Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim otrzymały imię Mirona Sycza – zdecydowali 17 grudnia radni rządzącej sejmikiem województwa warmińsko-mazurskiego koalicji PO/PSL/TD, przy sprzeciwie radnych PiSu. Działacz Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia Piotr Lisicki zapowiedział zaskarżenie uchwały do sądu.
Marszałek Kuchciński: „Miron Sycz zawsze dążył do polsko-ukraińskiego pojednania”
Osoba zmarłego w kwietniu 2024 roku polityka Platformy Obywatelskiej i działacza Związku Ukraińców w Polsce, podzieliła radnych Sejmiku w związku ze zgłoszeniem przez marszałka Marcina Kuchcińskiego (PO) projektu uchwały w sprawie nadania imieniem śp. Mirona Sycza obu górowskim szkołom z ukraińskim językiem nauczania.
W uzasadnieniu uchwały marszałek Kuchciński podkreślał m.in. zasługi Mirona Sycza dla zespołu szkół w Górowie Iławeckim, które – jego zdaniem - „stały się wielokulturowym centrum, wspierającym dziedzictwo różnych narodów”, zapewniającym uczniom z Polski i Ukrainy optymalne warunki kształcenia i rozwoju.
„Miron Sycz zawsze dążył do polsko-ukraińskiego pojednania, o czym świadczy jego praca podczas dwóch kadencji w Sejmie”. Przypomniał też, że po wybuchu wojny 24 lutego 2022 roku Sycz zaangażował się w organizację pomocy humanitarnej dla Ukrainy oraz dla uczniów z Ukrainy i ich rodzin.
Marszałek stwierdził, że o nadanie imienia Mirona Sycza obu szkołom z ukraińskim językiem nauczania wnioskowały rada pedagogiczna, rada rodziców i samorząd uczniowski placówek, dla których samorząd województwa jest organem prowadzącym.
Przed głosowaniem doszło do burzliwej dyskusji wywołanej interpelacją wygłoszoną przez radnego Pawła Warota, szefa miejskich struktur PiS w Olsztynie. Poniżej treść tej interpelacji:
Radny Warot: „M. Sycz nie nadaje się na patrona”
„W związku z zamiarem nadania obu szkołom imienia Mirona Sycza, uwzględniając głos krytyczny wielu przedstawicieli społeczności ukraińskiej, w tym nauczycieli Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim pragnę przypomnieć, że osoba postulowanego, niestety dla wielu kontrowersyjnego „patrona", budzi szereg wątpliwości.
Przede wszystkim M. Sycz nie nadaje się na patrona szkoły, o czym świadczy jego przeszłość, jego wybory i decyzje które podejmował; nie jest osobą która łączyłaby środowisko ukraińskie. Decyzja o nadaniu jego imienia szkole finansowanej przez Samorząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego nie wpłynie na wzmocnienie relacji polsko-ukraińskich. Osobną kwestią jest próba uczynienia przez większość obecnego Sejmiku Warmińsko-Mazurskiego patronem szkół partyjnego kolegi.
1. Przypomnę tylko, że Miron Sycz był synem Ołeksandra Sycza, członka OUN-UPA oraz strzelca w kureniu,,Mesnyki", po wojnie skazanego przez polski sąd na karę śmierci.
2. Może właśnie z tego powodu, jak donosiły media, Miron Sycz w 2008 r. próbował zakłócić przebieg uroczystości rocznicy Rzezi Wołyńskiej, poprzez interwencje u ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Grzegorza Schetyny z Platformy Obywatelskiej doprowadził do sytuacji, w której wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski wycofał patronat nad uroczystościami rocznicowymi.
3. Miron Sycz był też jednym z posłów PO, który w 2013 r. w sejmie głosował przeciw określeniu zbrodni na Polakach na Wołyniu mianem ludobójstwa.
4. Przypomnę, że wysuwany kandydat na „patrona" był aż do samego końca trwania PRL członkiem partii komunistycznej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, aktywnym działaczem Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów.
5. Wedle zachowanych materiałów SB oraz publikacji Miron Sycz w latach 80., będąc studentem WSP w Olsztynie spotykał się z funkcjonariuszem komunistycznej policji politycznej, udzielając informacji na temat środowiska ukraińskiego.
6. M. Sycz nie był, jak się próbuje przedstawić, jedynym założycielem w Górowie Iławeckim Szkoły z Ukraińskim Językiem Nauczania, budowana jest swego rodzaju legenda, na którą nie wyrażają też zgody określone środowiska ukraińskie.
7. Jeśli śledzi się doniesienia medialne (sprawa wiaty, sprawa sklepiku, itd.) i umieszczane do nich komentarze, to rodzi się pytanie, czy kandydat na patrona nie uczynił przypadkiem ze szkoły tzw. prywatnego folwarku?
8. Kiedy był wicemarszałkiem sejmiku jego żona jednocześnie była dyrektorem szkoły prowadzonej przez Samorząd Województwa, czy nie był to konflikt interesów?
9. Mam informacje, że obecnie w radzie pedagogicznej szkoły są osoby - obywatele Ukrainy, którzy przyjechali do Polski już po agresji Rosji na Ukrainę, które nie wiedzą kim był Miron Sycz. Jeżeli jest to prawdą, to należałoby to sprawdzić. Dlaczego te osoby miałyby decydować czyje imię będzie nosiła szkoła w Polsce?
Szanowny Panie Marszałku, proponuję aby zrezygnować z narzucanej tak kontrowersyjnej dla Polaków i samego środowiska ukraińskiego osoby patrona szkoły i nadać szkołom odpowiednio nazwy: Szkole Podstawowej imię Ukraińców niosących pomoc Polakom podczas Rzezi Wołyńskiej, a Liceum Ogólnokształcącemu imię Polaków niosących pomoc poszkodowanym w wyniku agresji Rosji na Ukrainę; bądź też powrócić do pierwotnego pomysłu i nadać szkołom im. Ataman Semena Petlury bohatera walk o niepodległość Ukrainy”
Marszałek Kuchciński: „Radny Warot przekroczył pewne granice”
Oburzenie wystąpieniem Warota wyraził m.in. marszałek Kuchciński (PO). Stwierdził on, że w wypowiedziach atakujących Sycza radny PiS przekroczył pewne granice i żeby „puknął się w głowę”. Ocenił, że Warot mówił bzdury i nie ma bladego pojęcia w jakim regionie żyje i ile wysiłku trzeba było w przeszłości, żeby najpierw zasypać podziały i próbować łączyć, a potem stworzyć „wielokulturową, współpracującą ze sobą rodzinę”.
„Ja nie znam osoby, która miałaby większe dokonania w tym aspekcie jak Miron Sycz” – podkreślił marszałek. Pytał też pozostałych radnych PiS, którzy znali Sycza z pracy w regionalnym samorządzie, czy nie są zażenowani wystąpieniem klubowego kolegi i nie jest im „po ludzku wstyd”.
- Muszę powiedzieć, że jest mi pana po prostu trochę szkoda bo pan jest nieszczęśliwymi człowiekiem. Pan po prostu nienawidzi ludzi, pan wszędzie widzi wrogów - odpowiadał mu marszałek Marcin Kuchciński.
W podobnym tonie wypowiadali się inni radni rządzącej w sejmiku koalicji KO i PSL-TD, którzy podkreślali zasługi Sycza m.in. dla porozumienia polsko-ukraińskiego i krytykowali wystąpienie Warota.
„To dosyć symboliczne, że dzisiaj, kiedy polski premier spotyka się z prezydentem Ukrainy walczącej z agresorem rosyjskim, tutaj padają te haniebne słowa” – stwierdził radny Jarosław Słoma (PO), który podkreślał, że Warmia i Mazury to region wzorcowy, jeśli chodzi o stosunek do mniejszości narodowych i etnicznych.
Dyskusję zamknięto i poddano projekt uchwały głosowaniu. Za było osiemnastu radnych Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi, przeciwko – jedenastu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
„Pragnę podkreślić, że Ukraińców uważam za naszych braci”
Komentarz radnego Pawła Warota do wypowiedzi marszałka Marcina Kuchcińskiego:
- Przede wszystkim pragnę podkreślić, że Ukraińców uważam za naszych braci. Wiele nas łączy. Niewiele nas różni. Ukraina musi wygrać wojnę, należy jej udzielić wszelkiej pomocy. Ukraina musi być wolna i cała. Bez Ukrainy nie będzie wolnej Polski.
Natomiast Miron Sycz najzwyczajniej nie nadaje się na patrona szkoły, ponieważ w mojej opinii nie łączy środowiska ukraińskiego, a już na pewno środowisk polsko-ukraińskich, o czym świadczy m.in. burzliwa dyskusja podczas ostatniej sesji sejmiku. Nie może bowiem Polaków i Ukraińców łączyć człowiek, który wykorzystując swoje powiązania próbował w 2008 r. przeszkodzić w organizacji obchodów rocznicy Rzezi Wołyńskiej, to wynika z ówczesnych doniesień prasowych, wystarczy poszukać, nie może naszych środowisk łączyć ktoś, kto podczas głosowania w sejmie jako parlamentarzysta był przeciw uznaniu zbrodni wołyńskiej za ludobójstwo. Jakie pojednanie?, gdzie tu prawda?
Radnym Platformy Obywatelskiej zależy jedynie na uczynieniu patronem szkoły swojego niedawnego kolegi partyjnego.
O słowach Kuchcińskiego myślę...
- Brak merytorycznego odniesienia się Kuchcińskiego do kwestii zawartych w mojej interpelacji. Jestem autorem lub współautorem sześciu książek, autorem przeszło stu artykułów naukowych, wielu z zakresu historii Warmii i Mazur. Uczestniczyłem w realizacji
wielu projektów naukowych. Natomiast Kuchciński nie prowadził badań naukowych, nie ma publikacji, nie napisał żadnej książki i wypowiada się na tematy, na których się nie zna. Kuchciński, który jest po „rybach” [ukończył studia na kierunku ochrona środowiska i rybactwa śródlądowego UWM – przypis A.Socha], wypowiada się na tematy o których nic nie wie, nie ma nic do powiedzenia, jedynie same obraźliwe epitety i inwektywy.
- Z jego strony po raz kolejny widzę próbę sprowokowania mnie. Tak samo było podczas poprzedniej sesji, kiedy pytałem Kuchcińskiego o nagradzanie nagrodą im. Wojciecha Kętrzyńskiego za „wybitne osiągnięcia” w dziedzinie humanistyki byłej komunistycznej agentki, kłamcy lustracyjnego, skazanej w procesach, czy kiedy zadawałem pytania o finansowanie „Borussi” i jej
eventów podczas których moim zdaniem promuje się komunizm oraz spiera się niemiecką narrację historyczną. Poprzez wszystkie te decyzje widać jaskrawie, że zarząd nie potrafi zarządzać województwem, tak samo jest też w innych dziedzinach, dlaczego jesteśmy
jedynym z najuboższych województw w kraju, stąd się ucieka, poziom życia na Warmii i Mazurach w odniesieniu do średniej ogólnopolskiej od dwu dekad się obniża.
- W odniesieniu do bzdurnych zarzutów, jakoby podważanie zasadniczości wysuwania Sycza na patrona szkoły było działaniem na rzecz Rosji, powiem tylko, że to zupełna bzdura! Przypomnę, że to politycy PO robili dile z Putinem, Tusk był „naszym człowiekiem w Warszawie” – wedle słów Putina, to tutejsi radni PO już po 2014 r., czyli kiedy Putin zajmował Krym, Ługańsk i Donieck dopominali się otwarcia ruchu granicznego z Okręgiem Królewieckim. To radni sejmikowi z PO byli przeciw uchwale PiS wzywającej do rozebrania
Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej, co ciekawe przeciwni byli też radni Ukraińcy, ukraińskiego pochodzenia. Wszystko pamiętamy szanowni radni z PO – powiedział radny Warot.
„Decyzję Sejmiku uważam za skandaliczną”
Komentarz Piotra Lisickiego z Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia:
- Decyzję Sejmiku uważam za skandaliczną – powiedział Deb@cie Piotr Lisicki z Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia. - Wybranie na patrona tej postaci będzie tylko psuło relacje polsko – ukraińskie zarówno w odniesieniu do obywateli polskich pochodzenia ukraińskiego, jak i nowej fali Ukraińców – uchodźców wojennych.
- Nie wyobrażam sobie jak młodzież, wychowankowie tych szkół mają się uczyć o patronie i z dumą przypominać o jego przynależności do PZPR czy o niechlubnej działalności jego ojca w UPA?
- Mamy świadomość, że Miron Sycz był ważnym ogniwem polityki samorządowej w woj. warmińsko-mazurskim, ale jego wychowankowie posunęli się za daleko.
- Jako środowisko Wołyniaków i Poleszuków nigdy nie zapomnimy panu Syczowi powtarzania kłamstwa wołyńskiego, negowania rzezi wołyńskiej.
- Jak poznamy treść uchwały, to zaskarżymy ją do sądu w trybie administracyjnym – powiedział Piotr Lisicki.
Kim był Miron Sycz wg. Wikipedii?
Wikipedia podaje, iż Miron Sycz urodził się w 1960 roku w Ostrym Bardzie (gmina Sępopol), zm. 4 kwietnia 2024 w Olsztynie – polski polityk ukraińskiego pochodzenia, działacz Związku Ukraińców w Polsce, nauczyciel, samorządowiec, poseł na Sejm VI i VII kadencji.
Był synem Ołeksandra (Aleksandra) Sycza, członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów od 1938 oraz strzelca w kureniu „Mesnyky” Ukraińskiej Powstańczej Armii, skazanego w 1947 przez polski sąd na karę śmierci za działalność w UPA, złagodzoną w tym samym roku na karę 15 lat pozbawienia wolności i Marii.
Ukończył w 1984 studia na Wydziale Matematyki Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie. W latach 1984–1990 był kierownikiem internatu i nauczycielem w Liceum Ogólnokształcącym w Górowie Iławeckim. Był współzałożycielem Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim, w którym od 1990 do 2007 pełnił funkcję dyrektora, następnie został honorowym dyrektorem tej placówki. Działał w Związku Ukraińców w Polsce.
Był członkiem PZPR. Po 1990 działał kolejno w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, Unii Wolności i Partii Demokratycznej. W 1998 został wybrany do sejmiku z ramienia Unii Wolności, w 2002 z listy SLD-UP, a w 2006 z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, zajmując w nim stanowisko przewodniczącego (od 1999 do 2007).
W wyborach parlamentarnych w 2001 był kandydatem UW do Sejmu. W wyborach w 2005 kandydatem PD do Senatu. W wyborach parlamentarnych w 2007 z listy PO. W Sejmie objął funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, grup parlamentarnych polsko-ukraińskiej i polsko-rosyjskiej oraz delegacji Sejmu do Zgromadzenia Poselskiego Sejmu RP i Rady Najwyższej Ukrainy. W 2010 został przewodniczącym PO w powiecie bartoszyckim. W wyborach w 2011 z powodzeniem ubiegał się o reelekcję,
W 2015 nie został ponownie wybrany na posła. Platforma powołała go wówczas na wicemarszałka województwa. W 2018 powrócił w skład sejmiku warmińsko-mazurskiego, 4 grudnia ponownie powołany na wicemarszałka.
W wyborach w 2019 bezskutecznie kandydował do Sejmu z listy PO. Utrzymał funkcję wicemarszałka. Stanowisko to zajmował do czasu swojej śmierci”.
Co pominęła i przemilczała Wikipedia z życiorysu Mirona Sycza?
Jego rodzice zostali wysiedleni z terenów płd.-wsch. Polski w ramach akcji „Wisła”. Jak Miron Sycz wyzna po 1989 roku w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, ojciec wychowywał go w atmosferze nienawiści do Polski. W wywiadzie dla „Super Expressu” twierdził, że wyleczył się z tej nienawiści, co jednak nie przeszkodziło mu zestawiać zbrodniczą UPA z AK. Sycz konsekwentnie też sprzeciwiał się uznaniu, że na Wołyniu mieliśmy do czynienia z ludobójstwem.
„Dużo zrobił dla SB”
Światło na jego postawę i karierę rzucił historyk pochodzenia łemkowskiego, nauczyciel LO z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim Jerzy Necio w opracowaniu opublikowanym w „Debacie (nr 3 z 2009 roku) pt. „Dużo zrobił dla uczelni i SB” – Miron Sycz i inni a Służba Bezpieczeństwa PRL”.
Teczki pracy Mirona Sycza zostały przez SB zniszczone, ale historyk dotarł do materiałów znajdujących się w archiwach IPN, dotyczących innych studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie pochodzenia ukraińskiego. Wynika z nich, że SB zarejestrowała Sycza jako swój stały Kontakt Operacyjny.
Jerzy Necio przeanalizował meldunki oficerów SB z rozmów przeprowadzonych na przestrzeni lat 80. z Syczem.
„Z informacji zgromadzonych przez SB wynika, że Sycz przyjął wówczas postawę koniunkturalną i konformistyczną, opowiedział się w pełni po stronie reżimu i chciał z tego czerpać korzyści, sam np. inicjował kontakty z SB. M. Sycz nie działał w ówczesnej opozycji, do NZS-u i „Solidarności” odnosił się z niechęcią, a były to w latach 80. organizacje, które poszerzały obszar wolności w PRL.
Miron Sycz wiedział, jakie zamiary wobec Ukraińców ma bezpieka, jednak działał „dużo robiąc dla SB”. Takie działania ten reżim utrwalały, a także zdradzały i „wystawiały” jego przyjaciół, którzy współpracy z SB nie chcieli podjąć i narażały całe środowisko ukraińskie.
Należy podkreślić, że nieugięta postawa wobec SB ze strony Eugeniusza Misiły, Władysława Kozubla, Ireny Morejko czy innych studentów nie pozbawiła ich możliwości działania na rzecz mniejszości ukraińskiej w Polsce, wręcz przeciwnie – były to działania autentyczne”.
„Esencję jego postawy zawiera zapis „Informacji operacyjnej z przeprowadzonej rozmowy z Mironem Syczem” w dniu 4 maja 1983 r.: „W dniu dzisiejszym telefonicznie skontaktował się ze mną Miron Sycz, mówiąc, że jest zaniepokojony czynnościami MO z Bartoszyc dotyczącymi jego osoby. Wzywani są jego koledzy i rozpytywani czy on śpiewał na weselu piosenkę UPA, natomiast z nim nikt tego tematu nie wyjaśnia. Samo to uważa za pomówienie niepolegające na prawdzie. Wobec powyższego stwierdziłem, że nie jest to plotka, niemniej, o ile chce coś w tej sprawie wyjaśnia to możemy się spotkać na uprzednich zasadach. (...)
Wtedy też „M. Sycz potwierdził, że bardzo dużo zrobił dla uczelni i SB [podkr. aut.], czego przykładem jest fakt, że sekcja ukraińska uczestniczyła w pochodzie pierwszomajowym, co mają mu za złe, gdyż zawsze zleca im dużo obowiązków, a niektórzy studenci określają go „czerwonym” itp. (...) Reasumując podkreślił, że nic nie zrobi, co byłoby sprzeczne z zasadami socjalizmu, [podkreśl. aut.] pomimo, że nie jest członkiem PZPR [wkrótce nim został – przyp. aut.]. (...) Na zakończenie rozmowy stwierdził, że nawiązał z nim kontakt kpt W. Napora z SB i dalsze interesuj¹ce problemy będzie z nim rozwiązywał.” [podkreśl. aut.]
Płk SB, naczelnik Wydziału III KW MO M. Kruk wystawił Syczowi w 1983 roku pozytywną ocenę:
„Ze względu na wybór M. Sycza 25.05.1983 roku na przewodniczącego Rady Uczelnianej ZSP WSP w Olsztynie, jego tam zaangażowanie się oraz reprezentowanie przez niego właściwej i przychylnej postawy politycznej. (…) W 1983 r. wyjechał do NRD i jako działacz młodzieżowy otrzymał odznakę FDJ [Freie Deutsche Jugend – komunistyczna organizacja młodzieżowa –
przyp. aut.]”.
Poseł Sycz interweniuje, wojewoda cofa patronat
W wyniku nacisków posła Platformy Obywatelskiej, Mirona Sycza, przedstawiciela mniejszości ukraińskiej, wojewoda warmińsko – mazurski Marian Podziewski (PSL) musiał wycofać swój patronat nad uroczystościami związanymi z 65. rocznicą rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Zakazano także pracownikom Urzędu Wojewódzkiego wzięcia udziału (nawet prywatnie) w konferencji organizowanej przez Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, odbywającej się w sali Urzędu – napisał w 2008 r. Dariusz Jarosiński w „Gazecie Polskiej”.
Miron Sycz w rozmowach z wojewodą Podziewskim powołał się nas wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny. Na konferencję, która odbyła się w sobotę, 29 listopada 2008 roku, nie przybył ani jeden z zaproszonych lokalnych parlamentarzystów, polityków, radnych. Kościół rzymskokatolicki reprezentował ks. infułat Julian Żołnierkiewicz.
W czerwcu 2008 roku ukonstytuował się w Olsztynie Komitet Honorowy Obchodów 65. rocznicy rzezi na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Na czele Komitetu stanęli ks. arcybiskup Wojciech Ziemba, metropolita warmiński i Marian Podziewski, wojewoda warmińsko – mazurski. Został przyjęty harmonogram obchodów. Na 29 listopada zaplanowano sympozjum z udziałem historyków, świadków zbrodni. Jeszcze we wtorek, 25 listopada, nic nie wskazywało na jakiekolwiek kłopoty. W środę odwiedził wojewodę poseł Sycz z grupą kilku osób ze Związku Ukraińców w Polsce.
W godzinach popołudniowych do dyrektor gabinetu wojewody, Marii Wrzesińskiej, został wezwany Władysław Walec, pełnomocnik wojewody ds. kombatantów i osób represjonowanych. To on reprezentował wojewodę Podziewskiego w Komitecie Organizacyjnym, przygotowywał sympozjum, miał je też osobiście poprowadzić. Od dyrektor Wrzesińskiej dowiedział się, że zostaje mu cofnięte pełnomocnictwo i ma niezwłocznie przekazać pismo wojewody panu Janowi Rutkowskiemu, prezesowi Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia, informujące że wojewoda wycofuje swój patronat nad sympozjum. Otrzymał też zakaz uczestniczenia w imprezie.
Licznie przybyli za to na konferencję świadkowie tamtych tragicznych wydarzeń sprzed 65 lat, byli mieszkańcy wschodnich Kresów II Rzeczypospolitej, ich rodziny, studenci Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego, harcerze z ZHP i ZHR.
W wystąpieniach podkreślano, że członkowie OUN, UPA stanowili 1 procent ludności ukraińskiej, że nie cały przecież naród ukraiński owładnięty był obłędną ideologią nacjonalistyczną. Również Ukraińcy ginęli z rąk nacjonalistów. W czasie konferencji panował nastrój zadumy i refleksji. Nie padło ani jedno słowo odwetu, rewanżyzmu”.
Dr Kozubel: „Bez pokazania kto był bohaterem, a kto zdrajcą nie da się dobrze wychować naszej młodzieży”.
Opracowanie historyka Jerzego Necio było swojego rodzaju odpowiedzią na wezwanie kolegi – nauczyciela z tej samej szkoły w Górowie Iławecki dr nauk humanistycznych Władysława Kozubela, od czasów studenckich zaangażowanego w ukraiński ruch społeczno-kulturalny. Był inicjatorem i współorganizatorem I Zjazdu Ukraińskich Więźniów Politycznych w Polsce. Założyciel Ukraińskiego Komitetu Obywatelskiego. Dr Kozubel w 2010 roku wystosował List otwarty do działaczy Związku Ukraińców w Polsce.
Napisał w nim m.in.
„Spotykacie się, aby ponownie wybrać przedstawicieli Związku Ukraińców w Polsce. Wybór ten, jak i każdy inny należy do trudnych. Pozwólcie, że podzielę się z Wami swoją refleksją związaną z wyborem osób reprezentujących nasze środowisko.
Każdy, kto choć trochę interesuje się historią najnowszą Polski doskonale wie, że na przestrzeni wielu lat ludność ukraińska w Polsce była intensywnie inwigilowana przez komunistyczne organa bezpieczeństwa. (…)
Obok uczciwych ludzi, prawdziwych ukraińskich patriotów, którzy nie bacząc na różnego rodzaju kłopoty i trudności wiernie trwali w wierze i tradycji swoich przodków, byli i tacy ludzie narodowości ukraińskiej, a raczej osoby pochodzenia ukraińskiego, które sprzeniewierzały się zasadom ukraińskiej idei narodowej. Osoby te w celu osiągnięcia korzyści, dobrowolnie przystawały na współpracę z aparatem bezpieczeństwa. (…)
Bez rozliczenia się z przeszłością, nie można z podniesioną głową budować przyszłości. Bez pokazania kto był bohaterem, a kto zdrajcą nie da się dobrze wychować naszej młodzieży.
(…) Jestem przekonany, że każdy z Was drodzy delegaci w pełni zdaje sobie sprawę, z tego czym może skutkować wejście do władz choćby jednego byłego agenta SB (…)”.
List nie został odczytany na zjeździe wyborczym Związku Ukraińców w Polsce. We władzach pozostały osoby z okresu PRL. Do dzisiaj kierownictwo Związku relatywizuje ludobójstwo na Wołyniu i z przesiedleń w ramach akcji „Wisła” czyni niemal zbrodnię przeciw ludzkości.
Budowa wiaty „edukacyjnej”
W lutym 2008 r. poseł PO Lidia Staroń powiadomiła NIK o podejrzanych interesach posła PO Mirona Sycza i polityka PSL Adama Krzyśkowa. Ten drugi, jako prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, przyznał założonemu przez Sycza stowarzyszeniu 40 tys. zł na dofinansowanie budowy wiaty „edukacyjnej”. Budowla dziwnym trafem stanęła… na prywatnej ziemi Mirona Sycza. Choć prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, politycy Platformy uznali, że winny jest nie Sycz, lecz Lidia Staroń…
Poseł PO Sławomir Rybicki stwierdził: „takie rzeczy powinno się wyjaśnić w pierwszej kolejności we własnym gronie”, a poseł PO Janusz Cichoń oburzał się, że „nie pozwoli obrzucać błotem swojego kolegi-posła”.
Niespełna dwa miesiące po nagłośnieniu „afery Sycza” Staroń została zawieszona w prawach członka klubu PO, a następnie wyrzucona z partii.
Protest przeciwko traktowaniu zespołu szkół w Górowie jak folwarku Syczów
W 2012 roku doszło do protestu części pracowników Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławeckim. Organem prowadzącym szkołę jest zarząd województwa. Szkoła zatrudniała ok. 30 nauczycieli na etatach i liczyła ok. 150 uczniów.
Protest wywołało powołanie Olgi Marii Sycz, na zastępcę dyrektora Zespołu, prywatnie żony posła PO Mirona Sycza i jednego z głównych rozdających w tej partii na Warmii i Mazurach. Związkowcy z „S” 80 (30% załogi), odebrali tę nominację jako kolejny krok w zawłaszczaniu szkoły przez posła Sycza. Związek "S" 80 powstał po tym, gdy nagle grupa pracowników w 2008 roku przejęła ZNP i powołała na szefową tego związku Olgę Sycz.
Zwrócili się o pomoc do Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego przy wojewodzie warmińsko-mazurskim. Związkowcy z „S” 80 zarzucili kierownictwu szkoły m.in. łamania praw pracowniczych, nierówne traktowania, dyskryminację, tworzenie atmosfery zastraszania, nierespektowanie uprawnień ich związku.
Byłem na tym posiedzeniu jako dziennikarz. Było też na tym posiedzeniu małżeństwo Syczów, Olga i poseł PO Miron. Poseł zapytany przez nauczyciela Jerzego Necio, w jakim charakterze występuje, odparł, że został zaproszony przez wojewodę, jako szef sejmowej Komisji ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych, a swoją żonę kocha, w przyszłym roku będą obchodzić 30-lecie pożycia małżeńskiego).
- Nie roztrząsajmy konfliktu, którego nie ma – apelował poseł Sycz. - Wciąganie całego województwa w ten konflikt jest nie na miejscu. Nie przenośmy tego konfliktu na całą mniejszość, media to wykorzystają.
Ogłoszono kolejny konkurs na dyrektora szkoły, który wygrała żona Mirona Sycza – Olga Maria Sycz i jest nią do dzisiaj.
Poseł Sycz broni red. Migusa
W 2014 roku, a więc w końcówce rządów PO, wybuchł skandal. Historyk z UWM, prof. Selim Chazbijewicz zawiadomił Radę Programową Radia Olsztyn o naruszaniu w audycjach redakcji ukraińskiego polskiej racji stanu. Stwierdził, że audycje ukraińskie "jawnie propagują faszyzm ukraiński" a „red. Stefan Migus, zarazem szef olsztyńskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce gloryfikuje UPA i banderowców niemal zrównując rzezie na Wołyniu z przymusowym wysiedleniem ludności ukraińskiej w ramach akcji „Wisła" – napisał prof. Chazbijewicz.
Rada pod kierownictwem Ireneusza Iwańskiego (reprezentującego w radzie PO), po zapoznaniu się z tłumaczeniami audycji oraz przeprowadzeniu rozmów z red. Migusem i prezesem radia jednomyślnie (przy jednym głosie wstrzymującym) poparła wystąpienie prof. Chazbijewicza i poinformowała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, że jej zdaniem na antenie rozgłośni audycje w jęz. ukraińskim naruszają art. 18 ustawy o radiofonii, który mówi, że "audycje (...) nie mogą propagować działań sprzecznych (...) z polską racją stanu". Wezwała także "organy spółki do podjęcia natychmiastowych, wszelkich możliwych działań w celu ochrony polskiej racji stanu".
„To jest próba zamknięcia mi ust, z takimi naciskami nie miałem do czynienia nawet za komuny – zareagował red. Migus, który pracuje w Radiu Olsztyn od 1985 roku. Red. Migus wystosował skargę na Radę do przewodniczącego sejmowej Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, posła PO Mirona Sycza, który zorganizował w obronie red. Migusa posiedzenie wyjazdowe komisji w Olsztynie. Poseł Sycz żądał prawa dla red. Migusa do „przedstawiania własnej wizji dziejów". A ta własna wizja to rozgrzeszanie ludobójstwa na Wołyniu i uczynienie z przesiedlenia ludności ukraińskiej w ramach akcji „Wisła" niemalże zbrodni przeciwko ludzkości.
Redaktor naczelny Radia Olsztyn i zarazem jego prezes Mariusz Bojarowicz wprowadził obowiązek zamieszczania tłumaczeń audycji w języku polskim na stronie internetowej radia. Po tym, jak radio w 2023 roku przejęła Koalicja 13.XII, tłumaczenia przestały się ukazywać. Red. Migus przeszedł na emeryturę, ale nadal jest szefem oddziału Związku Ukraińców w Polsce w Olsztynie.
Wotum nieufności wyborców ukraińskich wobec Sycza
Od wyborów parlamentarnych 2015 ani razu Miron Sycz nie uzyskał mandatu posła. Było to swoiste wotum nieufności ukraińskiej diaspory w okręgu elbląskim do posła Sycza. Platforma go „zagospodarowała”, dając stołek wicemarszałka województwa, zwolnione przez Jacka Protasa, który został posłem. Był wicemarszałkiem do swojej śmierci w kwietniu 2024 roku.
Czy z takim życiorysem politycznym Miron Sycz może symbolizować pojednanie polsko-ukraińskie, skoro nawet podzielił środowisko ukraińskie?
W 2012 roku, po konflikcie w Zespole Szkół w Górowie wywołanym załatwieniem przez posła Sycza stanowiska dyrektora szkoły swojej żonie, napisałem komentarz. Przytaczam go poniżej w całości, bo dzisiaj nic bym nie zmienił.
W dzieciństwie moim najbliższym kolegą w Braniewie4, gdzie się wychowywałem był Białorusin Wiktor. Jako nastolatek przyjaźniłem się z Krzysztofem, z rodziny ukraińskiej. Redagując podziemny kwartalnik „Inicjatywy Warmińskie” zaprzyjaźniłem się z Igorem Hrywną, którego uczyłem zawodu dziennikarskiego i który później został redaktorem naczelnym „Gazety Olsztyńskiej. Po 1989 roku to Igor poznał mnie, Jerzego Szmita i Bogdana Bachmurę ze środowiskiem nauczycieli pochodzenia ukraińskiego w Górowie Iławeckim: Mironem Syczem, Władkiem Kozubelem i Jerzym Necio. Miron wytłumaczył nam, że jako Ukrainiec, żeby móc coś zrobić dla swojej społeczności musiał zapisać się do PZPR. Zataił swoją współpracę z SB. Przyjęliśmy jego wyjaśnienie do wiadomości i nie robiliśmy z tego problemu.
Oprócz uczucia przyjaźni kierowaliśmy się testamentem Jerzego Giedroycia, który szansę na zachowania niepodległości Polski widział w powstaniu silnej, suwerennej Ukrainy, Białorusi, a także niepodległych państw bałtyckich, z którymi Polska zbuduje dobre, partnerskie relacje.
Dlatego zaangażowaliśmy się w walkę środowiska ukraińskich nauczycieli o sfinansowanie przez państwo polskie Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania. Przeciwna była ówczesna kuratorka śp. Grażyna Langowska z Porozumienia Centrum. Jej zdaniem budowa odrębnej, nowoczesnej szkoły postawi społeczność ukraińską w sytuacji uprzywilejowanej i podzieli mieszkańców Górowa. Ponadto nie widziała sensu budowy olbrzymiego zespołu z salą gimnastyczna i internatem dla garstki uczniów.
Kierując się racją stanu stanęliśmy po stronie Mirona Sycza. Nagłośniłem jego walkę jako dziennikarz „Rzeczpospolitej”. Rząd dał zgodę i środki na budowę zespołu. Dzisiaj muszę przyznać rację śp. Grażynie Langowskiej. Powstał monstrualny obiekt dla gartski uczniów, którzy kosztują 2,5 razy więcej niż w zwykłej szkole polskiej. Podejrzewam też, że wychowują ukraińskich nacjonalistów, którzy nie utożsamiają się z polską racją stanu, a tylko, jak przedstawia się córka dyrektorki szkoły i Mirona Sycza - Natalia: "Jestem Ukrainką mieszkającą w Polsce" - "mieszkają w Polsce".
Nasze drogi z Mironem zaczęły się rozchodzić, gdy wystartował w wyborach z listy SLD. Dla nas, ludzi wywodzących się z opozycji solidarnościowej, było to nie do przyjęcia.
W miarę upływu lat, z coraz większym rozczarowaniem i bólem patrzyłem, jak Miron Sycz wykorzystuje i szkołę, i swoją ukraińskość, jako trampolinę do osobistej kariery politycznej, jak wszystko podporządkowuje tylko wąsko rozumianym interesom, żeby nie powiedzieć prywacie, jak zamienia szkołę, a następnie Górowo w swoja prywatne ranczo, w którym wszyscy mają mu się kłaniać w pas i jeść z ręki. Wszystko ma się dziać za jego zgodą i wiedzą. On ma być szafarzem dóbr i stanowisk. Jakakolwiek samodzielna inicjatywa zostanie ukarana, bo nikt nie może być od niego lepszy i mądrzejszy. Wszyscy mają tak tańczyć, jak im zagra na harmoszce w wiacie ekologicznej, zbudowanej na prywatnej działce za pieniądze unijne.
Przez wiele lat postrzegałem całą społeczność ukraińską właśnie przez pryzmat karierowicza Mirona Sycza, który doskonale wpasował się w grupę towarzysko-partyjną, trzymającą władzę na Warmii i Mazurach, po roku 1990. Z przykrością patrzyłem jak te idee, o których rozmawialiśmy na spotkaniach w Olsztynie, Górowie i Kruklankach ulatniają się niczym poranna mgła. Zastąpił je interes sitwy, który tylko tym się różni od innych sitw polityczno-biznesowych, rozrywających postaw polskiego sukna, że jako dodatkowego lepiszcza używa nacjonalizmu. Najważniejszy jest interes nacji. On jest ponad prawem i ponad obywatelskością. Nie ważne, żeś złodziej i świnia, ważne że jesteś nasz. Swój do swego idzie po swoje.
Na szczęście odkryłem po latach, że jestem w błędzie, że nie wszyscy Ukraińcy na Warmii i Mazurach to „klan Syczów”. Zostałem w 2012 roku zaproszony do Górowa na seminarium poświęcone osobie i twórczości malarza Jerzego Nowosielskiego, autora polichromii w cerkwi greckokatolickiej pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Górowie Iławeckim. Tam spotkałem braci Ukraińców, którzy nie porzucili idei republikańskich, którzy nadal uważali, że najpierw jesteś człowiekiem, a później Polakiem, Ukraińcem, Niemcem. Przyjaciół, których tak samo jak i mnie boli degrengolada prawa i obyczaju w III Rzeczypospolitej.
Dowiedziałem się też, że Związek Ukraińców w Polsce absolutnie ich nie reprezentuje i nie chcą mieć nic wspólnego z tą organizacją, której zarzucają, że do dzisiaj nie oczyściła się z esbeckiej agentury i traktuje ukraińskość jako doskonałe narzędzie do życia za budżetowe pieniądze.
Bez tej wiedzy nie sposób zrozumieć konfliktu, który od kilku lat wstrząsa szkołą z ukraińskim językiem nauczania w Górowie. W szkole ukraińskiej zderzyły się te dwie postawy, dwa sposoby pojmowania państwa, prawa, obywatelskości, wolności, demokracji.
Z jednej strony postawa wykorzystywania ukraińskości do rwania z budżetu, ile tylko się da i druga, która nie chce przywilejów z racji narodowości, która uważa, że to nie jest w porządku, że w innych szkołach klasy liczą ponad 30 uczniów, a w ich szkole są klasy kilkuosobowe.
Wojewoda Marian Podziewski swoją wypowiedzią na Komisji, wpisuje się w ten pierwszy sposób myślenia, mówiąc, o co wam chodzi, przecież samorząd wojewódzki stworzył wam takie luksusowe warunki, jakich żadna inna szkoła nie ma, dogadajcie się i żyjcie jak pączuszek w maśle.
Ale ta mniejszość skupiona w „S” 80 wie i czuje, że to buduje mur między obu nacjami, i że to jest po prostu nieuczciwe. Oni chcą tylko równego traktowania.
„Don Wasylowi”, jak mówią na Mirona Sycza w Górowie, jednak ta sytuacja „dziel i rządź” bardzo odpowiada, bo zapewnia mu stałe poparcie w wyborach”.
Do tego komentarza z 2012 roku mogę tylko dopisać, że zgadzam się z radnym Pawłem Warotem, partyjniacy z PO, korzystając z posiadanej władzy w Olsztynie i regionie, narzucają całemu społeczeństwo swoich, partyjnych „bohaterów”.
Kierując się partyjnym interesem miejscy radni Platformy stanęli w obronie Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej w Olsztynie, bo projekt uchwały wzywającej prezydenta do jego usunięcia wnieśli radni PiS.
Wyrzucili śp. Erwina Kruka jako patrona ulicy w śródmieściu Olsztyna i przywrócili pierwotną nazwę „Dąbrowszczaków”. Była to partyjna zemsta na PiSie, który spowodował zmianę nazwy ulicy w ramach ustawy dekomunizacyjnej i na wybitnym poecie, za to, że był członkiem komitetu poparcia kandydatury śp. Lecha Kaczyńskiego na prezydenta państwa.
W skardze na decyzję wojewody wniesioną do WSA podnieśli, że uchwała Rady Miasta Olsztyna stanowi, iż musi minąć 5 lat od śmierci patrona. W przypadku śp. Mirona Sycza odczekali 8 miesięcy.
Czytaj też:
Córka Mirona Sycza – Natalia, dostała z RPO w sumie ponad 7 mln zł
Adam Socha
Na zdjęciu: patron Miron Sycz na tle Zespołu Szkół z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim
CZYTAJ TEŻ na temat Mirona Sycza:
M. SYCZ HONOROWYM OBYWATELEM Miasta i Gminy Górowo (Syczowe) Iławeckie
Wystąpienie M. Sycza w Sejmie RP 10 lipca 2013
Skomentuj
Komentuj jako gość