Olsztyńska prokuratura zmieniła zarzut wobec 27-letniego Szymona K. z usiłowania zabójstwa ks. Lecha Lachowicza, proboszcza parafii św. Brata Alberta w Szczytnie, na zarzut dokonania zabójstwa. Ksiądz został napadnięty 3 listopada po wieczornej Mszy. Napastnik zmasakrował głowę księdza toporkiem. Ksiądz zmarł 9 listopada. Sprawca przyznał, że najpierw chciał zabić, a nastepnie obrabować księdza
- Zarzut zmieniliśmy po uzyskaniu opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej. Wynika z niej, że śmierć pokrzywdzonego była bezpośrednio związana z działaniem sprawcy. Początkowy zarzut usiłowania zabójstwa zmieniono na zarzut dokonania zabójstwa – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.
Rzecznik dodał, że podejrzanego przebadali biegli psychiatrzy, którzy orzekli, że w chwili popełnienia czynu nie miał on zdolności do pokierowania swym postępowaniem.
Jeśli opinia nie zostanie zakwestionowania, to najprawdopodobniej skierowany będzie do Sądu Okręgowego w Olsztynie wniosek o zastosowanie środków zabezpieczających, czyli umieszczenia mężczyzny w odpowiedniej placówce lecznictwa psychiatrycznego.
- Obecnie podejrzany przebywa w areszcie śledczym, który zapewnia mu opiekę i ochronę – dodał prokurator.
Z zebranego materiału dowodowego wynika, iż w dniu 3 listopada 2024r w godzinach wieczornych do budynku plebanii Parafii Świętego Brata Alberta w Szczytnie wdarł się siłowo mężczyzna. Na korytarzu parafii wyszedł do niego proboszcz parafii Lech L., a wówczas mężczyzna zaatakował go zadając szereg ciosów metalowym toporkiem w głowę, wskutek czego pokrzywdzony przewrócił się na ziemię plecami w kierunku podłoża, po czym podejrzany kontynuował zadawanie uderzeń w głowę pokrzywdzonego, znajdując się w pozycji półsiedzącej na jego klatce piersiowej.
Zaalarmowana hałasem pracownica parafii wyszła ze swojego pokoju i dostrzegła leżącego w holu parafii Lecha L. oraz napastnika, który uderzał go w głowę trzymanym w ręku narzędziem. Kobieta użyła wobec napastnika ręcznego miotacza gazu pieprzowego, po czym oddaliła się i niezwłocznie zadzwoniła pod numer alarmowy.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze Policji z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie nie zastali już napastnika. Pokrzywdzonemu Lechowi L. została niezwłocznie udzielona pomoc medyczna, nieprzytomny, z obrażeniami głowy został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie.
W wyniku podjętych niezwłocznie intensywnych czynności operacyjnych i procesowych funkcjonariusze Policji z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie już w dniu 4 listopada 2024r w godzinach porannych wytypowali jako potencjalnego sprawcę zdarzenia 27 - letniego mieszkańca Szczytna, Szymona K,. i dokonali jego zatrzymania na terenie miasta.
Przeprowadzone w miejscu zamieszkania zatrzymanego czynności procesowe pozwoliły na zabezpieczenie dowodów które w wysokim stopniu uprawdopodobniły, iż Szymon K. mógł być sprawcą napaści na pokrzywdzonego Lecha L.
Zarzuty dla podejrzanego i zastosowane środki zapobiegawcze.
Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego prokurator Prokuratury Rejonowej w Szczytnie w dniu 5 listopada 2024r przedstawił Szymonowi K. zarzut tego, że:
w dniu 3 listopada 2024 r. na terenie Parafii Świętego Brata Alberta w Szczytnie, działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Lecha L., (teraz ten zarzut został zmieniony na dokonanie zabójstwa) zadał mu co najmniej kilka uderzeń metalowym toporkiem ręcznym w głowę, wskutek czego pokrzywdzony doznał obrażenia ciała w postaci m.in. rozległej rany twarzy, rozległej rany w okolicy prawej małżowiny usznej, rany w okolicy potylicy, złamania kości pokrywy czaszki po stronie prawej ze stłuczeniem tkanki mózgowej, krwiaka podtwardówkowego nad lewą półkulą mózgu, obrzęku mózgu, stanowiące ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, jednak zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na reakcję obronną bezpośredniego świadka zdarzenia i udzielenie pokrzywdzonemu pomocy medycznej tj. popełnienia przestępstwa z art. 13 § 1 k.k. w zw. z art. 148 § 1 k.k. i inne.
Czyn ten jest zagrożony karą nawet dożywotniego pozbawiania wolności.
Podejrzany przyznał, że miał cel rabunkowy i był zdecydowany zabić księdza
Przesłuchany w charakterze podejrzanego Szymon K. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. W złożonych wyjaśnieniach podał, iż udał się na parafię w celach rabunkowych, jednak był też zdecydowany dokonać zabójstwa księdza aby osiągnąć zaplanowany cel. Przed realizacją zamierzeń powstrzymała go jedynie obecność na terenie parafii osoby trzeciej – kobiety, której nie spodziewał się tam spotkać.
Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie
Daniel Brodowski
Wcześniej napisaliśmy:
72-letni ks. Lech Lachowicz, proboszcz parafii św. Brata Alberta w Szczytnie, to charyzmatyczny, bezkompromisowy kapłan, który w stanie wojennym redagował w Wielbarku podziemne pismo „Wolny Mazur”, a obecnie angażował się w działalność antyaborcyjnej Fundacji Pro-Prawo do Życia.
Do napadu doszło w niedzielę 3 listopada po wieczornej Mszy św., tuż przed godz. 19.00. Odgłosy walki usłyszała współpracownica księdza pani Elżbieta, która ruszyła księdzu na pomoc. Użyła gazu pieprzowego wobec napastnika i ściągnęła jego uwagę na siebie. Bandyta po chwili zaniechał ataku, gdyż najprawdopodobniej zadziałał gaz. Pani Elżbieta zadzwoniła po policję i karetkę. Ksiądz Lech został przetransportowany do szpitala, jednak rany głowy były tak poważne, że nie odzyskał przytomności i 9 listopada zmarł.
Napastnik 27-letni Szymon K. Fot. Tygodnik Szczytno
Szczycieńscy policjanci rozpoczęli intensywne działania w celu ujęcia sprawcy. W efekcie w poniedziałek rano, 4 listopada, zatrzymali na terenie Szczytna 27-letniego mężczyznę, który przyznał się do winy.
Wedle informacji udzielonej przez prokuraturę, przyszedł on na plebanię z intencją zabicia księdza, aby następnie móc swobodnie dokonać kradzieży na plebanii. Sprawca oprócz topora miał przy sobie również pojemnik z benzyną, być może po to, aby po wszystkim podpalić plebanię. Media donoszą, że według relacji sąsiadów Szymon K. to "grzeczny, normalny chłopak", były student medycyny, który nigdy wcześniej nie sprawiał problemów.
„Przez całą swoją służbę nie spotkałem się z takim bestialstwem”. Brutalność zabójcy ks. Lachowicza szokuje policjantów!
Brutalność 27-latka szokuje nawet policjantów. "Jeden z policjantów stwierdził, że przez całą swoją służbę nigdy nie spotkał się z takim bestialstwem" - napisał "Nasz Dziennik".
- Ciało księdza Lecha było nieruszone, natomiast głowa była zmasakrowana. Ten człowiek uderzał w nią tasakiem. Przeciął ją prawie na pół. Czoło i nos rozcięty na dwie połowy, warga, zęby wybite, kości czaszki były w mózgu. Jedno oko wypłynęło albo się zapadło. Na policzku też była rana cięta, taka 20-centymetrowa od tego tasaka.
– opisał policjant.
"Tak kończy się hejt"
Szokujące doniesienia skomentował w mediach społecznościowych jezuita ks. Robert Wawer. Jego zdaniem, śmierć kapłana była efektem nagonki.
"Każdy, kto chociaż trochę przyłącza się do hejtu jest w pewnej mierze współodpowiedzialny za kumulujące się zło, które później gdzieś się materializuje. Tak kończy się hejt"
– napisał duchowny.
Uroczystości pogrzebowe ks. Lachowicza odbyły się w sobotę 16 listopada.
Wieloletni proboszcz parafii św. Brata Alberta spoczął na cmentarzu komunalnym w Szczytnie.
W sobotniej mszy pogrzebowej, której przewodniczył metropolita warmiński abp Józef Górzyński, brały udział setki mieszkańców Szczytna. Parafialny kościół nie był w stanie pomieścić wszystkich uczestników uroczystości.
Wspominając w homilii zmarłego, arcybiskup podkreślił, że - nawet w świecie, w którym codziennie zalewają nas obrazy ludzkiego okrucieństwa - śmierć kapłana wstrząsnęła wszystkimi. Jak mówił, w tym kontekście nie sposób uwolnić się od refleksji nad skalą deprawacji, jaką zło może poczynić w człowieku. Jednocześnie zastrzegł, że to nie do zła należy ostatnie słowo.
"Ksiądz Lech poświęcił całe swoje życie głoszeniu Chrystusowego zwycięstwa na złem, grzechem i śmiercią. Zło brutalnie odreagowało na nim jego posługę swym zbrodniczym piętnem, ale na pewno go nie zwyciężyło. On bowiem całym swoim życiem stanął po stronie zwycięzcy śmierci, piekła i szatana"
– mówił hierarcha.
Metropolita zaznaczył, że pozostaje jednak także potrzeba osądzenia tej zbrodni w kryteriach tego świata. Przypomniał słowa kondolencji nadesłanych przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Tadeusza Wojdę, który podkreślił, że "brutalne pobicie, które w konsekwencji doprowadziło do śmierci, wymaga jednoznacznego potępienia i ukarania sprawcy".
"Nie ma miejsca w cywilizowanym i chrześcijańskim społeczeństwie na akty przemocy i brutalności” - napisał abp Wojda. Dodał, że ta tragiczna śmierć jest wołaniem również o przebaczenie i miłosierdzie. "Bóg Miłosierny jest bowiem tym, który pragnie, abyśmy zło dobrem zwyciężali" - wskazał.
Abp Górzyński mówił wiernym, aby ich serc i umysłów nie napełniała nienawiść czy złorzeczenie.
"Jako uczniowie Chrystusa módlmy się za sprawcę i wszystkich zło czyniących o ich przemianę i uwolnienie od zła. Módlmy się, aby dobry Bóg był dla nich, tak jak i dla nas, miłosierny" – powiedział metropolita warmiński.
Ks. Lachowicz został pochowany na cmentarzu komunalnym w Szczytnie. Uczestnicy uroczystości pogrzebowych wspominali go jako ciepłego, ale bezkompromisowego człowieka, charyzmatycznego i znanego z patriotycznej postawy kapłana.
Ksiądz Lech Lachowicz był absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego Hosianum w Olsztynie, święcenia kapłańskie otrzymał w 1976 roku z rąk bpa Józefa Drzazgi. W tym samym roku uzyskał tytuł magistra teologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
W stanie wojennym odprawiał Msze za Ojczyznę
Jako wikariusz pracował w parafiach w: Olsztynie, Bartoszycach i Mikołajkach. Stan wojenny zastał go w Wielbarku, jako wikariusza parafii św. Jana Nepomucena w Wielbarku. Zaczął tam odprawiać wzorem ks. Jerzego Popiełuszki Msze za Ojczyznę. Skupił wokół siebie grono parafian, z którymi wydawał podziemne pismo „Wolny Mazur”. Zapraszał na Msze do Wielbarka wybitnych artystów, którzy występowali w kościele i naukowców z Warszawy, którzy mieli w kościele wykłady.
Ta działalność księdza sprawiła, że w Wielbarku zaroiło się od szpicli i esbeków. W rozprawę z księdzem i skupionymi wokół niego parafianami zaangażowano I sekretarza KG PZPR Jerzego Małkowskiego, późniejszego prezydenta Olsztyna używającego imion Czesław Jerzy Małkowski. Wkrótce na mieszkańców Wielbarka posypały się represje w miejscu pracy i aresztowania, niektórych zmuszono do emigracji. Za te zasługi Małkowski awansował na dyrektora olsztyńskiego Urzędu Cenzury.
Natomiast odważnego wikarego przeniesiono do Gołdapi a następnie był administratorem parafii w Janowie koło Kwidzyna.
Od 1990 roku był proboszczem parafii pw. Świętego Brata Alberta w Szczytnie. Ks. Lachowicz był pierwszym proboszczem tej parafii. Rozpoczął budowę kościoła parafialnego.
W 2001 roku został odznaczony godnością kapelana honorowego Jego Świątobliwości. W tymże roku opisałem historię ruchu oporu w stanie wojennym zorganizowanym przez ks. Lachowicza.
Czytaj
Wielbark pamięta I sekretarza Jerzego Małkowskiego i ks. Lecha Lachowicza
W tym roku ukazała się książka Krzysztofa Kolczyńskiego, o historii podziemnego pisma „Wolny Mazur”, wydana przez Instytut Północny w Olsztynie.
Ksiądz i pani Elżbieta byli wolontariuszami Fundacji Pro
O brutalnym napadzie na księdza proboszcza Lecha Lachowicza, poinformował też na stronie Fundacji Pro Mariusz Dzierżawski, bowiem kapłana zaangażowanego m.in. w działania tej Fundacji i obronę dzieci przed aborcją, tak jak i współpracownica księdza, pani Elżbieta, która ruszyła mu na pomoc, jest wolontariuszką Fundacji.
Ksiądz Lech uczestniczył w organizowanych przez Fundację w Szczytnie publicznych modlitwach różańcowych. Zorganizował także spotkanie o tematyce pro-life w swojej parafii, do prowadzenia którego zaprosił wolontariuszy Fundacji.
Wolontariusze Fundacji są regularnie przedmiotem napaści proaborcjonistów.
Zamordowanego kapłana wspomina koordynator Fundacji Marek, organizator publicznych modlitw różańcowych i akcji informacyjnych na temat aborcji w Szczytnie:
"Pamiętam naszą pierwszą modlitwę różańcową, którą zorganizowaliśmy w Szczytnie. Zgromadziliśmy się w ruchliwym miejscu, modląc się i pokazując jednocześnie prawdę o aborcji mieszkańcom miasta. Przypadkiem przechodziła tamtędy akurat pani Elżbieta, która wracając z Mszy Św. trafiła na naszą akcję. Jak się po raz kolejny okazało, nie ma przypadków, są tylko znaki. Pani Elżbieta została z nami na różańcu, a po jego zakończeniu nalegała, abyśmy wspólnie poszli na pobliską parafię do księdza proboszcza, którego jej zdaniem powinniśmy koniecznie poznać.
Zgodziliśmy się, a tym kapłanem był właśnie ksiądz Lech Lachowicz. Przyjął nas bardzo ciepło, nawiązaliśmy współpracę. Ksiądz Lech przychodził od tej pory na organizowane przez nas publiczne modlitwy różańcowe i błogosławił uczestników naszych zgromadzeń.
Zaprosił nas także do swojej parafii, abyśmy przeprowadzili spotkanie dla wiernych uświadamiające na temat aborcji i konieczności włączenia się do walki o życie. Ucieszyła nas ta współpraca, gdyż bardzo potrzebujemy w dzisiejszych czasach takich kapłanów - zdecydowanych, odważnych i zaangażowanych. Obyś był zimny albo gorący - brzmi jedno z najbardziej przejmujących upomnień Pana Jezusa znanych z kart Ewangelii. Najgorsze jest bycie letnim, nijakim, biernym.
Ksiądz Lech był gorącym orędownikiem prawa do życia dla wszystkich dzieci i zarówno swoim słowem jak i czynem o to prawo się upominał."
Czytaj też:
Stanowisko Sejmiku w sprawie bestialskiego zabójstwa ks. Lecha Lachowicza
Adam Socha
Zdj. główne, ks. Lech Lachowicz odprawiający Mszę św.. Fot. M. Rutynowski
Skomentuj
Komentuj jako gość