Jedyni sprawiedliwi: poseł Kulasek, luteranin, KOD i Marsz
Poseł Lewicy Marcin Kulasek zorganizował przed świętami na olsztyńskiej starówce konferencję prasową, której tematem były wysoka inflacja oraz zbliżające się i "drogie jak nigdy" święta Bożego Narodzenia. Poseł stwierdził, że PiS zapomniał o polskich rodzinach na święta. Dlatego oprócz konferencji zorganizował także ciężarówkę wypełnioną 150 choinkami, które po rozmowie z dziennikarzami rozdawał bezpłatnie olsztynianom na Starym Mieście. „Chociaż w ten sposób chcemy pomóc ludziom w te święta, odciążyć ich domowe budżety” – wyjaśnił. Posłowi towarzyszył dziennikarz Wyborczej, który polował na głosy ludzi doprowadzonych do nędzy chlebem za 30 zł, benzyną za 10 zł, drogim węglem, którego nie ma i się nie pali. Niestety, nie spotkał takich. Ale w końcu mu się poszczęściło, przechodząca obok zakonnica chciała tylko kilka gałązek, ale dała się przekonać posłowi i wzięła całe drzewko. „Ciągnęła je za sobą w kierunku katedry św. Jakuba - relacjonuje reporter. - Po jakichś trzydziestu metrach zawróciła. Coś nie dawało jej spokoju, a może zobaczyła życzenia posła, które w formie ulotki były doczepione do drzewka. - Przepraszam, a kto to rozdaje? - zapytała nieśmiało. - Lewica, poseł Kulasek, stoi tu, obok siostry - odpowiedział jej jeden z mężczyzn rozładowujących świerki. - Lewica? Ojej, to nie biorę tej choinki - odparła niczym rażona piorunem zakonnica. Poseł starał się ratować sytuację, przekonywać, że choinka nie ma barw politycznych, żeby się nie krępowała i wzięła prezent. Wszystko na nic. - Ja mam awersję do Lewicy - wytłumaczyła spokojnie siostra i odeszła, życząc wszystkim wesołych świąt”.
Za to z wdzięcznością dwa drzewka przyjął proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie ks. Łukasz Stachelek. „- Z mojej perspektywy te drzewka są apolityczne, podobnie jak biało-czerwone flagi, które przy okazji 11 listopada nasza parafia otrzymała kiedyś od jednego z posłów PiS. Nasz Kościół stara się być neutralny politycznie, choć nie neutralny w poglądach” - podkreślił ks. Stachelek. Reporter dodał, że ta parafia zaangażowała się w zbiórkę rzeczy dla osób cierpiących na polsko-białoruskiej granicy organizowaną przez KOD i Olsztyński Marsz Równości.
Dziękuję reporterowi Wyborczej Robertowi Robaszewskiemu za znalezienie jedynych sprawiedliwych w tej pisowsko-katolickiej Sodomie i Gomorze.
Telesz: podpalę się w ważnej sprawie
Spektakl Teatru im. Jaracza w Olsztynie „Łatwe rzeczy” otrzymał Grand Prix festiwalu Boska Komedia, pokonując m.in. Imagine Krystina Lupy i „Dziady” Mai Kleczewskiej (gratulacje!). W spektaklu grają Irena Telesz i Milena Gauer, grają siebie, czyli aktorki, które wspominają swoje doświadczenia na scenie. Telesz np. opowiada o traumie, gdy jako młoda aktorka Teatru Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu została zmuszona do rozebrania się na scenie, był to – jak mówi – pierwszy striptiz w polskim teatrze, w Kartotece Różewicza. Telesz-Burczyk mówi, że zawsze była brzydka, ale miała ładny biust, więc na jej występ toples żywo reagowała żołnierska widownia. „Kiedyś zastrzelą ją guziki od rozporków” – skomentował reżyser i Irena odebrała to jako najlepszy komplement jaki usłyszała w swoim życiu od reżysera. Telesz oprócz tego, że jest aktorką jest także polityczką, zaczynała od PZPR, w 1980 roku zaangażowała się w tworzenie "Solidarności" w Olsztynie, za co zapłaciła wyrzuceniem z tetaru po wprowadzeniu stanu wojennego, po upadku komuny wróciła do teatru i do zaangażowania politycznego, była w KLD, od lat jest działaczką i radną PO i aktywistką KOD-u, więc odbierając nagrodę za spektakl wygłosiła płomienny manifest polityczny: „Ja miałam to szczęście, że w 1980 roku walczyłam o wolność, o brak cenzury, zapłaciłam za to 7-letnim urlopem przymusowym w teatrze. W tym spektaklu, który został nagrodzony mówię tam, że stare ciało jest już niepotrzebne, do niczego się nie nadaje. Teraz kiedy jestem bezsilna, kiedy muszę walczyć o przywrócenie naszego sędziego z Olsztyna Pawła Juszczyszyna do pracy, kiedy znowu trzeba walczyć o wolność, to obiecuję wam młodym, jak już nic nie będę mogła zrobić, to wezmę kanister benzyny i się podpalę w jakiejś ważnej sprawie. Tą najważniejszą sprawą jest teatr” (brawa).
Niedawno minister przydzielił ochronę Donaldowi Tuskowi, ja apeluję do komendanta Straży Pożarnej o przydzielenie Irenie strażaka z gaśnicą.
O co wolno pytać posłów PiSu?
Od stycznia z anteny radiowej Dwójki spadł autorski program „Mazurek słucha” prowadzony przez Roberta Mazurka. Dyrektorka PR Agnieszka Kamińska ukarała w ten sposób dziennikarza za pytanie zadane w RMF FM najmłodszemu posłowi w Sejmie, Robertowi Gontarzowi z Elbląga. Mazurek pytał swojego gościa, czy przekazanie 2,7 mld zł na telewizję publiczną uważa za dobre posunięcie? Mazurek wyliczał, że za te pieniądze Polska mogłaby kupić ponad 200 dronów Bayraktar, wybudować ponad 10 tysięcy mieszkań o powierzchni 50 m2 lub postawić kilka szpitali. Gontarz nie zgadzał się z takim postawieniem sprawy. „Czy lepiej ratować chore dzieci czy budować drogi? Albo czy dać na hospicjum dla ciężko chorych czy na policjantów?” - pytał retorycznie poseł PiS.
„Polskie Radio nie widzi możliwości kontynuowania pracy z osobą, która z jednej strony pobiera honoraria wypłacane ze środków publicznych, a z drugiej - atakuje media publiczne właśnie za sposób ich finansowania, zarazem je zniesławiając” – oświadczyła rzeczniczka prasowa PR.
Skorzystałem z obecności posła Gontarza w Olsztynie, na konferencji prasowej 4 stycznia na stacji Orlenu, na której bronił wraz z 4. innymi parlamentarzystami z Warmii i Mazur prezesa D. Obajtka.
AS: Czy panu jest przykro, że przez pytanie do pana, program stracił Robert Mazurek? - zapytałem.
RG: Panie redaktorze, to nie jest w ogóle żadna moja decyzja. Tę decyzję podjęli szefowie radia.
AS: Może by pan interweniował w jego sprawie?
RG: Byłem gościem u red. Mazurka, wywiad nie był najłatwiejszy, każdy kto słucha wywiadów redaktora w RMF doskonale sobie z tego zdaje sprawę.
AS: Które pytanie było najtrudniejsze, czy to o finansowanie TVP?
RG: Cała rozmowa była ciekawa. Była w tym pytaniu delikatnie mówiąc, pewna doza manipulacji. Red. Mazurek intensywnie atakował media publiczne, pracował w jednym z nich, tak zupełnie szczerze mówiąc, gdyby ktoś pracował w koncernie niemieckim i mówił, że samochody są do bani, to pewnie decyzja byłaby podobna. Ale ja nie podejmowałem żadnych decyzji.
AS: Ale zgadza się pan z tą decyzją?
RG: Ale to są wolne media, decydują ich szefowie a nie politycy.
No cóż, mam nadzieję, że mój wydawca za te pytania nie zdejmie „Debatki” z „Debaty”?
Co dalej z tramwajami?
Prezydent Piotr Grzymowicz, zwany przez uwielbiających go mieszkańców czule „Betonowiczem”, stanął na czele struktur Ruchu Samorządowego "TAK! Dla Polski" na Warmii i Mazurach. Jego zastępcą został dr hab. inż. Mirosław Gornowicz z UWM, radny z prezydenckiego klubu Ponad Podziałami. W zarządzie znaleźli się m.in. Andrzej Szymborski, burmistrz Pisza, a także Józef Maciejewski, wójt gminy Sorkwity. Grupa założycielska liczy 16 osób. „- Jesteśmy ruchem samorządowców, który idzie w kierunku naprawy tego, co obecny rząd PiS zepsuł i psuje” – obwieścił lider nowej siły politycznej. Na czele ogólnopolskiego Ruchu stoi prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który domaga się od liderów opozycji stworzenia jednej listy i biorących na niej miejsc dla liderów Ruchu. Inaczej grozi, że „Ruchowcy” pójdą do wyborów osobno. Karnowski chce wystawić kandydatów do Senatu w tych regionach, w których opozycja nie ma swojego senatora, a tak jest w Olsztynie. Grzymowicz to wytrawny gracz polityczny, swoje doświadczenie zawdzięcza PZPR, które procentuje mu do dzisiaj, tak jak i członkostwo w Stowarzyszeniu „Ordynacka”. Po „wyprowadzeniu sztandaru” startował, łącząc pięknie czerwień SLD z zielenią PSL, za co otrzymał od Palikota przydomek „arbuz”. Wygrał kolejne wybory z Czesławem Małkowskim zawierając sojusz z PiS i za poparcie zapłacił Jerzemu Szmitowi stołkiem wiceprezydenta. Teraz jest w koalicji z Platformą. Raz już, w 2007 roku, spróbował swoich sił w dużej polityce. Ubiegał się o mandat poselski startując z listy PSL, ale uzyskał tylko 2582 głosów. No ale teraz jego pozycja w polityce jest zupełnie inna. Jednak czy Grzymowicz da się wrobić w taką samobójczą misję, jaką wydaje się być walka z niepokonaną od kilku kadencji niezależną senator Lidią Staroń, która „zawsze stoi po stronie skrzywdzonych”? Może być kandydatem Hołowni do Sejmu, który właśnie stracił swoją „lokomotywą wyborczą” w osobie prof. Maksymowicza, ale w przypadku wspólnej listy Hołowni z PSL, zieloni mają murowaną liderkę Urszulę Pasławską. Grzymowicz może więc jeszcze raz wystartować na prezydenta Olsztyna. Ma mocne karty w ręku. Rok 2023 będzie rokiem oddawania jego wielkich, pomnikowych inwestycji: tramwajowej, spalarni odpadów, hali Urania. Jest zdobywcą dziesiątków tytułów m.in.: Samorządowiec roku, Lider samorządu, Lider Miasta Przyszłości, As Transportu Publicznego. Chyba, że w wyborach na prezydenta wystartuje oczyszczony przez sądy z „afery rozporkowej” Czesław Jerzy Małkowski, który ma pieniądze na kampanię, bo wygrał ponad 2 mln zł odszkodowania za niesłuszne aresztowanie. Jeśli Małkowski wystartuje, to obstawiam, że tym razem wygra.
Co będzie z wielką stratą dla Olsztyna, bo na linię tramwajową czekają Jaroty, Zatorze, Dajtki, Gutkowo i Brzeziny.
Szmit wystawia rachunek Niemcom
Fundacja im. Piotra Poleskiego Jerzego Szmita oraz Ruch Społeczny im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego przygotowują raport, w którym podadzą wysokość mienia polskich organizacji działających do 1 września 1939 roku z terenu byłych Prus Wschodnich, zagrabionego przez Niemców. Raport wkrótce trafi na biurko ministra Arkadiusza Mularczyk. Szmit, jako były bankowiec SKOKu, wziął na siebie polskie banki, których środki trafiły do Banku Rzeszy. Szmitowi sekunduje Radosław Nojman, olsztyński radny i Kanclerz Ruchu, który zajmuje się zagrabionym majątkiem kilkunastu polskich szkół. Jak wiemy rząd niemiecki już odpowiedział, że „sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta”.
Konia kują, a Szmit nogę podstawia.
Zaborowska-Boruch nie wie o istnieniu „układu olsztyńskiego”
Halina Zaborowska-Boruch odniosła się do zarzutu, iż bez Walnego Zgromadzenia Członków Spółdzielni „Jaroty” ze stanowiska wiceprezydent Olsztyna przeskoczyła na fotel prezesa „Jarot”. „- W przeciwieństwie do mojej wieloletniej pracy w samorządzie gminnym, gdzie polityka omijała mnie szerokim łukiem, tutaj przysłowiowo „spadła mi na głowę", zanim jeszcze zaczęłam wypełniać swoją funkcję” - napisała w spółdzielczej gazetce. - Nie wiem (...), co oznacza powtarzane i lansowane określenie „układ olsztyński". Nigdy w żadnym układzie nie byłam i nie mam wiedzy, żeby taki istniał”.
Pani prezes, radzę chodzić w kasku, bo polityka jeszcze nie raz spadnie na pani głowę.
Gorący stołek wiceprezydenta Olsztyna z PO
Pech prześladuje nominatów PO na stołek wiceprezydenta Olsztyna. Najpierw z praca w ratusza musiał pożegnać się Ryszard Kuć, ukarany za to, że wystartował w wyborach przeciwko baronowi PO na WiM Jackowi Protasowi. Zaledwie po pół roku wyleciał, wsadzony na jego miejsce przez PO Grzegorz Wieczorek. „— Nieoficjalnie mówi się, że działacze PO obawiali się, żeby wiceprezydent nie stał się obciążeniem dla ich ugrupowania. Chodzić miałoby o sprawy pozazawodowe, które mogłyby jednak zaszkodzić wizerunkowi ugrupowania” — napisał Tomasz Kurs z Wyborczej Olsztyn.
Czyżby Wieczorek też wszedł na ratuszową wieżę?
Radna PiS rozlicza Campus
Olsztyńska radna PiS Edyta Markowicz zażądała od władz Olsztyna rozliczenia uczestników Campusu Polska Przyszłości w Kortowie, z opłaty miejscowej. Opłata taka jest nakładana na osoby fizyczne przebywające w celach turystycznych, wypoczynkowych lub szkoleniowych w miejscowościach o szczególnych walorach uzdrowiskowych, klimatycznych i krajobrazowych powyżej doby. Tymczasem Campus dla ponad tysiąca młodych ludzi z całej Polski, organizowany przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego za pieniądze amerykańskie i niemieckie, trwa tydzień. Prezydent Piotr Grzymowicz w odpowiedzi powołał się na definicję słowa „turysta” i „wypoczynek” ze Słownika języka polskiego, by stwierdzić, że młodzi ludzie nie przybyli jako turyści na wypoczynek. Zdaniem prezydenta również „wykłady, panele, debaty warsztaty”, to nie szkolenie.
Moim zdaniem, jako obserwatora Campusu, to młodzież szkolono politycznie i ideologicznie, do tego jak pokonać PiS. Ale kto PiSowi broni zaprosić młodzież na swój Campus? Ach, chciałbym zobaczyć na wzór konfrontacji Trzaskowski – Tusk na Campusie, starcie Kaczyński – Ziobro…
Wypij - polityczna Sierotka
Posła Michała Wypija najpierw opuścił poseł prof. Wojciech Maksymowicz, opuszczając partię Gowina i wspólne biuro poselskie dzielone z Wypijem, a teraz osierocił go sam twórca partii Porozumienie Jarosław Gowin, który złożył rezygnację, ponieważ nie chce go widzieć na swoich listach żadna partia polityczna, a Donald Tusk zapowiedział, że posadzi go na ławie oskarżonych obok Kaczyńskiego i Morawieckiego. Dzięki usunięciu się Gowina, opozycja przygarnie jego posłów. Kto to przygarnie polityczna sierotkę, Michała? Michał naprawdę się stara, z gorliwością neofity atakuje niedawnych kolegów ze Zjednoczonej Prawicy. Kilka cytatów z jego wypowiedziami z programu Czarno na Białym TVN24, pt „Rząd na bogato”: „Nie napasiony, nienażarty aparat partyjny wspierający władzę”; „To jest spoiwo obecnego obozu władzy, nic ich tak nie łączy jak te stołki”; „Wobec takiej skali (pazerności) jaką widzimy, jedynym kluczem jest klucz lojalności partyjnej”. „Trzeba fakturę za lojalność opłacić i taki pełnomocnik jest bardzo dobrym pretekstem”.
Michał wie co mówi, jako były pełnomocnik wicepremiera Gowina w ministerstwie nauki i rozdawca etatów dla kolegów z jego partii w spółkach Skarbu Państwa.
Sylwester Marzeń skontrolują Aktywne Mazury z Wydmin
Stowarzyszenie Aktywne Mazury nie odpuszcza i złożyło skargę na TVP, która ciągle nie ujawniła informacji o głośnym sylwestrowym występie w Zakopanem.
Wniosek o udostępnienie informacji na temat gaży artystów amerykańskiej grupy Black Eyed Peas na imprezie sylwestrowej TVP to pokłosie awantury związanej z ich występem.
Polityczną burzę wywołał występ na Sylwestrze Marzeń w Zakopanem amerykańskiej grupy Black Eyed Peas z tęczowymi opaskami na ramionach symbolizującymi ruch LGBT. "WSTYD! To nie #SylwesterMarzeń lecz Sylwester Wynaturzeń" – skomentował na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jego kolega z Solidarnej Polski Janusz Kowalski zarzucił kierownictwu TVP „szerzenie homopropagandy”, za którą zapłacili aż 1 mln dol. Postanowiło to sprawdzić Stowarzyszenie Aktywne Mazury z Wydmin, które 1 stycznia 2023 r. wystąpiło do TVP o udostępnienie umowy z Black Eyed Peas. - My chcemy rzetelnych informacji i prawdy, bo to w życiu publicznym bardzo ważna sprawa. - mówi Daniel Domoradzki, prezes stowarzyszenia. Na swoim FB Domoradzki podaje, że jest Społecznikiem, Członkiem, Zarządu LKS Mazur Wydminy, sekretarzem Związkowej Komisji Odwoławczej Warmiń (dalej urwało). Pochwalił się też dyplomem ukończenia studiów Executive Master of Business Administration na Akademia Ekonomiczno-Humanistyczna w Warszawie.
Z Domoradzkim nie ma żartów. Jak dowiedziałem się z jego FB, jest watchdogiem (pies tropiący nadużycia władzy), skutecznie tropi i pozbawia mandatów nieuczciwych radnych. Zawiadomił CBA o zatajenia prawdy w oświadczeniu majątkowym przez radną Rady Miejskiej w Giżycku Jadwigę Małgorzatę Misterę. nie wpisała, że jest pełnomocnikiem Giżyckiej Ochrony Zdrowia Sp. z o .o. (czyli szpitala w Giżycku, gdzie jest także dyrektorem ds. pielęgniarstwa). W rezultacie wojewoda Artur Chojecki wygasił jej mandat. Domoradzki wykrył też, że wiceprzewodnicząca Rady Gminy Stare Juchy Wanda Hanusko, wbrew przepisom ustawowym, handluje z Gminą Stare Juchy i jej jednostkami organizacyjnymi, z wykorzystaniem mienia Gminy (od 2018 roku wystawiła co najmniej 90 faktur). Zdemaskował też samą wójt Gminy Stare Juchy Ewę Jurkowską, która co roku zawierała na okresy roczne umowy zlecenia z radnym tej gminy Pawłem Anulewiczem. Domoradzki wystąpił do Wojewody Artura Chojeckiego oraz Krajowego Biura Wyborczego o odebranie tym radnym mandatów a wójt stanowiska.
Daj nam takiego Domoradzkiego w każdej gminie w Polsce!
Burmistrz Dobrego Miasta ocenił WOŚP
Ponoć radni Dobrego Miasta osłupieli, po wygłoszeniu przez burmistrza Jarosława Kowalskiego opinii o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy – twierdzi Wyborcza. Burmistrz na sesji transmitowanej on line został zapytany przez wiceprzewodniczącą rady Joannę Wasilewską, dlaczego Centrum Kulturalno-Biblioteczne nie zorganizuje w styczniu jak co roku sztabu WOŚP? „ - Nie mam obowiązku w imieniu urzędu płacenia za organizowanie imprez przesiąkniętych z jednej strony nieskończonym dobrem, a z drugiej strony nieskończoną nienawiścią. Imprez przesiąkniętych polityką w sposób dramatyczny, skandaliczny i nie do przyjęcia” - stwierdził burmistrz. Przypomniał, że on sam „był takim Owsiakiem” za czasów pracy w szkole (uczył historii i języka niemieckiego) i angażował się w Orkiestrę. Niestety - według Kowalskiego - WOŚP z biegiem czasu się zmienił na niekorzyść. Wypomniał wiceprzewodniczącej zorganizowanie strajku kobiet. „Mam odwagę to powiedzieć: wszyscy normalni ludzie, słuchający teraz tego (transmisji on line), nie mają już cierpliwości, by wysłuchiwać tych antykościelnych bzdur, tego dziadostwa po akcji (WOŚP), bo w dzień akcji oczywiście biegniecie z puszkami pod kościół, po mszy. Są w to zaangażowane niewinne dzieci, zaprzęgnięte w tę działalność, która niestety niweczy to nieskończone dobro, bardziej niż przynosi zysk. Bo zysk jest materialny: maszyny ratujące ludziom życie, ale okraszone jest to czymś zupełnie nie do przyjęcia. Najpierw są serduszka, a potem koncerty i nieprawdopodobna rzeź słowna na wartościach najsłodszych, najpiękniejszych - tu Kowalski nawiązał do letniego festiwalu Owsiaka, na który raz pojechał: „- Widziałem kto tam występował, to była cała opozycja antypisowska, od prezydenta Komorowskiego, po wszystkich członków” - podkreślił z niesmakiem burmistrz. Jarosław Kowalski burmistrzem jest pierwszą kadencję. Nie jest członkiem partii politycznej, mówi o sobie, że "jest sympatykiem PiS". Radni już raz go ukarali za niewyparzony język obniżając mu pensję o 3 tys zł do 5,5 tys. zł (więcej nie mogli).
Strach myśleć, jaka kara czeka go za obrażenie Owsiaka, największego świeckiego świętego III RP.
Adam Socha
PS. Debatka nr 2 ukazała się w styczniowym miesięczniku "Debata. Zapraszam do wspólnego redagowania „Debatki” i wysyłania sygnałów na mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość