Dyrektor Teatru Jaracza Zbigniew Brzoza,13 maja, przed premierą spektaklu "Prawiek i inne czasy", pożegnał się z widzami i podsumował swoją 4,5-letnią pracę w Olsztynie. Wyjaśnił dlaczego nie stanął ponownie do konkursu na dyrektora teatru. Przytaczam transkrypcję tego wystąpienia z nagrania na YT.
"To dla mnie szczególna okazja, zaraz powiem dlaczego, ale zacznę od tego, że cieszę się, że jesteście z nami dzisiaj i że jesteście tak licznie. Godzinę temu rozmawiałem z dyrektorem Teatru Ateneum w Warszawie. Powiedział mi, że na ten weekend mają 45% frekwencję i dotyczy to wszystkich warszawskich teatrów, zasygnalizował, że tak jest mniej więcej w Polsce. Po zimnym kwietniu, zimnym weekendzie widzowie masowo uciekają z budynków w plener więc państwa żywa energia nas cieszy i o taką energię proszę na premierowym przedstawieniu.
To 45 premiera pod moją dyrekcją i być może ostatnia za mojej dyrekcji. Mam szczególne powody, by powiedzieć parę słów do Państwa. Wynika to z faktu, że media nie prezentują mojego stanowiska co do sytuacji jaka istniała w Teatrze Jaracza i z boku Teatru, zarówno te pisowskie jak i te niepisowskie.
Na 4,5 roku kierowania przeze mnie teatrem, co najmniej półtora roku to był czas pandemii i udało mi się przeprowadzić teatr przez czas pandemii, znaleźć zajęcie dla artystów, dla pracowników. Robiliśmy słuchowiska, video-reportaże, nagrywaliśmy przedstawienia i pokazywaliśmy w internecie, co było dodatkowym źródłem zarobków dla pracowników technicznych i aktorów, a jednocześnie pozwalało nie zerwać kontaktu z państwem, z widzami.
Dziękuję, że byliście państwo z nami, że wspieraliście wszystkie premiery. Mam wrażenie, że większość naszych przedstawień spotkała się z dobrym odbiorem państwa. Ten okres 4,5 roku, mówię to bez zarozumialstwa, to był najlepszy okres w historii tego teatru, jeśli chodzi o liczbę premier, państwa obecność, jak i liczbę nagród i wyróżnień, liczbę recenzentów ogólnopolskich przyjeżdżających na nasze spektakle. Liczba recenzji była niebywała, zainteresowanie tym teatrem było wyjątkowe. Spektakle pokazywaliśmy od Dźwierzut, Olecka do Lidzbarka Warmińskiego, przez Kraków, Kalisz, Opole. Na festiwalu opolskim pokazywaliśmy 2 nasze przedstawienia. Tylko trzy razy w historii tego festiwalu ten sam teatr pokazał dwa przedstawienia. Na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych za tydzień też pokażemy dwa nasze przedstawienia. To festiwal budujący wizerunek teatru w kraju, pokażemy Łatwe rzeczy i Czas porzucenia.
Muszę w związku z tym powiedzieć, dlaczego nie startuję w konkursie na dyrektora Teatru Jaracza. Powód jest taki. Urząd Marszałkowski miał wybór: przedłużyć mi kadencję albo ogłosić konkurs. Dałem Urzędowi dużo argumentów, żeby przedłużył kontrakt. Poza siedzibą teatru pokazaliśmy spektakle 104 razy, zostaliśmy zaproszeni na festiwale w Rumunii, Czechach, na Litwie, potem będzie festiwal w Istambule i jak sądzę, po Warszawskich Spotkaniach Teatralnych przyjdą kolejne zaproszenia.
Z mojego punktu widzenia brak dyskusji Urzędu ze mną na ten temat oznacza brak szacunku. Nie mogę pracować w mieście, województwie, w którym nie dostaję szacunku. Tym bardziej, że przez te 4 lata dopracowałem się olbrzymiego szacunku z Państwa strony, wyjątkowych widzów, nie słodzę Państwu, jadłem z niejednej kuchni , przetrwałem.... (niezrozumiały fragment wypowiedzi - przypis A.Socha). Teatr Jaracza był teatrem skierowanym do państwa, do tego co jest największą wartością, w moim przekonaniu, Polski, do tej formacji unikatowej, którą jest inteligencja, niedofinansowana, ale pełna humanistycznych potrzeb, zawsze stałem po stronie humanizmu i zawsze cieszyłem się, że państwo do nas przychodzą.
Nie wziąłem udziału w konkursie, gdyż uważam, że w tej sytuacji niech Urząd wybierze kogo chce. Nie będę mu przeszkadzał. Nie biorę udziału, gdyż pani wicemarszałek Sylwia Jaskulska powiedziała w jednym z wywiadów, że "za dużo w teatrze jest konfliktów". To są konflikty, które ja zastałem. Poprzedni dyrektorzy stworzyli swoje grupy wsparcia w związkach zawodowych. Te grupy wsparcia działały przeciwko rozwojowi teatru, czyli przeciwko w moim przekonaniu temu co tu się stało za mojej dyrekcji.
Nie stosowałem żadnych niewłaściwych metod, nie obciążałem, nikogo nie zwolniłem z tego środowiska. W związku z tym, jeśli na mnie przerzuca się odpowiedzialność, to jest to niesprawiedliwie. Starałem się, żeby wartością podstawową był szacunek i traktowanie osoby widza, pracowników jako wartości.
Dziękuję Państwu. To jest moje posłowie. Pozwoliłem sobie na ten występ, bo myślę, że to się dobrze wpisuje w pointę dzisiejszego spektaklu. Dziękuję, żegnam się z państwem, to był dla mnie ważny czas. Jestem, dumny, że państwo przychodziliście, jestem dumny z osiągnięć naszego teatru. I nie pozwolę na to, żeby ktoś przedstawiał to w fałszywym świetle. Dziękuję!" (Brawa).
Przypomnijmy, iż Zbigniew Brzoza przyszedł do Olsztyna w 2019 roku na miejsce Janusza Kijowskiego, sprawującego tę funkcję od 14 lat, przeciwko któremu wybuchł bunt części załogi skupionej w Związku Pracowników Teatru. Pracownicy z tego związku oskarżali dyrektora i jego zastępczynię Beatę Ochmańską (prywatnie partnerkę Kijowskiego) o przekształcenie teatru w prywatny folwark i źródło nienależnych dochodów. Pracownicy techniczni oraz grupa aktorów, która nie należała do dworu Kijowskich, była dyskryminowana finansowo.
Inspekcja pracy potwierdziła zarzuty Związku. Inspekcja stwierdziła naruszanie przepisów dotyczących czasu pracy, niezapewnienie odpoczynków, wykonywanie pracy w tej samej dobie pracowniczej ponadto pracy w godzinach nadliczbowych w ramach umów cywilno-prawnych, podejmowanie działań mogących nosić cechy mobbingu. Inspekcja zgłosiła zawiadomienie do prokuratury w związku z podejrzeniem dyskryminacji ze względu na przynależność związkową.
Potwierdziły się też zarzuty dotyczące uzyskiwania przez Kijowskiego dodatkowych, wysokich dochodów, dzięki temu, że umowy z nim podpisywała jego partnerka.
Zbigniew Brzoza przyszedł więc w 2019 roku do teatru, którego pracownicy byli głęboko podzieleni. Zapowiedział zasypanie podziałów i równe traktowanie wszystkich pracowników. Zlikwidował "czarną listę" aktorów, których za Kijowskiego nie obsadzano, zlikwidował też "kominy płacowe" m.in. zmniejszając wysokie prowizje Biura Obsługi Widzów.
Od pierwszego dnia przyjścia Brzozy do teatru grupa pracowników, która zawdzięczała swoją pozycję i wysokie zarobki Kijowskiemu, nastawiona była wobec niego negatywnie i polowała na jego potknięcia, m.in. nagrywając Go podczas spotkań.
Brzoza naraził się też rozbijając układ w Studium Aktorskim. Jak zeznała ostatnio w sądzie obecna dyrektorka Studium dr Milena Gauer poprzedni dyrektor Zbigniew Marek Hass zatrudnił jako zastępcę aktora Dariusza Poleszaka-Hassa bez wyższego wykształcenia, swojego partnera. Jej zdaniem, był to układ nepotyczny. W ankietach przeprowadzonych wśród uczniów pojawił się też problem molestowania. Okazało się też, że uczniowie byli wprowadzeni w błąd. Byli przekonani, że uzyskają dyplom wyższej uczelni, gdyż nauka trwała 4 lata. Tymczasem nauka powinna trwać krócej, gdyż Studium ma status szkoły policealnej. Dyrektor Brzoza pożegnał się z Hassem i Poleszakiem (Poleszak zeznawał w sądzie przeciwko Brzozie).
Dość szybko Brzoza dostarczył na siebie "haki". Wprowadzając korzystny dla ogółu pracowników nowy regulamin pracy i wynagradzania, podnosząc wszystkim pensje, popełnił "szkolne" błędy. Dał nowe regulaminy do podpisu tylko Związkowi Pracowników Teatru, pomijając Związek Aktorów Polskich i związek "S" skupiający pracowników Biura Obsługi Widzów. Pracownikom tego biura wraz z kierowniczką zmienił warunki zatrudnienia, niezgodnie z prawem pracy.
Naraził się też politykom olsztyńskiego PiSu zwalniając ich przyjaciół, dwóch aktorów: Macieja Mydlaka i Pawła Parczewskiego. Po tym zwolnieniu na schodach teatru politycy PiS zorganizowali konferencję prasową. Konferencję zorganizował Maciej Tobiszewski, pełnomocnik wojewody warmińsko-mazurskiego ds. kultury (admirator Janusza Kijowskiego) z udziałem posłanki Iwony Arent i posła Jerzego Małeckiego. Zażądali odwołania dyrektora Brzozy. Politycy zarzucili dyrektorowi zastraszanie pracowników, zwalnianie ich za krytykę osoby dyrektora (posłowie twierdzą, że oprócz 4 aktorów pracę straciło ok. 26 pracowników pomocniczych, którzy byli zatrudniani na umowy zlecenia. Z powodu złej atmosfery z pracy miało odejść małżeństwo Castellanos). Aktorzy Maciej Mydlak i Paweł Parczewski odwołali się do sądu pracy. Dyr. Brzoza przywrócił ich do pracy, ale nie obsadzał w spektaklach.
Posłowie zarzucili też upolitycznienie Teatru, czego dowodem miały być napisy na frontonie teatru.
Do PIP-u trafiły skargi pracowników teatru z dwóch związków zawodowych: NSZZ "S" i Zw. Aktorów Polskich. Kontrola potwierdziła złamanie ustawy o związkach zawodowych i skierowała sprawę do prokuratury. Jeśli w przypadku Kijowskiego prokuratura umorzyła postępowanie, to w przypadku Brzozy skierowała do sądu akt oskarżenia.
Prokurator oskarżył Zb. Brzozę o to, że w okresie od 19 listopada 2018 r. do 10 października 2019 r., sprawując funkcję Dyrektora Teatru utrudniał prowadzenie działalności związkowej poprzez m.in. pomijanie w opiniowaniu decyzji personalnych i organizacyjnych dwóch związków: NSZZ „Solidarność” oraz Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Akt oskarżenia powstał po kontroli PIP w teatrze. Kontrola była następstwem skargi pracowników z ww związków.
Zbigniew Brzoza nie przyznał się do winy. Powiedział, że nie było jego złej woli. Wszystkie decyzje podejmował w interesie teatru i wszystkich pracowników. Nigdy w swojej karierze nie działał przeciwko związkom. Odpowiedzialnością za brak konsultacji ze związkami zawodowymi swoich decyzji obarczył prawnika mec. Wojciecha Ruszkowskiego, którego zatrudnił, gdy objął stanowisko dyrektora teatru (wcześniej byli przyjaciółmi). Dyrektor po kontroli PIPu zerwał z mec. Ruszkowskim kontrakt. Ten odwołał się do sądu. Sąd, za bezpodstawne wypowiedzenie umowy na obsługę prawną teatru, zasądził od teatru odszkodowanie w wysokości 105 tys. złotych.
Urząd Marszałkowski początkowo bronił dyrektora Brzozę, mimo sprawy karnej, jednak po tym, jak teatr przegrał sprawę z mec. Ruszkowskim, skapitulował.
Ostatnia sprawa karna Zbigniewa Brzozy ma się odbyć 23 maja. Uczestniczyłem we wszystkich rozprawach. Szerzej napiszę o procesie po ogłoszeniu wyroku.
Do konkursu na dyrektora Teatru Jaracza zgłosiło się 15 kandydatów. CZYTAJ TUTAJ
SPROSTOWANIE
Chciałbym odnieść się do jednego stwierdzenia z wystąpienia pożegnalnego dyr. Zbigniewa Brzozy. Dyr. Brzoza powiedział: "media nie prezentują mojego stanowiska, co do sytuacji, jaka istniała w Teatrze Jaracza i z boku Teatru, zarówno te pisowskie jak i te niepisowskie".
Otóż w "Debacie" i na portalu debata.olsztyn.pl informowałem bardzo szczegółowo o tym, co dzieje się w Teatrze Jaracza, po objęciu funkcji dyrektora przez Zbigniewa Brzozę. Zawsze zwracałem się do dyrektora o komentarz. W czerwcu 2021 roku dyr. Brzoza, na moją prośbę, udzielił mi obszernego wywiadu, w którym przedstawił wyczerpująco swoje stanowisko.
Jako jedyny dziennikarz od początku uczestniczę w rozprawach karnych Zbigniewa Brzozy. Moje relacje są wiernym zapisem tego, co działo się na sali sądowej. Tylko czytelnicy "Debaty" mogli poznać mowę obrończą Brzozy wygłoszoną na pierwszej rozprawie. Załączam poniżej linki do części moich tekstów.
Uważam, że Zbigniew Brzoza wyniósł Teatr Jaracza na wysoki poziom artystyczny, wyciągając go z prowincjonalnej zapaści. Świadczą o tym liczne, prestiżowe nagrody za spektakle oraz dla aktorów. Dla mnie osobiście najwybitniejszym spektaklem był "Wróg publiczny" wyreżyserowany przez Zbigniewa Brzozę, a widziałem prawie wszystkie spektakle w Jaraczu za jego dyrektorowania.
Wielka szkoda i ogromna strata dla Olsztyna i województwa.
Adam Socha
Posłowie PiS żądają odwołania dyrektora Teatru Jaracza w Olsztynie. KOMENTARZ DYREKTORA
Zbigniew Brzoza: „Spór toczy się między dwoma poglądami na teatr”
Początek procesu dyrektora Teatru Jaracza w Olsztynie
Linia obrony oskarżonego dyrektora Teatru im. Jaracza
Proces dyrektora Teatru Jaracza. Zeznania Ewy Jarzębowskiej i Justyny Jant
Teatr Jaracza zapłaci ponad 100 tys zł za decyzję dyrektora Brzozy
Skomentuj
Komentuj jako gość