonawcy, spowodowały, że realizacja budowy zaczęła się komplikować, a ostatecznie Wykonawca zerwał umowę, niezgodnie z prawem (co przyznał sąd). Do takich sytuacji doszło w wielu inwestycjach realizowanych w tym czasie.
Podczas kolejnego przetargu okazało się, że do inwestycji trzeba dołożyć wiele milionów złotych, gdyż pierwsze szacowanie było jeszcze sprzed pandemii, a jak wiemy ceny wszystkiego drastycznie wzrosły.
I tu zaznaczam, że Dyrektor PDK nie podejmuje tu samodzielnie żadnych decyzji, gdyż gminne instytucje kultury są w pełni finansowane ze środków organizatora tj. gminy i to ile za co płaci, jest poprzedzone decyzją burmistrza i radnych. Bez wcześniejszej zgody i zapewnienia środków dla instytucji, podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest złamaniem ustawy o finansach publicznych.
Po wybraniu kolejnego wykonawcy, zaczęły pojawiać się kolejne problemy np. związane z projektem, który okazał się być nierzetelnie wykonany. W tym miejscu zaznaczam, że projektant wyłoniony był z przetargu, w którym jasno określone były zadania i to on odpowiada za błędy w projekcie, a nie zamawiający, czyli PDK.
Pracownicy domu kultury nie mieli obowiązku sprawdzić czy firma projektowa wykonała dobrze przedmiot zamówienia pod kątem projektowania. W związku z tym, że modernizowany był stary budynek zaczęły wychodzić prace dodatkowe, konieczność zmian dokumentacji, żeby dostosować do wychodzących prac koniecznych itd.
Reklama
Nie jest to łatwy projekt, obawiałam się tego, że kadra domu kultury nie poradzi sobie z tak skomplikowanym projektem, dlatego bardzo liczyliśmy na mocne wsparcie Inspektorów nadzoru, ponieważ to właśnie były osoby, które w moim mniemaniu, miały być tymi merytorycznymi pracownikami, którzy zajmują się inwestycją.
Jeśli chodzi o zarzut, że Inspektorzy pracowali bez uprawnień, to informuję, iż firma zajmująca się tym, została wybrana z przetargu i to jej obowiązkiem było zapewnić osoby z właściwymi kwalifikacjami.
Faktycznie na początku realizacji inwestycji zaistniała sytuacja, że okazało się, iż jedna osoba nie posiadała pełnych kwalifikacji, ale jak taką informację powzięliśmy, natychmiast nakazaliśmy zmianę osoby. I to zostało wykonane.
Zarzut o wypłaceniu dodatkowych środków dla Inspektora Nadzoru, również odrzucam. Umowa z firmą również była podpisywana przed pandemią i w kwotach ryczałtowych od wykonania prac, nikt nie spodziewał się, że to się tak skomplikuje i przedłuży, wiec firma żądała zwiększenie wynagrodzenia, na co się nie godziliśmy, bo nie pozwalała na to umowa.
Reklama
W konsekwencji firma postawiła 2 warianty: zerwania umowy lub mediacji sądowych do czego myśląc bardzo gospodarnie, podeszliśmy. I kwota ta wynika z negocjacji sądowych, a nie czyjegoś „widzimisię”.
Niestety, po jakimś czasie okazało się, że drugi wykonawca jest niewypłacalny, wstrzymuje prace bo nie ma pieniędzy na utrzymanie kadry, na zakup materiałów. Potem okazało się, że nawet nie płaci podwykonawcom, więc prace nie były wykonywane zgodnie z harmonogramem, a w konsekwencji były to już bardzo dużo opóźnienia. Jak wyglądało rozwiązanie umowy z drugim wykonawcą, nie wiem, ponieważ nie pełniłam już funkcji dyrektora.
Pomimo tego zapewniam, że do momentu do kiedy byłam dyrektorem PDK, wszelkie nasze działania ze strony PDK, wykonywane były z dbałością o mienie i finanse gminne. Za mojej kadencji wszystkie ponoszone koszty finansowe płacone były prawidłowo, rzetelnie i są prawidłowo udokumentowane.
I na koniec podkreślam, iż NIK nie sformułował uwag (czyli nie ma zarzutów o złamaniu prawa), a ostatecznie jedynie rekomenduje zaangażowanie specjalisty ds. budowlanych do dalszej realizacji projektu, z czym się w zupełności zgadzam.
W mojej ocenie, obecna sytuacja, czyli „nakręcanie” tematu PDK, jest bardzo brzydką polityczną grą. A radni, którzy próbują wykorzystać temat, powinni tak naprawdę podziękować ludziom, którzy chcieli coś robić dla Pisza, a nie robić z nich przestępców.
Katarzyna Sobiech
Od redakcji
Brzydka polityczna gra?
Każdy polityk oskarżony o niegospodarność czy korupcję natychmiast oświadcza, że zarzuty są motywowane "brzydką polityczną grą". Takiego argumentu używał nieprawomocnie skazany senator PO Stanisław Gawłowski za korupcję na pięć lat bezwzględnego pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą melioracyjną, były marszałek Senatu RP Tomasz Grodzki, obecnie senator PO oskarżony wraz z grupą 30 osób o korupcję w Specjalistycznym Szpitalu im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie (PO najpierw zablokowała odebranie marszałkowi immunietu, a po zdobyciu władzy w 2023 roku Prokurator Generalny Adam Bodnar spowodował, że prokuratura szczecińska wycofała oskarżenie wobec Grodzkiego, natomiast proces wobec pozostałych oskarżonych trwa), Włodzimierz Karpiński były sekretarz w stołecznego ratusza i były minister skarbu w rządzie PO-PSL uroposeł PO Włodzimierz Karpiński, oskarżonym o udział w grupie przestępczej i korupcję (uratowany przez PO zgodnie z doktryną Neumanna, przez wysłanie go do Parlamentu Europejskiego) i o to samo oskarżony w tej samej aferze były szef Pracodawców RP Rafał Baniak, pełniący w latach 2011-2015 funkcję wiceministra Skarbu Państwa. W tym gronie trzenba tez wymienić posła KO Romana Giertycha - wobec niego też prokuratura wycofała akt oskarżenia w sprawie wypowadzenia kasy ze spółki Polnord.
Jednak zarzut Katarzyny Sobiech wobec kontrolerów NIK jest bałamutny. Bowiem prezesem NIK jest, który staje na uszach, żeby utopić PIS. W opublikowanym w czasie kampanii wyborczej do parlamentu w 2023 roku przez TVP Info prezes NIKu Marian Banaś tłumaczy prof. Markowi Chmajowi, że jego syn, Jakub Banaś, startuje do Sejmu z list Konfederacji, by powstrzymać Konfederację przed wejściem w koalicję z PiS po wyborach. Banaś prosi Chmaja o „przekazanie informacji szefowi” (Donaldowi Tuskowi):
„Żebyś tam przekazał informacje. Ja się zgodziłem, żeby Kuba [Banaś, syn Mariana – red.] tam był z jednego powodu, że my musimy pilnować, żeby oni nie weszli w koalicję z PiS-em” – mówi na nagraniu Banaś. Marek Chmaj potakuje.
Potem prezes NIK przyznaje, że od dawna gra na osłabienie PiS „I że na październik szykujesz kosz prezentów” – dopowiada Chmaj.
Banaś sugeruje, że wrzesień i początek października będzie czasem „żeby to nagłaśniać” – odnosząc się do ww. „prezentów”. „Ja będę działał do ostatniej chwili, bo mnie nie obowiązuje żadna cisza wyborcza” – zapewnia prezes NIK.
Toteż zarzut Sobiech, że NIK kontrolą chciał uderzyć w nią z powodów politycznych można włożyć między bajki.
Ale pani marszałek, pani się nie boi zawiadomienia przez burmistrza prokuratury, wszak partia i min. Waldemar Żurek za panią stoi.
Adam Socha


Skomentuj
Komentuj jako gość