W tej chwili trwa kontrola CBA w ZGOKu. Funkcjonariusze badają prawidłowość realizacji inwestycji za ok. 285 mln zł (dofinansowanie wyniosło 162 mln zł), związanej z zagospodarowaniem odpadów z terenu 37 gmin. Zakład ma produkować paliwo, jednak nie zdołał sprzedać w 2016 roku ani 1 kg tzw. RDF cementowniom. Zakład był w stanie zagospodarować tylko niecałe 30% odpadów. Resztę przekazał do NOVAGO, płacąc za odbiór w sumie 13 mln złotych.
By pomóc CBA w ustaleniu przyczyn tego stanu rzeczy dotarłem do grupy pracowników ZGOKu. Zgodzili się na rozmowę w zamian za gwarancję anonimowości. „Zakład ZGOKu został źle zaprojektowany i źle wykonany, nie jest w stanie ani odzyskiwać surowców, ani produkować paliwa” – powiedzieli mi pracownicy. To co usłyszałem, tylko potwierdza wcześniejszą naszą wiedzę wynikającą z własnych obserwacji podczas kilkukrotnego zwiedzania tego zakładu i oceny fachowców (czytaj „Zakład składak”). Potwierdza to również Sprawozdanie ZGOKu za 2016 rok.
Zacznijmy od tego, co powiedzieli mi pracownicy:
1. Zakład ma zbyt małą moc przerobową i nie jest w stanie przyjąć wszystkich odpadów. Część odpadów przewoźnicy w ogóle nie wiozą do ZGOKu, tylko od razu do innych instalacji (np. w Rudnej). Przewoźnik na tym zarabia, bowiem w ZGOKu musi płacić za przyjęcie odpadów 270 zł/tona, a np. w Rudnej 150-200 zł/tona.
2. Część odpadów z tych, które trafiają do ZGOKu jest tylko przepakowywana na inne wozy i wieziona do Novago.
3. Pozostałe odpady idą do komór, w których odbywa się 2-tygodniowy proces biosuszenia.
4. Po ich wysuszeniu ok. 50% odpadów od razu jest pakowana na wozy i wywożona m.in. do Novago, czyli nie przechodzi przez proces segregacji na taśmach.
5. To co zostaje idzie do mechanicznego przetwarzania. Z wysuszonych odpadów wzbija się gęsty pył. Wyciągi nie pracują, gdyż po włączeniu zatykają się od wirujących w pyle skrawków plastyku.
6. Nie zakupiono właściwych linii do mechanicznej segregacji. W normalnie funkcjonujących zakładach segregacja ręczna jest ograniczona do minimum. W ZGOK ta praca odbywa się w całości ręcznie, gdyż nie ma optoseparatorów oddzielających plastyk biały od kolorowego, wydzielających szkło, jest tylko separator na puszki aluminiowe i żelazo. Surowce te są jednak bardzo zanieczyszczone i wymagają doczyszczenia ręcznego. Mimo uruchomienia pracy na 3 zmiany i zwiększenia zatrudnienia do 156 osób (34 osoby to pracownicy zarządu i administracji – 22%), pracownicy nie są w stanie dokładnie wysegregować surowców wtórnych. Toteż często transporty są zawracane przez recyklerów, gdyż odzyskane surowce są bardzo zanieczyszczone i niejednorodne.
7. To co zostaje po segregacji to nie jest RDF. Zakład nie jest w stanie produkować RDFu. Nie sposób ręcznie wyłapać z taśm wszystkich metali, gruzu pobudowlanego czy szkła. Te odpady stanowią część tego pseudoRDFu. Linia do rozdrabniania RDFu i pakowania nie działa, stoi zardzewiała. To co wyjeżdża z zakładu to zwykłe odpady, tyle że podsuszone.
8. Urządzenia mechaniczne ulegają częstym awariom, co dodatkowo ogranicza możliwość przerabiania odpadów w ZGOKu. Awaryjność spowodowana jest także złą organizacja pracy.
9. Nawet jeśli wyda się kolejne miliony na zakup właściwych linii, to i tak barierą uniemożliwiającą zwiększenie wydajności segregacji będzie pojemność komór do biosuszenia. W związku z tym ZGOK będzie nadal zmuszony do płacenia za odbiór odpadów nieprzetworzonych innym instalacjom.
10. Gminy muszą zwiększyć ilość odpadów z selektywnej zbiórki, inaczej będą płacić kary, ale to oznacza kolejny problem dla ZGOKu. W tej chwili odpadami z selektywnej zbiórki (szkło, plastyk, makulatura, metal) zajmuje się jedna zmiana. Ciężką pracę wykonują głównie panie sortujące, za którą otrzymują niewielkie wynagrodzenie. Przy zwiększeniu dostaw odpadów z selektywnej zbiórki trzeba będzie uruchomić dwie zmiany i zatrudnić dodatkowych pracowników, ale barierą jest brak pomieszczeń. Potrzebna będzie budowa dodatkowych pomieszczeń socjalnych czyli przebudowa i tak okazałego biurowca.
11. Na skutek złych warunków pracy, silnego zapylenia hal jest duża zachorowalność wśród pracowników i rotacja zatrudnienia. Pracujący w zapylonych halach skarżą się na bóle gardła, natomiast operatorzy koparek na problemy ze wzrokiem a część pracowników ma problemy z oddychaniem. Pracownicy nie wiedzą, że powinni lekarzom zgłaszać, w jakich warunkach pracują. Badania warunków pracy są nierzetelne. Łatwo uzyskać dobry wynik badania, np. puszczając na taśmy odpady mokre i wtedy nie występuje zapylenie. Hałas badano gdy taśmy szły puste.
Przed każdym Walnym Zgromadzeniem Wspólników ZGOKu i festynami na terenie Zakładu, 3 dni wcześniej linie stają i wszyscy pracownicy kierowani są do sprzątania, odkurzania na halach maszyn a cały plac parkingowy jest dokładnie myty. Trzy zmiany ciężko pracują aby prezesi chwalili się czystymi trawnikami i porządkiem.
12. Zarząd spółki nie ma motywacji do zmiany tej sytuacji, gdyż stawka jaką zgodziło się płacić 37 gmin-udziałowców pozwala na pokrycie wszystkich kosztów i wypracować zysk (stawka wynosi 270 zł/tona)
Sprawozdanie ZGOK za 2016 rok w dużej części potwierdza słowa pracowników.
Ze sprawozdania dowiadujemy się, że w 2016 roku ZGOK przyjął wszystkich odpadów ok. 150 tys. ton, w tym 132 tys. ton stanowiły odpady komunalne zmieszane (86,89%) a z selektywnej zbiórki (papier, szkło, tworzywa sztuczne i metale) – 11,5 tys. ton, czyli 7% ogółu odpadów.
Z tego do NOVAGO przekazano łącznie 90 tys. ton odpadów o kodzie 19 12 10 (pseudo paliwo alternatywne) oraz 18, 8 tys. ton o kodzie 20 03 01 (odpady komunalne zmieszane). Razem przekazano do zagospodarowania ok. 109 tys. ton odpadów. Wynika z tego, że ZGOK był w stanie samodzielnie zagospodarować tylko 41 tys. ton odpadów (27%)
Przez 6 miesięcy tego roku ZGOK przekazał do NOVAGO łącznie ok. 16 tys. ton odpadów zmieszanych (płacąc za przyjęcie po 193,50 zł/tona) i 32 tys ton pseudo paliwa alternatywnego (kod 19 12 10) płacąc za odbiór po 157,50 zł/tona.
W sprawozdaniu czytamy, że: „Spółka podjęła starania w zakresie możliwości dostaw paliwa alternatywnego. Wysłano pisemne zaproszenia do współpracy oraz nawiązano bezpośrednie kontakty z cementowniami: Warta, Nowiny, Małogoszcz, Kujawy, Górażdże, Ożarów oraz Chełm. Aktualnie krajowy rynek branży odpadowej charakteryzuje się bardzo dużą nadpodażą tego produktu, szacowaną na ok. 2,5 mln ton/rok, co powoduje, że cementownie wykazują zainteresowanie głównie wysokokalorycznymi paliwami (wartość opałowa ponad 21 MJ/kg, wilgotność poniżej 15%). Paliwo alternatywne wytwarzane w instalacji ZGOK posiada parametry paliwa średniokalorycznego, tj. o wartości opałowej 16-17 MJ/kg oraz wilgotności 16-18%. Badania wykazały, że ok. 25% zawartości paliwa stanowi popiół.
Nie dziwi więc, że w 2017 roku ZGOKowi udało się przekazać zaledwie 112 ton do spalenia. Przyjęła je Cementownia WARTA S.A. - bez opłaty.
W tym roku, do 30 czerwca przekazano w sumie na zewnątrz do zagospodarowania 48 tys. ton odpadów, co pokazuje, że ZGOK nadal nie jest w stanie sam tych odpadów zagospodarować.
W sprawozdaniu zarząd spółki jako powody tego stanu rzeczy wymienia: „awarie instalacji oraz przekroczenie dziennych zdolności przerobowych”.
1. Zapylenie w halach mechanicznego i biologicznego przetwarzania odpadów. Technologia sprzyjająca wytwarzaniu pyłu pochodzenia organicznego (rozdrobniony papier, pokruszona, wysuszona materia organiczna) i nieorganicznego (cement, gips, piasek, kurz domowy, popioły paleniskowe) z przetwarzanych odpadów. Powody:
niewystarczająca selektywna zbiórka popiołów paleniskowych; niewystarczająca efektywność instalacji odpylania; niska skuteczność zastosowanych rozwiązań.
Zapylenie atmosfery hal wpływa niekorzystnie na instalację p.poż.
2. Zakłócenia procesu biosuszenia. Wielokrotnie występowały trudności eksploatacyjne z utrzymaniem właściwych ciśnień i temperatur w bloku biologicznym. Nadmierna ilość ciepła w systemie powodowała problemy w kontrolowaniu układu, zbyt duże temperatury w biofiltrze (40-50 st.), przegrzewanie się urządzeń sterujących, niespodziewane wyłączanie się falowników, rozprzestrzenianie się odorów na skutek uwalniania nieoczyszczonego powietrza do atmosfery.
3. Rozdrabniacz Vecoplan - częste zatrzymania, zatory w obrębie leja zasypowego urządzenia, konieczność częstej wymiany zębów i przeciwzębów.
4. Występujące okresowo problemy z wydajnością informatycznego systemu zarządzania odpadami - program Envira.
5. W zakładzie zidentyfikowano kilka kluczowych obszarów ulegających częstym i uciążliwym awariom:
- waga wyjazdowa - nieprawidłowości ważenia, wyłączenia;
- ładowarki kołowe - niewystarczająca jakość zaoferowanego sprzętu;
- automatyczny załadunek komór biosuszenia TEG - awarie mechaniczne i sterowania (oprogramowania), powodujące znaczne utrudnienia w ciągłości pracy linii.
Awarie wywołują pośrednio negatywny wpływ na środowisko (np. konieczność składowania odpadów nieprzetworzonych na składowisku w okresie zamknięcia zakładu na dopływ dostaw odpadów z zewnątrz).
6. Kadrowe - wysoka rotacja i absencja wśród pracowników fizycznych, liczne nieobecności nieusprawiedliwione, stałe istnienie wakatów”.
Jaka na to rada?
„Problem znacznie większego niż zakładano strumienia zmieszanych odpadów komunalnych dostarczanych do instalacji ZUOK, łagodzony jest większym przerobem odpadów, głównie poprzez wprowadzenie od dnia 1 listopada 2016 roku pracy w systemie trzyzmianowym. Wprowadzony system pracy nie wpływa na zmianę technologii pracy instalacji, a jedynie skutkuje wzrostem zatrudnienia”.
Zagrożeń zdrowotnych dla pracowników nie ma – czytamy w sprawozdaniu
„Badania jakości mikrobiologiczne] powietrza na stanowiskach pracy wykazały, że stężenia aerozolu bakteryjnego nie przekraczają wartości dopuszczalnych zaproponowanych na podstawie istniejących przepisów dla pomieszczeń zamkniętych zanieczyszczonych pyłem organicznym, jak również dopuszczalnych stężeń frakcji respirabilnej powietrza. Natomiast stężenia aerozolu grzybowego (pleśnie) znajdują się w granicach wartości dopuszczalnych dla pomieszczeń zamkniętych i wykazują pewne przekroczenia wartości dopuszczalnych stężeń frakcji respirabilnej.
Pomiar hałasu w okolicy najbliższej posesji mieszkalnej wykazał, że natężenie dźwięku generowanego przez pracę ZUOK jest na poziomie porównywalnym z poziomem hałasu tła (poziom ok. 40 dB, generowany przez ruch samochodowy ul. Lubelskiej)”.
To skąd tak duża zachorowalność wśród pracowników, którą w sprawozdaniu ukryto pod słowem „wysoka absencja”?
ODZYSK SUROWCÓW
W 2016 roku uzyskano niewielki odzysk surowców z odpadów zmieszanych – 0,69%. ZGOK tłumaczy to „ograniczonym użytkowaniem linii mechanicznego przetwarzania do 1 sierpnia 2016 roku – z powodu zapylenia hali oraz małą liczba zainstalowanych sorterów”. Zarząd spółki zakłada, że w 2017 roku odzysk wyniesie 1,5%. Przyznaje, że „bez doinwestowania i doposażenia ZUOK w nowe rozwiązania techniczne, zwiększenie odzysku surowcowego ze strumienia odpadów zmieszanych nie będzie możliwe”. A więc wyda kolejne miliony.
Wytworzono w 2016 roku 2,5 tys. ton balastu na składowisko (ok. 2,1% przyjętych odpadów). W 2017 roku ma to być ok. 6 tys. ton (ok. 5%).
Odzysk surowców z selektywnej zbiórki opakowaniowej wyniósł 74,74% (z 11,5 tys. ton). „Może on być zwiększony poprzez doinwestowanie i doposażenie linii w nowe urządzenia techniczne, przy jednoczesnym zwiększeniu obsady kadrowej” - a więc zarząd wyda kolejne miliony. W 2016 roku sprzedano 3,05 tys. ton papieru za 405 zł/tona, 0,55 tys. ton metalu za 1043 zł/tona, 1,36 tys. ton tworzyw sztucznych za 770 zł/tona, 4,81 tys. ton szkła za 55 zł/tona.
W sumie przychód z tytułu sprzedaży surowców wtórnych wyniósł 1,320 tys. złotych. Cały przychód ZGOKu za 2016 rok - 39,8 mln złotych. Zysk netto 2.117 tys. złotych.
WNIOSKI dla CBA
Mimo tylu wad i awarii sprzętu w zakładzie ZGOKu, w sprawozdaniu czytamy, że „W dniu 25 listopada 2016 roku dokonano podsumowania 12-miesięcznej próby eksploatacyjnej prowadzonej zgodnie z warunkami kontraktu na budowę ZUOK. Wykazała ona dotrzymanie gwarancji technologicznych tam, gdzie możliwe było ich sprawdzenie (m.in. wydajność linii PPO/SBP/SMP, jakość paliwa)”. Również Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i GW w Olsztynie rozliczył dotację.
Zarówno ze Sprawozdania, jak i ze słów pracowników wynika, że ZGOK nie funkcjonuje prawidłowo i nie realizuje celów dla których został wybudowany. De facto jest pośrednikiem w przekazywaniu odpadów do zagospodarowania innym instalacjom. Mimo to, zarząd spółki oraz udziałowcy przechodzą nad tym do porządku dziennego i akceptują bardzo wysoki haracz – 270 zł/tona - jaki muszą płacić mieszkańcy 37 gmin na utrzymanie tego bubla za 285 milionów złotych. Dla porównania, władze Gdyni nie zgodziły się przystąpić do projektu budowy spalarni w Gdańsku, gdyż Gdańsk proponuje 300 złotych za odbiór 1 tony odpadów czyli dwukrotnie wyższą, niż obecnie płacą mieszkańcy Gdyni - 150 do 170 zł.
To wszystko rodzi podejrzenie, że zamawiający projekt i wykonanie zakładu ZGOKu działali w zmowie i porozumieniu z projektodawcą i wykonawcą (jedna i ta sama firma).
Z tego co powiedzieli pracownicy wynika, że trzeba ustalić, z jakim kodem odpady opuszczają ZGOK a z jakim dojeżdżają do docelowych instalacji. Prawo zabrania wywożenia z instalacji odpadów zmieszanych. Dopuszcza taką możliwość tylko w przypadku awarii urządzeń. Ale sądząc z masy wywożonych odpadów do innych instalacji można wnosić, że albo w zakładzie ZGOKu non-stop jest awaria, albo jest fałszowana dokumentacja – zakład opuszcza odpad zmieszany (kod 20 03 01) a w papierach stoi, że jest to RDF (kod 19 12 10).
Ponadto pragnę zwrócić uwagę na następujący możliwy konflikt interesów. Mariusz Jerzy Gawełda - prezes ZGOKu - figurował w KRS w Remondis Drobin Komunalna sp. z o.o. oraz był porokurentem w spółce Remondis Aqua. Może to rodzić podejrzenie, iż jako prezes spółki ZGOK realizuje interesy spółki Remondis, która wygrywa przetargi na dostawę odpadów do ZGOKu. Tym bardziej że - jak twierdzą pracownicy, a co wymaga sprawdzenia - Remondis część odpadów ma od razu wieźć do innych, tańszych instalacji. Gdyby tak było, to tłumaczyłoby dlaczego żadna polska firma nie ma szans wygrać przetargu z tym zagranicznym koncernem, gdyż nie mogłaby liczyć na tolerowanie przez prezesa ZGOKu takiego samego procederu.
Dodam, że o ile pierwszy prezes zarabiał 9 tys. złotych, to obecny dostał 2 razy wyższą pensję. Trudno zrozumieć, czytając sprawozdanie i słuchając tego, co pracownicy mówią na temat zarządzania zakładem i organizacji pracy, tę decyzję Rady Nadzorczej spółki.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość