Okazuje się, że to Lider Agrounii posługując się zdjęciem stacji, która kupuje paliwo w hurcie m. in. Orlenu i sprzedaje je z ok. 100 proc. marżą czyli za 9,99 zł, wywołał panikę w Polsce. Po zamieszczeniu tego zdjęcia kierowcy rzucili się do stacji benzynowych, tworząc ogromne kolejki. Poniżej zdjęcia z ulic Kętrzyna z tv TKT, w czwartek 24 lutego po południu. W Olsztynie na Bałtyckiej stałem tylko pół godziny, cena za 1 litr ropy 5,69 zł.
Lider Agrounii Michał Kołodziejczyk udostępnił na Twitterze zdjęcia pylonu reklamowego i paragonu z jednej ze stacji paliw w gminie Błaszki w województwie łódzkim, która sprzedawała benzynę i olej napędowy po 9,99 zł za litr. „Wojna. Dziś po 10 zł/l. Jutro ma być po 15 zł/l. Pieniądze przestają mieć wartość” – napisał Kołodziejczyk. W tym samym poście oskarżył rząd o brak przygotowania zapasów paliw, a tym samym doprowadzenie do nagłego wzrostu ich cen na stacjach benzynowych.
Orlen wypowiedział umowy pierwszym stacjom, które wykorzystywały wojnę na Ukrainie do zawyżania cen paliw
Do zarzutów polityka Agrounii odniosła się rzecznik PKN Orlen. „Haniebny przykład dezinformacji. Pan Kołodziejczak próbując wywołać panikę związaną z wojną na Ukrainie, posługuje się przykładem stacji, która kupuje paliwo w hurcie między innymi od Orlenu i sprzedaje z ok. 100 proc. marżą!” – napisała Joanna Zakrzewska.
Kilka godzin wcześniej rzecznik resortu aktywów państwowych Karol Manys również ostrzegł przed próbami dezinformacji związanej z cenami paliw i ich dostępnością. „Dostawy są w pełni zabezpieczone a ceny stabilne. Paliwa nie zabraknie! Fakenews-y i sianie paniki to element rosyjskiej wojny informacyjnej” - napisał w czwartek na Twitterze rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Manys załączył dwa zdjęcia. Na jednym z nich widać pylon Orlenu, na którym widnieją rzeczywiste ceny paliwa - dziewięćdziesiątka piątka kosztuje 5,60 za litr, a diesel - 5,67 zł. Z kolei na drugim zdjęciu - na pylonie niezidentyfikowanej stacji - cena benzyny bezołowiowej oraz ropy są bliskie 10 zł za litr.
Dostawy paliw są w pełni zabezpieczone i wszyscy nasi klienci będą obsłużeni – oświadczył w czwartek prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Koncern podkreślił, że paliwa w Polsce nie brakuje. PERN zapewnia z kolei: działamy bez zmian, nasze bazy na bieżąco obsługują kierowców, przyjmują i wydają paliwo.
Jak poinformował w czwartek PKN Orlen, „dostawy paliw na wszystkie stacje Orlen w całej Polsce są realizowane”. „W związku ze wzmożonym ruchem na stacjach przy granicach, podejmujemy działania, aby w pełni odpowiadać na obecne zapotrzebowanie na paliwa. Wszyscy klienci mają zapewniony dostęp do produktów i usług” – oświadczył w czwartek po południu płocki koncern.
Kim jesteś, panie Kołodziejczak? Przez pana przegraliśmy pierwszą dezinformacyjną wojnę. - pyta Wyborcza.
Rozumiem potrzebę show, rozumiem walkę o rozgłos, ale to, co zrobił wczoraj Michał Kołodziejczak z AgroUnii pokazuje, że trzeba sprawdzać, z jakim akcentem mówi. A Polacy? Powiedzmy to sobie wprost: właśnie przegraliśmy pierwszą bitwę w dezinformacyjnej wojnie z Rosją.
KIM JEST TOWARISZCZ KOŁODZIEJCZAK?
Ma 33 lata, prawie 20 hektarów ziemi w Błaszkach w woj. łódzkim i jeździ czteroletnim Lexusem. Od kilku lat organizuje demonstracje, naloty na sklepy i blokady dróg i ulic.
W lutym 2018 r. zaczął organizować niezadowolonych z niskich cen skupu rolników z woj. łódzkiego. Dość szybko zrobiło się o nim głośno za sprawą organizowanych demonstracji i ciętego języka.
Gdy w czerwcu 2018 r. ze stanowiskiem ministra rolnictwa żegnał się Krzysztof Jurgiel, Kołodziejczak przekonywał, że to jedna z wyrażających niezadowolenie rolników akcji w stolicy pomogła partii rządzącej podjąć taką decyzję. W końcu założona przez niego niedługo wcześniej Unia Warzywno-Ziemniaczana miała wśród celów wpisaną zmianę na tym stanowisku. Poza tym postulatem na liście znalazły się także, m.in.: konieczność przywrócenia relacji z Rosją, by wznowić eksport czy kontrole żywności przyjeżdżającej do Polski z zagranicy.
Kilka tygodni później rolnicy zwołani przez Kołodziejczaka pojawili się na wyjazdowym posiedzeniu komisji rolnictwa w Sieradzu, gdzie przed politykami wysypali tonę ziemniaków.
UWZ bardzo szybko zdobywała sympatyków w internecie, który był głównym kanałem działania Kołodziejczaka, jednak jej format szybko się wyczerpał. Już w lipcu 2018 r. założona została Agrounia, którą działacz kieruje do dziś. To jej logo pojawiało się na kolejnych akcjach. Dziś profil tej drugiej organizacji na Facebooku śledzi ponad 115 tys. osób, a sprawne wykorzystywanie mediów społecznościowych jest jednym z głównych przyczyn sukcesu Kołodziejczaka,
Akcje
A akcje były coraz głośniejsze. W grudniu 2018 r. działacze Agrounii zablokowali autostradę A2. To był moment, w którym już nie tylko zainteresowani rolnictwem Polacy dowiedzieli się o jej istnieniu. Na miejscu pojawiły się bowiem ogólnopolskie telewizji, a w ślad za nimi minister Jan Krzysztof Ardanowski. Doszło do słownej przepychanki, a widzowie zobaczyli obrazek, w którym zdesperowany rolnik rzuca do polityka, że ten patrzy na niego z pogardą.
Kolejna głośna akcja to blokada jednego z ważniejszych skrzyżowań w Warszawie w marcu 2019 r. Akcja w obronie sadowników, podczas której płonęły opony i słoma, a na jezdni rozsypywane były jabłka i świńskie łby, zakończyła się zarzutami dla Kołodziejczaka. Kilka tygodni wcześniej ostrzegał przed "powstaniem chłopskim", którego przedsmak miała stanowić ta blokada.
Zobacz też: Rolnik nazywany "młodym Lepperem" zapowiada w Polsce "powstanie chłopskie". Będą blokady i protesty
Naloty na sklepy
Ale Michał Kołodziejczak i Agrounia to nie tylko "twarda" polityka. Wśród celów Agrounii znajduje się bowiem m.in. walka z nieprawdziwym znakowaniem towarów jako pochodzących rzekomo z Polski, czy przeciwstawienie się "polityce dużych sieci t.j. Biedronka, Lidl, Kaufland, Carrefour, Auchan dotyczącej sprowadzaniu produktów rolnych trzeciej kategorii z krajów zagranicznych, które nie nadają się do sprzedaży w krajach pochodzenia". Od postulatów do czynów już niedaleko.
Rolnicy organizują bowiem raz na jakiś czas "naloty" na dyskonty i supermarkety, gdzie pokazują, w jaki sposób fałszowane mają być informacje o krajach pochodzenia. Wyrzucają także leżący na półkach towar i w jego miejsce układają własne owoce i warzywa.
Najgłośniej o walce o polskie produkty było, gdy aktywiści pojawili się pod koniec 2019 r. na konferencji UOKiK-u i nie przebierając w słowach skrytykowali ówczesnego prezesa Marka Niechciała.
Współpraca z ministrem
Zwalczanie ministrów rolnictwa - najpierw Krzysztofa Jurgiela, a później Jana Krzysztofa Ardanowskiego - choćby poprzez mocne ataki w sieci nie przeszkadzało jednak Michałowi Kołodziejczakowi stanąć wspólnie z Ardanowskim na jednej konferencji prasowej poświęconej fałszowaniu żywności. Mniej więcej w tym samym czasie Krajowy Ośrodek Wspierania Rolnictwa wsparł Agrounię zleceniem wartym niemal 90 tys. zł, a prokuratura umorzyła śledztwo ws. blokowania placu Zawiszy.
"Chemia" między Ardanowskim a Kołodziejczakiem nie trwała długo. Polityk szybko stał się ponownie obiektem krytyki w filmikach na profilu aktywisty i Agrounii, a minister niejednokrotnie niepochlebnie wypowiadał się o pomysłach Kołodziejczaka, który wciąż podnosi problemy rolników - od walki z ASF, przez wichury pustoszące sady i niedostateczne ubezpieczenia oferowane przez państwowe firmy, aż po problemy z cenami skupu.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość